BZB nr 26 - My, zwierzęta
prof. dr Lech Ostasz |
Dlaczego "kodeks"? Dlatego, że potrzebny jest spójny zbiór wyznaczników zachowań wobec zwierząt; rozproszone uwagi i rozważania nie są dostrzegane. Propozycji kodeksów dotyczących różnych sfer życia jest dziś wiele, to prawda, jednak wpływ i ingerencja człowieka w naturalne procesy jest coraz większa, możliwość i fakt nadużyć również. Nagminna jest przebiegłość i chowanie się na niedomówieniami. Zdecydowana większość ludzi nie chce choćby raz w swoim życiu poważnie pomyśleć o dobru zwierząt. Stąd spisanie kodeksu wydaje się co najmniej pomocne. Potrzeba kodeksu etycznego (oraz kroków legislacyjnych) jest o tyle czymś smutnym, że świadczy iż większość ludzi sama z siebie nie jest dość wrażliwa, myśląca, by polegać na sobie (i by inni polegali na nich) w sprawie niekrzywdzącego traktowania zwierząt. Niekrzywdzenie to minimum etyczne. Poza tym niezwykle ważna jest zasada etyki mówiąca, że trzeba jednocześnie dbać o aktualizowanie możności, dyspozycji i zdolności własnych (w tym wypadku: ludzi) i cudzych (zwierząt).
Piszemy o kodeksie etycznym, nie legislacyjnym. Apeluje on do świadomości człowieka przedstawiając zasady, reguły i wskazania. Trzeba o nich myśleć i wdrażać w wychowanie dorosłych i dzieci; dorośli są w trudniejszej sytuacji, gdyż obok nauczenia się nowych postaw mają do przezwyciężenia stare.
Proponowanych ustaleń nie należy przyjmować jako ostatecznych. Nad niektórymi z nich warto dyskutować i być może skorygować.
Sytuacja jest dziś odwrotna wobec sytuacji trwającej wieki i tysiąclecia. Dawniej było wiele zwierząt żyjących dziko, zaś mało ludzi; dziś jest wielu ludzi, a mało zwierząt (dziko żyjących). Schematy myślenia i traktowania zwierząt kształtowane przez setki i tysiące lat pomocne kiedyś, dziś obracają się bezpośrednio przeciwko zwierzętom, i pośrednio przeciwko ludziom. Trzeba zatem niektóre schematy porzucić, niektóre zmodyfikować, niektóre wprowadzić jako nowe. Trzeba się ich uczyć, bo nie można bazować na obyczajach dziadków i babć czy opisach traktowania zwierząt zawartych w starych tekstach religijnych, literackich, mitycznych, czy filozoficznych.
I. Najważniejszymi prawami zwierząt są:
1) prawo do przetrwania zwierzęcia zgodnie z jego predyspozycjami i limitami wynikającymi z jego struktury i z kontekstu przyrodniczego;
2) prawo do zaistnienia, czyli do rozmnażania się osobników zdolnych do tego;
3) prawo do bycia nieeliminowanym po urodzeniu i przedwcześnie z grona istot żywych; dotyczy to i indywiduum, i gatunku;
4) prawo do warunków i przestrzeni zgodnych z podstawowymi popędami, instynktami i potrzebami zwierzęcia;
5) prawo do nie bycia obiektem zadawania bólu, tortur;
6) prawo do nie bycia zmienianym i manipulowanym w swej strukturze i swym rozwoju według życzeń innego gatunku istot żywych.
II. Niektóre z tych praw mogą być częściowo zmieniane przez dodatkowe warunki, głównie zmianę środowiska, nadmierny przyrost liczby gatunku lub fakt degeneracji gatunku.
III. W obliczu tego, że zwierzęta są wykorzystywane przez człowieka od zarania jego istnienia głównie jako pokarm, obowiązuje ogólna reguła: minimalizowanie spożywania zwierząt oraz reglamentacja.
1. Spożywane mogą być zwierzęta, które przeżyły większą część cyklu życiowego (najlepiej jest przyjąć: 3/4). Wykluczone jest przeznaczanie na pokarm zwierząt młodych i w sile wieku.
2. Nie mogą być przeznaczane na pokarm zwierzęta, które nie doświadczyły tego, co istotne dla ich cyklu życiowego: spokojny okres dorastania, kontakt z innymi członkami własnego gatunku, urodzenie potomka (w wypadku samicy), zapłodnienie (w wypadku samca), odchowanie potomka.
IV. W obliczu tego, że zwierzęta są wykorzystywane jako materiał do produkcji różnych rzeczy służących człowiekowi, głównie jest to skóra, obowiązuje reguła: minimalizacja tego rodzaju użycia.
V. W obliczu tego, że zwierzęta są hodowane jako środek transportu (siła pociągowa), obowiązuje reguła, że mogą być używane tylko wtedy, gdy mają zagwarantowane naturalne warunki życia, bez stosowania treningu powiązanego z bólem, bez nadużywania ich naturalnych predyspozycji (np. bez zmuszania do kłusu lub galopu zwierząt ciągnących ładunek).
Bezspornym wydaje się traktowanie zwierząt jako towarzyszy życia. Ale i tutaj obowiązują obwarowania: zwierzę musi mieć przestrzeń charakterystyczną dla swej kondycji i potrzeb. Do zabawy może być zwierzę włączone, jeśli zabawa wynika z jego naturalnych skłonności i jeśli są respektowane wszystkie punkty opisane wyżej i niżej (np. cyrk na pewno ich nie spełnia).
VI. Człowiek nie może zupełnie nie ingerować w świat zwierząt.
Sposoby ingerowania są następujące:
a) mieszanie cech osobników przez ich krzyżowanie
b) eksperymentowanie i ingerencja biotechnologiczna
c) zabijanie
Każdy z tych rodzajów ingerencji musi mieć silne ograniczenia. Na przykład zabijanie zwierząt wydaje się dopuszczalne wtedy, gdy nadmiar liczebności jakiegoś gatunku niszczy równowagę ekologiczną, stając się szkodnikiem (np. nadmiar szarańczy, gryzoni, czy bakterii).
VII. Ogólne wskazanie etyczne może brzmieć tak: jeśli już nie można uniknąć poświęcenia życia zwierzęcia dla trwania człowieka, człowiek powinien przejąć na siebie dodatkowe wymaganie wobec siebie: aby energię, którą uzyskuje przez poświęcenie życia zwierzęcia, wykorzystać w sposób twórczy i pokojowy, a także dla dobra innych zwierząt.
Wymienione prawa można sformułować i wysunąć na podstawie samych struktur, procesów i zależności życia. Pierwsze z praw jest oczywiste, trzeba sobie tylko dać trochę czasu na jego przemyślenie: trwanie zwierzęcia wyznaczone jest przez jego wrodzone predyspozycje i przez ograniczenia naturalne. Drugie z wymienionych praw mówi, że nie można eliminować indywiduów ani zmniejszać populacji (gatunku) dopóki ich nadmiar nie stanowi zagrożenia dla innych istot żywych, w pierwszym rzędzie dla człowieka. Prawo wymienione na trzecim miejscu mówi, że życie musi być respektowane zgodnie z uposażeniem biologicznym i z instynktami. Jedną z konsekwencji tego prawa jest, że jeśli ktoś chciałby hodować zwierzę a nie chciałby lub nie mógłby zapewnić mu odpowiedniego pokarmu, swobodnego wybiegu, kontaktu z innymi przedstawicielami gatunku itd., musiałby z hodowli zrezygnować. Na przykład ludzie narzucają swe purytańskie restrykcje, swe kulturowo wykształcone poczucie wstydliwości na życie seksualne zwierząt - na zwierzęta hodowlane i tzw. domowe - co jest niedopuszczalne.
Przykładem szczegółowym naruszania praw zwierząt jest budowanie autostrad przez obszary zajmowane przez zwierzęta swobodnie przemieszczające się na nim. Nie tylko budowanie przejść dla zwierząt pod autostradą jest nieodzowne, ale i ograniczanie liczby autostrad (oczywiście transport kolejowy jest najlepszym rozwiązaniem).
Niewątpliwie przy porównywaniu istot żywych wchodzi w grę różnica stopnia złożoności struktury danej istoty żywej, zdolności odczuwania (głównie doznawania bólu) i udziału świadomości w jej zachowaniu. Na przykład, komar nie osiąga tego samego stopnia złożoności, czucia i udziału świadomości co szympans. (Wśród kręgowców inteligencja zwiększa się według łańcucha ewolucyjnego: ryby ---- płazy ---- gady ---- ssaki ---- ssak-człowiek.) Tak jest przynajmniej na Ziemi, a etyka ma i musi odnosić się do warunków życia na tej planecie (gdyby zostały poznane inne formy życia i ujawniły się inne zależności między istotami żywymi, wtedy trzeba byłoby zmodyfikować etykę). A zatem, gdy jakiś gatunek, szczególnie o mniej złożonej strukturze, mniejszym odczuwaniu i mniejszym udziale świadomości w jego aktywności, spycha pozostałe, zagraża im, człowiek może, o ile jest w stanie zorientować się w zależnościach, ingerować i wpływać na selekcję zwierząt. Ta zasada odnosi się jednak zwrotnie także do gatunku ludzkiego. Gdy gatunek ludzki zwiększa swą liczebność na tyle, że niszczy równowagę wśród gatunków (i to wszystkich), staje się rzeczą etycznie niezbędną zdecydowane hamowanie przyrostu liczby ludzi (jak tego właśnie wymaga obecna sytuacja). Dla życia zwierząt najfatalniejszy jest właśnie nadmierny przyrost liczby ludzi; oznacza on nie tylko zwiększone spożywanie zwierząt, ale i wypychanie ich z naturalnych terenów, ograniczanie przestrzeni życia (którą zajmują coraz liczniej rozmnażający się ludzie). Można przyjąć, że na każdego człowieka (i dla każdego człowieka) ginie w przemyśle, w hodowli, z bezmyślnego traktowania co dobę po kilkanaście zwierząt (należy w przyszłości przeprowadzić szczegółowe badania szacujące).
Stosując etykę stoimy więc w obliczu gradualności istot żywych. Mamy: 1) istoty żywe wykazujące znaczną złożoność, zdolność do samoreagowania; tym samym wykluczamy materię nieożywioną i produkty technologii; 2) istoty żywe zdolne do samoreagowania i do czucia (przynajmniej bólu); tym samym pomijamy rośliny; 3) istoty żywe zdolne do odczuwania ( bólu i cierpienia) i do posiadania świadomości; tym samym wykluczamy część zwierząt. Moc stosowania etyki wzrasta wraz z dodatkowym kryterium. Wydaje się, że nie ma żadnych ograniczeń etycznych na poziomie bakterii i wirusów. Jednak uzależnienie istot "wyższych" od "niższych" oraz równowaga w przyrodzie stawiają ograniczenia tej gradualności i każą doceniać także "niższe" istoty.
Intencja człowieka, zdolność do rozwinięcia odpowiedzialności (lub jej braku), a także zwykła dobroć (lub jej brak) mają okazję ujawniać się tym silniej, im ktoś (lub coś) wobec kogo (lub czego) on działa, jest zdany na jego wpływ, na jego "łaskę i niełaskę". W takim położeniu są od dłuższego czasu zwierzęta (zwłaszcza ssaki, które z racji ewolucyjnych zależności żyją najbliżej człowieka). Zgodnie z jedną z opcji patrzenia na środowisko przyrodnicze, można dbać o zwierzęta dla nich samych - o tę opcję idzie w etyce. Jednak chyba łatwiej przemawia do większości ludzi apelowanie o zmianę postaw wobec zwierząt ze względu na ich (tj. ludzi) korzyść - jeden ze znanych argumentów mówi, że ten kto jest okrutny wobec zwierząt, ten także nie będzie wolny od okrucieństwa wobec ludzi. Poza tym istoty żywe podtrzymują życie ludzi. Nawet najmniej lubiane, tj. owady są odpowiedzialne za zapylanie roślin, które są naszym pokarmem (choć są i takie gatunki owadów, które wypełniły lukę wśród możliwości ewolucji form życia wyłącznie pasożytując na innych gatunkach, jak np. komary, czy kleszcze).
Człowiek żyje w szerokim kontekście życia. Stąd też prawa człowieka trzeba umieścić pośród praw wszystkich istot żywych - jako ich specyfikację uwzględniającą sposób bycia człowiekiem. Nigdy nie będzie można uczynić zadość prawom człowieka bez czynienia zadość prawom wszystkich istot żywych. Jest to jedno z przesłań etyki uniwersalistycznej. Te prawa człowieka, które są uważane przez większość za podstawowe, a kolidują z prawami zwierząt, nie mogą być uznane za podstawowe. Trzeba je ograniczyć. A są to, a) prawo do własności, b) prawo do wolności gospodarczej, c) prawo do prywatności.
W prawie cywilnym, mówiącym o prawie własności, zwierzę jest traktowane jako rzecz. Zwierzę może być własnością człowieka, który je kupił, schwytał lub wyhodował, taką własnością jak samochód, but, czy puderniczka. Niezbędne jest więc co najmniej wprowadzenie do legislacji statusu zwierzęcia jako istoty żywej.
Ponad kategorię własności stawiamy kategorię wypożyczenia czegoś od przyrody. O to, co wypożyczone trzeba dbać w większym stopniu niż o to, co jest własnością. Wobec tego, co pożyczone mogą inni interweniować; chciałoby się powiedzieć, że "matka natura" również "ma oko" na to, co od niej pożyczyliśmy. Nie jest tak, że zwierząt nie używa się, trzeba więc uniknąć wykształcania postawy ich posiadania.
Ale istnieje też korelacja idąca w drugim kierunku: ludzie nie będą skłonni respektować praw zwierząt, jeśli nie będą pieczołowicie dbać o podstawowe prawa człowieka (do których nie należą w sposób bezwarunkowy trzy krytykowane wyżej).
Odnośnie punktu I 5 podajmy przykład, że nie mogą być wprowadzane w ciało zwierzęcia na stałe żadne mechaniczne obiekty, jak łańcuchy, bolce, harpuny, naboje itd. (z wyjątkiem obiektów, które należą do procesu leczenia); związanie lub schwytanie może być tylko czasowe i uzasadnione.
Możliwość częściowego zmieniania niektórych z tych praw przez dodatkowe warunki wychodzi naprzeciw zmienności i elastyczności form życia. Niektóre z praw są osłabiane pod wpływem samej przyrody (szczególnie pod wpływem katastrof przyrodniczych). Należy jednak prawa te mieć przed oczyma, nie tylko, by uwrażliwiać się na przejawy życia zwierząt, ale by móc z pomocą praw występować w ich obronie. Na przykład gatunek, który zaczyna dominować nad innymi jest zazwyczaj przez nie redukowany (najlepiej gdy ingerują tutaj same prawidłowości przyrodnicze). Ale na linii: człowiek z jego liczebnością i technologią - zwierzęta, prawidłowości przyrodnicze rzadko występują w stanie wolnym.
Prawo związane z hodowlą zwierząt jest warunkowane tym, czy zwierzęta mają dyspozycję do bycia modyfikowanymi. Jednym ze znaków braku takiej dyspozycji jest to, że ulegają zwyrodnieniu.
Wegetarianizm jest stanowiskiem najlepszym etycznie, najbardziej godnym propagowania i naśladowania. Jednak biorąc pod uwagę ewolucję istot żywych (w tym człowieka), uwarunkowania życia na tej planecie, biologiczne dziedzictwo człowieka (jednoznaczna wszystkożerność), jak i to, że ciało człowieka też służy niektórym istotom żywym jako pokarm, uznajemy, że spożywanie zwierząt jest etycznie dopuszczalne, aczkolwiek w jak najmniejszym zakresie.
Jeśli zwierzę ma być poświęcone na pokarm, to tylko wtedy, gdy jest to niezbędne i wtedy, gdy przeżyło swe najważniejsze cykle życiowe, a więc może to być tylko osobnik starszy. Poświęcenie zwierzęcia na pokarm jest niezbędne więc wtedy, gdy organizmowi człowieka jest potrzebne białko zwierzęce i częściowo tłuszcz (mimo niemal takiego samego składu chemicznego białka i tłuszczu zwierzęcego i roślinnego, ich oddziaływanie na organizm może być nieco inne); ma to znaczenie dla tych, którzy nie mogą odzwyczaić się od tych składników oraz gdy grozi głód.
Zaś konieczna jest reglamentacja mięsa. Mięso zwierząt jest zbyt tanie na rynku, jednak jego podrożenie może uruchomić mechanizmy wolnorynkowe prowadzące do bogacenia się przebiegłych i bezwzględnych hodowców (oto negativum gospodarki wolnorynkowej). Stąd najlepsze wydaje się wprowadzenie kartek imiennych na racje mięsne (bez względu z czym "kartki" kojarzą się obywatelom-zjadaczom pochodzącego z innych istot, niż ich własny gatunek, mięsa). Początkowo można się zgodzić z tym, by jedni mogli kartki odkupować od innych, z czasem trzeba z tego ustalenia zrezygnować. Wydaje się, że pół lub trzy czwarte kilograma mięsa na tydzień jest dostateczną dawką białka i tłuszczu pochodzenia zwierzęcego. Dla osób, które rezygnują z przysługującej im dawki mięsa (i kartki na nie) należałoby wypłacać sumę pieniędzy w wysokości takiej, jaką płacą ci, którzy chcieliby kartki odkupić. Pieniądze te można by czerpać z podwyższonej ceny mięsa.
Jak widać w te ustalenia musi już włączyć się legislacja państwowa; sama etyka jest tutaj bezsilna.
Hodowla zwierząt na niewielką skalę (głównie dla uzyskania produktów mlecznych) jest dopuszczalna (dla przykładu również w samym świecie zwierząt niektóre zwierzęta hodują inne, jak jest w przypadku niektórych gatunków mrówek i mszyc).
Odnośnie IV zauważmy, że nie można hodować zwierząt dla samego pozyskiwania skóry (ukuto dość odrażającą nazwę "zwierzęta futerkowe"). Dopóki istnieje taka potrzeba, i nie może być inaczej zaspokojona, to skóra może być pozyskiwana ze zwierząt, które zostały przeznaczone na pokarm według reguł III 1 i 2.
Od tysięcy lat ingeruje się w genotyp zwierząt tworząc tzw. "rasy" (hodowlane). Już dziś zostały tu przekroczone granice etycznej tolerancji (gdy np. hoduje się psy obcinając im duże części uszu, narażając je na częste infekcje uszu, lub gdy obcina się im ogony). Nadto w większości przypadków hodowla została doprowadzona do granic obrzydliwości estetycznej. Na pewno w imię etyki należałoby zrezygnować z hodowania co najmniej czterech piątych "ras". Trzeba stosować reguły, że dążność do wyhodowania "rasy" nie może prowadzić do osłabiania (co trzeba przewidzieć z góry) układu immunologicznego, i innych układów, zwierzęcia, nie może ono być narażone na częste infekcje, a także na niesamodzielność, ociężałość, nie może być nadmierne miniaturyzowane lub maksymalizowane w wymiarach ogólnych lub w poszczególnych cechach, nie może być ograniczany jego kontakt z innymi przedstawicielami gatunku.
Traktowanie zwierząt jako towarzyszy życia nie może oznaczać całkowitego ich podporządkowania sobie. Nie jest wskazane np. trzymanie dużego psa w mieszkaniu dwupokojowym na piątym piętrze bloku mieszkalnego. Wykluczone jest trzymanie np. żółwia czy węża w mieszkaniu. Ptaki nie mogą być trzymane w klatkach, a jeśli już, to tylko w ogrodach, w których mogą względnie swobodnie poruszać się. Z drobnych, ale dla niektórych zwierząt (głównie psów) rozstrzygających rzeczy, należy wspomnieć o tym, że nie mogą one być na stałe (dzień i noc) przywiązywane łańcuchem.
Etyczny kodeks traktowania zwierząt jest nieodzowny dla hodowcy zwierząt. Musi stać się on elementem wykształcenia w wykonywaniu tego zawodu. Bez zdania egzaminu z jego znajomości żaden rolnik i hodowca nie powinien mieć przyzwolenia na hodowanie zwierząt; a hodowanie zwierząt wymaga przyzwolenia. Minęły czasy dyktowanego egoizmem i tradycyjnym światopoglądem traktowania zwierząt. Również, a dziś przede wszystkim, względy ekonomiczne muszą w tym przypadku ustąpić. Nie można więc traktować zwierzęcia czysto instrumentalnie. Można w jego genom ingerować wtedy, gdy zachowana jest zasada etyki mówiąca (warto ją powtórzyć dla lepszego jej zapamiętania), że trzeba jednocześnie dbać o aktualizowanie możności, dyspozycji i zdolności własnych (w tym wypadku: ludzi) i cudzych (zwierząt).
Dość trudny jest problem istnienia ryzyka, że zwierzę nie przeżyje doświadczeń, którym jest poddawane w laboratoriach medycznych i naukowych. Ryzyko to wydaje się być dopuszczalne wtedy, gdy inną drogą nie można przetestować bardzo ważnego dla przetrwania człowieka leku lub gdy dobrze zaplanowany i rokujący ważne wyniki eksperyment naukowy (zwłaszcza na niższych zwierzętach) może istotnie poszerzyć wiedzę o przyrodzie. Konieczne jest wtedy wyeliminowanie lub zminimalizowanie zadawania bólu i otoczenie opieką zwierząt, które przeszły okres prób. Na pewno należy zmniejszyć liczbę badań z udziałem zwierząt i pozostawić te nieliczne, które są nastawione na określony, bardzo ważny cel. Poza tym należy unikać zbędnego powtarzania eksperymentów. Całkowitą rację ma badaczka szympansów J.Goodall: "Wykorzystywanie zwierząt do innych celów, na przykład do testowania kosmetyków i artykułów gospodarstwa domowego, powinno zostać natychmiast zabronione." Każdy człowiek kupujący kosmetyki powinien wyrobić sobie nawyk sprawdzania, czy wyroby kosmetyczne nie były testowane na zwierzętach; pytać o to w sklepie i kupować tylko wyroby z napisem "not tested on animals".
Eksperymenty związane z zachowaniem zwierząt, bez ingerencji chirurgicznej i biotechnologicznej są oczywiście dopuszczalne (podobnie jak i na ludziach). Nie można jednak zupełnie zrezygnować z eksperymentów z ingerencją (na zwierzętach). Na przykład szczur pogryziony dotkliwie przez innego przedstawiciela swojego gatunku doznaje prawdopodobnie podobnych przeżyć, jak wtedy gdy zostaje poddany stymulacji elektrodą podwzgórza mózgu na ośrodki bólu (i przyjemności). Przykrość podczas bycia pogryzionym dotkliwie a byciem poddanym temu eksperymentowi jest porównywalna. Ale w wypadku dobrze przeprowadzonego eksperymentu dodatkowo uzyskuje się istotną wiedzę o funkcjonowaniu tej części mózgu ssaków; być może bez tej wiedzy ludzie powodowaliby więcej bólu sobie wzajem i zwierzętom niż gdy tą wiedzą dysponują, zwłaszcza dotyczy to przyszłej, bogatej wiedzy.
Wskazane jest leczenie zwierząt, które zostały podczas doświadczeń celowo lub przypadkowo zainfekowane czynnikami chorobotwórczymi.
Zwierzęta biorące udział w eksperymentach powinny uzyskiwać status dobroczyńcy ludzkości, który wiązałby się z takimi udogodnieniami jak opieka do końca życia, dobre warunki życia itd.
Natomiast używanie zwierząt jako pomocy dydaktycznych jest niedopuszczalne (filmy, przezrocza, symulacje komputerowe wystarczają).
W sprawie ingerencji polegającej na sterylizacji trzeba podkreślić, że lepiej jest stosować środek antykoncepcyjny lub ewentualnie środek szybko spędzający płód. Operacja sterylizowania samic, np. kotek, jest operacją poważną i bolesną. Poza tym etyka domaga się, by istota żywa aktualizowała się jak najpełniej; a do natury zwierzęcego aktualizowania się należy zaspokajanie potrzeb związanych z cyklem rozrodczo-seksualnym (jak przeżycie rui). (Ta sama zasada dotyczy zresztą w tym względzie także i ludzi.)
Człowiek nie może zupełnie nie ingerować w świat zwierząt. Niektóre zwierzęta muszą w niewielkim stopniu być selekcjonowane przez człowieka. Stary powód to ten, że niektóre gatunki zwierząt mogłyby odsunąć człowieka od szansy aktualizowania jego możności rozwojowych. Ten powód niemal upadł do dziś. Człowiek od setek tysięcy lat nie mógł być bierny, bo zwierzęta, by się tak wyrazić, wyselekcjonowałyby go (to oczywiście od około 10 tysięcy lat nie grozi). Ale pojawił się inny powód: człowiek musi w niewielkim stopniu selekcjonować niektóre zwierzęta, dlatego, że zdążył on do tej pory osłabić lub nawet wyeliminować niektóre naturalne procesy selekcyjne.
W najbliższych latach główna aktywność wobec zwierząt będzie miała charakter biotechnologiczny. Biotechnologię interesuje głównie żywność, produkowanie substytutów mięsa i roślin; są to produkty o podobnym do naturalnego smaku i podobnych składnikach odżywczych. Inżynieria genetyczna dotycząca zwierząt polega na determinowaniu cech zwierząt przydatnych człowiekowi, na krzyżowaniu cech różnych gatunków, a także na klonowaniu osobników.
Jak się odnieść do tej tzw. "rewolucji biotechnologicznej"? Rozstrzygające jest utrzymanie równowagi w naturze i między człowiekiem a zwierzętami, po drugie, liczebność ludzi. Jeśli ludzie zmniejszą wzrost liczebny swojego gatunku, to mogą w harmonii ze środowiskiem korzystać z niego, także w zawężonym stopniu ze zwierząt. Wtedy produkty biotechnologiczne nie tylko są w ogóle niepotrzebne, ale i niewskazane, gdyż szkodzą na pewno istotom żywym, głównie zwierzęcym. Po stronie protestujących przeciwko biotechnologii nie stoi moralna słuszność, jeśli opowiadają się przeciwko biotechnologicznej produkcji żywności, a nie oponują (co najmniej równie mocno) przeciwko nadmiernemu przyrostowi liczby ludzi. Drugie warunkuje pierwsze.
Jeśli zaś przyrost naturalny ludzi (i dodatkowo przyrost sztuczny, bo będący efektem biotechnologii) nie zmniejszy się, to będą oni zdani właśnie na biotechnologię animalną i agrarną. Ludzie będą przy tym ryzykować, że wprowadzając w organizm substytuty natury, sami będą stawać się coraz bardziej substytutami człowieczości.
Biotechnologia żywnościowa jest częściowo dopuszczalna ze względu na odciążenie zwierząt wykorzystywanych jako pokarm, jednak pod warunkiem, że wielkie firmy chemiczne, biotechnologiczne, hodowlane będą pod żelazną kontrolą demokratycznie wybranych parlamentów i komisji etycznych.
Szczegółowym problemem biotechnologii animalnej jest transgeniczność. Mamy tu do czynienia z przywłaszczeniem sobie przez człowieka prawa do manipulowania genami innych istot żywych. Wybiórczo i w ograniczonym zakresie manipuluje się nimi od tysięcy lat uprawiając hodowlę zwierząt. Jednak do tej pory odbywało się to na niewielką skalę i w długich odcinakach czasu. Biotechnologia stwarza nowe (wspomniane wyżej) możliwości.
Na pewno nie można dopuszczać do rozsadzania naturalnej struktury jednego organizmu przez wszczepianie w niego genów innego. Na przykład nie można w organizm świni wszczepiać genu człowieka odpowiedzialnego za wykształcenie serca, po to, by serce przeszczepić człowiekowi, a resztę zwierzęcia przeznaczyć na coś innego (przerobić na kiełbasę, spalić, itp?). Transgeniczność tak rozumiana nie jest etycznie dopuszczalna. Bez etycznych zastrzeżeń można tylko produkować i wszczepiać sztuczne wytwory w organizm ludzi, którzy tego chcą. Granicą jest utrata identyczności gatunkowej i osobniczej danej istoty żywej. Na przykład nie można przenosić do organizmu kozy genów najbardziej charakterystycznych dla gatunku ludzkiego, tj. dotyczących inteligencji.
Jeśli biotechnologia ma być stosowana wobec zwierzęcia, to musi ono mieć jakąś korzyść dla siebie (np. jeśli gatunek gęsi hawajskich jest na tyle zagrożony, że pozostało kilkanaście gęsi, które są genetycznie na tyle osłabione, że nie mogą mieć zdolnego do rozmnażania potomstwa, to oczywiście należy ingerować w genotyp dla ich ratowania). Oczywistym jest, że jeśli nie chce się dać zwierzęciu naturalnie umrzeć, to dopuszczalna jest ingerencja w jego organizm, jak w wypadku człowieka, jako terapia korekcyjna. Tu sytuacja i korzyść jest jasna. Natomiast jaką korzyść może mieć świnia, czy owca hodowlana poddana ingerencji genetycznej? Może taką, że będzie lepiej traktowana, będzie miała większy wybieg, naturalniejsze warunki życia, kontakt z innymi przedstawicielami gatunku (których nie miałaby pozostając "zwykłym" zwierzęciem hodowlanym w zagrodzie chłopa lub w kombinacie wytwórstwa mięsa). Jednak te warunki musiałyby jej zostać konsekwentnie zapewnione.
Ogólne podejście do ingerencji i modyfikacji jest następujące: etycznie najbardziej dozwolone jest eksperymentowanie na sobie samym i tylko sobie samym; następnie na własnym gatunku; na końcu dopiero na innych istotach żywych. Dziś kolejność ta jest odwrócona, zwłaszcza w punkcie trzecim. Bez zgody innych istot eksperymentujemy na nich wykolejając ich kondycję, zadając im ból. W przyszłości trzeba będzie to zmienić, albo przynajmniej mówić otwarcie, że wykracza się przeciwko etyce i prawom innych istot żywych. Ciągłe utrzymywanie świadomości, że wykracza się przeciwko prawom istot żywych (prawu do nie manipulowania nimi) jest etycznie istotne, gdyż daje szansę zmiany zachowań, gdy tylko stanie się to możliwe; najgorsze jest zapomnienie o tym i bezrefleksyjne powielanie wzorca łamania prawa tak, że staje się ono przyzwyczajeniem.
Postawmy teraz otwarcie trudne pytanie o dopuszczalność zabijania zwierząt (przecież i dopuszczalne jest zabicie człowieka, gdy jest ciężkim, notorycznym przestępcą). Zgodnie z tym, co powiedzieliśmy o stopniach rozwoju wśród zwierząt, zabicie np. mięczaka nie oznacza tego samego, co zabicie delfina (co nie znaczy, że wolno bezwarunkowo zabijać mięczaki). Istnieje niewątpliwie różnica między zabiciem zwierzęcia a człowieka (choć wchodzą tu także w grę niuanse różnic; jest np. różnica między zabiciem człowieka, który jest oprawcą zwierząt, jak ktoś kto poluje na słonie dla zdobycia kości słoniowej, czy na foki dla zdobycia skór, a człowiekiem, który opiekuje się zwierzętami - różnica sama rzuca się w oczy).
Czy można nie zabijać zwierząt i czy nigdy nie należy tego robić? Najpierw trzeba odpowiedzieć, że byłoby to oczywiście pożądane i że można sobie taki stan wyobrazić. Warunki życia na tej planecie nie dozwalają jednak na konsekwentne nie zabijanie zwierząt (można natomiast konsekwentnie chronić większość gatunków). Skoro tak, to następnym pytaniem, stawianym od strony bardziej kłopotliwej, będzie pytanie: kiedy w sensie etycznym można dopuszczać zabijanie zwierząt? (Nie jest dobrym rozwiązaniem po prostu stwierdzić, że nie wolno zabijać zwierząt, utwierdzić swe stanowisko i na tym poprzestać, gdyż przy tak ogólnym i wyidealizowanym rozstrzygnięciu będzie wkradać się szczegółowa i realistyczna dowolność.)
Dopuszczalne jest zabicie zwierzęcia w obronie własnej człowieka. O ile jednak człowiek umyślnie nie sprowokował zwierzęcia do ataku, który jest zgodny z, łatwymi do przewidzenia dla człowieka, reakcjami popędowo-instynktowymi zwierzęcia; i tak np. nie może być dopuszczalne zabicie (pod żadnym pozorem) zwierzęcia w rezerwacie (lub w jego pobliżu). Jeśli człowiek sprowokował zwierzę swym lekkomyślnym zachowaniem lub dla rozrywki i zabił je, to będzie to nieetyczny czyn nawet, gdy był dokonany w obronie własnej (może to być czyn w jakimś stopniu usprawiedliwiony, ale pozostanie nieetycznym).
Z tego co wiemy o procesach i zależnościach przyrodniczych, w tym o tzw. "łańcuchu pokarmowym", nie można obejść się, w znanym nam kontekście przyrodniczym, bez żywienia się istot wzajem sobą (podejmujemy znów decydujący wątek, tj.: zwierzę jako pokarm). Stąd zabicie zwierzęcia dopuszczalne jest dla uzyskania niezbędnych składników pokarmowych dla człowieka. Lub w słabszej wersji: wtedy, gdy bez udziału w pokarmie składników pochodzenia zwierzęcego człowiek nie mógłby zachować zdrowia, witalności i mózgowo-świadomościowej aktywności. Etycznie ważne jest tutaj zastrzeżenie, że udział składników zwierzęcych w pokarmie ludzi musi być minimalizowany - być może w przyszłości dojdzie do wyeliminowania konieczności spożywania białka i tłuszczu zwierzęcego przez zastąpienie go sztucznym, zbliżonym do tamtych (estetyczne doznanie, obecne niewątpliwie przy spożywaniu mięsa, uwarunkowane ewolucyjnie, będzie musiało ustąpić wymogom etycznym; przeżycie estetyczne może być łatwo rekompensowane w innych niż spożywanie dziedzinach). Hodowla zwierząt musiałaby zostać przystosowana do kondycji zwierząt, badanej przez zoologię i psychologię zwierząt. Nadto na pokarm powinny być przeznaczane, jak już na to zwróciliśmy uwagę, tylko zwierzęta starsze, a więc takie które miały szansę np. co najmniej 3/4 swego życia przeżyć w warunkach respektujących ich kondycję. Jeśli, jak dziś, dopuszcza się masowe zabijanie zwierząt hodowlanych, to przy ich zabijaniu musi oczywiście zostać jak najdalej zredukowane zadawanie strachu i bólu. (Tutaj byłaby niezbędna nie tylko wiedza biologiczno-zoologiczna, weterynaryjna, psychologiczna, ale i udział komisji etycznych.) Nie ma dziś żadnych podstaw dla zabijania zwierząt dla użytku przemysłowego, np. do produkcji futer czy butów w klimacie umiarkowanym. Niedopuszczalne jest również zabijanie zwierząt dla rozrywki (polowanie dla rozrywki musi być oczywiście zakazane; polowanie to rodzaj małej wojny z silną dozą agresji; podobnie jest z urządzaniem walk między zwierzętami, np. corridą).
Zabicie istoty żywej można potępić z dwu powodów: a) dlatego, że eliminuje ono ją z życia, w którym znalazła swe miejsce do odbycia cyklu życiowego i aktualizowania możności, i że zadaje ono ból i cierpienie; 2) dlatego, że oddziaływanie zabijania na innych jest tego rodzaju, że stępia wrażliwość na przejawy życia, wzmaga agresję i destrukcję, upowszechnia przedmiotowe traktowanie życia, uczy powielania schematów destrukcyjnego reagowania, czyli: zabijanie (intencjonalne) jest czymś tego rodzaju, że lepiej, aby w ogóle nie miało miejsca.
Wskazana jest umiarkowana postawa wobec zwierząt. Unikanie skrajności, a więc z jednej strony traktowania ich jako obiektów, z drugiej, jako całkowicie równych człowiekowi. Są dwie skrajne postawy wobec zwierząt; jedna nazwana (i nieopatrznie zasugerowana) przez Kartezjusza traktuje zwierzęta jako "machinae animatae". Nadmieńmy jednak, że przed Kartezjuszem traktowano zwierzęta podobnie; on sam nazwał to, co już było w obiegu, zwłaszcza w średniowieczu (gdy np. zwierzę odbiegające od "schematu stworzenia", czyli mające cechy zmutowane, hybrydyczne wyklinano, poddawano osądowi i torturom o charakterze inkwizycyjnym, mniemając, że ma ono związek z "szatanem"). Stąd nie jest uzasadnione zrzucanie winy na samego Kartezjusza, jak to stało się modne wśród niedokształconych filozoficznie intelektualistów; przy czym należy podejrzewać, że niektórzy z nich, zrzucając winę na samego Kartezjusza chcieliby zatrzeć ślady innych winnych. Drugą skrajną postawą jest żądanie zupełnej nieingerencji w świat zwierząt, upatrywanie w nich istot równych człowiekowi. Druga postawa przyjmuje założenie o doskonałej harmonii wszystkich istot i przyrody, a także ewentualnie dodatkowe założenie o "świętości wszelkiego życia". Za taką doskonałą harmonią między wszystkimi gatunkami i ich przedstawicielami nie przemawia jednak zbyt wiele. Harmonia pojawia się, ale w rzucie globalnym, w którym zaciera się rola indywiduów, harmonia ta jest nadto względna i labilna, osiągana przez ścieranie się gatunków i ich przedstawicieli. Natomiast postulat "świętości wszelkiego życia" potraktowany jako dogmat obraca się przeciwko wszystkim istotom żywym, gdyż odrzucając regulację przyrostu naturalnego, jakiejkolwiek selekcji oraz aborcji, prowadzi do nadmiaru liczby zwierząt i ludzi, a przez to do wyniszczenia warunków życia i do braku pokarmu dla nich wszystkich.
Człowiek nie istnieje bez powiązania ze zwierzętami. Nie tylko on sam jest zwierzęciem, ale i składa się z mikroorganizmów, które są w symbiozie z organizmem ludzkim (choćby niektóre gatunki bakterii bez których człowiek nie mógłby nic strawić).
Jeśli zwierzę zostanie poświęcone na pokarm, to człowiek je spożywający powinien pamiętać, że za życie zwierzęcia musi "odpłacić" nie pieniądzem, lecz a) twórczym użyciem swej świadomości, b) pokojowym nastawieniem, c) respektowaniem praw zwierząt.
Potrzebne są działania ludzi na rzecz zachowania warunków życia zwierząt dzikich, a więc jak największej liczby chronionych prawnie parków i rewirów, a także schronisk dla zwierząt. W wypadku konfliktu między granicami rezerwatu, parku a rozbudowującymi swe osiedla ludźmi, ich uprawą ziemi i hodowlą, bezwarunkowo muszą ustępować (lub jeśli nie zechcą, być siłą usuwani) ci drudzy. Na przykład w górach Wirunga (Kongo), gdzie żyją ostatnie goryle górskie, jest taka sytuacja, że rozmnażający się (bez opamiętania) ludzie w imię uprawy ziemi, zapobiegania głodowi, z dnia na dzień okrawają (pod uprawy) obszar, na którym żyją goryle. Tu mamy konflikt między prawem człowieka do rozmnażania się i wyżywienia oraz prawem zwierząt do przetrwania. Wyjście jest tylko jedno: ograniczenie praw człowieka do rozmnażania się i zabezpieczenie granic parku. W omawianej sytuacji groźby wyniszczenia goryli i nadmiernego rozmnażania się otaczających ich ludzi życie dziecka ludzkiego (np. piątego w rodzinie) jest mniej warte niż życie dziecka gorylego (jednego z ostatnich w ogóle). Byłoby odwrotnie, gdyby sytuacja była taka, że niewielka liczba ludzi byłaby otoczona stadami innych Naczelnych lub gdyby liczba ludzi i innych Naczelnych była taka sama. W obliczu tego, że jest inaczej, musi paść przedstawione wyżej rozstrzygnięcie etyczne.
Na przeciw niektórym zachowaniom wobec zwierząt wychodzą zabiegi legislacyjne (np. ustawa parlamentarna o ochronie zwierząt). Ale legislacja nie włącza (a w każdym razie niekoniecznie włącza) nastawienie etyczne. Na pewno lepiej jest, gdy ktoś nie krzywdzi zwierzęcia ze strachu przed byciem pociągniętym do odpowiedzialności karnej (sankcja pieniężna lub więzienie), ale to niewiele przyczynia się do wykształcenia trwałego i tak pożądanego nastawienia etycznego wobec zwierząt.