BZB nr 12 - Z Ziemi moja radość. Antologia poezji ekologicznej
Wycieczki stanowią jedną z najprzyjemniejszych form wypoczynku. Czyste powietrze, zapierające oddech w piersiach widoki... Lecz wybrać się na wycieczkę jest coraz trudniej, nie tylko ze względu na brak czasu czy pomysłów. Coraz częściej niemożliwe okazuje się znalezienie miejsca nie dotkniętego przemysłem, nie skażonego gospodarką ludzką. Napisałam "skażonego", ponieważ człowiek nie potrafi czerpać ze skarbca naturalnego nie niszcząc wszystkiego wokół. Użyj i wyrzuć - najpopularniejszy i najprostszy model wykorzystywania ma wciąż wielu zwolenników.
Skoro już wyjechać nie ma gdzie, pozostańmy w mieście. A to mało zachęcająca perspektywa, zwłaszcza w lecie, gdy oddychać nie ma czym, deszczyk (brudny) rzadko kiedy a roślinki ślicznie wyglądające są sztuczne lub wyhodowane w szklarniach. Turystów, szczególnie w miejscach zabytkowych, dzikie tłumy i to oni stanowią znaczny procent widzów zarówno przedstawień ulicznych, jak i demonstracji ekologicznych (bowiem takowe zdarzają się dość często). Ekologia stała się jednym z najpopularniejszych tematów, poruszanym bez przerwy, no i dobrze - przecież chcemy mieć gdzie żyć za sto lat. Podejście do tematu jest zróżnicowane, jak zawsze. Jedni myślą, że to modne, inni chcą zrobić pieniądze... Ale są i tacy, dla których pomoc ginącej faunie i florze stała się życiowym powołaniem. I wypełniają je na wiele sposobów. Starają się nie tylko robić, ale też uświadamiać, przekonywać i wskazywać właściwą drogę słowami. A słowa najpiękniej układają się w poezję. Przyroda jest wręcz stworzona dla liryki, iluż wielkich i pomniejszych poetów opisywało ją przez całe wieki... Zachwycali się tym, co nieuchwytne, niepowtarzalne, zdawało się - wieczne.
Zdawało się wieczne, gdyż nie jest. My teraz zdajemy sobie z tego sprawę. Poeci wciąż piszą o przyrodzie, lecz z coraz większym przerażeniem. Obserwując powolną agonię wołają o ratunek dla tej, która nas ciągle żywi. Prawdziwi miłośnicy pięknych pejzaży opisują obrazy zniszczenia. Bo jeśli na kimś nie wywiera wrażenia szybujący orzeł, to może wywrze je złamane skrzydło? Ekolodzy sięgają po pióro jako ostatnią deskę ratunku. Próbują odwołać się do ludzkiej wrażliwości, sumienia. Poezja ekologiczna ma przed sobą trudne zadanie - nie tylko skupić się na urokach, ale jeszcze zadać wiele pytań. Dokąd zmierzamy? Kim jesteśmy? Kto dał nam prawo niszczyć? Jak możemy pomóc teraz, gdy już naprawdę jest późno? Prezentowane w tym tomiku wiersze stanowią niewielką część ze wszystkich nadesłanych do "Zielonych Brygad". Moim zdaniem najlepiej oddają sens ekologicznego nurtu poezji.
Gabriela Morawiecka,
26.7.95