DEMOKRACI KONTRA GLOBALIZACJA
W dzisiejszych czasach konieczne jest spojrzenie na ekonomię z założeniem, że człowiek coś znaczy – niniejsza książka spełnia ten warunek. Każdy z jej rozdziałów opatrzony jest cytatem. Mnie najbardziej przypadło do gustu polskie graffiti: Chcieliśmy demokracji, a dostaliśmy rynek papierów wartościowych (s. 52).Autorzy zaczynają przedstawieniem planowanej nam przez menedżerów koncepcji formuły społeczeństwa 20:80 – 1/5 ludzi na świecie wystarczy, aby utrzymać gospodarkę w jej rozmachu. Co z pozostałymi 4/5 odpowiada Zbigniew Brzeziński, kreśląc wizję tittytainment – mieszanki ogłupiającej rozrywki i wystarczającej ilości jedzenia (panem et circenses!). Jednak istnieją drogi wyjścia z tytułowej pułapki globalizacji.
Martin i Schumann są trzeźwo myślącymi ludźmi, wyrastającymi z europejskich tradycji solidaryzmu i demokracji. Lekarstwa na globalizacyjne zagrożenia nie szukają w nacjonalizmie, ksenofobii i protekcjonizmie, których destrukcyjność jest oczywista. Uważają, że „Fundamentalnym zadaniem na przyszłość jest zatem odzyskanie zdolności politycznego działania oraz przywrócenie prymatu polityki nad gospodarką" (s. 196, podkr. – S. C.). Postulują, żeby państwa odebrały korporacjom władzę, jakiej one nigdy nie powinny mieć. Demaskują liberalne dogmaty niszczące struktury społeczne. Krytykują rosnący rozziew między bogatymi a biednymi – Zdrada elit: Brazylia modelem świata (ss. 205-209).
Siłą dywagacji niemieckich autorów jest to, że międzynarodowej technokracji rzucają wyzwanie na polu ekonomii. Nie dość, że giganci nie chcą płacić podatków – szantażując ucieczką do tzw. oaz podatkowych, to domagają się hojnych subwencji i dotacji. Pieniędzy dla samotnie wychowujących dzieci matek nie ma, ale nie brakuje ich na kosztowne prezenty dla koncernów. Państwo, niszcząc fundamenty społeczeństwa obywatelskiego, „staje się agentem redystrybucji z dołu do góry” (s. 247). Brak kontroli nad przepływem kapitału sprzyja przestępcom (ss. 249-254), że o giełdowych spekulantach nie wspomnę, toteż obłożenie transakcji finansowych podatkiem wydaje się nieodzowne. Rozbudowa aparatu kontroli także jest wynikiem integracji rynków; Autorytarne państwo będzie odpowiedzią na bezsilność polityki wobec ekonomii (s. 254).
Schumann i Martin rozprawiają się z tezą, jakoby spadek dobrobytu na Północy służył Południu: wolny handel oznacza jedynie przeforsowanie prawa silniejszego (s. 172). Pokazują, że sukcesy azjatyckich tygrysów są wynikiem, tak potępianego na Zachodzie, interwencjonizmu (ss. 176-191). Pozbawioną podstaw propagandą jest mówienie, że liberalizacja handlu służy ubogim w III Świecie, bo sprzyja ona raczej skorumpowanym autorytarnym reżimom, a nie cierpiącej wskutek zatruwania środowiska ludności (s. 181).
Zwycięstwo rynku nad demokracją jest klęską grup ekonomicznie słabszych: imigrantów, żyjących z pomocy społecznej, inwalidów, bezrobotnych, wreszcie kobiet (w pierwszym rzędzie samotnych matek), tj. będących na celowniku Nowej Prawicy pasożytów.
Bardzo przekonująco przedstawiono problem wzrostu poparcia dla skrajnej, populistycznej prawicy (ss. 197-220). Haider, Buchanan, i im podobni Le Penowie swe sukcesy zawdzięczają mieniącym się demokratami i obrońcami praw człowieka liberałom. Bez deregulacji, likwidacji osłon socjalnych, owocującymi niezadowoleniem zdeklasowanych ludzi, szowiniści pozostaliby marginesem.
Aczkolwiek kwestie ściśle ekologiczne nie zajmują wiele miejsca w „Pułapce globalizacji”, to troska o stan przyrody nie jest obca niemieckim autorom. Schumann i Martin przedstawili kulisy blokowania międzynarodowych inicjatyw chroniących klimat przed efektem cieplarnianym. Ochronę przyrody łączą z kwestiami socjalnymi, przedstawiając konkretne propozycje posunięć (m.in. podrożenie cen energii i surowców – ss. 194-195). Nadto w podsumowaniu, Dziesięciu myślach przeciwko społeczeństwu formuły 20: 80, promuje się szereg korzystnych rozwiązań: ogólnoeuropejską reformę podatkową, minimalne standardy socjalne i ekologiczne w handlu światowym, podatek od luksusu oraz już wspomniane opodatkowanie transakcji giełdowych (tzw. podatek Tobina) i podrożenie cen surowców i energii.
Wedle autorów Tylko zjednoczona Europa będzie zdolna do przeforsowania w żywiołowym kapitalizmie globalnym nowych reguł społecznego kompromisu i ekologicznych przeobrażeń (ss. 280-281). To realne wyjście, gdyż gospodarcza potęga jest jedynym liczącym się czynnikiem siły na rynkach globalnych (s. 280). Uprzedzając ewentualne zarzuty: Martin i Schumann ostro krytykują technokratów z Brukseli i ślepy zaułek biurokracji. Optują za Unią zdemokratyzowaną i sprawną, wspartą paneuropejskim społeczeństwem obywatelskim. Sądzą także, że w niemal wszystkich krajach Europy Zachodniej jest dosyć społecznej energii, aby podjąć walkę o demokratyczne reformy przeciwko dyktaturze rynków (s. 283).
Pisana w 1996 r. Pułapka globalizacji wskazuje nader optymistyczny – nie tylko z punktu widzenia ochrony przyrody – kierunek przemian świata. Część nadziei okazała się płonna, np. te związane ze wspólną walutą. Chociaż w krajach UE rządzi lewica (niestety, typu Schroedera i Blaira), a często w koalicjach z nimi występują Zieloni, postulaty Martina i Schumanna są głosem wołającego na puszczy. Nadal kontynuuje się morderczy atak na demokrację, dobrobyt i środowisko naturalne.
Sławomir ‘Vege’ Czapnik
Hans-Peter Martin, Harald Schumann, Pułapka globalizacji. Atak na demokrację i dobrobyt, Wydawnictwo Dolnośląskie, 1999. W serii Poza horyzontem ukazały się, m.in. Turbokapitalizm Edwarda Luttwaka i Przyszłość kapitalizmu Lestera C. Thurowa.