BZB nr 8 - Peru Urewu - biblijne korzenie ochrony i niszczenia środowiska
Otrzymałem artykuł Ireneusza Kani1 na temat związku ideologii judeo-chrześcijańskiej z obecną, ekologiczną dewastacją świata, a także i polemikę prof. Andrzeja Wiercińskiego z tym artykułem. Wierciński kończy swój wywód stwierdzeniem, że "na początku tej całej antyekologii, powtarzam, jest uniwersalny czynnik neolityzacji a stąd i urbanizacji (...) jednym zdaniem, grzech pierworodny to akceleracja poznawcza i techniczna przy jednoczesnym niedorozwoju moralnym człowieka".
Zgodziwszy się z tym twierdzeniem chciałbym wykazać, że całość argumentów Wiercińskiego stanowi w istocie poparcie dla tezy Kani (i nie tylko jego), a mianowicie, że to właśnie Biblia, począwszy od czasów Reformacji, popchnęła zatrute nią, "zbiblizowane" ludy, do psychopatycznych wręcz działań na rzecz totalnej dewastacji - określanej jako "udomowienie" - naszej Planety.
A oto dowody. W pierwszej swej fazie, gdzieś do r. 1500 chrześcijaństwo miało wyraźnie pro-ekologiczny, antyurbanizacyjny i anty naukowo-techniczny charakter - były to tak zwane "wieki ciemne". Wiązało się to bezpośrednio z dominacją - zwłaszcza w krajach, które w starożytności były "rozwinięte" - kleru, który, jak to się mówi, "utrzymywał lud w zacofaniu". Kler ten po prostu propagował (przynajmniej w słowach) odwracające uwagę od spraw doczesnych, antyekonomiczne, antywłasnościowe, a nawet i antypopulacyjne nauki Chrystusa.
W w. XVI protestanci, wykorzystując wynalazek druku, złamali monopol kleru na interpretację Biblii. W tej sytuacji, gdy każdy wierny miał sobie czytać Biblię po swojemu, mniej interesującymi stały się poznawczo trudne Ewangelie zagubione gdzieś na końcu tej ponad tysiąc stronicowej księgi. Natomiast powszechnym zainteresowaniem zaczął się cieszyć, rozpoczynający Księgę Rodzaju, tak zwany "kapłański" opis stworzenia świata. Ten bowiem optymistyczny, poznawczo łatwy do przyswojenia opis przekonywał każdego czytającego - choćby nim był nawet największy osioł - że został on stworzony na obraz i podobieństwo Boga i że w związku z tym podobieństwem ma się on "mnożyć i płodzić i panować nad ziemią".
Jakie jednak siły spowodowały dopisanie tego "na zewnątrz atrakcyjnego", ale w swej istocie podstępnego mitu do pierwszej strony Księgi Rodzaju (co ponoć odbyło się dopiero w V wieku pne, w okresie niewoli babilońskiej)? Postuluję, że kapłanom Izraela, pilnie strzegącym Mojżeszowych nauk o "Narodzie Wybranym", niemoralnym i przestarzałym musiał się wydawać, wyraźnie pochodzący z czasów przedmojżeszowych, "jahwistyczny" mit o powstaniu świata, w którym Bóg uformował człowieka - podobnie jak i inne zwierzęta - jako banalną, ożywioną boskim tchnieniem kukłę z gliny. Ten starodawny mit, godny jakiegoś zacofanego plemienia Beduinów, nie wskazywał bowiem aby człowiek (a zatem i Naród Wybrany) miał zajmować w świecie pozycję centralną: w raju uprzywilejowaną pozycję miało DRZEWO MĄDROŚCI i DRZEWO ŻYCIA, zaś gatunek węży był bardziej inteligentny (dosłownie "chytrzejszy") niż sam człowiek.
W sytuacji zupełnego niedopasowania mitu "jahwistycznego" do ambicji, pożądań i przekonań o świecie żydowskich kapłanów, doszło do wyprodukowania przez nich i dopisania do Biblii umoralnionego "nowego, ulepszonego mitu o powstaniu świata w ciągu 7 dni". Należy zauważyć, że mit ten ma kilka cech bardzo istotnych dla późniejszego rozwoju antyekologii.
Wskazane powyżej cechy wymagają szerszego, przekraczającego ramy zwyczajnej biblistyki, komentarza. Pozwolę sobie tutaj przypomnieć, jaką opinię na temat "kapłanów" mieliby najsławniejsi mędrcy starożytności: 1) Arystoteles, 2) Platon i 3) legendarny, biblijny "Jahwista".
Spisek węża z ludzką stroną (płcią) słabą zakończył się tragicznie nie tylko dla ludzi oraz dla ziemi, ale i dla zaślepionych pychą wężów: ten gatunek pierwotnie czworonożnych padalców zamienił się w gatunek beznogich i prawie ślepych kalek, przeklętych pośród wszystkich zwierząt. Prehistoryczny "Jahwista" przewidywał, że potomstwo Ewy przydusi głowę węża, ale też i ostrzegał, że z czasem wąż się wyślizgnie i zatruje ludzkość swym jadem.
Według Chrześcijan Zbawcą był Jezus Chrystus i dla tego mesjasza przeklętymi "wężami" i "plemieniem żmijowym" byli po prostu... bogobojni, przestrzegający koszerności, Dekalogu oraz mycia rąk przed posiłkami, uczeni kapłani Izraela! To właśnie oni pięć wieków wcześniej dopisali do Biblii podstępny, "wężowy" mit o stworzeniu z definicji bogopodobnego człowieka i to oni szczerze wierzyli, że wykonując pilnie szczegółowe i częstokroć okrutne zalecenia Mojżesza staną się Narodem do panowania nad Światem Wybranym. Jest historycznym faktem, że Chrześcijanie zrobili - i to na półtora tysiąca lat - z Narodu Wybranego naród powszechnie przeklęty, zmuszany, na obraz i podobieństwo padalców, ukrywać się przed innymi po dziurach i miejskich gettach.
Do tego wielowiekowego poniżenia judaizmu przyczyniła się zasadnicza różnica między tą religią a wszystkimi innymi religiami i ustrojami społecznymi stworzonymi przez Homo sapiens. Otóż w tych ostatnich, prorok lub przywódca jest zawsze oderwanym od przyziemnych spraw ascetą, gdyż tylko w ten sposób może się on upodobnić do z definicji niematerialnego Boga. (A wymienić tu należy nie tylko Buddę, Konfucjusza, Jezusa i - w mniejszym stopniu - Mahometa, ale także Marksa, Lenina i Fidela Castro.) Natomiast w judaizmie do najbardziej "świętych" postaci należy rozmnażający się jak królik Abraham oraz Mojżesz, który podobnie jak Hitler, dla potrzeb rozmnażania i ekonomicznego rozwoju Narodu Wybranego zdobywał Lebensraum zwany podówczas Ziemią Obiecaną. Czczonym przez Żydów jest także król Salomon, który był bogaty jak Rockefeller lub George Soros, współczesny "mesjasz" kapitalizmu na wschodzie Europy.
Ta wyraźna plebejskość religii Mojżeszowej (patrz pkt. 1 i 2), jej przywiązanie do hasła "mnóżcie się i bogactwem panujcie nad światem", spowodowała, że wychowani przez tysiąclecia w takim etosie ludzie mają już prawie dziedziczną "dziurę" w korze mózgowej. Kalectwo to nie zezwala im dostrzec, że istnieją inne, bardziej godne cele dla działalności człowieka. Wraz z protestantyzmem, tę "dziurę" w organach poznania odziedziczyli po Żydach - i ambitnie powiększyli - Anglosasi. Zaczęli się oni nawet utożsamiać, w ramach mitu o British Israelism, z zaginionym kiedyś tam plemieniem Izraela. I to właśnie ci purytańscy i przywiązani do monoteizmu Anglicy rozpoczęli nowoczesny wyścig w dewastacji Ziemi.
Ostatnio upadł, wskutek "spisku termitów", ascetyczny komunizm, wywodzący się z wczesnego, ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Dzięki wspólnemu, "poznawczemu" wysiłkowi uczonych, bankierów oraz Kapłanów Zachodu, ślepy Naród Wybrany - złożony dzisiaj już nawet nie z "węży", ale z tych poczciwych, robotopodobnych "termitów" - zaatakował obecnie samo DRZEWO ŻYCIA. I to może już być najzwyklejszy Koniec Historii.
Marek Głogoczowski
Chramcówki 10A
34-500 Zakopane
PRZYPISY: