Grasshopper nr 2, Wiosna '94
Pieniny Gorlickie to nazwa być może nieco nieoficjalna, potoczna, a jednak funkcjonowała w literaturze turystycznej przez kilkadziesiąt lat, w odniesieniu do jednego z piękniejszych miejsc w krajobrazie Polski. Na południe od wsi Łosie, między Górami Grybowskimi i Magurą Małastowską, rzeka Ropa utworzyła malowniczy przełom, którym wiodła niegdyś droga do Ujścia Gorlickiego, a dalej do Wysowej - modnego u początku stulecia uzdrowiska górskiego. Widok przełomu Ropy uzasadnia używanie nazwy Pienin. Wąska i kręta dolina przeciska się na odcinku długości około jednego kilometra pośród stromych stoków, pokrytych jeszcze do niedawna lasem jodłowo-bukowym. Podłoże geologiczne w rejonie przełomu stanowią skały osadowe, piaskowce i łupki, zaliczane do formacji fliszu karpackiego. Nic dziwnego, że w latach trzydziestych zaczęto w dolinie Ropy wydobywać piaskowce w kamieniołomie położonym na stromych stokach. Już wtedy dolina została zeszpecona, ale nie na tyle, aby kuracjusze udający się konnymi wozami, a potem samochodami i kursującym z czasem autobusem do Wysowej, nie zachwycali się niepospolitym pięknem okolicy. Przyroda w całym majestacie ujawniała swój potencjał kreowania. Doceniali to licznie odwiedzający ten urokliwy zakątek turyści.
Rejon atrakcyjny był tu także dla etnografów. W dolinie rozsiadła się Klimkówka, wieś o tradycji sięgającej XV w. W każdym razie pierwsza notowana wzmianka pochodzi z 1435r. Beskid Niski zamieszkiwali wtedy pasterze wołosko-ruscy, będąc tutaj ludnością napływową. Z czasem asymilacja postępowała, mieszkańców pochodzenia ruskiego nazwano Łemkami. Do II wojny światowej mieszkali tu spokojnie - potem zostali przymusowo wysiedleni.
Nie ma wsi bez świątyni - Klimkówka stała się parafią greckokatolicką w r. 1796. Tutejsza cerkiew Wniebowzięcia NMP była drewniana, pokryta gontami, posiadała dzwonnicę, a otaczało ją drewniane ogrodzenie z bramą wejściową. Niestety, na początku XX w. cerkiew tę strawił pożar.
Już w 1914r. mieszkańcy wielkim wysiłkiem zbudowali w Klimkówce cerkiew murowaną, którą po r. 1945 zamieniono na kościół rzymskokatolicki. Żeby powstała murowana świątynia, Łemkowie dokonywali częstokroć dużych poświęceń finansowych. Nie należało do rzadkości pozbywanie się dobytku na rzecz kościoła. Czekali na nią, na swoją cerkiew. Bardzo pragnęli mieć miejsce, gdzie znowu można by się gromadzić.
Cerkiew była piękna, pięciokopułowa, przysadzista. W słoneczne dni jej pięć błyszczących kopuł widocznych było z daleka. Mimo, że powstała u początku stulecia, w 1973r. Wojewódzki Konserwator Zabytków, wtedy jeszcze w Rzeszowie, wpisał ją do rejestru zabytków. Stanowiła jednym słowem idealnie wkomponowany w otoczenie, niepowtarzalny element krajobrazu Łemkowszczyzny. W samej wsi Klimkówka znajdowało się kilka cennych etnograficznie i historycznie, tradycyjnych obejść łemkowskich.
Ludzie od niepamiętnych czasów lubowali się w oglądaniu rzeczy pięknych i nie stanowi to zbytniej sensacji. Nie jest również tajemnicą, że sami starają się rzeczy piękne tworzyć. Sytuacja zmierza ku raptownej zmianie, kiedy człowiek nieodłącznie związany z przyrodą, będący przecież jej dzieckiem, zaczyna matkę naturę wyręczać w jej boskim przywileju płodzenia. Uzurpuje sobie przy tym prawo niszczenia dokonań nie tylko samej przyrody, ale i minionych pokoleń. Ta zbrodnicza działalność usprawiedliwiana jest zazwyczaj błahymi czynnikami. Niepowstrzymana dążność człowieka do ulepszania świata nie ominęła i Gorlickich Pienin.
W l. 70. postanowiono uczynić w tych stronach coś dobrego - jak to się mówi - na miarę potrzeb. Zaczęła się budowa zapory wodnej w Klimkówce. Po drodze, 27.5.82 wysadzono w powietrze klimkowską cerkiew, zatroszczono się o zrównanie z ziemią 48 zagród chłopskich, zlikwidowano cmentarz, szkołę, sklep i kuźnię. Dolinę przegrodził ziemny wał długości 210 metrów i wysokości 33 metrów. 430 tys. m3 nasypów i 61 tys. m3 betonu przeistoczyło się w monumentalny pomnik inwencji projektanckiej.
To, że powstała zapora nie jest rzeczą bulwersującą. W końcu tego typu inwestycje prowadzone są na całym świecie i przykładów daleko szukać nie trzeba. Przynoszą one wielokrotnie rozliczne korzyści, jakkolwiek nie bez kosztów. Ale powodów, dla których zapora w Klimkówce powstała, nie można dojść. Takie powody po prostu nie istnieją. Woda z przyszłego zbiornika nie będzie pobierana przez ujęcie w obrębie zapory, a Jasło i Gorlice na braki chwilowo nie narzekają. Chwilowo - oznacza, że wody tam w ogóle nie brakuje. Nawet w przypadku zwiększenia zapotrzebowania na wodę, bezpośrednio ze zbiornika nie będzie ona pobierana. Także argument ochrony terenów położonych poniżej jeziora przed powodzią stulecia nie jest w żadnym stopniu adekwatny. Został już zresztą skompromitowany przy okazji protestów czorsztyńskich. Pozostaje tylko funkcja rekreacyjna. Nie sposób jednak zrozumieć pewnej drobnej nieścisłości. Zniszczono bowiem Pieniny Gorlickie, unikatowy fragment krajobrazu, Łemkom z Klimkówki udowodniono (zresztą nie pierwszy raz), że niewielki jest ich wpływ na to, co się z nimi stanie, wymazano z mapy wieś o wielosetletniej historii w imię stworzenia miejsca przeznaczonego na wypoczynek. Lecz takie miejsce było tu już wcześniej! Nie trzeba było go zatem niszczyć, aby potem zbudować na nowo!
Sęk w tym, że tak duże przedsiębiorstwo, jak Okręgowa Dyrekcja Gospodarki Wodnej w Krakowie poszukuje środków warunkujących egzystencję. Poszukuje więc miejsc, nadających się na dużą inwestycję, dorabia obszerne uzasadnienie (że posucha, powodzie, nie ma gdzie spławiać żaglówek, czasem, że następnego dnia z braku prądu zgasną wszystkie światła) i następnie drenuje MOŚZNiL z dotacji.
Jeden jest tylko drobiazg. Na takiej zaporze społeczeństwo tylko traci - topi się w niej pieniądze podatników i niszczy naszą własność społeczną i przyrodę bez wyraźnej potrzeby.
Tymczasem ludzie odpowiedzialni za nieposzanowanie ogólnoludzkiej własności nie są bynajmniej wyklęci. 24.2. podano, że w grudniu i styczniu prezydent odznaczył kilkanaście osób. Wśród nich 7 osób za poświęcenie przy budowie zbiornika wodnego w Klimkówce. Osoby te otrzymały Krzyże Zasługi - brązowe, srebrne i złote.
Zapora w Klimkówce jest już ukończona. Za dwa lata spiętrzana już od dziś woda zalśni złotą taflą w promieniach marcowego słońca. Czy ktoś będzie jeszcze wtedy pamiętał, co było przedtem pod jeziornym odmętem?
Dietrich L. Schneider
21.2.94 na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej odznaczono za zasługi przy budowie zbiornika wodnego w Klimkówce: po raz drugi Srebrnym Krzyżem Zasługi Władysława Morawę i Andrzeja Roszkowskiego, Srebrnym Krzyżem Zasługi Jerzego Florkowskiego, Brązowym Krzyżem Zasługi Pawła Bubkę, Romana Chełmeckiego, Ryszarda Krzyczkę i Elżbietę Seltenreich. Poinformował o tym Monitor Polski (nr 12, poz. 94) z 24.2.94.
Dietrich L. Schneider