ANNY KALINOWSKIEJ WYBÓR NA NOWE STULECIE
ANNY KALINOWSKIEJ WYBÓR NA NOWE STULECIE
Promocja książki Anny Kalinowskiej pt.: Ekologia – wybór na Nowe Stulecie (Wyd. A. R. A. Grzegorczyk, Warszawa, 2003) odbyła się w warszawskim Klubie Księgarza 3.3.2003. Byłem, winko piłem, książkę uważnie przeczytałem i mam parę wątpliwości.Znakomicie, że książka jest. Napisana żywo i przejrzyście, dobrze się ją czyta. Książka aspiruje do roli podręcznika. Jeśli tak, to czy autorka ma prawo do – „autorskiego wyboru tematów” – czy też jest zobowiązana do maksymalnego obiektywizmu? Oto moja lista tematów pominiętych – może materiał na następną książkę?
1. Ekologia i turystyka. To nie to samo, co „Podróże i ich konsekwencje”. Masowa turystyka w krótkim czasie doprowadziła do zdegradowania w sposób zauważalny Tatr. Wiele miejscowości nadmorskich jest niszczonych nadmiarem turystów – zagrożona jest przyroda, zabytkowa architektura (jeśli się zachowała). Rozwój transportu samochodowego tylko przyspiesza i pogłębia ten proces. Pionierskie badania w zakresie socjologii turystyki prowadził w Zakopanem za zlecenie Komitetu „Polska 2000” członek PAN, Wojciech Niedziałek; po jego śmierci nikt nie kontynuuje tych badań, z oczywistą szkodą dla Zakopanego, którego władze chcą powtórzyć wszystkie najgorsze doświadczenia w tej materii, jakie popełniono w Alpach.
2. Brak informacji o grupach i ruchach ekologicznych w Polsce, brak w bibliografii tytułów czasopism ekologicznych, dostępnych na rynku. Brak wzmianki o ZB, „Dzikim Życiu”, „Eko-Świecie” – miesięcznikach zasłużonych w propagowaniu ekologii. Są wymienione tytuły książek prof. Skolimowskiego – ale nie znalazłem informacji, czy Katedra Filozofii Ekologicznej jeszcze istnieje i co robi, nie ma też omówienia aktywności Towarzystwa Przyjaciół Filozofii Ekologicznej. Krótko mówiąc: w kraju zaistniało wiele ciekawych zjawisk, grup, imprez, czasopism, książek, inicjatyw, itd. – wartych omówienia w osobnym rozdziale, z podaniem danych – tytuły, adresy, itp.
3. W bibliografii brak książek Haliny B. Szczepanowskiej: „Drzewa w mieście” (Hortpress, Warszawa), brak opracowania „Zieleń Warszawy, problemy i nadzieje” (Wyd. Ogród Botaniczny PAN, Warszawa). Skoro w miastach mieszka tak ogromna ilość ludzi – to ważnym dla życia mieszkańców miast jest problem zieleni w mieście. (O czym świadczą tysiące listów, jakie otrzymał dziennikarz, broniący drzew w mieście.) To nie tylko idea miasta – ogrodu i apelu do architektów – lecz realny, dotkliwy problem – jak zwiększyć ilość zieleni w mieście, by choć trochę zrównoważyć lawinowy przyrost samochodów. Autorka stwierdza: „Stąd sytuacja, że np. Warszawa ma około dwukrotnie mniejszą gęstość zaludnienia niż inne stolice europejskie.”(str. 165) – co aż się prosi, by uzupełnić uwagą, że jest to szansa, by tę przestrzeń uzupełnić zielenią. Używanie terminu „rozwój zrównoważony” to okazja, by konkretnymi badaniami udokumentować rangę i skalę problemu, mierzalnego zdrowiem i samopoczuciem mieszkańców dużych miast. Ile zieleni w mieście mogłoby zrównoważyć (i jaką) liczbę samochodów; dlaczego nawet mała ulica czy małe osiedle ma parkingowego – a nie ma ogrodnika osiedlowego? Brak tablic wyświetlających aktualne stężenia gazów i pyłów, brak przykładów złej, wrogiej człowiekowi architektury (wąwozy ulic wśród wieżowców) – spełniającej funkcje komory gazowej. Tu chodzi o życie i zdrowie milionów mieszkańców polskich miast!!! Problem jest bardziej realny i dotkliwy, niż jego opis w książce!
4. Gazeta Wyborcza jeden z „Magazynów” poświęciła problemom małych elektrowni wodnych. „Przegląd Techniczny” (nr 38-39, 22-29.09.2002) udowadnia, że w Polsce wystarczyłaby energia geotermalna na całkowite pokrycie zapotrzebowania na ciepłą wodę, usługi, lecznictwo, itd. Brak rozdziału omawiającego wszystkie aktualnie dostępne urządzenia proekologiczne (małe elektrownie wodne, kolektory słoneczne, pompy cieplne, wiatraki, biologiczne oczyszczalnie ścieków, itd.) – których stosowanie poprawia sytuację środowiska, jest uzasadnione ekonomicznie, itd. Podręcznik ekologii winien je propagować.
5. W rozdziale „Przyroda i sztuka, czyli jak doszło do narodzin sztuki ekologicznej?” Autorka pisze: „Podobnie działania bułgarskiego artysty awangardowego o pseudonimie artystycznym Christo (pracującego w Ameryce) polegały na „opakowaniu” w kilometry folii fragmentów gór czy wybrzeży morskich, by przez to szokujące wydarzenie symbolizować ‘ otoczenie opieką’ przyrody.”
Sorry, ale zdziwię się naiwnie: to Christo nie pracował za pieniądze producentów folii plastikowych i nie reklamował przemysłu opakowań? Młodzi entuzjaści ekologii, opisujący w „Zielonych Brygadach” swoje akcje są mniej naiwni, bardziej odważni w nazywaniu rzeczy po imieniu lub mniej obłudni, niż artysta Christo, jeśli rzeczywiście deklaruje „ otoczenie przyrody opieką”... Może lepiej i bezpieczniej w tym rozdziale było przypomnieć polskich pisarzy i poetów, przyjaznych przyrodzie? Zwrócić uwagę, że motyw przyjaznej relacji do przyrody był obecny w polskiej literaturze od czasów bardzo dawnych?
6. W wydanej przez PIW książce Wilsona „Różnorodność życia” (Warszawa 2001) (brak w bibliografii „Wyboru na Nowe Stulecie”) jest ciekawy i przekonujący wywód o relacjach ekonomii i ekologii; nie wykluczających się nawzajem a wręcz przeciwnie – to, co proekologiczne, jest tańsze! To temat na rozdział „Wyboru na Nowe Stulecie”. Jeśli młodzi czytelnicy „Zielonych Brygad” mogą porównać i zauważyć różnice w cenie kilograma makulatury „za komuny” i dziś, to tym bardziej Autorka książki aspirującej do roli podręcznika mogłaby zauważyć wszystkie aspekty relacji ekologia – ekonomia – etyka.
7. Autorka pisze: (str. 195) „Firma McDonald’s, bardzo kiedyś oskarżana o niszczący wpływ na lasy, wprowadziła w swoich restauracjach rygor zbierania i recyklingu papierowych naczyń...” Zdziwię się znowu naiwnie – młodzi ekolodzy protestujący przeciw „McŚwiatowi” to oszołomy? Czy zaprzestano niszczenia lasów w Brazylii pod hodowlę bydła? McDonald się „nawrócił”? Chyba, że ten cytat potraktuję jako przejaw sarkastycznego poczucia humoru bezsilnego ekologa (wprowadzający w błąd czytelnika) lub przejaw tzw. „czarnego humoru”.
8. Ani słowa o ogródkach działkowych – zjawisku realnie istniejącym w kraju (miliony działkowiczów) – i możliwości modelowej edukacji ekologicznej dla dziatwy szkolnej mieszkającej w miastach. Szkoda i przykro, zwłaszcza, że Autorka często przywołuje ks. Jana Twardowskiego. Ale dlaczego nie dostrzegać istnienia ogródków działkowych i szansy, jaką dają ekologii?
Ilość ważnych funkcji pełnionych przez Autorkę zbija z pantałyku i sprzyja pryncypialnemu, wielkodusznemu widzeniu świata, a to z kolei owocuje optymizmem. Nieco odmiennym od pragmatycznego realizmu i nazywania rzeczy po imieniu, jakie spotykam na łamach „ Zielonych Brygad” i „Dzikiego Życia”. Ocenę, czy książka aspirująca do roli podręcznika, ma prawo do „autorskiego wyboru” (sformułowanie Autorki), proponuję przedyskutować.
Ale na bezrybiu i rak ryba...
Paweł Zawadzki