BZB nr 8 - Peru Urewu - biblijne korzenie ochrony i niszczenia środowiska
W ODPOWIEDZI NA ARTYKUŁ
IRENEUSZA KANI:
PERU UREWU
DWA PROGRAMY JAHWE
A ŹRÓDŁA WSPÓŁCZESNEGO
KRYZYSU EKOLOGICZNEGO
Warszawa, 24.2.94
Szanowny Panie Profesorze,
Dziękuję bardzo za list i
nadesłany artykuł. Jest on błyskotliwie i pięknie napisany, a jednak różne
jego treści wzbudziły we mnie szereg zasadniczych sprzeciwów. Oto one:
- kosmogonia wątku elohistycznego
zdaje się dotyczyć innego poziomu rzeczywistości
tj. olam ha beriah ("Świat Stworzenia"
- III poziom rzeczywistości), ale zarazem
jest on ujęty z punktu widzenia wyłaniania się ziemi jako centralnego obszaru
życiowego świata; wówczas np. nie dziwi pojawienie się "świateł firmamentu"
na 4-tym etapie; wszystko zaczyna się jednak od quasi-punktowego stanu
Bereszith ("W początku"); zarówno
strefowa natura, jak i "punktowość" początku, to bardzo stara koncepcja,
która m.in. znalazła swój precyzyjny wyraz w Kabale i sufizmie; wezwanie
do wszechstronnej ekspansji życia (z
nefesz - duszą życiową), a w
nim - człowieka, który jako gatunek
ma się stać centralnym regulatorem dalszej ewolucji biosfery ziemskiej,
jest najzupełniej sensowny, trzeba wszakże
wziąć pod uwagę, że człowiek jako "pan" tego
stworzenia działa w sposób prawidłowy wtedy, kiedy realizuje w sobie
"obraz i podobieństwo Boga", mówiąc po chrześcijańsku,
staje się "Synem Bożym" jako odwzorowaniem
Chrystusa1 - jeszua (386) ha (5)
maszijach (358) = 749 = tzelem (160) we (6) demuth
(450) elohim (86) beadam (2 + 45) (czyli "Jezus
Chrystus" = "obraz i podobieństwo Boże w człowieku") oraz Bereszith
(2 + 911) = 913 = 749 + 5+ 159 = nequdah
("w początku" = "Jezus Chrystus Punktu"); zaczynamy z wolna tę "punktowość"
rozumieć poprzez mocne sformułowanie zasady antropicznej we współczesnej
kosmologii Big Bang'u; "władztwu" człowieka jest narzucone ostre ograniczenie
w postaci tabu pokarmowego (wegetarianizm),
jeśli dosłownie pojmować tekst, co natychmiast chroni przyrodę; przy tej
okazji wyrażam żal, że nie podał Pan w głównym tekście, lecz w przypisach,
interpretacji "wejirdu" jako nie tylko "i niech
panuje" ale i jako "i niech
zstępuje (z góry i szybko jak Jordan...)"; jak Pan wie, struktura tekstu
elohistycznego jest niezwykle precyzyjna,
m.in. w zakresie łączenia par biegunowych przeciwieństw;
rzecz w tym, że tylko w cielesnym świecie występuje możliwość powiązania
biegunowych przeciwieństw, bo w duchowym "odległość przestrzenna
między jego stanami określona" jest przez ich podobieństwo; biegunowe
przeciwieństwa są więc w nim maksymalnie odległe;
- wątek jahwistyczno-elohistyczny,
tj. "rajski", potraktował Pan po macoszemu,
pomijając kwestię "zjedzenia owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła", skojarzoną
z Wężem, którego postacią posłużył się Samael - sathan
= 359 = Samael-Kerub = 131 + 228 ("Szatan" = "Cherubin Samael"); jego pokusa
jest oczywista: "staniecie
się jako Elohim" mając wiedzę par biegunowych przeciwieństw
- sathan = 359 = adam szaddaj
=45 + 314 ("Szatan" = "Człowiek Wszechmogący") i wobec tego tzelem
we demuth ha adam = 666 = ner on sathan = 666 = neron qesar
= 306 + 360 ("obraz i podobieństwo człowieka" = "światło bogactwa Szatana"
= "Neron Cezar") etc., etc. - ostatecznie chodzi o absolutnie pragmatyczny
stosunek do rzeczywistości, czyli zasadę itheron
= 666 = "zysk, korzyść i przewyższanie", o czym pan wie); rzecz dalej w
tym, że do istoty człowieka należy wolność woli, czyli swoboda w
tworzeniu modeli celów i możliwości samoprzymuszania się do ich realizacji;
i znów w wątku "rajskim" człowiek ma powtórzone zalecenie żywienia się
owocami drzew ogrodu, a jego "panowanie" to "strzeżenie i uprawa ogrodu";
a w ogóle, to wątek "rajski" sprawia
wrażenie realizacji biosfery w zakresie "olam ha jetzirah"
("Świat kształtowania" = II poziom rzeczywistości) w trakcie konkretyzacji,
w olam ha assijah ("Świat czynu" -
I poziom rzeczywistości); wszelkie historiozoficzne
(a nie-kosmogoniczne) zło zaczyna się więc od wypędzenia
z raju (paleolitu /?/ szamanistycznie ujętego) i oznacza dramatyczne
przejście na neolityczną gospodarkę wytwórczą, stwarzającą podstawy "kainowej"
urbanizacji, przede wszystkim poprzez
osiadłe rolnictwo (a nie-"ablowe" pasterstwo); konsekwencje tego
zna Pan z mojego schematu blokowego2
i nie mają one nic wspólnego ani z mozaizmem, ani z chrześcijaństwem; chodzi
przecież o wręcz przeciwstawną im "lewą gnozę" Wielkiej Bogini, która w
fazie urbanizacji przechodzi w religie astrobiologiczne; w każdym razie
jeśli ma być zachowana istota człowieczeństwa (w tym jego "wolność"), to
Bóg może głównie odgrywać tylko rolę
"pedagoga" poprzez swoich proroków (prawdziwych, a też fałszywych,
przy dopuszczonym pośrednictwie Szatana);
ludzkość pogłębia więc gnozę "kainowej" urbanizacji w okresie "przedpotopowym";
po "potopie" nie jest lepiej, i nic nie pomaga sakralizacja sił i fenomenów
przyrody, miasta czy władcy, czego dowodnym przykładem są taoistyczno-konfucjańskie-buddyjskie
Chiny (o czym Pan wspomina, nie wyciągając jednak wniosku, że pokazuje
to niezależność od doktryny biblijnej, gdzieniegdzie przeżywają się relikty
"rajskiej" przeszłości w postaci m.in. niektórych społeczności amerindiańskich
(na ich holizm - zgoda, na monizm - nie!);
- i oto, w ostrym kontraście
do urbanizującej się ludzkości, Jhwh wybiera spośród
niej swój malutki (zgodnie z zasadą "reszith"
= "początek"), pastersko-rolniczy ludek i nakłada nań niebywałą ilość ograniczeń
na zachowania konsumpcyjne, orgiastyczność
etc., a co najważniejsze, niezwykle rozległe tabu pokarmowe, chroniące
niemal prawie całą dziką faunę; zarazem jest szereg zaleceń
okresowego "odpoczynku" pól uprawnych; ogólny kierunek - to umiarkowany
tryb życia i ostro sformułowany kod moralny dla ludzi zwykłych;
Jhwh "nie lubi" nawet ustroju
państwowego i preferuje elitę kapłańsko-proroczo-sędziowską (por. kwestię
wyboru Saula na króla); przy tej okazji
chciałbym się przeciwstawić (przepraszam za wyrażenie) całemu bajdurzeniu
o jakoby nieascetycznym charakterze "narodu wybranego", a przede wszystkim
jego elity; mamy tam różne posty i wory pokutne dla zwykłych ludzi (człowiek
"tłusty", obok "szkarłatu" i wszelkiego rodzaju chorób skórnych,
to synonim grzeszności), podczas gdy ostra asceza inicjacyjna występowała
u proroków (począwszy od Mojżesza), co szczególnie widać w szkołach
prorockich, które rozdzielają się później na odłamy faryzejski i esseński;
zaczyna się też ma'aseh merkabah (mistyka wizji wozu tronowego), a potem
mamy wreszcie - szkołę w Safed; wszystko to po to, aby potencjał człowieczeństwa
rozwijał swą kontrolę nad stroną zwierzęcą, cielesną; zarazem "pedagogika"
Jhwh w sferze kultowej nawraca ku jedności Boga i stąd zakaz idolatrii
wszelkich partykularnych manifestacji
Jego Obecności, postrzeganych bezpośrednio
lub ujmowanych za pośrednictwem sztuki
przedstawiającej; jednocześnie wiadomo bowiem (por. Ks. Hioba i inne),
że Bóg - poprzez swą "Obecność" via swe "zastępy" anielskie i demoniczne
(te ostatnie - z funkcjonalnego dopuszczenia) udziela procesualnej egzystencji
wszelkim formom przyrody; człowiek zwrócony poznawczo i emocjonalnie ku
Jedności, bez sztuki przedstawiającej,
nastawiony jest na "słowo i myśl", a w tym na stronę numeryczną; sytuacje
i obiekty zmysłowo obrazowane (symbole ikoniczne)
mogą wyrażać się więc tylko w słowie, mniej lub bardziej poetyckim,
bo musi ono jednak sięgać do podświadomości z jej grą emocji i nastrojów
relaksacyjnych, a też zapewnić mnemotechniczność przekazu; zaowocuje
to później w niebywałym uczestnictwie przedstawicieli "Narodu Wybranego"
w naukach ścisłych i matematyce, co zostało poprzedzone kombinatoryką
myślenia talmudycznego, a następnie (i łącznie ze strona numeryczną) Kabały;
- wszystko ma jednak swoją
dobra i złą stronę i ma Pan rację, że ww. pedagogika
przyczyniła się w Europie do sekularyzacji świata i tylko utylitarnego
doń stosunku; sama sekularyzacja nie jest wynalazkiem europejskim, bo przejawia
się ona w ogóle już w cywilizacjach późnej starożytności, co zresztą podlega
przedstawieniu i ostrej krytyce w samej Biblii (np. w wersji Septuaginty,
por. Ks. Mądrości 2. 1-22); w każdym raazie bynajmniej nie wynikało to
z istoty doktryny chrześcijańskiej, która głosi zasadnicze odwrócenie
się od "tego świata" i jego eksploatacji dla celów osobistego komfortu,
poprzez wzorzec doskonalenia się, słowem naśladowanie uczłowieczonego Mesjasza
ofiarnego, czyli przejmowanie jego "krzyża". Nota bene: qabbalah
= 137 = tzelibah ("Kabała"
= przejmowanie, tradycja = "Ukrzyżowanie"), a tzelab = 122
= gilgulim ("Krzyż" = "Reinkarnacje");
choć feudalne średniowiecze, z jego kulturotwórczą
rolą zakonów, jest stosunkowo mało niszczycielskie,
to jednak podlega wpływom dalszej urbanizacji i wreszcie (w czym znów ma
Pan rację), przychodzi schizma protestantyzmu,
która przygotowała ostatecznie grunt pod ideologię
Oświecenia; i to właśnie i przede wszystkim Oświecenie, nastawione antyreligijnie,
ze swym motywem nieograniczonego postępu naukowo-technicznego i płasko-racjonalną,
mechanistyczną interpretacją świata
i człowieka jest tu głównym winowajcą,
a nie judaizm, czy chrześcijaństwo, o czym zapominają różni "współcześniacy"
w rodzaju L. White'a; a na początku tej całej "antyekologii", powtarzam,
jest uniwersalny czynnik neolityzacji, a stąd i urbanizacji, najpierw napędzany
ideologią Wielkiej Bogini, a następnie religiami
astrobiologicznymi ("pogaństwem"); dlatego najzupełniej fałszywą jest teza
White'a. że: "nasz kryzys ekologiczny zakończy się dopiero w dniu gdy wyrzekniemy
się postulatu religii monoteistycznych,
zgodnie z którym jedyną racją "istnienia
przyrody jest służyć człowiekowi"; relacja ta musi być pojmowana
zwrotnie, tzn., że ewolucja świata rządzonego zasadą antropiczną służy
wprawdzie człowiekowi, ale człowiek od swego pojawienia się w olam
ha assijah ("Świat czynu") służy mu jako
jego "pan" "zstępując" weń poznawczo i operacyjnie jako homeostatyczny
regulator rozwojowy; i powinno się to dziać w duchu tiqqun, tj. "zebrania
razem i scalenia tego, co zostało rozbite i wprowadzenia
ładu zgodnie z Bożym zamysłem"; przedtem czeka nas apokalipsa o katastrofizmie
zależnym od stopnia cywilizacyjnego regresu człowieczeństwa w nas i zniszczenia
przyrody;
- chciałbym jeszcze na zakończenie
odnieść się do poruszonej przez Pana kwestii
seksu w judaizmie (chrześcijaństwo jeszcze bardziej ją wyjaskrawia) i jej
związku z ekspansją przestrzenną naszego gatunku, a potem - współczesną
eksplozją demograficzną; trzeba zacząć od tego, że u spionizowanego australopiteka
(który jest najbardziej zaawansowaną w ewolucji ku człowiekowi
małpą człekokształtną, (przedostatnim krokiem w uczłowieczeniu prymata)
pojawia się możliwość koitusu "twarzą w twarz" z jego rozbudową sfer erogennych
i przedłużeniem czasu kopulacji, a więc rozciągniętym w czasie stanem
ekstatycznej rozkoszy, przy zniesieniu okresowości rui (co już wcześniej
mamy u prymatów załatwione); stworzona zostaje przeto podstawa do wykorzystania
psychonerwowego napędu seksu i jego ekstatycznego spełnienia do inicjacyjnej
iluminacji i wyzwolenia; kiedy zaś zjawia się już człowiek, może on uzyskać
rozpoznanie prokreacyjnej roli seksu; w rezultacie mamy inicjacyjne
zalecenia "rajskie", by isz we iszah
("Mężczyzna i Kobieta") stanowili basar echad
("Jedno ciało") i przedtem peru urebu = 500 = nin
zakhar uneqebah, przy czym: zakhar uneqebah = 390 = szamajin ("Rozradzajcie
się i pomnażajcie" = "potomstwo mężczyzny
i niewiasty" oraz: "mężczyzna i niewiasta"
= "niebo") wątku elohistycznego Adama jako "męża i niewiasty"; ma on realizować
tzelem we demuth elohim = 702 = achabath olam (por. Jw. 31.3) ha ben ha elohim
("obraz i podobieństwo Boże" = "Miłość
odwieczna syna Bożego"); oczywiście, prokreacyjna rola seksu zapewnia nieodzowną
dla poznania i władania światem ekspansję
czasową i przestrzenną gatunku czemu paradoksalnie przeciwstawia się inicjacyjne
wykorzystanie seksu z jego koniecznością
wstrzymania "wylewu nasienia" na zewnątrz i skierowania mocy maksymalnego
pobudzenia erotycznego ku rozbudzeniu centrów regulacyjnych ośrodkowego
systemu nerwowego (i możliwości ześlizgnięcia się w stronę "lewej", satanizującej
gnozy; przy tej okazji należy podkreślić, że ruach ha qodesz
= 623 = isz we iszach = nachasz ha komer = ruach ha qadesz = ruach qedeszah
("Duch Święty" = "Mężczyzna i kobieta" = "Wąż Kapłana (idolatrycznego)"
= "Duch Nierządnika Świątynnego" =
"Duch Nierządnicy Świątynnej") etc., skąd "grzech przeciwko Duchowi Świętemu,
który ani w tym ani w następnym eonie nie będzie odpuszczony"); mamy zatem
w jednej strony regulację mozaistyczną
(powtórzoną w chrześcijaństwie) ograniczenia seksu do roli prokreacyjnej
i podtrzymywania monogamicznego małżeństwa, a z drugiej - "Pieśń nad Pieśniami"
i całą erotykę liryki mistycznej (pomijając szkołę Samuela itd., mamy
wreszcie mistyków z Safed z szabatową ekstazą męża i żony, prowadzącą
ku debequth = "Przyleganie do
Boga"); mówiąc krótko potrzebne są: ekspansja
gatunku, ale i inicjowani prorocy, tzaddiqim (Sprawiedliwi), do łączności
z Bogiem; bez tych drugich utrzymywanie "antropicznego świata" nie ma sensu
(por. rolę "36 Sprawiedliwych" jako filarów świata, albo targi Abrahama
z Bogiem o Sodomę i Gomorę); i znów chrześcijaństwo jeszcze mocniej wyjaskrawia
to wszystko, z położeniem nacisku na tę drugą stronę medalu, co nie jest
dziwne w urbanizującym się nadal świecie; wreszcie, fałszywe jest twierdzenie,
że współczesna eksplozja demograficzna jest efektem zbytniej rozrodczości,
ponieważ wiadomo już, że jest ona skutkiem upowszechnienia
się współczesnej medycyny, która wydłużyła średni wiek dożywalności
i wyhamowała umieralność noworodków
i w okresie dzieciństwa; rzecz jasna, dzieje się to kosztem obarczenia
mnóstwem schorzeń cywilizacyjnych i defektów
genetycznych (nota bene, wystarczy stosować profilaktykę
umiarkowanego trybu życia i niekonwencjonalne
lecznictwo, aby wydłużyć w sekcie Christian
Science dożywalność do średniej ogólnej USA - (powyżej 70 r. ż.) - w znacznie
lepszym zdrowiu!); z punktu widzenia chrześcijańskiego,
rzecz jest prosta: kto nie chce służyć prokreacji, poprzez małżeństwo monogamiczne,
ten niech się poświęci, mówiąc ogólnie - inicjacji, i koniec na tym; w
przeciwnym razie wkroczymy od razu w libertynizm etyczny
z jego kategorią "wolności osobistej" jako najwyższego dobra (a tak naprawdę,
to prowadzi on do zniewolenia przez
rozbujane motywacje strony małpiej w człowieku); jednakże w cywilizacji
"wolnego rynku", człowiek ma pełnić funkcję tylko możliwie wszechstronnego
konsumenta ciągle poszerzającej się
podaży towarów i usług, oraz wyspecjalizowanego ich producenta, czy menadżera,
a wszystko to rządzone jest zasadą
maksymalizacji zysku finansowo przeliczalnego (czyli ww. itheron
= 666).
Zrekapitulujmy to wszystko w jednym stwierdzeniu: "grzech
pierworodny", nieustannie powtarzany (szczególnie
w ramach "kainowej" i "babilońskiej" cywilizacji), to akceleracja poznawcza
i techniczna człowieka przy jego niedorozwoju
moralnym. Dla współczesności znakomicie ujął ten stan rzeczy jeden z francuskich
biologów: "człowiek stał się bogiem, zanim stał się człowiekiem"!
Mam nadzieję, że wybaczy
mi Pan stronę polemiczną tego listu, która nie tyle dotyczy pana, ile autorów,
na których się Pan powołuje.
prof. dr hab. Andrzej Wierciński
PRZYPISY:
- Kabalistyczna egzegeza Biblii
z dawien dawna stosuje różne metody gematrii, wynikające z faktu, że litery
alfabetu hebrajskiego mają przypisane wartości cyfrowe. Najprostsza
z tych procedur polega na ustalaniu równoważności
między wartościami sumarycznymi zapisów słownych (tzw. "wartość zewnętrzna
słowa"). W razie wystąpienia
takiej równoważności uważa się ją za wyraz więzi znaczeniowej, która
podlega interpretacji, lub wspiera już przedtem posiadaną. Często zdarzają
się zbieżności wręcz szokująco sensowne z doktrynalnego punktu widzenia.
Ich wyjaśnienie może się
wahać od przyjęcia założenia statystycznej gry przypadku
po uznanie tajemniczej sensowności języka hebrajskiego Biblii i sposobu
jego zapisu. Opowiadam się za tą drugą ewentualnością, ponieważ świat wydaje
mi się jeszcze dziwniejszy niż to wynika z opisujących go modeli współczesnej
nauki, opartej o raczej wąskie rozumienie pomiaru jako wyjściowej interwencji
poznawczej. Nota bene, jednym
z bardzo ważnych określeń biblijnego Boga jest el chaj
(=1+30+8+10)=49= 'Bóg Żywy', którego wartość zewnętrzna odpowiada słowu
middah (40+4+5)= 'miara'.
W razie zbieżności sum całych
wyrażeń, możliwe są oczywiście przestawienia w nich słów. Np. wtedy: 749=
adam betzelem wedemuth elohim, czyli "Jezus Chrystus" = "Człowiek na podobieństwo Boże".
- Wierciński Andrzej, Magia i religia szkice z antropologii religii, wyd. Nomos, Kraków
1994.
BZB nr 8 - Peru Urewu - biblijne korzenie ochrony i niszczenia środowiska | Spis treści