Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Wypadek nuklearny

Wypadek jest zawsze możliwy

Czy elektrownie jądrowe są tak pewne, jak się utrzymuje?
Pierre Tanguy, główny inspektor bezpieczeństwa EDF, oświadczył w 1988 r.: „Pula możliwych wypadków jest mimo wszystko ograniczona. Ale nie jesteśmy absolutnie pewni, że nasza wiedza jest wyczerpująca, a jeśli zdarzy się wypadek, to taki, jakiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć”.
Energia nuklearna miała już swoje upadki. Wszyscy pamiętają katastrofę w Czarnobylu. Mniej znane są wypadki, które miały miejsce w USA (w 1979 r. otarto się o tragedię w Three Mile Island) i Japonii. Francja nie została oszczędzona: dwa ważne „incydenty” miały miejsce w St Laurent des Eaux, w 1969 i 1980 r. W grudniu 1999 r. w Le Blayais, koło Bordeaux katastrofa była blisko kiedy elektrownia została zalana przez wodę w czasie burzy.
Żadna technologia nie jest doskonała
Zapewnienie całkowitego bezpieczeństwa w elektrowni jądrowej to syzyfowa praca. Żadnej konstrukcji nie da się uchronić, prędzej czy później, od ludzkiego błędu, zaniedbania, działania klimatu, usterki technicznej. Co więcej, wiele zagrożeń nie jest branych pod uwagę: niedostateczna ochrona w przypadku zamachu terrorystycznego, przegrzanie się w okresach upału, ryzyko sejsmiczne, są lekceważone w przypadku niektórych elektrowni jądrowych itp.
Zresztą, kwestia bezpieczeństwa nuklearnego dotyczy nie tylko reaktorów, lecz również ponownego przetwarzania, produkcji paliwa, transportu materiałów nuklearnych. Aby zostać pod kontrolą na wszystkich etapach, energia nuklearna wymaga skomplikowanych procedur i stabilnego kontekstu społeczno-politycznego: warunków niemożliwych do zagwarantowania w tak długich okresach czasu, jakie wchodzą w grę.

Kiedy rentowność wchodzi w konflikt z bezpieczeństwem
W Japonii dążenie do opłacalności doprowadziło do poważnych problemów. Od 1999 r. miały miejsce cztery wypadki (w tym w Tokaimurze w 1999 r.: 2 osoby śmiertelne i 439 napromieniowanych, w Mihamie w 2004 r.: 4 ofiary śmiertelne) spowodowane przez zaniedbania i oszczędności. W 2002 r. 19 reaktorów musiało zostać zatrzymanych po odkryciu fałszerstw w raportach kontroli.
Francja nie uniknęła takich praktyk. W trakcie prywatyzacji EDF rozpoczęto redukcję wydatków na utrzymanie i na szkolenie personelu. Sieć „Sortir du nucleaire” brała udział w odkryciu faktu fałszowania przez EDF raportów o danych sejsmicznych, mającego na celu uniknięcie robót związanych z przywróceniem do normy.
EDF, pomimo ryzyka związanego ze starzeniem się elektrowni jądrowych, ogłosiło zamiar przedłużenia do 40 lat czasu życia instalacji, które były przewidziane na 30 lat funkcjonowania. Zgoda Zarządu Bezpieczeństwa Nuklearnego (ASN) powinna być obowiązkowa, ale EDF jest przyzwyczajona do omijania tego obowiązku, a w dodatku, co wydaje się nieprawdopodobne, ASN nie jest wystarczająco dotowane, aby zrealizować swe decyzje. To w tym kontekście związkowiec J. P. Bernasconi (CGT z Bugey) ogłosił w październiku 2003 r.: „zmierzamy w kierunku nuklearnego AZF ”…


Co grozi w razie większego wypadku?
Wg raportu z marca 2004 r., zrealizowanego na prośbę ASN, Francja nie ma prawdziwej strategii działania w sytuacji poważnego skażenia radioaktywnego w wyniku wypadku czy aktu terrorystycznego, szczególnie jeśli chodzi o ratowanie rannych, którzy są napromieniowani i o deradiację terenu.
Zalecane środki zapobiegawcze w razie wypadku nuklearnego są śmieszne
  • Wzięcie pastylki jodu. Aby ochronić przed rakiem tarczycy (powodowanym przez jod radioaktywny), jod stały musi być przyjęty na 3 - 4 godziny przed przejściem chmury radioaktywnej. Nie działa on przeciwko jakimkolwiek innym substancjom radioaktywnym. Dystrybucja jodu ma przede wszystkim za zadanie uspokojenie ludzi mieszkających w sąsiedztwie elektrowni.
  • Kwarantanna, przesiedlenie i ewakuacja ludności. Doświadczenie wyciągnięte z ćwiczeń alarmowych pokazuje nieskuteczność tych środków. Dodatkowo w rzeczywistości sytuacja byłaby o wiele bardziej skomplikowana (panika, skażenie, itp.).

W kraju tak zaludnionym jak Francja, poważny wypadek nuklearny miałby dramatyczne konsekwencje.
Możecie wyobrazić sobie cały region wykreślony z mapy? Ewakuację tysięcy osób?
Otóż wypadek nie jest wykluczony, przeciwnie, jest przewidywany przez prawodawców: „Wyobrażenie rzeczy wyjątkowej jest nam dane w takim wymiarze, że może dojść do tego, co nazywamy „wypadkiem nuklearnym”, a w rzeczywistości jest katastrofą narodową, a nawet kataklizmem międzynarodowym” (J. O. z 18 października 1968 r.) Czy jesteśmy naprawdę chronieni?


Konwencja Paryska (międzynarodowy wymóg odpowiedzialności nuklearnej), przewiduje ochronę ludności jedynie w formie odszkodowania dla ofiar. Ten wymóg ma na celu ograniczenia odpowiedzialności producentów energii nuklearnej: wysokość odszkodowań, długo utrzymywana na poziomie 90 milionów, w r. 2004 podniesiono do 700 milionów euro.
Taka suma wydaje się znacząca, ale dla porównania koszt katastrofy w Czarnobylu jest oceniany na więcej niż 100 miliardów euro, a jej konsekwencje są minimalizowane.
Przedstawianie w cyfrach kosztu wypadku nuklearnego jest śmieszne wobec zniszczeń nie do oszacowania: jak zrekompensować utratę życia ludzkiego, inwalidztwo, choroby, przyszłe konsekwencje czy utratę milionów hektarów ziemi skażonej na setki lat?
Nie czekajmy, aż wydarzy się to, co nieodwracalne.

„To zbrodnia rozwijać technologię, nad którą się nie panuje, przede wszystkim kiedy dotyczy to przyszłych pokoleń.”
Theodore Monod