JESTEŚMY W STANIE WOJNY?
JESTEŚMY W STANIE WOJNY?
Nie piszemy tu o wojnach z użyciem karabinów, bomb czy rakiet, gdzie wróg jest względnie jasno zdefiniowany. Chodzi o konflikty jakie rozgrywają się wewnątrz naszego społeczeństwa, prowadzone z powodu egoizmu, broniami nienawiści, kłamstwa, cynizmu… w miejscach pracy, w domu, szkole, a także wewnątrz nas samych. Piszemy także o wojnie „cywilizacyjnej” i nie chodzi tu o bynajmniej o konflikt „południa z północą”. Chodzi o wojnę cywilizacji eksploatacji (środowiska i ludzi) z cywilizacją zrównoważonego współistnienia, a więc konflikt między dwoma systemami wartości, który jest trudno dostrzegalny. Wymaga on bowiem wnikliwości i wiedzy, refleksji i odwagi w myśleniu, ale nieuchronnie, chociaż powoli, przybiera na sile. I w pewnym momencie staniesz wobec konieczności dokonania wyboru… KIERUNKI MYŚLENIA DLA NOWEJ FORMACJI SPOŁECZNO-POLITYCZNEJ
1. Prognoza rozwoju cywilizacji
Ta część opiera się na prognozie według Alvina i Heidi Tofflerów. Są to autorzy znanych na świecie wizjonerskich prac na temat współczesności. Udało im się z wyprzedzeniem – czasami o kilka dziesięcioleci – opisać wiele zdarzeń, które potem wstrząsały światem. Mówili o komputerach, o upadku ZSRR, zjednoczeniu Niemiec, rozpadzie rodziny komórkowej, klonowaniu i kontroli urodzin, o nowych formach organizacji antybiurokratycznych, mnożeniu się nisz rynkowych i nisz komunikacyjnych, o rozwoju aliansów politycznych na rzecz jednej, konkretnej sprawy, o grupach nieformalnych i zainteresowaniu demokracją elektroniczną.
Prace Tofflerów wywarły wielki wpływ na strategie poczynań niektórych przywódców gospodarczych i politycznych. Część strategów gospodarczych zaczęło przekształcać podległe im organizacje tak, aby przygotować je do nadejścia XXI wieku. Przykładem jest dowództwo Szkolenia i Doktryny Wojennej Armii Lądowej USA. Istotą nowej koncepcji wojennej stał się system bardziej elastyczny, dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji; system, który wykorzystuje lokalne, bezpośrednio związane z polem bitwy zasoby i odwołuje się do decyzji znakomicie wyszkolonych, w dużym stopniu niezależnych dowódców.
Tofflerowie wyodrębniają w historii ludzkiej cywilizacji trzy wielkie fale przemian. Pierwsza fala – to rewolucja rolnicza, która ciągnęła się tysiące lat. Druga – to czas, w którym powstała cywilizacja przemysłowa, trwała ledwie trzysta lat. I trzecia, której świadkami jesteśmy dzisiaj, rozpoczęła się od rewolucji informatycznej.
Nieuchronność zmiany – trzecia fala
W dzisiejszym świecie społeczeństwa są całościami złożonymi z wielkiej mnogości elementów, które łączą zawiłe i liczne pętle sprzężenia zwrotnego. Tworzy to niesłychanie skomplikowany układ wzajemnego oddziaływania. Im bardziej wzrasta złożoność tych całości, tym większa jest rola wiedzy, która zapewnia możliwość ekonomicznego i ekologicznego trwania.
Nieskończona jest lista problemów, przed którymi staje nasze społeczeństwo. Widzimy jak na skutek nieefektywności i korupcji wali się autorytet najróżniejszych szacownych instytucji. Powszechna i dręcząca staje się potrzeba radykalnych zmian. Pojawia się setki inicjatyw, z których każda twierdzi, że jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe ustawy, regulacje, plany i przedsięwzięcia, które miały za zadanie rozwiązać trudności, powracają do nas niczym bumerang i pogarszają sytuację oraz przyczyniają się do pogłębienia uczucia, że już nic nie da się zrobić. W takiej sytuacji pojawia się groźna dla każdej demokracji tęsknota za „zbawcą na białym koniu”, czego przykładem jest rosnąca popularność różnego typu populistów.
Ludzie zaczynają odczuwać znużenie i irytację dziennikarzami i politykami. Coraz więcej ludzi uważa partyjne zmagania za rodzaj maskarady; kosztownej, nierzetelnej i nieuczciwej. A coraz częściej pojawiające się pytanie: „czy to, kto wygra ma jakieś znaczenie?” ma niewątpliwie wpływ na spadającą frekwencję podczas kolejnych wyborów.
Scentralizowana biurokracja jest jedną z naczelnych form społeczeństw przemijającej drugiej fali. Współzawodnictwo w świecie ekonomii zmusza największe korporacje do rozpaczliwych prób pozbycia się własnego garbu urzędniczego i poszukania innych form zarządzania. Natomiast agencjom rządowym – jak na razie – udaje się opierać wszelkim próbom odmiany i zachować dawną nieruchawą postać. Elity drugiej fali walczą o zachowanie przeszłości, gdyż to dzięki dawnym zasadom doszły do znaczenia i bogactwa, któremu zagrażają wszelkie reformatorskie pomysły. Sektory drugiej fali wspierane są także przez intelektualistów i nauczycieli akademickich, którzy otrzymują gaże, stypendia bądź fundusze badawcze od różnorakich instytucji związanych z cywilizacją industrialną. Ich zadaniem jest dobór korzystnych dla tej cywilizacji danych oraz ideologicznych argumentów i sloganów.
Najłatwiejszym sposobem na ustalenie czy jakaś inicjatywa należy do drugiej lub trzeciej fali, jest postawienie pytania, czy nie odwołuje się ona do modelu fabryki. Np. szkoły ciągle działają jak fabryki, w których surowiec (uczniowie) poddawany jest standardowej obróbce oraz rutynowej kontroli. Gdy spotykamy jakąś inicjatywę edukacyjną, wystarczy zapytać: czy jej celem jest usprawnienie działania „fabryki”, czy też zamierza ona uwolnić się od systemu fabrycznego, aby zastąpić go kształceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej dostosowanym do osobowości ucznia, uaktywniającym jego ukryte predyspozycje i talenty.
Podobne pytania trzeba stawiać tam, gdzie chodzi o reformę systemu gopodarczego, ochronę zdrowia, zasiłki społeczne, reorganizację biurokracji.
Współczesna gospodarka nie potrafi już poradzić sobie z wielką częścią bezrobotnych, ponieważ tradycyjne środki zaradcze okazują się nieskuteczne. Konieczna jest radykalna reforma elementów systemu ekonomicznego, jak przede wszystkim system monetarny. Poza tym bezrobocie nabiera także charakteru jakościowego, a nie tylko ilościowego. Efektywna strategia walki z bezrobociem w mniejszym stopniu musi polegać na alokacji bogactwa, a w znacznie większym na alokacji wiedzy i władzy. Trzeba ludzi przygotowywać poprzez szkolenia, ćwiczenia praktyczne i obserwacje uczestniczące, do prac w coraz szybciej rozwijającej się sferze usług (różne formy opieki, profilaktyki, doradztwa, kształcenia, ochrona własności, bezpieczeństwo, zarządzanie i nadzór nad funkcjonowaniem lokalnych systemów ekonomiczno-społecznych, rozrywka, turystyka, usługi informacyjne, przy naprawie sprzętu elektronicznego, usuwaniu odpadów, produkcji ekologicznej żywności, w policji, straży pożarnej, opiece nad dziećmi – co staje się coraz większym kłopotem w milionach rodzin, w których oboje rodziców pracuje i wielu innych).
Współczesne rządy usiłują podejmować zbyt wiele decyzji na temat wielu raptownie zmie¬niających się i skomplikowanych rzeczy, o których politycy mają coraz mniejsze pojęcie.
Systemy sprzężeń zwrotnych pochodzących z drugiej fali (jak np. wybory czy badania opinii publicznej) są niewydolne. Przy dzisiejszych topornych narzędziach politycznych żaden z posłów nie jest nawet w stanie dotrzeć do niezliczonych grupek, których interesy ma reprezentować, a cóż dopiero mówić o efektywnej obronie ich interesów. Upada także teoria rządu przedstawicielskiego jako mediatora. Paraliż instytucji przedstawicielskich oznacza, że wiele decyzji, które obecnie podejmowane są przez niewielką liczbę pseudoreprezentantów, będzie musiało być przekazanych samym wyborcom: „skoro wybierani przez nas rozjemcy nie potrafią zawierać umów w naszym imieniu, musimy to robić sami. Jeśli prawa przez nich stanowione coraz bardziej odbiegają do naszych potrzeb, to musimy sprawy przejąć we własne ręce”. Do tego jednak potrzeba nowych instytucji i nowych technologii. Nie wystarcza już sama wymiana przywódców, nieodzowny jest także nowy podział decyzji.
Zbyt wiele rozstrzygnięć podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a ta struktura nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami życia społecznego.
Nie chodzi o wybór między absolutną decentralizacją a absolutną centralizacją. Pewne decyzje muszą być podejmowane na szczeblu państwowym czy nawet międzynarodowym. Problemem jest rozmieszczenie praw do podejmowania decyzji w systemie.
Nigdzie anachroniczność nie jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niż w sferze życia politycznego , nigdzie też nie ma większego niedostatku wyobraźni, rzutkości i gotowości do przygotowania przyszłych zmian. Wielu polityków nie uświadamia sobie konieczności głębokich politycznych transformacji. Wydaje się im, że obecny stan rzeczy, skądinąd surrealistyczny i zniewalający, jest najlepszym rozwiązaniem na świecie. Ale obecne struktury muszą zostać całkowicie zastąpione dlatego, że są niewydolne i zupełnie nie pasują do radykalnie zmienionej rzeczywistości.
Jesteśmy ostatnią generacją przemijającej cywilizacji, a zarazem pierwszym pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych lęków, niejasności, uczuć zagubienia rodzi się z konfliktu, który rozgrywa się w nas samych i w instytucjach naszego życia.
Jest to konflikt pomiędzy umierającą cywilizacją drugiej fali a pojawiającą się cywilizacją trzeciej fali, która domaga się miejsca dla siebie. Dzisiaj wszystkie społeczności, które wykorzystują najnowszą technikę, są wstrząsane przez konflikty z przestarzałymi, zaskorupiałymi instytucjami drugiej fali.
Wiedza – największe bogactwo
Podstawą wszelkich systemów ekonomicznych jest wiedza, a wszelkie przedsięwzięcia gospodarcze zależą od jej społecznie zgromadzonych zasobów. Ekonomiści i przedsiębiorcy najczęściej pomijają ten składnik w swoich rachunkach kosztów, w przeciwieństwie do kapitału, siły roboczej i ziemi. Tymczasem ten właśnie element staje się dziś najważniejszy.
Tworzą się nowe sieci upowszechniania wiedzy, w zaskakujący sposób łączy się ze sobą pojęcia, hierarchie oddziaływania, powstają nowe teorie, hipotezy i wyobrażenia, dla których przesłankami są nowe założenia, języki, kody i systemy logiczne. Na wiele sposobów kojarzy się dane i w ten sposób tworzy się nowe informacje. Dzięki nim można radykalnie zoptymalizować wykorzystanie wszelkich zasobów i zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce, siłę roboczą, przestrzeń, kapitał, energię, a także czas, który jest jednym z najważniejszych zasobów. Często decyduje on bowiem o zysku albo stracie.
Zatem wiedza jest uniwersalnym substytutem, kluczowym zasobem rozwiniętej gospodarki.
Ten najważniejszy czynnik, który ciągle nie jest powszechnie rozpoznawany jako „uniwersalny substytut”, ma wyjątkową właściwość odróżniającą go od innych zasobów. O ile ziemia, surowce, kapitał, siła robocza itd. trzeba uznać za ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest bogactwem nieograniczonym, niewyczerpalnym. Z tej przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali, które odwołują się do ograniczonych zasobów, nie mają zastosowania do gospodarki trzeciej fali.
Cechą gospodarki trzeciej fali jest to, że produkcja traci swój masowy charakter; wytwory i usługi dopasowują się do specyficznych zamówień i potrzeb, zmierzają w kierunku radykalnej heterogeniczności. Współczesne techniki produkcyjne, korzystające ze sterowania komputerowego, umożliwiają niskim kosztem tworzenie niemal nieograniczonej różnorodności efektów.
Zwiększa się możliwość korzystania z nowych, mniej kosztownych surowców. Nowe techniki porozumiewania się pozwalają lokalizować zakłady poza zatłoczonymi centrami miast, co również wpływa na obniżenie kosztów energii i transportu. Oznacza to kres ekonomii skali.
Przepływ i wymiana informacji stały się naczelnym czynnikiem wytwórczości i władzy człowieka. Gdziekolwiek spojrzymy: światowe rynki finansowe, świat serwisów informacyjnych, biologiczna rewolucja oraz jej skutki na zdrowie i rolnictwo. Właśnie system wiedzy jest dla współczesnych firm środowiskiem nawet bardziej istotnym niż system bankowy, polityczny i energetyczny
Wiedza i informacja stanowią na dłuższą metę dla potęg finansowych o wiele większe zagrożenie niż organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie polityczne.
Firmy muszą gruntownie zastanowić się nad znaczeniem wiedzy. Najbardziej rzutkie już to zrobiły. Do minimum redukują ilość pracy bezmyślnej, do maksimum zaś wykorzystują potencjał intelektualny pracowników. Celem jest zbudowanie lepiej opłacanego, ale za to mniejszego i bardziej sprawnego zespołu pracowników.
Wizja przyszłości
gospodarka
Przeskok na wyższy szczebel zróżnicowania, szybkości i komplikacji będzie wymagać przejścia do wyższych, bardziej wyszukanych form integracji i przetwarzania wiedzy. Kultura industrializmu ceniła ludzi, którzy potrafili rozkładać problemy na najdrobniejsze elementy składowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejścia jest traktowanie procesu produkcyjnego jako ciągu niezależnych poczynań. Tymczasem model produkcji rodzący się obecnie jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do czynienia z postawą systemową, integrującą, postawą, która postrzega produkcję jako zespół czynności jednoczesnych i zsyntetyzowanych.
Organizacje trzeciej fali usiłują możliwie jak najwięcej decyzji przekazać w dół i na peryferie. Kierownicy delegują prawo podejmowania decyzji na szeregowych pracowników nie z racji altruizmu czy w imię wzniosłych ideałów, lecz z tego prostego powodu, że ludzie na dole mają częściej znacznie lepsze informacje i znacznie szybciej potrafią reagować na zagrożenia oraz wykorzystywać okazje niż decydenci na górze hierarchii.
Przedsiębiorstwa trzeciej fali możliwie jak najwięcej zadań zlecają na zewnątrz, czasami mniejszym i bardziej wyspecjalizowanym firmom, czy nawet pojedynczym wykonawcom, którzy potrafią się uporać z danym problemem szybciej, lepiej i taniej.
Wielkość przedsiębiorstwa jest więc redukowana do granic możliwości, jego personel minimalizowany, zadania realizowane w różnych miejscach, co sprawia, że sama instytucja staje się „centrum kontraktowym”. Owe mikroskopijne organizacje będą stanowić „sól współczesnego świata”. Ta radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych staje się możliwa dzięki technikom informacyjnym i łącznościowym trzeciej fali. Już teraz zmniejsza się wielkość jednostek produkcyjnych. Miejsce rzeszy robotników zajmują wyspecjalizowane zespoły. Rozpadają się molochy wytwórcze, stale zaś wzrasta liczba małych firm. Przykładem jest historia IBM, który zatrudniał 370 tys. pracowników. Dla tej ogromnej firmy wyzwaniem stało się tysiące małych, rozsianych po całym świecie producentów. Aby przeżyć, IBM musiał zredukować zatrudnienie, a także podzielić się na 13 zróżnicowanych produkcyjnie części, co zresztą wcale nie musi być wystarczającą gwarancją przetrwania tej firmy w dłuższej perspektywie czasowej.
W świecie trzeciej fali korzyści płynące z wielkiej skali produkcji zostają unicestwione przez straty wynikające z zawiłości struktury. Im bardziej skomplikowana konstrukcja firmy, tym więcej szczelin i pęknięć powodujących coraz większe straty, które zjadają zyski płynące z masowej produkcji.
Firmy epoki industrialnej miały bardzo podobną piramidalną, monolityczną i biurokratyczną strukturę. Obecnie, coraz większą popularnością wśród ekspertów do spraw zarządzania cieszy się taka przebudowa firm, aby ich struktura dostosowana była do procesów produkcyjnych, nie zaś do rynku czy specjalności pracowniczych.
Powstają doraźne zespoły, grupy, wspólne przedsięwzięcia, których celem jest realizacja pewnego konkretnego zamierzenia. Większego znaczenia nabywa elastyczność i zdolność manewru niż pozycja.
W gospodarce trzeciej fali będą poszukiwani i cenieni pracownicy myślący, krytyczni, twórczy i gotowi do podjęcia ryzyka. Takich ludzi nie można dowolnie zastępować, gdyż o ich wartości decyduje indywidualność (która nie jest bynajmniej tym samym co indywidualizm postępowań).
społeczeństwo i polityka
Pierwsza zasada trzeciej fali w sferze polityki głosi potęgę mniejszości. Zasada większości, podstawowa reguła drugiej fali, jest anachroniczna. To mniejszości będą zyskiwały na znaczeniu i ustrój polityczny musi znaleźć sposób na odzwierciedlenie tego faktu.
Myślenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga odrzucenia fałszywej przesłanki, że większa różnorodność automatycznie prowadzi do wzrostu napięć i konfliktów społecznych. Tymczasem może być zupełnie odwrotnie. Jeśli np. 100 ludzi ubiega się o jedną rzecz, najpewniej będą musieli stoczyć walkę, jeśli jednak każdy z tej setki zabiega o coś innego, o wiele bardziej niż walka będzie opłacać się współpraca i jakiś system symbiozy. Jeśli tylko zaistnieją odpowiednie społeczne warunki, zróżnicowanie może prowadzić do społecznego bezpieczeństwa i stabilności.
Potrzebne są nowe pomysły przeznaczone dla demokracji mniejszości. Musimy tak zmodyfikować cały system, aby wzmocnić rolę rozproszonych mniejszości i umożliwić im wykreowanie rzetelnej większości. Obecny system, chociaż nazywany demokratycznym, nie spełnia tych zadań. Praktycznym potwierdzeniem były np. wybory do lokalnych władz samorządowych1). Przeciętny wyborca nie zna ani kulis tej operacji ani nawet kandydatów i z konieczności musi polegać na tekstach ulotek stanowiących zwykle zbiór haseł propagandowych lub „koncert życzeń” na temat rzeczywistości. Nawet jeśli wyborca zdoła w jakiś sposób poznać kandydata osobiście, to nie ma większego pojęcia, jak on sprawdzi się jako społeczny przywódca. Tak więc mamy do czynienia ze swoistą farsą wyborczą, ponieważ cały ten wybór jest oparty na iluzji i kłamstwach, i to nie zawsze zamierzonych. Po prostu jest to konsekwencja braku narzędzi dających możliwości rzetelnej oceny kandydatów.
Zatem potrzebny jest system, który zapewni świadome uczestnictwo społeczeństwa w podejmowaniu ważnych decyzji, mających znaczenie dla biegu ludzkiego życia. Potrzebna jest inna forma rządów, przy której będą użyteczne istniejące w społeczeństwie: intelektualna sprawność, zdolność rozumienia, zdolność gromadzenia danych, zdobywania informacji i refleksji.
Naturalni zwolennicy nowych przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycającej się informacją sferze usług, wszędzie tam, gdzie praca umysłowa dominuje nad fizyczną: w finansach, programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej, doradztwie, szkoleniu, edukacji i wielu innych.
Nigdy dotąd nie było tak wielu dobrze wykształconych ludzi, których zbiorowym orężem jest niebywale rozbudowana wiedza, a przecież, aby zrozumieć rzeczywistość nie trzeba znowu nadzwyczajnych umiejętności czy genialnego myślenia, ale trzeba pokonać iluzję i kłamstwa, które utrudniają wykorzystanie zdolności analitycznego myślenia, jakie posiada większość ludzi.
Rodzący się elektorat trzeciej fali – w przeciwieństwie do mas, które tworzyła rewolucja – jest silnie zróżnicowany. Składa się z jednostek, które cenią sobie odmienność i niezależność. Z racji owej heterogeniczności brak im politycznej świadomości i o wiele trudniej ich zjednoczyć niż dawne rzesze wyborców. Tak więc elektorat trzeciej fali musi dopiero stworzyć jakąś jednoczącą ideę polityczną i kategorie pojęciowe.
Istnieje pewna liczba kwestii, co do których powstający elektorat może się zgodzić. Po pierwsze oswobodzenie od wszystkich starych reguł drugiej fali, od wszystkich starych podatków, regulacji i ustaw, które służą tylko wielkiemu przemysłowi i biurokracji. Zmiana tych wszystkich ustaleń wymaga najpierw stoczenia walki, do której nieuchronnie dojdzie. Elektorat trzeciej fali każdego dnia przybiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalną areną życia politycznego. Powiększają się szeregi coraz liczniejszych nieformalnych organizacji, które wzięły się za destrukcję masowego przekazu drugiej fali.
Oznaczać to będzie walkę o wolność wypowiedzi, o prawo głoszenia nawet najbardziej heretyckich pomysłów. Pojawią się z pewnością nieliczni, dalekowzroczni politycy, którzy przyłączą się do walki o przebudowę w imię przyszłości, większość jednak będzie reagować wtedy, gdy nie uda się już lekceważyć zewnętrznych nacisków lub gdy kryzys będzie tak zaawansowany, że już nie zobaczą żadnej innej możliwości.
Nowy styl życia, który przynosi trzecia fala, będzie mieć za podstawę zróżnicowane i odnawialne źródła energii, nowe metody produkcji i nowy typ rodziny, która nie będzie miała charakteru zamkniętej w sobie komórki. Pojawią się nowe instytucje, które będzie można nazwać „wioską elektroniczną”, nowy kodeks zachowań. Odejdzie standaryzacja, centralizacja, koncentracja energii, pieniędzy i władzy. Ta nowa cywilizacja tworzy swoją własną wizję świata i swoje własne zasady polityki przyszłości.
Ów proces wielkiej przebudowy trzeba zainicjować teraz, zanim dalsza dezintegracja systemów politycznych sprawi, że na ulice wypełzną siły tyranii i nie uda się już przejść do demokracji XXI wieku drogą pokojową. Zatem należy przystąpić do tworzenia „armii trzeciej fali”…
2. PODEJŚCIE SYSTEMOWE – NOWY STYL MYŚLENIA
Koncepcje systemowe w naukach ścisłych i przyrodniczych zaczęły się pojawiać dopiero po drugiej wojnie światowej. Do tego momentu w nauce i praktyce cywilizacji zachodniej od czasów starożytnych dominował kierunek myślenia zwany redukcjonizmem. Szczególnie uwidocznił się w wiekach XVIII, XIX i w pierwszej połowie XX. Jego istotą w podejściu naukowym było wyabstrahowanie, czyli badanie jakiegoś zjawiska w pewnym odosobnieniu. Koncentrowano się więc na odizolowaniu tego, co jak się wydawało, było nieistotne w badanym zjawisku, i na znalezieniu fundamentalnej, prostej zależności: przyczyna – skutek. Klasycznymi przykładami koncepcyjnych sukcesów podejścia redukcjonistycznego są sformułowane przez fizyków prawa zachowania masy, pędu czy energii. Za fizykami poszli inni: przyrodnicy, filozofowie, socjolodzy, ekonomiści… Za naukowcami – inżynierowie, którzy nowe prawa stosowali, zresztą z ogromnym powodzeniem, w praktyce, co czyniło podejście redukcjonistyczne „jedynie słusznym”. Jednak w dziedzinach „nieinżynierskich” sukcesy były mniej spektakularne, wystarczy przypomnieć tu odkrycia Karola Marksa i losy ich praktycznego zastosowania.
Pod pojęciem systemu będziemy rozumieć pewną skomplikowaną całość złożoną z wielu powiązanych ze sobą podsystemów i elementów, wchodzącą w relacje ze środowiskiem, w którym się znajduje.
Za pioniera podejścia systemowego, w historii nauki nowożytnej, uważa się biologa Ludwiga von Bertalanffy’ego. Zaobserwował on, że złożone obiekty, takie jak żywy organizm, miasto, państwo lub społeczeństwo, są złożonymi systemami, których nie można odizolować od otoczenia i zredukować do prostych łańcuchów przyczynowych. W konsekwencji stworzył tzw. ogólną teorię systemów (General System Theory), według której systemy złożone należy badać w ich oddziaływaniu z otoczeniem, analizując ich wewnętrzne relacje i sprzężenia oraz oddziaływania zewnętrzne. Podstawy myślenia systemowego Bertalanffy sformułował w 1937 roku, ale dopiero po wojnie, głównie w związku z badaniami na potrzeby wojenne, nastąpił lawinowy rozwój jego teorii (cybernetyka, teoria sterowania, ilościowa teoria informacji, teoria gier, teoria grafów i sieci itp. ). Do rozwoju tych dyscyplin przyczyniło się podstawowe narzędzie analizy systemowej – komputer.
Do znanych propagatorów myślenia systemowego należał jeden z najbardziej błyskotliwych specjalistów pracujących nad rozwojem komputerów, profesor Jay Forrester. W 1970 r. wyjaśnił on przyczyny zjawisk katastrofalnego upadku wielkich miast amerykańskich, mówił o antyintuicyjnym charakterze wielkich systemów, reagujących na rozwiązania, które podpowiedziała nam intuicja lub tzw. zdrowy rozsądek, wprost przeciwnie, niż tego oczekujemy. Z kolei jego studenci Donella i Dennis Meadows na zlecenie Klubu Rzymskiego przygotowali jeden z ciekawszych produktów analizy systemowej – Granice wzrostu, znany również jako raport Klubu Rzymskiego. Praca ta zakwestionowała podstawowy trend współczesnych społeczeństw i rządów do ustawicznego, dynamicznego rozwoju gospodarczego.
Podejście systemowe jest w historii nauki zjawiskiem bardzo młodym, pięćdziesiąt lat w historii ludzkości to o wiele za mało na zmianę tysiącletnich tradycji redukcjonistycznego rozumowania. Chociaż podejrzewam, że przyglądając się uważniej starożytnym cywilizacjom w okresie ich prosperity, można by znaleźć potwierdzenie, że przewodnicy tych społeczności przejawiali cechy myślenia systemowego.
Obecnie ta metodologia rozumowania zdobywa sobie coraz większe uznanie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie m. in. działa twórca i propagator idei rozwijania organizacji uczących się Peter M. Senge. Przykładem skuteczności podejścia systemowego są firmy – na razie nieliczne – które oparły się niekorzystnym tendencjom w świecie gospodarki, umacniając nieustannie swoją pozycję.
3. ROZWIĄZANIA PRAKTYCZNE – TEZY
Pytanie:
jak przejść od razu do rozwiązań trzeciej cywilizacji (cokolwiek one oznaczają) bez potrzeby pokonywania tej samej drogi, jakie przeszły kraje zachodniej cywilizacji, a tym samym nadrobić dystans dzielący nas do krajów najbardziej zaawansowanych pod względem gospodarczym i organizacyjnym?
Odpowiedź – tezy podstawowe:
1. Największym problemem jest zmiana mentalności człowieka, pokonanie barier i schematów myślenia uniemożliwiających radykalny przeskok cywilizacyjny. Problem ten dotyczy chyba większości obywateli polskich. Mówi się, że zmiana mentalności narodu wymaga kilku pokoleń, ale wydaje się, że obecnie dostępne metody pracy nad ludzkim umysłem mogą znacznie przyspieszyć tę przemianę. Rozwiązanie (idea):
a) wyszukać te jednostki, które są najbardziej zbliżone do pożądanego profilu umysłowego (mentalnego),
b) przygotować odpowiedni program edukacyjny w oparciu o najnowsze metody zmiany nawyków myślowych.
2. Pojedynczy człowiek nie jest w stanie ogarnąć całej złożoności rzeczywistości, nawet skupiając się na jednej dziedzinie,
a) należy więc tworzyć zespoły ludzi, którzy będą umieli współpracować ze sobą w sposób synergiczny. Potrzebny jest system wyszukiwania, doboru i kształcenia ludzi do pracy w zespołach na bardzo wysokim poziomie współdziałania.
b) nauczyć się podejścia do rzeczywistości opartego na myśleniu systemowym.
3. Wiedza staje się najważniejszym bogactwem nadchodzącej epoki. Łatwiej jest ją zdobyć niż bogactwa materialne, których akumulacja zajęła wiele pokoleń w krajach rozwiniętych gospodarczo.
Zatem należy skupić się na jej zdobywaniu, wszelkimi możliwymi sposobami.
Należy stworzyć efektywne systemy zdobywania wiedzy, jej integracji oraz efektywne metody jej wykorzystania.
4. Wysoka jakość życia i pracy wiąże się m. in. z wysoką jakością pożywienia, profilaktyki zdrowotnej, wypoczynku itp. Należy wykorzystać istniejący potencjał (możliwość produkcji żywności ekologicznej, walory środowiska naturalnego, dziedzictwo historyczne) do opracowania modelowych rozwiązań w zakresie wymienionych potrzeb.
5. Bardzo ważne są wartości moralno-etyczne ludzi mających wpływ na losy społeczeństwa. Kompetencja merytoryczna to nie wszystko. Wielki specjalista może okazać się wielkim złodziejem. Natomiast człowiek o wysokiej etyce będzie uważny, aby nie krzywdzić innych.
Należy stworzyć system oceny i kształcenia w sferze etyczno-moralnej dla kandydatów do kadry zarządzającej.
6. Demokracja w dotychczasowym kształcie często nie spełnia oczekiwań.
Należy dołączyć mechanizmy ograniczające dojście do władzy osobom nie posiadających takich cech charakteru jak uczciwość i rzetelność oraz nie posiadających odpowiednich kompetencji wymaganych na określone stanowiska zarządzania.
Należy pomyśleć o nowym systemie wyboru przywódców społecznych.
Sądzę, że powyższe sześć postulatów zawiera wystarczająco szeroki wachlarz zagadnień do opracowania, aby na razie na tym poprzestać. Choć czytelnicy zapewne dorzuciliby coś jeszcze.
Mamy zatem już jakąś wizję rozwoju cywilizacji (nie wszystkie proroctwa muszą się spełnić, ale od czegoś trzeba zacząć). Mamy ogólne postulaty: co trzeba zrobić, aby nie rozmijając się zbytnio z trendami cywilizacyjnymi tworzyć jakiś jednak lepszy świat.
I teraz kolejne pytanie: jak tego dokonać w praktyce?
Dodatkową trudność stanowi fakt, że owo dokonanie ma mieć miejsce w Polsce. A zdając sobie sprawę z naszych narodowych „skłonności” do współpracy i jednomyślności w działaniu, można by się zastanawiać nad sensem podejmowania prób zorganizowania jakiegoś złożonego przedsięwzięcia (poza powstaniami) w naszym kraju. Może jednak nadszedł czas, aby właśnie zainicjować dość nietypowe „powstanie” – swoistą mobilizację sił twórczych, które zmienią wysoce niezadowalającą sytuację społeczno-gospodarczą w naszym kraju.
Prawdopodobnie nie mamy innego wyjścia, chyba że będziemy liczyć na „bezinteresowną” pomoc sąsiadów z Unii Europejskiej. Ale jeśli mamy już w genach zdolność do wzbudzania „inicjatyw”, to dlaczego nie popracować nad umiejętnością utrzymania tego, co zainicjujemy?
Zatem, zgodnie z zasadą: od ogółu do szczegółu, będziemy precyzować warunki, wytyczne, zasady operacyjne, zmierzając do wykreowania konkretnych rozwiązań, „narzędzi”, które możemy zastosować w obecnej rzeczywistości. Niektóre z nich już pojawiały się na łamach ZB.
Scenariusze i strategię działania mogą być różne, ale pierwszym krokiem w przedsięwzięciach jest zebranie (i przygotowanie) kadry. Nawiązując do pierwszego postulatu (punkt 1a), w początkowej fazie będziemy poszukiwać osób, które już posiadają potrzebne cechy i umiejętności. Będą to takie cechy, jak: doświadczenie życiowe i zawodowe, cierpliwość, czas, który można poświęcić na nowe przedsięwzięcie, elastyczność, skłonność do współpracy, odpowiedzialność itp. W tej fazie koniecznymi specjalnościami będą prawdopodobnie takie, jak: „wyszukiwacze” (alternatywnych i ciekawych rozwiązań, znający zwykle język obcy w celu penetracji zagranicznych źródeł), redaktorzy (z talentem dydaktycznym, w celu opracowania materiałów szkoleniowych itp.) projektanci struktur organizacyjnych, a w dalszej kolejności asystenci-menadżerowie, którzy będą te struktury budować, oraz – nazwijmy ich – archiwiści (czyli opiekunowie baz informacyjnych). Przygotowanie kadr będzie zatem pierwszym zadaniem operacyjnym.
Piotr Uzbiak
puran@poczta.onet.pl
LITERATURA puran@poczta.onet.pl
1) Raport informatora SIR, Akcja wyborcza pewnej partii – wybory do władz lokalnych, jesień 2002, Warszawa.
2) G. Peszko, Zarys strategii rozwoju gospodarczego Polski 2020 – wyzwania dla ekonomii teraźniejszości, w: Ekorozwój 2020, dz. cyt. s. 55.
3) K. Sale, Dwellers in the Land. The Bioregional Vision, Sierra Club Books, San Francisco, 1985, s. 77.
4) Peter M. Vitousek, Global Environmental Change: An Introduction [w:] „Annual Review of Ecology and Systematics” vol. 23, 1992.
5) Paul Kennedy, Preparing for the 21st Century, Harpen Collins Publishers, London 1993 (U progu XXI wieku, Wyd. Puls, Londyn 1994).
6) Donella H. Meadows, Dennis L. Meadows, Jorgen Randers, Beyond the Limits. Global Colapse or a Sustainable Future, London 1992 (Przekraczanie granic. Globalne załamanie czy bezpieczna przyszłość, Centrum Uniwersalizmu przy UW, 1995).
7) P. Uzbiak, Studium do strategii działania w XXI wieku, maszynopis, Warszawa, 2000/2001
8) Peter. M. Senge, Piąta dyscyplina, teoria i praktyka organizacji uczących się, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa 1998.
9) A. i H. Toffler, Budowa nowej cywilizacji, Polityka trzeciej fali, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1996.
10) Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne, K. Valaskakis, P. S. Sindell, J. G. Smith, I. Fitzpatrick-Martin, PIW, Warszawa 1988, s. 250-251.
11) R. Townsend, Jak zdobyć szklaną górę organizacji, Książka i Wiedza, Warszawa 1974.
12) P. Hawken, Przez zielone okulary…, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1996.