BZB nr 19 - Rzecz o pieniądzu dla lokalnych społeczności, czyli małe jest najpiękniejsze


NA CO MOŻNA, A NA CO NIE MOŻNA LICZYĆ

Jak poradzić sobie z problemem skali, czyli z tendencją gospodarki do rozwoju przy coraz to większej ekspansji przestrzennej i coraz to większym użyciu środków? Jest to bardzo praktyczny problem, który sprowadza się do znalezienia mechanizmów optymalizacji skali. Obecnie bowiem jesteśmy zdani na szukanie sposobów, by zahamować tendencje wzrostowe, gdy określony układ przekroczy już optymalne rozmiary a nie sięgnie jeszcze absolutnych granic, do których może wzrastać (rys.5).

Rys.5

Niestety, tzw. wolny rynek, "święta krowa" obecnego systemu, nie jest w stanie nam pomóc, nie jest narzędziem zdolnym rozwiązać problem optymalnej czy choćby podtrzymywalnej (sustainable) skali. Dzieje się tak dlatego, że rynek w ogóle o skalę nie pyta. Jest tylko efektywnym narzędziem alokacji zasobów i niczym ponadto. Tę ułomność rynku w omawianej przez nas kwestii doskonale ilustruje przykład rozmieszczania ładunków na łodzi za pomocą systemu cen. Mechanizm rynkowy umożliwi nam równomierny rozkład ładunków. System cen wyeliminuje niebezpieczne przeczyły łódki i nie dopuści, aby cały ładunek został umieszczony na jednym końcu łodzi, co doprowadziłoby do szybkiego jej zatonięcia. Jeżeli z jednej strony łódki woda sięga wyżej, wówczas za umieszczenie dodatkowego kilograma po tej jej stronie należałoby zapłacić wyższą cenę. Następują decyzje o lokowaniu bagażu w innych częściach łodzi, gdzie cena jest niższa. łódź przechyla się w drugą stronę, a wraz z przechyłem następuje zmiana cen. Wahania doprowadzają do tego, że za każdy kilogram płaci się identyczną cenę we wszystkich częściach łódki. Mimo rozwiązania problemu optymalnego rozmieszczania ładunku pozostaje wciąż otwartą kwestia absolutnej wielkości ciężaru, jaki łódź może unieść. Zasada ustalania cen jest wyłącznie mechanizmem alokacyjnym, który będzie przyjmował ładunki i równomiernie je rozmieszczał, aż optymalnie załadowana łódka optymalnie - a jakże - pójdzie na dno. Brakuje tu ograniczenia skali podjętej działalności, reguły, która by mówiła: "zatrzymaj się, jeśli całkowity ładunek przekroczy 1 tonę", albo "gdy woda dojdzie do czerwonej kreski". Fakt, że jest jeszcze ktoś, gotów do zapłacenia poprawnie obliczonej względnej ceny, to nie powód, by przekraczać granicę ładowności.

H.E.Daly zauważa, że rynek jest dopiero trzecim filtrem mechanizmu podejmowania decyzji, który eliminuje warianty mniej efektywne. Dwa wcześniejsze filtry to eliminacja wariantów niewłaściwych ekologicznie i niepożądanych społecznie. Tu rynek nie może dać nam żadnych wskazówek, a przecież jeśli nie zadziała pierwszy z nich, to naruszona zostaje zasada trwałości reprodukcji, jeśli drugi - to podważa to celowość podejmowanych działań. Konieczna staje się interwencja człowieka - także w kwestii optymalizacji skali - oparta o jego wiedzą i kryteria etyczne. Ekonomiczny instrument, który by rozwiązywał problem skali to na razie tylko postulat (rys.6) Póki co, tym instrumentem pozostaje ludzka decyzja (rys.7). To od ludzi, od wyartykułowania przez nich preferencji co do rozmiarów instytucji i przedsięwzięć, szczególnie politycznych i gospodarczych, zależy ich skala. Jeżeli o kwestii skali w ogóle nie myślimy, pozwalamy tym samym różnym organizmom gospodarczym przerastać ponad miarę i wpływać patologicznie na nasze życie, na życie całej Planety. Ludzie w każdym miejscu na Ziemi powinni wziąć los w swoje ręce i bronić swojej wspólnotowej tożsamości, swoich lokalnych struktur, bowiem - jak podpowiada Levi-Strauss - z góry nikt za nich tego nie zrobi. Będzie dobrze, jeśli prawodawcy nie będą sprzeciwiać się, gdy tendencja do restauracji wspólnot dojdzie do głosu na masową skalę. Jeszcze lepiej, jeśli będą jej sprzyjać. Jednak od woli każdego z nas zależy, czy społeczeństwa zachodnie zawrócą z drogi globalizacji. Wielka w tym rola myślenia w kategoriach organizacji, która mieści w sobie mnogość małych jednostek. Musimy się go nauczyć. Cóż jednak zrobić z ekonomią, która wciąż głosi kult wielkiej skali? E.F.Schumacher odpowiada na to pytanie brutalnie:

Jeżeli myśl ekonomiczna nie potrafi się do tego nagiąć - to znaczy, że do niczego się nie nadaje. Na razie obraca się w kręgu wielkich abstrakcji: dochód narodowy, stopa wzrostu, stopa kapitałochłonności, analiza efektywności, mobilność siły roboczej i akumulacja kapitału. Jeśli się z nich nie wyzwoli, nie zejdzie w dół do realiów ludzkiej nędzy, frustracji, alienacji, rozpaczy, załamań, przestępczości, eskapizmu, stresów, przeludnienia, brzydoty i duchowej śmierci - to lepiej będzie, jeśli zapomnimy o ekonomii i zaczniemy wszystko jeszcze raz.

Po cichu mamy jeszcze nadzieję, że aż tak źle nie jest i ekonomia stworzona przecież przez człowieka, podobnie jak on, potrafi się uczyć. Im prędzej role się odwrócą i to ekonomia zacznie służyć człowiekowi, a nie odwrotnie - tym lepiej.

Rys.6




Rys.7

BZB nr 19 - Rzecz o pieniądzu dla lokalnych społeczności, czyli małe jest najpiękniejsze | Spis treści