KLANDESTEIN
Ależ to jest mocne! Potężna ściana dźwięku jak taran napiera z głośników i nie ma siły, która się jej oprze. Ktokolwiek znajdzie się w polu jej działania umyka albo zostaje zmieciony, lub odmieniony. Wiem to z reakcji moich domowników. Na ogół uciekają, bo przeczuwają , że odmiana będzie zbyt gwałtowna i bolesna - a przecież kto chce być unicestwiony przez muzykę? Tymczasem Klandestein zgotował nam taki właśnie prawdziwy chrzest, po którym nie tylko wszystko jest inne niż było - to oczywiste - ale przede wszystkim jest inne od naszych wcześniejszych wyobrażeń o Wszechrzeczy i oczekiwań od niej.
Filozofia? Tak, ale spróbujcie posłuchać tej płyty bez intelektualnego i duchowego treningu... Czy ktoś z was czuje się na siłach spędzić ponad siedemdziesiąt minut w sanktuarium śmierci? Zewsząd spozierają puste oczodoły czaszek, spocone czoło adepta wachlują woalki pajęczyn spowitych kurzem, powietrze unosi atmosferę trupiej stęchlizny. Co? Za mocno? Przecież to jest druga strona istnienia - ta, przed którą tak chętnie umykamy na dyskoteki, do kina sensacji czy w spotkania towarzyskie z przyjaciółmi podobno żyjącymi pełnią życia.
Klandestein obnaża małość naszego przywiązania do nawyków kulturowych i uznanych dogmatów. Wiele o tym, co nas czeka na Planecie Tygrys, mówią tytuły świadczące o literackich korzeniach arcykapłana formacji; jest nim Piotr Grzesik - krakowski pisarz, wizjoner i muzyk. W jego ponurej, niemal jednobarwnej (Ewangelia też nie skrzy się kolorami...) opowieści o... nas towarzyszy mu Marzena Boroń - wokalistka, aktorka i poetka; czasem śpiewa jak anioł, ale bywa wiedźmowata, nawet śmiertelnie szydercza. Oboje współtworzą powolny minimal nasycony z różną siłą pulsującym industrialem - co tak daje popalić... ale później tym, którzy przeżyją, uświadamia, że... życie jest piękne... Wystarczy odwiedzić "Planet Tiger" - drugą stronę istnienia - i zaakceptować ją.
napisał: ARTUR LASOŃ
"ESTRADA I STUDIO" - CZERWIEC 2002