Trzy główne rodzaje zmian, do jakich dąży się stosując metody inżynierii genetycznej do roślin uprawnych, to:
Zastosowania te mogą mieć bardzo szkodliwe skutki:
Zwiększenie uzależnienia zysków od stosowania chemicznych środków ochrony roślin
Duża część środków, związanych z zastosowaniami inżynierii genetycznej w rolnictwie, przeznaczana jest na zwiększanie odporności na herbicydy. Główną przyczyną zainteresowania tą dziedziną jest fakt, że koncerny widzą tu możliwość osiągnięcia niemal natychmiastowych zysków.
Firma Monsanto dokonała modyfikacji genetycznej najważniejszych roślin uprawnych w taki sposób, by uodpornić je na produkowany przez nią herbicyd Roundup (np. soję zmieniono w tzw. Roundup Ready Soybean (RRS) - soję gotową do spryskania Roundupem); firma AgrEvo wyprodukowała rośliny uprawne, które są odporne na preparat Basta, herbicyd produkowany przez firmę Hoechst, partnera firmy Schering w spółce AgrEvo. Wiele innych firm realizuje podobne projekty. Poprzez rozszerzenie działalności na produkcję zmodyfikowanych genetycznie nasion, koncerny produkujące chemiczne środki ochrony roślin zwiększą rynek na swoje produkty. Ta sama firma będzie uzyskiwać większe zyski zarówno ze sprzedaży herbicydu, jak i z dorocznych "opłat za korzystanie z technologii" (ang. 'technology fees''), przypominających opłaty licencyjne, płaconych przez farmerów za zatrzymanie genetycznie zmienionych nasion z jednego roku na rok następny.
Korzystanie z roślin uprawnych odmian odpornych na herbicydy utrwali uzależnienie od energochłonnych metod uprawy roli, przy których niezbędne jest stosowanie chemicznych środków ochrony roślin (patrz Ramka 3). Strategie te nie usuwają przyczyn, powodujących rozprzestrzenianie się chwastów - stosowanie monokultur (praktyka wieloletniego uprawiania rośliny jednego gatunku na tym samym dużym obszarze) pozwala chwastom na przyjęcie się.
NIEBEZPIECZEńSTWA ZWIąZANE Z ROśLINAMI UODPORNIONYMI NA HERBICYDY
Rośliny odporne na herbicydy tworzone są metodami inżynierii genetycznej w tym celu, by były w stanie przetrwać zastosowanie jakiegoś konkretnego nieselektywnego (zabijającego wszystkie rośliny) środka chwastobójczego, mimo że wszystkie otaczające je chwasty zginą.
Herbicydy same w sobie stanowią znane źródło zanieczyszczeń środowiska; ich pozostałości spotyka się w żywności, glebie oraz wodzie i wiadomo, że przyczyniły się one do zmniejszenia różnorodności biologicznej. Jest rzeczą oczywistą, że jeśli produkuje się rośliny odporne na działanie herbicydów, to czyni się to z zamiarem wykorzystywania ich w takich systemach uprawy roli, które zakładają stosowanie herbicydów.
Wysiew i sadzenie roślin uodpornionych na herbicydy zwiększy ilości zużywanych środków chwastobójczych. W związku z tym, że będą one niszczyć tylko chwasty, nie zaś uprawy, rolnicy będą mogli stosować herbicydy albo w większych ilościach, albo bardziej toksyczne. Jedynie uprawy odporne na działanie środków chwastobójczych mogą przetrwać kontakt z takimi herbicydami; uprawy, które nie zostały poddane manipulacjom genetycznym, zginęłyby. [11) Większe zużycie bardziej toksycznych herbicydów spowoduje dalsze skażenie chemiczne naszej żywności, gleby i wody. Pozostałości herbicydów w plonach będą ponadto stanowić zagrożenie dla zwierząt gospodarskich i dzikiej przyrody.
Rośliny uodpornione na herbicydy będą same stwarzać problemy ekologiczne:
r
Rośliny odporne na działanie herbicydów same mogą stać się chwastami.r
Chwasty, które są odporne na herbicydy, mogą ewoluować - w taki sam sposób, jak wyewoluowały "superszczury", odporne na środki przeciw gryzoniom, a bakterie uodporniły się ma antybiotyki. Na przykład w Stanach Zjednoczonych już 55 gatunków uodporniło się na herbicydy z grupy triazyn. [12)r
Poprzez pyłek, rośliny mogą przekazywać swoje "obce" geny decydujące o niewrażliwości na herbicydy innym roślinom. Będzie to sprzyjać pojawianiu się odporności na herbicydy, co będzie wymagało tworzenia środków chwastobójczych nowej generacji. W ten sposób uzależnienie od powodujących zanieczyszczenie środowiska środków ochrony roślin będzie się utrwalać.W Australii już w tej chwili odporność na działanie herbicydów występuje na większą skalę niż w którymkolwiek z innych głównych regionów produkcji zboża na świecie; w praktyce oznacza to, iż rajgras, najpospolitszy chwast Australii, jest obecnie uodporniony na rozmaite herbicydy na obszarze 40% powierzchni upraw rolnych tego kraju. [13) Według niedawnych doniesień prasowych, uczeni z Australii odkryli naturalny, nie poddany zabiegom inżynierii genetycznej rajgras, który niewrażliwy jest na działanie szeroko stosowanego herbicydu o nazwie glifosat. Na początku tego roku farmer z miejscowości Echuca w północnej części stanu Victoria znalazł roczny rajgras na swoim polu, które było spryskiwane Roundupem (stosowana przez koncern Monsanto nazwa handlowa glifosatu). Farmer zauważył, że na jednym polu chwasty nie reagowały już na ten herbicyd po zaledwie 10 opryskach w ciągu ostatnich 15 lat - rajgras sam uodpornił się na glifosat. Unaocznia to nam, co może nas czekać przy szerszym stosowaniu metod inżynierii genetycznej.
Dr Chris Preston z Cooperative Research Centre for Weed Management w Adelajdzie oświadczył, że odkrycie odporności na Roundup może mieć wpływ na propozycje wprowadzenia w Australii zmanipulowanych genetycznie upraw, odpornych na działanie glifosatu.
Koncern Monsanto skonstruował metodami inżynierii genetycznej bawełnę odporną na glifosat oraz wspomnianą wcześniej soję, na których stosowanie w USA wydano już zezwolenie. Przedsiębiorstwo to oczekuje obecnie zgody USA na wykorzystywanie odpornego na działanie glifosatu rzepaku i prowadzi prace nad niewrażliwą na glifosat kukurydzą. Ponadto w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania polowe pięciu innych zmienionych genetycznie roślin odpornych na glifosat: pszenicy, buraków cukrowych, sałaty, ziemniaków i topoli. [14)
Bardziej zabójcze wirusy
Wiadomo, że roślina, która zawiera geny pewnego wirusa, może być odporna na infekcje powodowane przez ten wirus. W rezultacie uczeni wprowadzili geny wirusów do szeregu różnych roślin, w tym pomidorów i ziemniaków.
Poddane manipulacjom genetycznym uprawy odporne na działanie wirusów mogą powodować rozwój nowych rodzajów wirusów roślin poprzez rekombinację DNA. Naukowcy wykazali, że geny wirusów wszczepione do komórek rośliny mogą zostać przeniesione do materiału genetycznego innych wirusów, z którymi zetkną się rośliny. [15] Może to prowadzić do przypadkowego stworzenia nowych - może nawet jeszcze bardziej złośliwych - wirusów roślin.
Pomimo tej wiedzy, dokonany przez Stowarzyszenie Zaniepokojonych Naukowców przegląd przeprowadzonych w USA prób polowych wykazał, że miało miejsce aż 19 eksperymentów związanych z wirusami. żaden z nich nie zakładał śledzenia, czy to konkretne niebezpieczeństwo nie ziści się, a w 17 przypadkach nie brano nawet pod uwagę takiej możliwości [16].
Inne potencjalne zagrożenie związane z roślinami uodpornionymi na działanie wirusów to możliwość, iż będą one miały dodatkową przewagę w walce o przetrwanie. Mogłoby to pozwolić tym roślinom na zajęcie okolicznych ekosystemów. Tego typu modyfikacja genetyczna mogłaby pozwolić tym roślinom na obejście naturalnych mechanizmów ograniczających ich rozprzestrzenianie się, które do tej pory powstrzymywały je przed przedostawaniem się do innych ekosystemów.
Co więcej, jako że odporność na wirus opiera się na jednym genie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wirus szybko nauczy się obchodzić ten mechanizm oporu i znowu zacznie niszczyć roślinę.
Odporność na antybiotyki
Na Węgrzech, do ziemniaka, tytoniu, kukurydzy, rzepaku oraz lucerny wprowadza się geny odpowiedzialne za odporność na antybiotyk o nazwie kanamycyna. Kanamycyna to antybiotyk, stosowany jako marker (znacznik), mający pomóc uczonym zajmującym się inżynierią genetyczną w stwierdzeniu, czy przeniesienie genu było udane. W Bułgarii transgeniczny tytoń zawiera nie tylko geny wirusów i bakterii, ale również gen antybiotyku-markera (zaznaczającego, czy przeniesienie genu powiodło się).
Badanie, którego wyniki opublikowano w 1994 r. wykazało, że przeniesienie obcego genu może odbywać się w kierunku od roślin do mikroorganizmów. Ma to głębokie konsekwencje dla produkowanych w laboratoriach genów odpowiedzialnych za odporność na antybiotyk i, w istocie rzeczy, dla wszelkich innych genów obcych. Genetycznie zmanipulowane rzepak, gorczyca czarna, bieluń dziędzierzawa i groszek pachnący, z których wszystkie zawierały gen odporności na antybiotyk, uprawiane były wraz z grzybem Aspergillus niger, a w innym wariancie ich liście były dodawane do gleby. Te eksperymenty z jednoczesną hodowlą grzyba i genu odporności na antybiotyk wykazały, że grzyb przejął gen odporności na antybiotyk. [17] Podobnie nie można wykluczyć przeniesienia genów z GMO do bakterii chorobotwórczych, występujących w jelicie.
Może to doprowadzić do sytuacji, w której antybiotyki, stosowane powszechnie w leczeniu jakiejś choroby bakteryjnej, przestaną być skuteczne. Na przykład jeśli antybiotyk, na który uodparniać ma dany gen, stosuje się jednocześnie w leczeniu ludzi czy zwierząt, jak to ma miejsce np. w przypadku ampicyliny, istnieje możliwość, że gen odporności na ampicylinę przeniesie się z roślin na mikroorganizmy obecne w żołądku człowieka, co sprawi, że zastosowanie tego antybiotyku w leczeniu nie przyniesie spodziewanego skutku.
BEZPIECZNY PRODUKT? - ZMODYFIKOWANA GENETYCZNIE SOJA FIRMY MONSANTO WKRóTCE NA RYNKU
Soja stanowi główny składnik pożywienia w diecie milionów ludzi na całym świecie. Stosowana jest także w wielu przetworzonych produktach spożywczych, takich jak jadalny olej roślinny, oraz jako wysokobiałkowy dodatek do paszy dla zwierząt. Mimo że soja stosowana jest głównie jako pasza dla zwierząt, można ją znaleźć także w wielu produktach żywnościowych przeznaczonych dla ludzi.
Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że na rynku soi wkrótce nastąpi zmiana. Amerykański gigant przemysłu chemicznego, koncern Monsanto, znalazł już w USA farmerów, którzy mają uprawiać wyprodukowaną przezeń nową odmianę soi - soję gotową do spryskania Roundupem (Roundup Ready Soybeans - RRS), która została zmieniona genetycznie tylko po to, by uzyskać odporność na Roundup, środek chwastobójczy produkowany przez Monsanto. Znalazłszy chętnych farmerów, Monsanto szuka obecnie klientów na RRS. Pierwsze plony soi RRS zebrane zostaną w Stanach Zjednoczonych jesienią roku 1996. Wydano już zgodę na jej import do Unii Europejskiej - ma ona służyć zarówno jako pasza dla zwierząt, jak i pożywienie dla ludzi.
Monsanto a inżynieria genetyczna
Jak już wcześniej wspomniano, Roundup to stosowana przez Monsanto nazwa handlowa glifosatu. Soja gotowa do spryskania Roundupem (RRS) ma jedną - lecz tylko jedną - zaletę: może ona przetrwać kontakt z Roundupem, pozwalając farmerom na stosowanie tego środka chwastobójczego nawet po wykiełkowaniu soi. Jednak korzyści z tej zalety czerpie głównie firma Monsanto, gdyż sprzedaży RRS towarzyszy wzrost sprzedaży Roundupu, jednego z najlepiej sprzedających się produktów koncernu.
Jeśli chodzi o inżynierię genetyczną, Monsanto znane jest z agresywnej reklamy swoich produktów, bez względu na ich rzeczywiste zalety. Ta beztroska postawa widoczna jest też w sposobie, w jaki Monsanto wprowadziło na rynek amerykański opracowany przez siebie środek farmaceutyczny, syntetyczny bydlęcy hormon wzrostu (ang. skrót rBGH), mający na celu zwiększenie mleczności krów. Między innymi, w roku 1994 trzej brytyjscy uczeni stwierdzili, że Monsanto przez całe lata blokowało badanie danych, które mogłyby doprowadzić do opublikowania niekorzystnych opinii na temat oddziaływania tego środka na bydło. (20)
W tymże roku 1994 Monsanto podało do sądu dwie amerykańskie mleczarnie tylko dlatego, że na opakowaniach produkowanego przez nie mleka umieściły informację, że nie zawiera ono rBGH i wykorzystywały ten fakt w jego reklamie. Jednak w czerwcu 1995 r. Monsanto przegrało sprawę i zakłady mleczarskie mogą powrócić do swoich wcześniejszych etykiet i haseł reklamowych. W Unii Europejskiej stosowanie rBGH zostało zakazane przynajmniej do roku 2000.
Wykorzystanie soi
Wykorzystanie soi w życiu codziennym społeczeństw jest tak powszechne, że w razie wystąpienia jakiegoś problemu - np. z reakcjami alergicznymi - bardzo trudno będzie nawet stwierdzić, że to właśnie soja je powoduje, nie mówiąc już o podjęciu środków zaradczych zanim ucierpi duża liczba osób.
Według American Soybean Association, Europejczycy kupują około 25% produktów sojowych sprzedawanych przez amerykańskich farmerów o wartości 14 miliardów dolarów. Koncerny wykorzystujące pochodne soi, takie jak Unilever, Nestle czy Danone, muszą zdecydować, czy chcą włączyć się do promocji soi wyprodukowanej przez Monsanto - i popierać wykorzystywanie konsumentów w charakterze królików doświadczalnych, zaś ekosystemów jako gigantycznego laboratorium inżynierii genetycznej.
Soja, którą można spryskiwać Roundupem nie jest ani tańsza, ani zdrowsza, ani smaczniejsza. Pojawienie się jej nie przynosi żadnych korzyści konsumentowi - korzysta na tym jedynie firma Monsanto. Inżynieria genetyczna niesie ze sobą nieznane niebezpieczeństwa - dla konsumentów, dla farmerów, a także dla różnorodności biologicznej, która nas wszystkich utrzymuje. Rolnicy uprawiający soję powinni unikać podejmowania takiego ryzyka.
Odporność na biologiczne środki ochrony roślin
Ponadto tworzy się rośliny, które posiadają zdolność produkowania swoich własnych pestycydów.
Powszechnie przenosi się do roślin uprawnych gen bakterii Bacillus thurigensis (Bt), odpowiedzialny za produkcję toksyn, co ma na celu zaopatrzenie je we własny, "wbudowany" środek owadobójczy. Jednak toksyna ta może być szkodliwa także dla tych owadów, dla których nie była przeznaczona, zwłaszcza jeśli gen przeniesiony zostanie na rośliny rosnące dziko. Może ona także sprzyjać wytworzeniu się u owadów odporności na tę toksynę. Wówczas toksyna Bt przestanie być skuteczna. W związku z tym, że toksyna Bt wykorzystywana jest w ekologicznych metodach uprawy ziemi, istnieje ryzyko, że rolnicy stosujący metody ekologiczne stracą użyteczne narzędzie ograniczania populacji owadów tylko dlatego, że zostało ono przechwycone i nadmiernie wyeksploatowane przez inżynierów genetycznych, naukowców i przemysł.
Więcej uczuleń
Jedną z implikacji inżynierii genetycznej jest to, że zmanipulowane organizmy będą wytwarzać nowe białko lub białka i nie sposób wykluczyć, że niektóre z nich będą powodować uczulenia. Oznacza to, że możliwe jest zwiększenie częstotliwości występowania alergii wśród konsumentów, nie zdających sobie nawet sprawy z tego, że w spożywanych przez nich pokarmach znajdują się obce geny i białka.
Ostatnio opublikowano wyniki badań wskazujące, że poddana manipulacjom genetycznym soja, zawierająca jeden obcy gen orzecha brazylijskiego, u osób uczulonych na orzechy brazylijskie wywołała reakcje alergiczne. [18]
Odkrycie możliwości wywoływania alergii przez zmodyfikowaną genetycznie soję, wyprodukowaną przez firmę Pioneer, zanim jeszcze została ona użyta jako źródło pożywienia dla człowieka, można zawdzięczać wyjątkowemu zbiegowi okoliczności: organizm będący dawcą genu, orzech brazylijski, był znanym alergenem zawartym w żywności, a jednocześnie badacze mieli do dyspozycji próbki surowicy krwi osób, o których wiadomo było, że są uczulone na orzechy brazylijskie. Częściej jednak jest tak, że geny, przenoszone do roślin uprawnych nie pochodzą z roślin od dawna spożywanych przez człowieka. W wielu wypadkach stosuje się geny bakterii, które nigdy nie były składnikiem jego diety. Określenie, które białka są najbardziej uczulające jeszcze przed dokonaniem na nich manipulacji genetycznych w większości przypadków nie jest możliwe. Skutki takich działań są niepewne, nieprzewidywalne i niemożliwe do sprawdzenia. [19]
Omówiono tu zaledwie kilka spośród zagrożeń, jakie niosą ze sobą rośliny uprawne poddane manipulacjom genetycznym. Prawdziwym rozwiązaniem jest rolnictwo ekologiczne, które w mniejszym stopniu polega na osiągnięciach techniki, a bardziej na procesach naturalnych. Ten rodzaj rolnictwa, zgodny z założeniami zrównoważonego rozwoju, eliminuje problem chwastów w sposób naturalny, poprzez stosowanie upraw mieszanych (jednoczesną uprawę kilku różnych roślin) oraz częsty płodozmian.
Wiele produktów zastosowania inżynierii genetycznej w rolnictwie, takich jak rośliny odporne na herbicydy czy na szkodniki, nie tylko nie przyczynia się do stosowania zasad ekorozwoju i zapewnienia wysokich plonów na dłuższą metę, ale wręcz podważa podstawy rolnictwa ekologicznego. Z jednej strony czas, ludzki wysiłek i pieniądze kierowane są na rozwiązania genetyczne, z drugiej zaś odbiera się je badaniom i promocji metod zdecydowanie mniej uzależniających rolnika od czynników zewnętrznych. Co więcej, systemów rolnictwa ekologicznego nie da się stosować w odniesieniu do roślin uprawnych, poddanych manipulacjom genetycznym. Powodowane przez rośliny transgeniczne zanieczyszczenia o charakterze genetycznym mogą sprawić, że produkcja ekologicznej żywności stanie się niemożliwa. Obce geny, zanieczyszczające wolną od chemii żywność stanowią pogwałcenie zasad rolnictwa ekologicznego. IFOAM, międzynarodowa organizacja skupiająca ruchy na rzecz rolnictwa ekologicznego, nie uznaje żywności zmodyfikowanej genetycznie za ekologiczną.