3.4. BRAK KOMPLEKSOWEJ REGULACJI PRAC Z ZAKRESU INŻYNIERII GENETYCZNEJ

"Na śląsku zanieczyszczenie środowiska tak uszkodziło geny ludzi, że my, jako uczeni, musimy je naprawić"

dr hab. Joanna Rzeszowska-Wolny, Sofia, 23-25 października 1995r.

Mimo iż naukowcy w Polsce wprowadzili już GMO do środowiska i planują uwolnić ich więcej, nie istnieją przepisy dotyczące inżynierii genetycznej. Co więcej, cała debata wokół potrzeby stworzenia odpowiednich regulacji prowadzona jest wyłącznie wśród samych naukowców uprawiających inżynierię genetyczną, przy niewielkim tylko udziale odnośnych władz i w ogóle bez udziału opinii publicznej.

Przedstawiciele inżynierii genetycznej w Polsce widzą jedynie rzekome korzyści, oferowane przez GMO, które przedstawia poniższy ustęp:

"GMO stwarzają jakościowo nowe możliwości polepszenia naszego bytu. Udoskonalone za pomocą technik inżynierii genetycznej rośliny, produkty żywnościowe (zwierzęta i mikroorganizmy), a także nowe metody diagnostyki, ochrony środowiska i tańsze źródła energii - dają szansę rozwoju, której wcześniej nawet sobie nie wyobrażano". [11]

Podobnie jak Greenpeace i Federacja Zielonych - Kraków, naukowcy martwią się istnieniem próżni ustawodawczej, z innych jednak powodów. Obawiają się mianowicie, że próżnia legislacyjna może utrudniać rozwój badań i zastosowań z zakresu inżynierii genetycznej, zwłaszcza gdy ich genetyczne dzieła będą już gotowe do wprowadzenia do obrotu. [12]

Niektórzy polscy naukowcy uważają jednak obecny brak kompleksowych regulacji prawnych za szansę, by "uniknąć trudności i problemów zachodnich kolegów". Uważają oni, że "restrykcyjne ustawy Wielkiej Brytanii oraz nadmierne eksponowanie 'zagrożenia ze strony biotechnologii', które ma np. miejsce w Niemczech, przez środki masowego przekazu, wywołało irracjonalny sprzeciw i ruch społeczny przeciwko biotechnologii, a w szczególności inżynierii genetycznej". [13] Jednak według jednej brytyjskiej uczonej, "w Wielkiej Brytanii uregulowania prawne dotyczące GMO istnieją bardziej po to, by ułatwiać ich uwalnianie do środowiska, niż po to, aby je ograniczać" [14].

Wielu uczonych sądzi, że opracowanie specjalnej "ustawy o genach" będzie niekorzystne dla rozwoju biotechnologii. "Naszym zdaniem, bardziej efektywne jest posiadanie systemu regulowanego przez zalecenia, jak to ma miejsce w USA". Uważają oni, że zalecenia są bardziej elastyczne i skuteczne w przypadku tej "dynamicznie rozwijającej się" dyscypliny. Udało się im już przekonać Komitet Badań Naukowych, że procedury legislacyjne są kosztowne, a ich skuteczność wątpliwa. [15]

A zatem polscy przedstawiciele inżynierii genetycznej pragną wprowadzić - zamiast uregulowań prawnych - samoregulację, tj. własny nadzór nad prowadzonymi pracami. Chcą oni utworzyć Komitet ds. Biotechnologii, który byłby odpowiedzialny za prowadzenie rejestru i udzielanie zezwoleń na uwalnianie GMO do środowiska. Najbardziej odpowiadałyby im zalecenia oparte na dokumencie przygotowanym przez UNIDO, zatytułowanym "Voluntary Code of Conduct for the Release of GEOs into the Environment". [16]

Uważają oni, że podstawowym celem regulacji prawnych w zakresie biotechnologii musi być "rozwój ekonomiczny tej dziedziny, a nie 'zabezpieczenie' społeczeństwa przed wyimaginowanym niebezpieczeństwem". [17]