Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

6. Dokumentacja

Najlepiej nawet przemyślana akcja ekologizacji wnet wymknie się spod kontroli, jeśli nie posłużymy się planem i nie stworzymy banku danych, najlepiej na bazie komputera. Jest to szczególnie ważne przy inwentaryzacji zasobów przyrodniczych gminy przedstawianych w formie map. Takich map mogą być dziesiątki i mogą dotyczyć dużej liczby parametrów. Komputeryzacja, oprócz rejestrowania tych danych, umożliwia "nakładanie map na siebie" co umożliwia waloryzowanie terenu, pozwala określać obszary szczególnie cenne przyrodniczo, jak i szczególnie zagrożone. System ten pozwala też na uzupełnianie danych i ich aktualizację.

Może się komuś wydać śmieszne zaczynać ekologizację od komputera - produktu technologii ponoszącej winę za całe zniszczenie Ziemi. Era "nowej barbaryzacji" - w którą jak sądzę wchodzimy - jest pełna takich paradoksalnych syntez. Tym niemniej komputer jest po prostu przydatnym narzędziem, pozwalającym na kontrolowanie całego procesu.

Gromadząc dokumentację pamiętać należy o zebraniu całej dostępnej literatury na temat naszej gminy. A więc prace, opracowania, mapy, plany itp. różnych zespołów; naukowych, technicznych i administracyjnych. Ta dokumentacja, plus literatura fachowa - ogólnoekologiczna i rolnicza, plus videoteka powinny stanowić standardowe niejako wyposażenie klubu ekologicznego działającego w gminie.

Dlaczego to takie ważne? Pamiętajmy, aby zatrudniając naukowców czy specjalistyczne (liczne dzisiaj) firmy od "doradztwa ekologicznego" nie dać się okpić i nie płacić za prace, które ktoś już kiedyś zrobił i wziął za to pieniądze (lub tytuł do sławy).

Np. dolina rzeki Drwęcy w byłym woj. toruńskim na przestrzeni ostatnich 30 lat była naukowo opracowywana przynajmniej trzy razy w sposób kompleksowy, nie licząc pomniejszych, rozproszonych prac naukowych. Nie wynikło z tego nic konkretnego. Nie posadzono dzięki tym opracowaniom ani jednego drzewa więcej, dlatego tylko, że tak nakazywały te opracowania. Ci co sadzili jakieś drzewa, sadzili je dlatego, że musieli lub tak po prostu uważali; nie wiedzieli nawet o istnieniu całych tomów dokumentacji naukowej. Oczywiście owe opracowania nie są winne temu stanowi rzeczy. Zawinił brak transmisji wyników badań do praktyki lub rozminięcie się oczekiwań specjalistów z oczekiwaniami "tubylców", których "subiektywnej racjonalności" nikt nie brał pod uwagę.

Można złośliwie powiedzieć, że "problem doliny Drwęcy" żywił całe generacje naukowe o wiele lepiej niż mieszkających tam ludzi, z czego wielu zdążyło do dzisiaj zbankrutować. Niech to będzie przestrogą przed zbytnim unaukowieniem programów ekologizacji.

Co to znaczy? Byłoby głupotą zatrudniać na nasz koszt kogoś, kto np. poszukiwałby na naszym terenie chronionych lub rzadkich roślin, podczas gdy ich wykaz leży w pobliskiej bibliotece uniwersyteckiej w jakiejś niedawno sporządzonej monografii uczonego autorytetu. Czy zlecać badanie parków podworskich, podczas gdy pełna ich dokumentacja leży u Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody? W początkowym okresie musimy bardzo ostrożnie podchodzić do tych zagadnień. Mając wykaz źródeł wiedzy o naszej okolicy - "wiemy czego nie wiemy", wiemy co trzeba uzupełnić. Wtedy nie wydamy pieniędzy lekkomyślnie na nieistotne opracowania.

Tu znów ujawnia się doniosła rola klubu ekologicznego. Zakładamy, że siedzą tam ludzi na tyle przytomni, iż nie dadzą się wyprowadzić w pole.

Nie wdając się w zbytnie szczegóły; potrzebne są właściwe narzędzia do konkretnej pracy. Chcąc wiedzieć ile jest w naszej gminie gniazd bocianich, nie będziemy dla tego celu sprowadzali uczonego ornitologa. Wystarczy rozesłać ankietę wśród sołtysów. Zadanie takie może też z pożytkiem wykonać piszący pracę maturalną maturzysta z pobliskiego liceum. Z kolei nie radziłbym nikomu tworzyć metodą chałupniczą np. projektu oczyszczalni ścieków w gminie.

Co dokumentować? Praktycznie można wszystko, co dotyczy "ekologii", ale nie tylko, też zagadnienia gospodarki, jej trendów na przestrzeni ostatnich dziesiątków lat, dynamiki ludności, planów rozwojowych itp. Tym wszystkim zajmują się modne ostatnio (i wymagane) "strategie rozwoju gmin", powiatów, etc., sięgające często po rok 2010 - 2015. Najważniejsze co z ich istnienia wynika, to fakt, że... w ogóle są i próbują identifikować problemy gminy. Zdolność prognostyczna tych opracowań nie przekracza chyba horyzontu 5 lat naprzód. Zbyt wiele zależy od czynników zewnętrznych: polityki finansowej, społecznej i gospodarczej - państwa, Europy i świata. W całości zakres naszej dokumentacji zależeć będzie głównie od przyjętej formuły ekologizacji gminy oraz jej zróżnicowania przyrodniczego i gospodarczego. Na pewno w początkowym okresie dokumentacja dotyczyć będzie tylko wybranych, interesujących nas dziedzin. Od czegoś trzeba zacząć, byłoby więc podstawowym błędem kompletowanie pełnej dokumentacji wszystkiego, nie próbując nic robić na małą skalę - od zaraz. Trochę to przypomina tzw. kroczący plan otwarty, znany z lat 1970-tych w polskiej gospodarce. Jednak w tym przypadku może mieć on swoje uzasadnienie.

Powstaje pytanie: kto to wszystko ma zrobić? Moim zdaniem, skoro ekologizuje się gmina, to i gmina ponosi pełną odpowiedzialność za sporządzoną dokumentację. Zresztą większość danych jest w jej gestii, nie trzeba ich specjalnie szukać. Część danych gmina może zlecać wiarygodnym wolontariuszom i specjalistom. Część może być dziełem tzw. czynnika społecznego. Przestrzegałbym jednak przed jego nadmiernym wykorzystywaniem. Mimo, że ekologizacja jest przejawem samoorganizacji społeczności lokalnych tworzącego się społeczeństwa obywatelskiego, to wcale nie musi oznaczać, że to społeczeństwo ma za darmo naprawiać to, co inni za ciężkie pieniądze zepsuli. Przyjęła się w Polsce dziwna zasadza, że jak ktoś pracuje "w ekologii", to znaczy, że będzie pracować za darmo. Nie tędy droga! Produkcja, usługi, oświata, ochrona zdrowia, budując jakiś tam standard nowoczesnego społeczeństwa, chcą by je godziwie opłacać. Ochrona środowiska staje się powoli takim samym poszukiwanym "dobrem". Każde "dobro" musi mieć swojego wytwórcę. Przyjazne człowiekowi środowisko przyrodnicze również. Jego autorzy nie mogą być pariasami nowoczesnego społeczeństwa, które z ich osiągnięć chce w przyszłości korzystać. Myślę, że w ochronie i kształtowaniu środowiska przyrodniczego skończyła się bezpowrotnie epoka idealizmu. Nadszedł czas pracy konkretnej i systematycznej, co oczywiście nie przeszkadza apostołom ekologizmu być maniakami swojej idei8.

Oleg Budzyński, Dylematy ekologizacji gmin wiejskich. Taktyka ekorozwoju gminy