BZB nr 9 - Pielgrzym pokoju ...ku wewnętrznej szczęśliwości... czyli jeszcze raz i jeszcze raz to samo
poprzednia strona (Z korespondencji)
Któregoś dnia, gdy przeglądałam moją korespondencję, pewna kobieta zapytała mnie: "Co zwykli ludzie mogą robić w sprawie pokoju?"
Zobaczmy, co powiedzą nam te listy - odparłam Pierwszy z nich donosił: "Jestem żoną farmera. Od czasu rozmowy z tobą uzmysłowiłam sobie, że powinnam coś zrobić dla pokoju - szczególnie od czasu, kiedy wychowuję synów. Teraz pisuję choćby list dziennie do kogoś w naszym rządzie albo w ONZ, kto przyczynił się jakoś w tej sprawie - dając im moralne wsparcie wyrazami uznania." Następny: "Światowy pokój zdawał się być dla mnie zbyt ogromnym, ale od czasu naszej rozmowy wstąpiłem do Human Relations Council (Rada Kontaktów Międzyludzkich) w naszym mieście i pracujemy w grupach..." W trzecim znalazłam: "Od rozmowy z tobą udało mi się naprawić konfliktową relację między mną a moją przyrodnią siostrą". A w czwartym: "Po naszej rozmowie rzuciłem palenie".
Kiedy pracujesz dla pokoju - świata, grupy, poszczególnych ludzi czy twojego wnętrza - poprawiasz ogólny obraz-stan świata. Kiedy wnosisz zgodę tam, gdzie jej nie było - działasz dla sprawy pokoju.
Po cudownym pobycie w naturze idę ponownie ulicami miasta będącego chwilowo moim domem. Jest 13.00. Setki schludnie ubranych istot ludzkich z bladymi lub umalowanymi twarzami śpieszą w dość uporządkowany sposób do lub ze swoich miejsc zatrudnienia. Ja, w mojej wyblakłej bluzie i luźnych spodniach - pomiędzy nimi. Gumowe podeszwy moich miękkich płóciennych butów niosą mnie bezgłośnie wśród stukotu tych schludnych, sznurowanych, na wysokich obcasach. W uboższych dzielnicach jestem tolerowana. W bogatszych - część spojrzeń jest lekko spłoszona, część - pogardliwa. Po obu stronach ulic wystawiane są rzeczy, które możemy kupić, jeśli życzymy sobie trwać w uporządkowanych szeregach dzień po dniu, rok za rokiem. Część tych rzeczy jest mniej lub bardziej użyteczna, wiele jest bezwartościowych rupieci: część robi wrażenie ładnych, większość jest krzykliwie brzydka. Tysiące wystawionych rzeczy - a brakuje tych najbardziej wartościowych: WOLNOŚCI, ZDROWIA, SZCZĘŚCIA czy SPOKOJU UMYSŁU. Aby je uzyskać, moi mili, być może też będziecie musieli opuścić zwarte szeregi i podjąć ryzyko znoszenia pogardliwych spojrzeń.
Wybrałam pozytywne ustosunkowanie: zamiast stresować się złymi rzeczami, którym jestem przeciwna - motywuję się pozytywnymi, dla których żyję. Ci, którzy wolą się nastawić na najgorsze, rozwodzą się nad tym, co jest niewłaściwe, uciekając się do krytycznych ocen, a czasem nawet wyzywania. Naturalnie takie myślenia ma szkodliwy wpływ na daną osobę, podczas gdy pozytywne działa korzystnie.
Gdy zło jest atakowane - mobilizuje się, jakkolwiek mogło być słabe i niezorganizowane, a atak dodaje mu siły i wagi. Gdy zamiast ataku wnosi się dobrą atmosferę - zło nie tylko automatycznie wygasa, ale i jego sprawca ma szansę przemiany! Pozytywny stosunek do życia jest inspirujący - negatywny budzi gniew. Kiedy rozgniewasz ludzi, będą zachowywać się zgodnie ze swymi najniższymi instynktami - często z przemocą i nieracjonalnie. Kiedy ich inspirujesz - działają za przewodnictwem swej wyższej natury -wrażliwie i adekwatnie. Gniew przemija, zaś inspiracja ma nieraz długotrwałe efekty.
Zaledwie kilku prawdziwie poświęcających się ludzi może rekompensować chore efekty mas niezrównoważonych ludzi, tak więc my, pracujący dla pokoju, nie możemy się chwiać. Musimy trwać w modlitwie i działaniu, na jakie nas stać. Musimy o tym mówić i zgodnie z tym żyć, by móc zainspirować innych - sami musimy być pewni, że pokój jest możliwy. Pomagajmy zamanifestować się rzeczom przez koncentrowanie się na nich. Jedna jedyna osoba poświęcając swój czas dla sprawy - przynosi NOWINĘ, wiele osób poświęcających choćby część swego czasu - może zmienić HISTORIĘ.
Jest MOC większa od nas samych, która się w nas manifestuje tak jak i wszędzie we wszechświecie. Ją nazywam Bogiem. Czy wiesz, co to znaczy znać Boga - mieć Go za przewodnika, nieprzerwanie odczuwać Jego obecność? Znać Boga to odzwierciedlać Jego miłość wobec wszystkich ludzi i stworzeń. Znać Boga to czuć spokój w sobie - łagodność, jasność, niezachwianą pogodę, co umożliwia ci stawienie czoła każdej sytuacji. Znać Boga, to być tak wypełnionym radością, żeby promieniowała z nas na cały świat. Mam tylko jedno pragnienie - być instrumentem woli bożej. Gdy prowadzi mnie na moją pielgrzymkę - czynię to z zadowoleniem. Gdy kieruje mnie ku innym sprawom - podejmuję je z podobnym zapałem. Jeśli moje działanie napotyka krytykę, przyjmuję ją z podniesioną głową. Jeśli pochwałę - oddaję ją Bogu, jako że jestem tylko niewielkim instrumentem wykonującym Jego pracę. Przewodząc mi w działaniu, Bóg zapewnia mi siłę, środki, pokazuje sposób i słowa, którymi mam się posłużyć. Czy droga moja jest łatwa czy trudna - idę zawsze w świetle boskiej miłości, radości i pokoju, zwracam się do Niego dziękczynnymi i chwalącymi pieśniami. To dla mnie znaczy znać Boga. I nie jest to zarezerwowane dla wybranych ludzi. Jest dla takich, jak ty i ja. Bóg ZAWSZE ciebie szuka - każdego z was. Znajdziesz Go, jeśli tylko będziesz tego pragnąć - będąc posłusznym świętym prawom, kochając ludzi, rezygnując z ego, przywiązań, negatywnych myśli i uczuć. Wtedy znajdziesz Boga ...W CISZY. W SOBIE.
Nie ma większej przeszkody dla światowego lub twego własnego spokoju, niż LĘK. To, czego się boimy, wzbudza w nas nieuzasadnioną nienawiść, tak że w końcu i nienawidzimy, i dalej się boimy. Nie tylko, że uderza to w naszą psychikę i pogarsza napięcie w świecie, ale przez taką negatywną koncentrację niejako przyciągamy to, czego się boimy. Gdy zamiast lęku promieniujecie miłością - można się spodziewać, że spotka was wiele dobrego. Jakże ten świat potrzebuje dobrych wieści i przykładów miłości i zaufania...
Niektórzy zdają się myśleć, że moje życie dedykowane prostocie i służeniu jest surowe i smutne, ale ci nie znają wolności wynikającej z prostoty. Wiem wystarczająco dużo o żywieniu, by karmić moje ciało właściwie i zachowuję je w doskonałym zdrowiu. Lubię jeść, ale jem, aby żyć, a nie odwrotnie; wiem kiedy przestać. Nie jestem niewolnikiem jedzenia. Moje ubranie jest jednocześnie najbardziej wygodne i praktyczne. Moje buty są tak miękkie, że czuję się, jakbym chodziła boso. Nie jestem niewolnikiem mody ani niewolnikiem komfortu czy konwenansów. Śpię równie dobrze w miękkim łóżku, jak i na trawie. Nie obarczam się niepotrzebnym stanem posiadania lub zajęciami bez znaczenia. Moje życie jest pełne i dobre, nie przeładowane, a moją pracę wykonuję lekko i radośnie. Odczuwam piękno wokół siebie i widzę je w każdym, kogo spotykam, ponieważ widzę w tym wszystkim Boga. Rozpoznaję prawa rządzące kosmosem i znajduję harmonię, poddając się im z zadowoleniem i radością. Rozpoznaję też swoją Rolę w Sztuce Życia i podobnie znajduję równowagę radośnie wcielając ją w życie. Dostrzegam jedność z całą ludzkością i z Bogiem. Moje szczęście przepływa wraz z miłością i dawaniem ku każdemu człowiekowi, każdemu stworzeniu, każdej rzeczy.
Aby pomóc Mistrzowi Złotego Wieku, musimy widzieć dobro w ludziach - musimy widzieć, że ono w nich jest, nieważne jak głęboko jest zagrzebane. Owszem, jest tam też apatia i egoizm - ale dobro także. I nie dosięgniemy go przez krytyczne osądzanie, ale przez miłość i zaufanie. Miłość może uratować świat przed zniszczeniem nuklearnym. Miłuj Boga - zwracaj się ku Niemu z chłonną otwartością i czułą uwagą. Miłuj swoich bliźnich - zwracaj się do nich przyjaźnie, dając. Idąc drogą Miłości sprawmy, by pasowało do nas imię DZIECI BOŻYCH.
Jest takim samym procesem jak rozwój fizyczny czy intelektualny. 5-letnie dziecko nie spodziewa się być tak duże jak rodzice już w następne urodziny; praktykant nie spodziewa się, że po ukończeniu szkolenia zda prosto na uniwersytet; "studiujący" Prawdę nie powinien oczekiwać osiągnięcia oświecenia w jedną noc.
Jest taka "magiczna formuła" pomocna w łagodzeniu konfliktów: stawiaj sobie za cel rzeczywiste umorzenie konfliktu, a nie osiągnięcie własnej korzyści. Jest także "magiczna formuła" chroniąca przed konfliktami; uważaj by nie obrażać (innych), a nie tylko strzeż się przed obrażaniem ciebie.
Ludzie cierpią z powodu niedojrzałości. Między dojrzałymi ludźmi wojna nie byłaby problemem - byłaby niemożliwa. W swojej niedojrzałości ludzie jednocześnie chcą pokoju i rzeczy, które prowadzą do wojen. Ale ludzie dojrzewają tak, jak dzieci rosną. Nasze instytucje i rządy odzwierciedlają naszą niedojrzałość, ale gdy my dorośniemy - zmienimy nasze rządy i instytucje. Wszystko zawsze sprowadza się do tej samej rzeczy, której większość z nas stara się uniknąć lub nie dostrzegać - pracy nad naprawą samych siebie.
Moi przyjaciele, sytuacja świata jest groźna. Ludzkość lękliwie i chwiejnie balansuje jak na ostrzu noża pomiędzy kompletnym CHAOSEM a ZŁOTYM WIEKIEM, gdy tymczasem potężne siły spychają ją w Chaos. Jeśli my sami nie obudzimy się z letargu i nie wydostaniemy się szybko i zdecydowanie, wszystko, co kochamy, zostanie zniszczone w nadchodzącej katastrofie. Na drodze pokoju zawsze przezwyciężaj zło - dobrem, kłamstwo - prawdą, a nienawiść - miłością. To Złota Reguła.
Proszę, nie mówcie lekceważąco, że to są tylko religijne koncepcje, zupełnie niepraktyczne. To są PRAWA rządzące ludzkością tak bezsprzecznie, jak prawo grawitacji. Jeśli nie zważamy na nie w jakiejkolwiek sprawie życia - efektem jest brak równowagi. Przyjmując te prawa, nasz zastraszony, ubrany w wojny świat mógłby wreszcie wejść w okres pokoju i obfitości życia, o jakich się nam jeszcze nie śniło.
Możesz zapoczątkować Wspólnotę Pokoju zbierając grupę ludzi poszukujących i medytujących (modlących się). Czytajcie razem teksty, pracujcie z nimi w uważnej ciszy i w rozmowach. Ktokolwiek z was rozumie, i czuje duchowe prawdy w nich zawarte, jest wewnętrznie gotowy do podjęcia większej pracy. Wtedy może powstać grupa "studencka". Potrzebujemy jasno określić obecną sytuację w świecie i równie jasno powiedzieć sobie, jak można ją przemienić na taką, jakiej pragniemy. Oczywiście musimy znaleźć sposób na połączenie naszych sił w działaniu. Trzeba znaleźć mechanizmy powstrzymujące fizyczną przemoc tam, gdzie psychologiczna i tak jeszcze trwa. Wszystkie narody powinny zrezygnować z jednego prawa w Konstytucji ONZ: prawa występowania na drogę wojny.
Powinniśmy się nauczyć przedkładać szczęście całej ludzkiej rodziny nad pomyślność jakiejkolwiek grupy. Głód i cierpienie trzeba złagodzić, również lęk i nienawiść... Niektóre narodowe problemy wiążą się ze sprawami pokoju. Trzeba pracować w grupach. Sprawą nr 1 jest dostosowanie naszej ekonomiki do sytuacji, gdyby pokój był powszechny. Potrzebujemy Departamentu Pokoju w naszym rządzie, by poszukiwać pokojowych sposobów rozwiązywania konfliktów. Potem możemy proponować stworzenie takich departamentów w innych krajach.
Stanie się zupełnie oczywiste dla was, że jesteście gotowi być grupą aktywnie działającą - stopniowo podejmując sprawy, które już zrozumieliście wewnętrznie. Akcje pokoju zawsze powinny przyjmować którąś z form BYCIA na drodze pokoju. Może to być "forma" pisania listów wspierających tych, którzy coś dobrego zrobili, do członków Kongresu o legislację pokojową, do wydawnictw - o tematyce ich książek, do przyjaciół o tym, co dla was w tej kwestii ważne i czego się nauczyliście. Może to przyjąć formę spotkań publicznych, przemowy, dystrybucji literatury, rozmów, "Tydzień Pokoju", "Wyprawa Pokojowa, itp.itd... Możecie głosować na tych, którym sprawa pokoju jest RZECZYWIŚCIE (!) bliska.
TO WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZACZĄĆ OD CIEBIE!
Ci, którzy dają nie oczekując w zamian nawet podziękowania - będą obficie wynagrodzeni.
Ci, którzy przemieniają każdą dobrą myśl w czyn - bowiem jeszcze wyższe prawdy zostaną im objawione.
Ci, którzy wykonują Wolę Boga nie oglądając się na rezultaty - ponieważ wielkie będzie ich zadośćuczynienie.
Ci, którzy kochają innych i ufają im - bo w ten sposób znajdują w nich to, co najlepsze i otrzymują to w odpowiedzi.
Ci, którzy dojrzeli istotę rzeczy - bo odtąd wiedzą, że nie powierzchowna powłoka, ale to, co ją pobudza do życia, jest rzeczywiste i niezniszczalne.
Ci, którzy pojmują przemianę nazywaną śmiercią, jako oswobodzenie się z ograniczeń życia ziemskiego - będą znów cieszyć się bliskimi, którzy przeszli do chwały.
Ci, którzy dedykując swe życie Bogu otwierają się na błogosławieństwo odwagi i zaufania, by móc przezwyciężać trudności na swej drodze - ci otrzymają dalsze błogosławieństwo.
Ci, którzy czynią postępy na swej duchowej ścieżce nie motywowani samolubnym pragnieniem zdobycia wyzwolenia - bowiem ci go dostąpią.
Ci, którzy nie starają się ściągać Bram Królestwa Niebieskiego na ziemię, lecz wstępują w nie z miłością, pokorą i oczyszczeni - ci przejdą na drugą stronę.