HANS PLOMP – ARTYSTA-EKOLOG
HANS PLOMP – ARTYSTA-EKOLOG
Hans Plomp ur. w 1944 r. w Amsterdamie i nadal tam mieszkający wiele pisze. Wydał 6 zbiorków mowy wiązanej, 5 powieści, 12 zbiorów opowiadań, wiele książek określanych jako zbiory „essayów”, dzienniki podróży czy np. „fotopowieść”. Niestety, do tej pory jego twórczość jest w Polsce niemal zupełnie nieznana. Jego zwrotki i jedno ze „starań” ukazały się jedynie w piśmie tak osobliwym jak lubelska „Mała Ulicznica”. Bo też wydawcom owego „zinu” – choć z pewnością nie tylko im – mogły się podobać słowa człowieka, który zostawszy po niderlandystyce pracownikiem naukowym amsterdamskiej wszechnicy, porzuca stanowisko, by zostać działaczem ruchu „Provo” i w 1968 r. wydać swą pierwszą powieść. „Provo”, słynny ze swoich białych rowerów do powszechnego a bezpłatnego użytku i happeningów przebierańców kpiących ze stróżów porządku, jest niewątpliwym wzorem dla polskiej „Pomarańczowej Alternatywy”, a hippiesowską prześmiewczość z tamtych czasów można odnaleźć też w różnych utworach Plompa, również w zbiorze opowiadań „W Indiach”. I podobnie jak ruchowi hippies, Plompowi w jego utworach zawsze o coś chodzi, na jakąś sprawę wskazuje, tak, że nawet czasem jego zwrotki przypominają wezwania czy odezwy. Nieprzypadkowo. Pisarzowi wypada bronić „uprawy odmienności” (czyli tzw. „alternative culture”) z tego choćby prostego powodu, że od 1973 r. mieszka na obrzeżach Amsterdamu w Ruigoord. Tę niemal całkiem wysiedloną wioskę zamieszkali wraz z Plompem inni twórcy, gdy okazało się, że zamiary poszerzenia w jej okolicy portu nieprędko się ziszczą. W tej – co tak rzadkie w Holandii – porośniętej drzewami okolicy powstał tętniący występami i pokazami (a latem tzw. „festiwalem balonowym”, czyli „Landjuweel”) ośrodek z sercem w dawnej świątyni pod wezwaniem Świętej Gertrudy. Ciągle jednak zagrożony niszczycielskimi zamiarami przemysłu, przeciw którym najczęściej bodaj właśnie Plomp (wśród młodych obrońców Ziemi z „Groen Front”) głosił słowa sprzeciwu. Niekiedy można w pisarzu odnaleźć naukowca (np. w dwóch książkach o psychedelikach, które napisał wraz z innymi autorami), ale zawsze rysuje on rzecz ciekawie, lekkim piórem.
„W Indiach” jest zbiorem 20 opowiadań o kraju, który obok ojczystej Holandii jest mu, jak twierdzi, macierzystym. Rokrocznie spędza tam kilka miesięcy, toteż opowieści z Bharatu tchną szczerą prawdą. Czegóż w nich nie ma! Wielowiekowe miasta, pradawne zdobne jaskinie, tajniki gry na dziwnej piszczale… Pojawiają się: zakochany święty, sprzedawca heroiny, wojowniczy Radżputowie, czciciele ognia i tamilscy rzemieślnicy, podglądacze i rzezańcy boży, tubylczy nowożeńcy i uduchowieni Westerners, dżiniści, samozwańczy guru i guru niekłamany, topielec oraz wszelakiej maści dziwacy, od których w Indiach się roi. Przysłuchujemy się też wielu rozmowom, jak choćby dyspucie w przedziale kolejowym o sprawach ostatecznych. Czytelnik staje się świadkiem samosądu na złodzieju, święta w przybytku Bogini, cudownego uzdrowienia, przesłuchania przez strażników porządku etc. etc. Wszystko to skrzy się ciętym dowcipem, choć zarazem często wywołuje głębszy namysł. Jeśli Indie nauczają przybyszów, to książka Plompa jest tego urzekającym dowodem. Możne ona przypomnieć „gorący” smak Bharatu, może być przedsmakiem przyszłej doń wyprawy, ale zawsze jest to dobry smak, który chłonie się z zapartym tchem.
Lesław Borowski
Hans Plomp: W Indiach, (wydawnictwo Genesis) Gdańsk 2002