Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Drogi Działaczu


Drogi Działaczu...

Nie tylko dzięki nauce, lecz także ludziom takim jak Ty, coraz częściej zdajemy sobie sprawę z rozmaitych ekologicznych i społecznych bolączek, jakie nękają naszą planetę, od zatrucia środowiska po wymieranie roślin i zwierząt, od bezrobocia, wyzysku i przestępczości po konflikty etniczne. Kryzysy są tak liczne i różnorodne, że łatwo można poczuć się przez nie zdominowanym, a nawet zobojętnieć i uwierzyć, że rozwiązania nigdy nie dotrzymają kroku problemom.

Jednak wielkie znaczenie dla prób rozwiązania problemów ma znalezienie kluczowych punktów, w których problemy te się zazębiają. Żywność i gospodarka rolna to jeden z takich wspólnych punktów. Działania w sferze produkcji, przetwórstwa, dystrybucji i sprzedaży żywności mogą przynieść szerokie korzyści dla gospodarki, społeczności i środowiska. Coraz szerszy ruch, łączący ludzi z całego świata, zaczyna już poddawać w wątpliwość globalny system wytwarzania żywności i pracuje nad stworzeniem trwałych i bardziej lokalnych alternatyw.

Folder ten został pomyślany jako źródło informacji, które pomogą Ci dołączyć do tego ruchu, zapoznać się z inicjatywami już istniejącymi lub rozpocząć własny projekt.


Załóż grupę nieformalną, stowarzyszenie lub fundację na rzecz lokalnej żywności

Założenie lokalnej grupy społecznej może być skutecznym i przyjemnym sposobem działania w Twojej okolicy. Są różne rodzaje grup społecznych, od kilku przyjaciół aż do zarejestrowanej organizacji z setkami członków. Aby rozpocząć i podtrzymać lokalną inicjatywę, mniejsze grupy są zwykle najskuteczniejsze. Aby zapoznać się z zasadami działania organizacji pozarządowych w aktualnym polskim systemie prawnym zajrzyj na portal ngo.pl (patrz: Ciekawe i przydatne linki).

Możesz też wykorzystać już istniejące, wpisane w polską tradycję sposoby organizacji wiejskiej społeczności takie jak: koła gospodyń wiejskich, spółdzielnie i kółka rolnicze, kółka parafialne, izby rolnicze, ośrodki doradztwa rolniczego, uniwersytety ludowe, partie ludowe czy Związek Młodzieży Wiejskiej. Przedstaw im swoje pomysły, podziel się zdobytą wiedzą. Być może z pomocą ich infrastruktury i autorytetu łatwiej osiągniesz cel niż zakładając nową instytucję. Musisz się jednak liczyć z tym, że zostaniesz potraktowany z nieufnością, dystansem, jako osoba nowa, obca, z pomysłami może zbyt „idealistycznymi”. Ludzie na wsi są zwykle bardziej konserwatywni, nieufni ale i praktyczni (dawniej byli nieufni wobec takich „nowinek” jak mechanizacja i chemizacja rolnictwa, dziś mogą być nieufni wobec jego nieprzekonywującej ekologizacji). Ważne jest, żebyś to Ty był otwarty na nich. Twój dynamizm może też stanowić psychologiczne zagrożenie dla „zasiedziałych” prezesów izb rolnych i wójtów. Wybór: zakładanie nowej organizacji lub włączenie się do już istniejących jest zależny od lokalnych warunków i należy do Ciebie. Cokolwiek postanowisz będzie to wymagało od Ciebie wysiłku, ale zawsze będzie lepsze niż nierobienie niczego.

Nawiązuj kontakty

Gdy już zdecydowałeś się podjąć działania na rzecz rozwoju lokalnej żywności ważne jest zrozumienie tego, co dzieje się w Twojej okolicy. Zorganizuj dla swojej grupy spotkanie z miejscowymi rolnikami, przetwórcami i handlowcami. Ważne jest, aby pokazać im poparcie i tym samym zmotywować do dalszej pracy. Możecie także dowiedzieć się, w jaki sposób współpracować z nimi, a także jak najlepiej zorganizować lokalny handel żywnością.

Zorganizuj spotkanie „zielonego okrągłego stołu”, na którym omówiona byłaby strategia wspólnego działania wszystkich zainteresowanych stron: rolników, samorządów, organizacji społecznych (ekolodzy, konsumenci, działacze na rzecz praw zwierząt, wegetarianie), lokalnych przedsiębiorców (przetwórcy i sprzedawcy), itd.

Zainicjuj zawiązanie związku gmin „lokalna żywność ekologiczna dla ...” lub wykorzystaj istniejący związek gmin, którego celem statutowym byłby lokalny rozwój produkcji i konsumpcji żywności ekologicznej.

Edukuj

Podstawą wszelkich zmian jest edukacja. Ucz siebie i innych w Twojej społeczności. Stworzony przez Ciebie program możesz przedstawić w szkołach, gminie, parafii, ludowym domu kultury, świetlicy czy remizie strażackiej.

Załóż w swej grupie sąsiedzkiej kółko samokształceniowe. Polega ono na tym, że każdy w grupie dostaje konkretny temat do opracowania i w czasie spotkania przedstawia go innym uczestnikom, odpowiadając na ich pytania i sprawdzając zrozumienie tematu. Każde spotkanie jest uwieńczone dyskusją, która często może prowadzić do konkretnych pomysłów i rozwiązań. Taka forma edukacji jest dużo bardziej skuteczna niż indywidualna nauka, gdyż otrzymując zadanie nauczenia innych czujemy się bardziej zobligowani. Jest też tańsza niż wynajmowanie wykładowców. Towarzyszy jej powstawanie więzi. Rodzi się aktywność. Może trudno uwierzyć, ale takie formy ustawicznego samokształcenia się biednych robotników przyczyniły się do sukcesu Szwecji, która jeszcze 100 lat temu była krajem ubogim.

Umiejętnie przedstawiaj informacje: zagraniczne opinie bywają często bardziej słuchane niż krajowe. Byłoby jednak niekonsekwencją, gdyby edukując na rzecz lokalności utrwalać polskie kompleksy wobec Zachodu czy kompleksy wsi wobec miasta. Z drugiej strony jednak niejeden sceptyk argumentuje, że dana rzecz akurat u nas nie może się udać. Z tych względów w publikacji tej zamieściliśmy zarówno przykłady krajowe jak i zagraniczne, nowoczesne i tradycyjne.

W naszym otoczeniu nie brak informacji – od tej zawartej w książkach po rozległe zbiory danych dostępnych w Internecie. Dla większości z nas wyzwaniem nie jest znalezienie informacji, lecz wybór tego, na co warto zwrócić uwagę, oraz nauczenie się organizacji, analizowania i wykorzystania zdobytych informacji.

Uruchom tablicę informacyjną w miejscu publicznym. Będziesz mógł na niej zamieszczać materiały dotyczące lokalnej gospodarki, zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska. Informuj o lokalnych wydarzeniach.

Ustaw w swoim mieście na ulicy bądź przed supermarketem stolik i rozdawaj materiały promujące gospodarkę opartą na lokalnej żywności.

Załóż stronę internetową, istnieją bezpłatne serwery o tematyce ekologicznej, społecznej itp. (patrz: Przydatne adresy oraz Ciekawe i przydatne linki).

Zorganizuj warsztaty, seminarium, konferencję naukową.

Wydawaj

Wydaj biuletyn, który będzie informował Twoją lokalną społeczność o tym, co się dzieje w regionie. Możesz w nim nie tylko informować, ale także wspierać lokalną żywność. Nie trzeba do tego dużego budżetu – powielenie dwóch stron A4 jest wystarczające! Możesz też porozumieć się z redakcją lokalnej gazety ws. redagowania stałej kolumny o lokalnej żywności. Zaproponuj ekologom i przyrodnikom współpracę – na pewno zgodzą się zamieszczać artykuły nt. lokalnej i ekologicznej żywności w swych publikacjach. Nie zapominaj o gazetach rolniczych i… folkowych!

Wykorzystuj lokalne radio – niech Twój głos będzie słyszany

Lokalne rozgłośnie radiowe często szukają ciekawych audycji do wypełnienia czasu antenowego. Zawiadamiaj stacje radiowe o happeningach, które organizujesz i zawsze dzwoń z wypowiedzią w trakcie dyskusji radiowych. Prawie każda sprawa jest jakoś powiązana z żywnością i rolnictwem.

Stosunkowo łatwo możesz założyć radio internetowe.

Komunikacja zbiorowa Twoim sojusznikiem

Spróbuj pozyskać nieodpłatną powierzchnię reklamową na pojazdach komunikacji zbiorowej (tramwaje, autobusy) dla propagowania lokalnie produkowanej i ekologicznej żywności. Zwróć się do kolei o miejsce na tablicę informacyjną na dworcu.

Pisz listy

Akcje pisania listów są jednym ze skuteczniejszych sposobów informowania polityków i władzy o Twoim zdaniu!!! Twoja grupa może pisać listy indywidualnie lub zorganizować punkt gdzie ludzie będą się podpisywać pod wcześniej napisaną petycją.

Załóż teatr uliczny

Teatr uliczny może być świetnym sposobem przyciągnięcia uwagi. Jeśli masz talent artystyczny, zorganizuj imprezę uliczną bądź happeningi popierające lokalną żywność.

Na happening może składać się zarówno krótki skecz, jak i pokaz plakatów czy slajdów, a także dyskusja przeprowadzona przez Ciebie bądź zaproszonych przedstawicieli różnych organizacji ekologicznych, rolniczych czy konsumenckich. Tego typu aktywność może w prosty, a zarazem barwny sposób pokazać istotę idei lokalności jak i uzmysłowić ludziom implikacje, jakie niesie za sobą proces industrializacji i centralizacji gospodarki. Materiały użyte w happeningach powinny opisywać korzyści, jakie niesie ze sobą system lokalnej żywności, nie tylko dla środowiska naturalnego ale w dużym stopniu także dla rolnictwa i lokalnej gospodarki. Happeningi te kieruj do rolników, grup kościelnych, sprzedawców, lokalnych społeczności, organizacji pozarządowych, szkół.

Powyżej zostały ukazane podstawowe informacje, z uwzględnieniem specyfiki działań na rzecz lokalnej żywności. Objętość tej publikacji nie pozwala bowiem zaprezentować wszystkich „narzędzi”, z którymi musi się zapoznać każdy działacz, niezależnie czy zajmuje się lokalną żywnością czy innymi kwestiami. Na tematy takie jak fundraising, kontakty z mediami, planowanie strategiczne, aspekty prawne itd. wydano wiele publikacji, prowadzone są szkolenia i doradztwo, zapoznaj się z nimi (patrz: Przydatne adresy, Ciekawe i przydatne linki, a także Inne przydatne publikacje). Z kolei poniżej znajdziesz przykłady działań bezpośrednio dotykających tematyki żywnościowej.

Wróć do szkoły

Wspieranie lokalnej żywności ekologicznej nie miałoby sensu bez aktywnego udziału nauczycieli i uczniów. Istotne jest, żeby edukacja ta, oprócz zajęć klasowych, przewidywała także praktyczną aktywność na świeżym powietrzu. Oto kilka przykładowych tematów uzupełniających do zajęć dotyczących żywności ekologicznej:

• ogródek owocowy, warzywny, ziołowy lub kwiatowy w pobliżu szkoły uzupełniony kompostowaniem odpadów organicznych powstających w szkole;
• degustacja potraw przygotowanych z ekologicznych składników;
• sklepik z żywnością ekologiczną (zastępujący przynajmniej częściowo sklepik z „korporacyjną” żywnością);
• festyn lokalnej żywności ekologicznej zorganizowany w szkole;
• wycieczka do lokalnego rolnika ekologicznego (Koniecznie po uzgodnieniu! Ważne jest też zapewnienie środków na zapłacenie rolnikowi za prowadzenie prelekcji dla dzieci – źródłem tych środków mogą być np. gminne fundusze ochrony środowiska. Podobne szkolne wycieczki na wieś organizują niektóre szkoły w Warszawie);
• organizacja śródrocznych i wakacyjnych wyjazdów/wczasów rekreacyjnych i turystycznych dla dzieci ze szkół podstawowych do gospodarstw ekologicznych („Zielone szkoły”).

Zorganizuj kolację na bazie lokalnej żywności

Są one dobrym sposobem na poznanie wielu nowych osób, zapoznanie ich z problematyką żywieniową i ideą lokalnej żywności. Takie nieformalne spotkania bez problemu możesz zorganizować dla przyjaciół, czy sąsiadów, którzy zachęcą z kolei swoich znajomych. W trakcie luźno prowadzonej dyskusji nad posiłkiem możesz poruszać takie tematy jak: dostępność, bądź niedostępność lokalnej żywności, co dokładnie oznacza słowo lokalny, potencjalny wpływ rozwoju lokalnej gospodarki na pojedyncze osoby, społeczności i środowisko.

Uczestnicy kolacji mogą poczuć się zachęceni do zorganizowania kolejnego tego typu spotkania. Możesz zorganizować to na „poważniejszą skalę” w ten sposób, że każdy z uczestników danej kolacji/przyjęcia sam będzie musiał zorganizować podobny poczęstunek. Powstanie więc łańcuch kolacji na bazie lokalnej żywności. Możesz pomyśleć o poborze drobnej opłaty za wstęp (5 zł). Zdobyte pieniądze wykorzystaj nie tylko na przygotowanie posiłków czy zakup do nich produktów, lecz także na przygotowanie materiałów dotyczących lokalnej żywności.

Zorganizuj święto swej ulicy lub dzielnicy

W Krakowie, a zapewne też w innych miastach, odbywają się święta danej ulicy. Ruch samochodowy jest wtedy zamykany (zwykle są to ulice w centrum miasta, gdzie ruch i tak jest ograniczony) a instytucje, które mają tam siedzibę, ustawiają przed wejściem do budynku stoiska, prezentując swą działalność. Towarzyszy temu muzyka i konkursy. Jeśli przy takiej ulicy są jakieś bary i restauracje, organizacje ekologiczne, rolnicze czy konsumenckie to możliwość promocji lokalnej żywności nasuwa się sama. Z kolei w Barcelonie święta danej dzielnicy to prawdziwe ludowe festyny, podczas których, to mieszkańcy a nie tylko firmy, wynoszą przed swe kamienice stoły i krzesła i biesiadują do późnej nocy, zacieśniając swe kontakty. Oczywiście są też akcje typu „odzyskać ulice” (reclaim the streets). Wtedy takie biesiady i zabawy odbywają się bez zezwoleń…

Zorganizuj festiwal lokalnej żywności

Załóż grupę, która zajmie się organizacją festiwalu lokalnej żywności w Twoim mieście. Stragany pełne pachnących owoców, warzyw, pysznych lokalnych przetworów, wiejskich serów bądź innych produktów wytwarzanych w Twoim regionie to bardzo efektywny sposób promocji idei lokalnej żywności, jak i samego regionu. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście, musisz zacząć przygotowania co najmniej pół roku wcześniej. Wszystko powinno być starannie dopracowane. Czeka Cię trudny proces załatwiania różnego rodzaju pozwoleń, organizowania osób odpowiedzialnych za porządek i ochronę, ubezpieczenie, sprzęt nagłaśniający, nawiązywania kontaktów z miejscowymi rolnikami i przetwórcami. Nie zapomnij o spełnieniu przepisów sanitarnych. To wszystko wymaga czasu i kosztuje. Poproś wójta, starostę, burmistrza o objęcie patronatem wydarzenia. Skontaktuj się z radą miasta, może pomoże go sfinansować. Gdy uzyskasz odpowiednie fundusze, nie zapomnij o nagłośnieniu imprezy. Nie musisz tracić pieniędzy na drukowanie wielkich plakatów A1. Czasem małe plakaty w zupełności wystarczą, pod warunkiem że będą skupiały uwagę. Poproś dzieci o zrobienie kilku rysunków. Pamiętaj, że najefektywniejsze są rozwiązania oryginalne. Wydrukuj także ulotki promujące. Rozmieść je w sklepach, centrach handlowych, rozdawaj na ulicach. Skontaktuj się z lokalnymi gazetami i rozgłośniami radiowymi. Poproś telewizję publiczną, aby umieściła zapowiedź wydarzenia np. w „Kronice dnia”. Zamieść wszelkie informacje na temat festiwalu w Internecie. Poproś ekologów o pomoc – możesz rozesłać im ulotki bądź wykorzystać ich spotkania i publikacje.

Dobrym pomysłem jest zaproszenie lokalnej kapeli ludowej lub folkowej, może zechce w zamian za reklamę zaśpiewać kilka piosenek. Pomyśl też o konkursach z nagrodami.

Pamiętaj, że taki festiwal ma szansę zapoczątkować w Twoim mieście stałe targi lokalnej, zdrowej żywności.

Inne imprezy

Jeśli Twoja okolica słynie np. z jabłek – zorganizuj pod koniec sezonu festiwal jabłka. Zaprezentują się na nim producenci różnych ich odmian. Będzie to okazja do nabycia różnych produktów wyprodukowanych z użyciem jabłek. Festiwal stanie się atrakcją promującą i integrującą region. Wykorzystaj dożynki (święto plonów) do promocji idei lokalnej żywności. Pomysłów jest mnóstwo: był już miodowy festiwal, festiwale zupy, pierogów, mleka, święto chleba, kaszy gryczanej, dzień pieczonego ziemniaka…

Pomyśl też o imprezie na mniejszą skalę, np. otwartym dniu ogrodnictwa. Jeśli mieszkasz na wsi, bądź w małym miasteczku, festiwal zorganizowany w ogrodzie jednego z gospodarzy to znakomity sposób na promocję lokalnych odmian gatunków roślin, a także powstałych z nich smakołyków w postaci np. przetworów domowych. Wystarczy kilka stolików i krzeseł, parę pomysłów na ciekawe quizy i konkursy, herbatka gospodyni, magnetofon, z którego zabrzmią tradycyjne piosenki.

Wypromuj produkt lokalny

Produkt lokalny, regionalny, tradycyjny (żywność jak i rękodzieło) ma ogromne szanse promocji w ramach UE (m.in. wskutek ochrony prawnej oraz a czasem bardziej liberalnych przepisów sanitarnych dla tradycyjnych receptur). Np. pani Jolanta Fidelus z Zembrzyc k. Krakowa ożywiła w swej miejscowości tradycję wypieku małych, twardych precli „bugli”, doskonałych przekąsek do piwa, z których miejscowość ta słynęła co najmniej 200 lat a które zostały wyparte przez paluszki. Produkcję „bugli wolanych i ściebanych” i in. produktów lokalnych (także wyrobów użytkowych) wsparła krakowska fundacja Partnerstwo dla Środowiska.

Rozpocznij, np. wraz z towarzystwem miłośników swego miasta czy wsi, z muzeum regionalnym lub z muzeum etnograficznym w większym mieście badania nad lokalnymi roślinami i produktami oraz przepisami kulinarnymi. Być może w Twej okolicy jeszcze w czasach Twoich rodziców uprawiano jakąś odmianę rośliny niespotykaną gdzie indziej (np. kto dziś wie, co to jest fasola lędźwian?), być może wytwarzano regionalny przysmak, jak na Podhalu oscypek, który ma szansę stać się znów popularny? Nawiązująca do regionu czy oparta na miejscowej mowie nazwa również zrobi swoje: „Kaszëbszczié gùrczié wekòwãné” brzmi atrakcyjniej niż „Ogórki konserwowe ‘Kaszubskie’” i nie jest to tylko chwyt reklamowy ale zwrócenie uwagi na walory kultury, które tracimy – dwie informacje w jednej. Utrwaliłoby to tożsamość regionu, stałoby się wizytówką okolicy, ściągającą turystów. Jego sprzedaż poza lokalną „granicę” byłaby źródłem dochodu równoważącym wypływy kapitału następującego ze względu na konieczny import produktów, których uprawa nie jest możliwa lokalnie.


Mimo podobnych nazw, lokalna żywność nie jest tożsama z mocno promowanym w UE produktem lokalnym i regionalnym (tradycyjnym i markowym). Nie konkuruje z tymi tematami, gdyż stanowią one raczej jej uzupełnienie. Produkt regionalny to raczej wykwintna żywność (ale także rękodzieło) przygotowana w oparciu o tradycyjne receptury i przeznaczone raczej dla bogatszych klientów miejscowych oraz dla turystów i na eksport. Natomiast lokalna żywność to i lokalna produkcja i lokalna konsumpcja podstawowych produktów rolnych, dostępnych w danym klimacie i sezonie. Temat adresowany jest więc do szerokich rzesz społeczeństwa, także to tych obywateli, których np. nie stać obecnie na certyfikowaną żywność z upraw ekologicznych. Lokalna żywność jest zwykle związana z niekonwencjonalnymi narzędziami ekonomicznymi.

Każdy region może być w większym stopniu samowystarczalny w zakresie podstawowej żywności, traktując handel zewnętrzny jako ilościowe i jakościowe uzupełnienie (urozmaicenie) oferty oraz jako zrównoważenie bilansów płatniczych. Oczywiście lokalne płody rolne warto przetwarzać wg tradycyjnych przepisów kulinarnych na własne potrzeby czy na eksport i dla turystów. Regionalne specjały, zwłaszcza markowe, przyciągają dodatkowy kapitał. Ideą lokalnej żywności jest jednak przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego a więc możliwie maksymalnej samowystarczalności żywnościowej, zwłaszcza w odniesieniu do podstawowych produktów żywnościowych, a nie promocja na skalę ogólnokrajową czy międzynarodową wytwarzanych lokalnie smakołyków i ekskluzywnych, drogich towarów luksusowych.

Podobne uwagi można odnieść do bardzo wartościowego ruchu Slow Food (w Polsce Akademia Dobrego Smaku, sklepy Winniczek), który promuje tradycyjną żywność, nie wytwarzaną w sposób masowy. Nie zabrzmi to zbyt marketingowo, ale obrazowo ujmując, chodzi bardziej o to, by np. mieszkańcy Krakowa jedli głównie wyrosłe w okolicy (50 – 100 km) ziemniaki i jabłka, kasze i makarony wyprodukowane na miejscu i z wyrosłych w regionie zbóż a mniej sięgali po żywność z innych rejonów kraju i zagranicy, zwłaszcza gdy są lub mogą być dostępne pełnowartościowe, lokalne odpowiedniki.


ALTERNATYWNE I KONWENCJONALNE DZIAŁANIA GOSPODARCZE

Drogi Działaczu, samo uświadomienie konsumentom konieczności wybierania w sklepie lokalnej żywności nie wywoła masowego jej wykupywania i nie poprawi losu wsi ani stanu środowiska niszczonego przez „nowoczesne”, konwencjonalne rolnictwo. Sama edukacja, moda, patriotyzm lokalny nie wystarczą by lokalne (rodzinne, małoskalowe, małoschemizowane i niskozmechanizowane) uprawy stały się poważną konkurencją dla taniej, przemysłowej żywności z hipermarketów. Proste mechanizmy popytu i podaży nie wystarczą tu. Bez uruchomienia alternatywnych metod jak LETS czy CSA dostępność lokalnej żywności nie poprawi się znacząco.

Przykładowe rozwiązania przedstawione poniżej są stosowane na szeroką skalę w wielu krajach Unii Europejskiej, w USA, Japonii i in. krajach. Możesz wspierać je indywidualnie, bądź zaproponować grupie w obrębie swojej gminy, spółdzielni mieszkaniowej, osiedla, wsi.


Produkty żywnościowe są największym źródłem handlu na świecie. Niestety, zglobalizowany rynek spowodował, iż drobnym producentom żywności zajęcie to przestało się opłacać. Otrzymują oni niewielką część (10 – 12%) wszystkich pieniędzy wydawanych na żywność. Aby zapobiec temu zjawisku, powinno się wprowadzać marketing oparty na lokalnej, pochodzącej z ekologicznych i tradycyjnych gospodarstw żywności. Zapewni on rolnikom zbyt, konsumentom dostęp do żywności wysokiej jakości, a wszystkim innym czystsze środowisko i silny gospodarczo region, pełen obywatelskich inicjatyw. Uruchomienie tych metod spowoduje nie tylko, że poprawi się kondycja ekonomiczna „małorolnych” chłopów. Dodatkowym efektem bliższych kontaktów miasto-wieś, konsument-producent będzie wzrost poczucia własnej wartości u chłopów, ich dowartościowanie i lepsze zrozumienie ich spraw przez „mieszczuchów”, których dzieci zobaczą, że mleko pochodzi od krowy i że nie jest ona niebieska jak w reklamie. Wzrośnie szacunek dla pracy i chleba.

Na Zachodzie rozwija się także ruch pod wspólnym szyldem Sprawiedliwego handlu (Fair Trade). Pomijając korporacyjnych pośredników oferuje on rolnikom z krajów Trzeciego Świata uczciwe („solidarnościowe”) ceny za kawę, herbatę, banany i in. produkty niedostępne w klimacie krajów Północy (ale też rękodzieło i… cięte kwiaty). Ceny te nie mogą być poniżej ustalonego minimum, które musi przekraczać próg opłacalności i zapewniać rolnikom godziwe zarobki, niezależnie od wahań cen na giełdzie. Tak więc produkty te są zwykle droższe, lecz nadrabiają to wysoką jakością. Co prawda system ten dotyczy importu z krajów Trzeciego Świata, jednak nic nie stoi na przeszkodzie by wypracować podobne zasady dla lokalnego handlu żywnością. Poniżej więc kilka lokalnych odpowiedników Sprawiedliwego handlu jak i innych alternatywnych i konwencjonalnych metod wymiany handlowej.


Sprawiedliwy handel, podobnie jak produkt lokalny i Slow Food, warty jest poparcia ale i uwagi. Może pomóc w zapewnieniu producentom z krajów Południa uczciwego zarobku za pracę zorientowaną na eksport, którą i tak już wykonują. Jednak w niektórych wypadkach wprowadzany bywa na terenach, gdzie producenci jeszcze nie zaangażowali się w produkcję proeksportową. Jakkolwiek „sprawiedliwy” byłby handel, produkcja skierowana na eksport powoduje zależność producentów od globalnego rynku i od obcych walut narodowych, a obie te rzeczy są zmienne i niestabilne. Koncepcja „sprawiedliwego handlu” nie zadaje więc podstawowego pytania: ile handlu „ponadlokalnego” jest w najlepszym interesie tak strony eksportującej jak i importującej.


LETS, banki czasu i barter wielostronny


Etnografowie odnotowali w całej Europie Środkowej i Wschodniej zapomniany już w Polsce wiejski fenomen dobrowolnej samopomocy sąsiedzkiej przy pracach typu żniwa, zwany „tłoką”. Zaczynała się ona ceremonialnym zaproszeniem, a kończyła się ucztą będącą „zapłatą” za pomoc oraz śpiewami i tańcem. Współpraca i pomoc wzajemna dla wspólnego dobra, będące podstawą tłoki – to nie tylko wiejski zwyczaj, ale też system obrzędów związanych z pracą. Inne określenia tłoki to powaba, pomoc z serca, uczynność.

Polska wieś pamięta jeszcze takie formy sąsiedzkiej wzajemności jak „praca na odrobek” (Sąsiedzi pomagają, gdy w danym gospodarstwie jest do wykonania jakaś duża praca polowa typu żniwa, wykopki. Ilość godzin przepracowanych przez daną rodzinę jest liczona i na tej podstawie następuje odpracowanie). Istniało też obdarowywanie i dzielenie się nadwyżkami produktów rolnych (np. … podrobów po zabiciu w danym gospodarstwie świni – „chodzące z kaszanką” dzieci dostawały drobniaki od obdarowywanych), a także ich wymiana pomiędzy gospodarstwami (np. w jednym gospodarstwie zbywało mleka czy placków, więc posyłano z nimi dzieci do sąsiadów, ci zaś czuli się zobowiązani by od razu lub przy innej okazji przekazać swój nadmiar jajek czy świeżo upieczony chleb). Zwyczaje te zanikają wraz z zanikiem samowystarczalności wsi (coraz więcej produktów pochodzi ze sklepu a nie z własnej czy sąsiedzkiej produkcji), wprowadzaniem mechanizacji (trudno w godzinach wycenić pracę traktorzysty i traktora wymagającego zakupu paliwa i porównać ją z wartością pracy ręcznej) oraz zanikiem zaufania i więzi.



Najprostszy barter, ilustrujący jednocześnie prostotę rozwiązania jak i paradoksy niewydolnego systemu finansowego, pochodzi z fabryki traktorów, która, mimo że produkowała użyteczne maszyny, nie miała zbytu gdyż rolnicy, nie mogąc sprzedać swych płodów rolnych, nie mieli pieniędzy na zakupy. Z kolei z powodu niewystarczającej sprzedaży fabryka nie płaciła robotnikom, a oni… nie mieli pieniędzy na zakup jedzenia od rolników. Koło niemożności się zamykało, lecz puszczone w drugą stronę, stało się kołem zamachowym: nastąpiła wymiana traktorów za żywność, którą robotnicy dostali bezpośrednio lub w postaci posiłków w zakładowej stołówce.

Zdążają się też w Polsce „podbramkowe” sytuacje, kiedy urzędy godzą się na spłatę podatków w naturze, np. w płodach rolnych, sprzedawanych potem przez gminę lub przekazywanych pracownikom gminy w formie wynagrodzenia.

Oczywiście nie zawsze da się wymienić odpowiednią ilość i rodzaj żywności za maszyny czy podatki w tak prostej wymianie bezpośredniej. Po to wymyślono pieniądze oraz... jego substytuty.

Lokalne systemy wymiany i handlu, takie jak LETS, Banki czasu czy BCI nie ograniczają się do zwykłego barteru (jeden rolnik da drugiemu mleko a ten da mu w zamian pomidory) ani nawet do wąskiego kręgu sąsiedzkiego. Systemy te nazywane są więc barterem wielostronnym lub multikredytami, choć nie wymagają zaciągania pożyczek w banku, a jedynie społecznego zaufania (w łacinie „credo”) wspartego odrobiną pomysłowości i nowoczesności. Mogą więc doskonale służyć bliższym kontaktom między rolnikami i konsumentami. Tak więc jeden rolnik da drugiemu mleko od swych krów, ten da zaś wyprodukowane przez siebie pomidory konsumentowi z miasta, który „zapłaci” pierwszemu rolnikowi np. pomagając mu przy krowach. Jeśli w takim systemie uczestniczy więcej osób i prowadzą oni aktywną wymianę usług i towarów nieunikniony jest problem notowania transakcji. Polscy propagatorzy LETS spotkali się z przykładami, że pod Limanową i w Zakopanem wzajemne należności powstałe w związku z pracami przy budowie wspaniałych góralskich domów umownie wyceniano w litrach wódki, miodu lub w baranich skórkach a zapisywano u księdza. W LETS jednostką są punkty, których wartość jest zwykle równoważna walucie oficjalnej (Zaletą punktów jest to, że nie trzeba ich posiadać, tak jak musiałoby się posiadać deficytowe złotówki, by móc wchodzić w interakcje handlowe. Wystarczy, że Twoje potrzeby korespondują z ofertą innej osoby z systemu). Informacje o dokonanej transakcji (kto, komu, ile punktów, ew. za co) mogą być wysyłane e-mailem do koordynatora robiącego okresowe zestawienia zawierające listę wszystkich uczestników systemu czy np. wrzucane do umówionej puszki w sklepie, do której ma on dostęp. Można dokonywać przelewu za pomocą specjalnych programów komputerowych, co przypomina przelewy bankowe.


LETS jest uzupełnieniem obowiązującej waluty. W przypadku, gdy wykonywane w ramach systemu operacje handlowe lub praca podlegają opodatkowaniu, to na danym uczestniku spoczywa odpowiedzialność za płacenie podatków. Zaleca się w takich przypadkach, aby część zapłaty była uiszczona w obowiązującej walucie, za pomocą której będzie można uregulować podatek. W ewidencji LETS rejestruje się tylko tę część operacji, która została rozliczona w walucie LETS, czyli w punktach. Każda transakcja wymiany towaru lub usługi powoduje powiększenie stanu konta jednego z uczestników i zmniejszenie na koncie innego, zatem rozliczenia całego systemu bilansują się na zero. Posiadana na koncie waluta LETS nabiera wartości wówczas, gdy wydamy ją na towar lub usługę oferowaną przez innych uczestników LETS. Jest to więc prawdziwy, „ekologiczny” pieniądz. Ma wartość tylko wtedy gdy jest używany do wymiany. Nieruchomy jest niczym. W zamian za żywność konsumenci mogą oferować rolnikom pomoc w pracach sezonowych, ferie w mieście dla ich dzieci, lekcje języków obcych czy Internetu. Potrzebna jest pomysłowość i otwarcie na potrzeby i możliwości, które ma każdy z nas. Dzięki współpracy, kreatywności i obfitości darów przyrody nikomu nie zabraknie dostatku.

Banki czasu operują zaś jednostką godzin, tak więc system ten służy raczej do wymiany usług. Bank czasu może więc służyć wymianie czasu pracy włożonej w przetworzenie produktu (np. kupując chleb płaciłoby się w złotówkach za mąkę a w godzinach za pracę piekarza).

W przypadku bezgotówkowego obracania większą ilością towaru niż ma to miejsce w LETS, gdy zaangażowanych jest wiele firm, z profesjonalną pomocą przychodzą firmy typu BCI Poland (Barter Clearing & Information): B jak BARTER, czyli wymiana towaru za towar jako możliwość zakupów i zapłaty własnym towarem lub usługą, C jak CLEARING, to ewidencja i rozliczanie przeprowadzonych tą drogą transakcji barterowych, I jak INFORMATION, to dostęp do szczegółowych informacji o popycie i podaży dla wszystkich uczestników systemu. Takie wymiany barterowe opierają się na fakturach i czekach, zabezpieczone są wekslami i ustalonymi limitami kont. Nawiązywanie kontaktów handlowych ułatwiają doradcy – brokerzy kojarzący oferty i potrzeby. Grupą docelową BCI są małe i średnie przedsiębiorstwa, których podstawowy obszar działania zamyka się w kole o promieniu ok. 20 km. Udział wielkich sieci i hipermarketów jest wykluczony.


W odróżnieniu od np. Belgii, w polskim BCI niestety nie ma jeszcze gospodarstw rolnych, gdyż jest on na razie najbardziej rozwinięty przede wszystkim na Śląsku, gdzie jest mało gospodarstw. Natomiast jest już w BCI firma agroturystyczna z Mazur i Bank Żywności z Olsztyna.

Sam pomysł profesjonalnego barteru wielostronnego wywodzi się ze Szwajcarii. W 1934 r uruchomiono tam pierwszą platformę barterową o nazwie WIR. Jej pierwsze logo świadczy o roli szwajcarskich farmerów w tym systemie (notabene holenderska fundacja ekologiczna zajmująca się alternatywną ekonomią nosi nazwę Strohalm – Kłos). Do dnia dzisiejszego jest to największa platforma barteru wielostronnego pod względem ilości uczestników – skupia 80 000 firm w samej tylko Szwajcarii a „WIRowy” frank (CHW) został uznany na poziomie międzynarodowym jako druga waluta Szwajcarii obok franka szwajcarskiego (CHF).