Z praktyki doradczej

"Informacji o Prawie Ekologicznym"

Rozwój sieci dróg w Polsce w tym również program budowy autostrad powoduje wiele uciążliwości dla środowiska naturalnego oraz osób mieszkających w pobliżu tras komunikacyjnych. Polski system prawa nie jest zbyt dobrze przygotowany do rozwiązywania powstających na tym tle problemów. Wskazuje na to wiele spraw, jakie docierają do Biura Informacji o Prawie Ekologicznym. Jedną z nich jest problem z jakim zwrócili się do nas mieszkancy ulicy Mikołowskiej w Tychach. Sprawa ta wskazuje wyra=nie, że niezbędne jest stworzenie kompleksowych rozwiązan prawnych regulujących kwestie odpowiedzialności za szkody związane z rozbudową dróg i zwiększeniem natężenia transportu samochodowego. Poniżej przedstawiamy fragmenty opinii prawnej w tej sprawie przygotowanej przez prof. dr hab. Wojciecha Radeckiego.

Stan faktyczny tej sprawy przedstawia się pozornie prosto. Na drodze krajowej relacji Gliwice-Tychy natężenie ruchu samochodów wzrosło do około 10 tys. jednostek na dobę. Mieszkancy ulicy Mikołowskiej w Tychach utrzymują, że w wyniku drgan powodowanych ruchem pojazdów nastąpiły już i grożą dalsze uszkodzenia ich domów położonych w pobliżu drogi. Natomiast Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych wyklucza drgania komunikacyjne jako przyczynę uszkodzen budynku.

Punktem wyjścia wszelkich rozważan o odpowiedzialności odszkodowawczej jest pojęcie szkody. Kodeks cywilny go nie definiuje. W doktrynie przyjmuje się, że szkodą jest uszczerbek, jakiego doznaje poszkodowany we wszelkiego rodzaju dobrach przez prawo chronionych (życie, zdrowie, wolność, cześć, majątek itd.). Chodzi więc zarówno o uszczerbek majątkowy, jak i niemajątkowy. Przeprowadza się także rozróżnienie pomiędzy szkodą na mieniu, a szkodą na osobie. Pojęcie szkody na mieniu odnosi się do uszczerbku, który dotyczy bezpośrednio składników majątku poszkodowanego - bez związku z jego osobą. Pojęcie szkody na osobie odnosi się natomiast bezpośrednio do osoby poszkodowanego, jest ono bowiem konsekwencją naruszenia jego dóbr osobistych, takich np. jak zdrowie czy integralność cielesna i tylko pośrednio może (choć nie musi) wyrażać się w konsekwencjach majątkowych.

Nie ulega wątpliwości, że uszkodzenie budynku w następstwie drgan komunikacyjnych jest szkodą majątkową w rozumieniu prawa cywilnego. Powstaje natomiast pytanie, czy i ewentualnie kto odpowiada za taką szkodę. Z samego faktu zaistnienia szkody nie wynika jeszcze obowiązek jej naprawienia. Obowiązek dania odszkodowania powstaje wówczas, gdy szkoda wynikła z przyczyny, za którą prawo czyni kogoś odpowiedzialnym. Ponieważ mieszkanców ulicy Mikołowskiej nie wiąże z użytkownikami drogi ani z organami zarządzającymi drogą żaden stosunek zobowiązaniowy, przeto podstawą ewentualnej odpowiedzialności mogą być tylko przepisy o czynach niedozwolonych (deliktach).

W opiniowanej sprawie mamy do czynienia z drganiami komunikacyjnymi, czyli z rodzajem oddziaływan na środowisko. Wobec tego należy w pierwszym rzędzie sięgnąć do ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska z 31 stycznia 1980r. Ustawa ta stanowi w art. 80 tylko tyle, że jednostka organizacyjna oraz osoba fizyczna ponosi przewidzianą prawem cywilnym odpowiedzialność za szkody wynikające z działan lub zaniechan wpływających szkodliwie na środowisko. Według poglądu dominującego w literaturze i akceptowanego przez orzecznictwo, art. 80 ustawy o ochronie środowiska nie może stanowić samodzielnej, odrębnej od przepisów kodeksu cywilnego podstawy odpowiedzialności za szkody wyrządzone w środowisku. Szukając takich podstaw należy więc sięgnąć do kodeksu cywilnego, który przewiduje trzy zasady odpowiedzialności za szkodę: zasada winy, zasada ryzyka i zasada słuszności. W naszym przypadku praktycznie w rachubę wchodzi jedynie ta trzecia forma odpowiedzialności, tj. która polega na odpowiedzialności zarządu drogi lub organu zarządzającego ruchem na drodze. Ponieważ ani okręgowa dyrekcja dróg publicznych, ani Minister Transportu i Gospodarki Morskiej (bąd= wojewoda) jako organ zarządzający ruchem nie mają osobowości prawnej, przeto problem sprowadza się do odpowiedzialności Skarbu Panstwa za funkcjonariuszy panstwowych (art. 417 k.c.).

Zanim przejdę do analizy ewentualnej winy, muszę zatrzymać się nad kwestią związku przyczynowego. Otóż niezbędnym warunkiem ewentualnego uzyskania odszkodowania jest udowodnienie związku przyczynowego pomiędzy ruchem pojazdów na ulicy Mikołowskiej a uszkodzeniem okolicznych budynków. Ciężar udowodnienia związku przyczynowego spoczywa na mieszkancach zagrożonych budynków. Jeżeli związku takiego nie udowodnią, to o żadnym odszkodowaniu mowy być nie może. Samo udowodnienie tego związku jeszcze nie przesądza kwestii odszkodowania, ale nieudowodnienie go wyklucza jakąkolwiek odpowiedzialność Skarbu Panstwa.

Prawdopodobnie w ewentualnym postępowaniu sądowym pojawi się kwestia wielości przyczyn szkody, która pociąga za sobą trudności w ustaleniu związku przyczynowego. Można je przezwyciężyć sięgając do koncepcji teoretycznej, według której czynnikiem decydującym o uznaniu określonego skutku za normalny jest jedynie fakt zwiększenia prawdopodobienstwa jego wystąpienia. Normalne są takie następstwa, których prawdopodobienstwo wzrasta zawsze, ilekroć pojawia się przyczyna badanego typu. Mieszkancy ulicy Mikołowskiej musieliby więc udowodnić, że uszkodzenie ich budynku jest normalnym - w wyżej zarysowanym znaczeniu - następstwem drgan komunikacyjnych.

Udowodnienie związku przyczynowego jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym do uzyskania odszkodowania. Dopiero po ustaleniu tego związku pojawia się problem wykazania ewentualnej winy funkcjonariusza panstwowego. W tym celu należy sięgnąć do przepisów dwóch ustaw: o drogach publicznych i o ruchu drogowym. Punktem zaczepienia może być art. 23 ust. 6 pkt ustawy z 21 marca 1985r. o drogach publicznych, według którego do zarządów dróg należy przeciwdziałanie niekorzystnym przeobrażeniom środowiska naturalnego, mogącym powstać lub powstającym w następstwie budowy, modernizacji lub utrzymania dróg. Uszkodzenie budynku można uznać za niekorzystne przeobrażenie środowiska. Czy ono powstaje w następstwie "utrzymania drogi"? To nie jest oczywiste; być może tak, ale być może powstaje w następstwie nadmiernego ruchu na tej drodze. Gdyby chodziło o tę drugą ewentualność należałoby jeszcze sięgnąć do ustawy z 1 lutego 1983r. Prawo o ruchu drogowym i wydanych na jej podstawie: rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 12 listopada 1992r. w sprawie zarządzania ruchem na drogach oraz zarządzenia Ministra Komunikacji i Spraw Wewnętrznych z 5 pa=dziernika 1987r. w sprawie zarządzania ruchem na drogach publicznych. Z przepisów tych wynika, że wojewoda będący organem zarządzania ruchem na drogach innych niż autostrady i drogi ekspresowe oraz zarządy dróg publicznych zobowiązane są ze sobą współdziałać. W każdym razie zarząd drogi opiniuje projekt organizacji ruchu.

Tak czy inaczej gdyby szukać odpowiedzialnego za szkodę należałoby wskazać Skarb Panstwa, który,odpowiada zarówno za zarząd dróg publicznych, jak i za wojewodę. Powstaje pytanie, czy dało by się w postępowaniu sądowym udowodnić, że dopuszczenie do takiego natężenia ruchu nastąpiło z "winy" wojewody lub zarządu drogi? Nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć, aczkolwiek wydaje mi się to dość wątpliwe. Warto przy tym zauważyć, że gdyby przyjąć, że szkoda powstała wskutek wydania zarządzenia o organizacji ruchu, to wszedłby w rachubę art. 418 k.c; który dopuszcza odpowiedzialność Skarbu Panstwa tylko w razie naruszenia prawa przez funkcjonariusza przy wydawaniu zarządzenia i stwierdzenia winy sprawcy szkody w postępowaniu karnym lub dyscyplinarnym albo uznania przez organ przełożony. W omawianym przypadku uznanie winy wojewody, który wydał zarządzenie o organizacji ruchu, wydaje mi się zupełnie wykluczone. Trzeba by było więc udowodnić winę zarządu drogi polegającą na niesprzeciwieniu się takiej organizacji ruchu. Przeprowadzenie takiego dowodu wydaje mi się niezwykle trudne, jeśli w ogóle możliwe.

Być może zatem rozwiązaniem byłoby sięgnięcie do art. 439 k.c; który stanowi: "Ten, komu wskutek zachowania się innej osoby, w szczególności wskutek braku należytego nadzoru nad ruchem kierowanego przez nią przedsiębiorstwa lub zakładu albo nad stanem posiadanego przez nią budynku lub innego urządzenia, zagraża bezpośrednio szkoda, może żądać, ażeby osoba ta przedsięwzięła środki niezbędne do odwrócenia grożącego niebezpieczenstwa, a w razie potrzeby także, by dała odpowiednie zabezpieczenie".

Zwracam uwagę na określenie "w szczególności". Wskazuje ono, że "brak należytego nadzoru" to tylko przykład, a więc każde zachowanie się może uzasadnić roszczenie z art. 439 k.c. Czy z tego należy wnosić, że zarządzanie ruchem na ulicy Mikołowskiej w Tychach jest także takim zachowaniem się (zarządu drogi i wojewody), o którym mowa w art. 439 k.c.? Nie wykluczałbym takiego rozwiązania. Jeżeli tak, to mieszkancy zagrożonych domów mogliby wystąpić do Skarbu Panstwa wskazując jako stationes fisci (tj. podmioty, które reprezentują Skarb Panstwa) zarówno Okręgową Dyrekcję Dróg Publicznych w Katowicach, jak i Wojewodę Katowickiego żądając przedsięwzięcia środków niezbędnych do odwrócenia grożącego niebezpieczenstwa oraz dania odpowiedniego zabezpieczenia finansowego na wykonanie prac wzmacniających budynek. Czy takie powództwo ma szanse powodzenia? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Gdyby jednak sąd przyjął prezentowaną w literaturze koncepcję, że z treści art. 439 k.c. nie wynika wymóg istnienia winy, czy ryzyka, a przewidziane w nim roszczenie przypomina roszczenia windykacyjne i negatoryjne, ale je jakby w czasie wyprzedza, to mając na uwadze powszechnie w cywilistyce przyjmowane stanowisko, że roszczenia windykacyjne i negatoryjne nie są uwarunkowane winą, nie wykluczałbym zasądzenia roszczenia. Sądzę jednak, że byłby to bardzo skomplikowany, długotrwały i kosztowny proces.

Konkludując uważam, że sprawą absolutnie podstawową jest wykazanie związku przyczynowego między drganiami komunikacyjnymi a szkodą. Bez jego wskazania o uzyskaniu odszkodowania mowy być nie może. Wykazanie związku przyczynowego daje szansę (aczkolwiek nie daje pewności) uzyskania może nie tyle odszkodowania, ale sumy niezbędnej dla wzmocnienia budynku. Myślę, że najwłaściwszą drogą byłoby wystąpienie z powództwem opar.t.ym na art. 439 k.c. przeciwko Skarbowi Panstwa reprezentowanemu przez Okręgową Dyrekcję Dróg Publicznych w Katowicach i Wojewodę Katowickiego i domaganie się przedsięwzięcia środków niezbędnych do odwrócenia niebezpieczenstwa oraz dania zabezpieczenia na wykonanie niezbędnego wzmocnienia budynku.



Autor jest profesorem prawa, członkiem Towarzystwa Naukowego Prawa Ochrony środowiska