Kalendarz przyrody. Październik w Puszczy Białowieskiej
Z głębi puszczańskich ostępów, od strony uroczyska Widły, dobiegło pierwsze niskie stękniecie – uuueeee.... To jelenie rozpoczęły rykowisko. Potężny byk prowadzi chmarę łań w stronę Hwoźnej. Znów przytłumiony ryk. Tym razem nieco dalej, od strony rezerwatu Wilczy Szlak. Spotkam je, chyba, na łąkach przy Kosym Moście, bliżej Narewki.
Bezszelestnie, w srebrnej poświacie księżyca, przesuwają się, jak leśne duchy, sylwetki jeleni: jedna, druga, trzecia. W głębi dąbrowy młode puszczyki nawołują się piskliwym kjuwitaniem. Z polany przy Kosym Moście dochodzi suchy trzask. Dwa potężne jelenie starły się w turnieju o harem łań, o dominację, o przedłużenie swego istnienia w następnych pokoleniach.
Nad złocistą, październikową puszczą unosi się zapach rykowiska. Woń to niezwykła. Niepowtarzalna mieszanka jeleniego piżma i aromatycznych grzybów.
W tym roku gody jeleni rozpoczęły się w połowie września pomimo, braku przymrozków. Zazwyczaj jednak to pierwsze mroźne noce są dla nich sygnałem do rozpoczęcia turnieju.
Dojrzale byki starają się zgromadzić wokół siebie jak największe haremy łań, tocząc o nie zresztą głównie wokalne pojedynki. Nierzadko jednak o ostatecznym sukcesie samców decyduje bezpośrednie starcie trwające od kilku sekund do kilkunastu minut.
Młodsze byki, obdarzone skromniejszym porożem, w zasadzie trzymają się na uboczu. Bywa jednak i tak, że gdy te starsze obdarzone potężnymi wieńcami ścierają się w boju, co sprytniejsi młodzieńcy wykorzystują sytuację i kopulują na boku. Cóż, jak wiadomo gdzie dwóch się bije…
Październikowa Puszcza cieszy oczy bogactwem barw. Brzegi zielonych borów jaśnieją żółcią brzóz. W grądach złocą się klony i osiki, rozjaśniając brązowe plamy dębów i grabów. W dolinach leśnych strumieni z ciemną zielenią olch żywo kontrastują złote pióropusze jesionów. W dolinach Narewki, Leśnej, Łutowni, na rdzawej palecie traw i turzyc żółto dźwięczą przysadziste kępy krzaczastych wierzb.
Jesienne przebarwianie się liści nie służy jednak tylko pieszczeniu naszych zmysłów i zapełnianiu dziecięcych zielników. Drzewa i krzewy odnoszą z tego procesu zgoła inne pożytki. Przed zrzuceniem liści, zawarte w nich: skrobia, cukry i pierwiastki biogenne, jak azot i fosfor, wycofywane są przez drzewa i krzewy do pnia i gałęzi. Rozpadają się ciałka zieleni, a w raz z nimi chlorofil maskujący latem żółte ksantofile i pomarańczowe karoteny.
Aby liść rozwiódł się ostatecznie z gałęzią, niezbędne są jednak także pewne zmiany anatomiczne. W jego nasadzie tworzy się warstwa komórek prostopadła do osi ogonka liścia, która stopniowo grubieje odcinając wiązki przewodzące, zatykane dodatkowo przez tak zwane wciski. Ostatecznie tkanka liściowego ogonka w pobliżu warstwy oddzielającej rozluźnia się, by podmuch wiatru czy choćby i wszechobecna grawitacja ostatecznie oddaliła liść od drzewa.
Dno lasu pokrywa się z dnia na dzień coraz grubszą warstwą tych rozwiedzionych liści, na których, niczym na talerzu pojawia się, co 4 – 5 lat obfity posiłek dębowych żołędzi. Taki „nasienny rok” wróży z kolei ponadprzeciętną przeżywalność potomstwa leśnych gryzoni, która to najbliższej wiosny zostanie zrekompensowana „dużą produkcją” pierzastych i futrzastych drapieżców. Skorzystają na tym także dziki, jelenie, sarny. Tu jednak do konkurencji o pokarm z wilkiem i rysiem oraz do specyficznych dla niego tylko zawodów o zasuszone głowy ruszy człowiek, o czym nieco później.
Obfitość owocników grzybów nie jest już tak duża jak w wyjątkowo dżdżystym sierpniu i wrześniu. Nie ma już w lesie borowików i kozaków. W październiku przypada jednak czas wykształcania się owocników opieńki miodowej i gąsek.
Barwną puszczę przemierzają, nieustannie się nawołując, mieszane stada sikor, pełzaczy, kowalików z domieszką, wciąż jeszcze obficie w Puszczy występujących, dzięciołów. Te terytorialne ptaki na czas jesienno-zimowy zamieniają się w prospołecznych nomadów wykorzystujących strategię zwaną z angielska „safety in number”, co można przetłumaczyć na „im nas więcej tym mniejsza szansa, że mnie zjedzą”. Z tymi dzięciołami nie jest jednak aż tak różowo jak drzewiej bywało. Dzięcioł białogrzbiety, związany ze starymi, martwymi drzewami, jest w defensywie. To przebudowa drzewostanu, to zabiegi pielęgnacyjne, to walka z kornikiem, to dopuszczanie światła do dna lasu, by wspomagać rozwój siewek drzew, to czyszczenie pasa granicznego z dębiny. Jak by nie było, starych drzew ubywa.
Jak ta Puszcza radziła sobie przez 10 000 lat bez leśników - wciąż pojąć nie mogę.
Większość ptaków owadożernych już odleciała na południe. Z północy i wschodu naszą ornitofaunę zasilają między innymi stada czyży i myszołowy włochate. Tokują jarząbki, wcale jeszcze w Puszczy liczne, nawołując się w dolinach leśnych strumieni przeciągłym tikitaniem.
W zimowy sen zapada coraz więcej płazów, koszatki, popielice. Wiewiórki gromadzą nasiona, a bobry gałęzie w imponującej objętości około 40 metrów sześciennych na jedną rodzinę. W Rosji podobno gromadzą trzy razy tyle, ale to oczywiste, tam wszystko jest większe.
Po nadpuszczańskim niebie wędrują stada kaczek, gęsi, żurawi. Obrazki jak z Chełmońskiego, tylko pastuszków brak. Poszli na studia po oblaniu matur.
Wróćmy jednak do rykowiska, które tradycyjnie ściągnęło do Białowieży, co bardziej uprzywilejowanych obywateli. Tym razem z IV RP.
Polują wiec sobie nowi prominenci, głównie z ambon ustawionych przy tak zwanych poletkach łowieckich, bo to mniej męczące. Polują także i miłośnicy łowieckiej motoryzacji wjeżdżając, nie całkiem legalnie, do nowo utworzonego Rezerwatu Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej. Trwa kanonada w ścisłej otulinie Rezerwatu Ścisłego BPN, zwanego obecnie fachowo Obszarem Ochrony Ścisłej. Polują na przykład na drodze Pojedynackiej, która kończy się ślepo na zachodniej granicy Parku, czyli na rzece Narewce.
Wystraszone żubry zaprzestają żerowania w zwykłych sobie miejscach. Nic to, zimą dokarmi je się sianem na koszt podatnika. Pod tym względem zachowano ciągłość od I do IV RP.
Jedynie za rządów pewnego bardzo młodego cara Rosji żubry i puszczańskie drzewa miały chwilę oddechu. Którego?
Pod adresem puszcza-bialowieska.darz-bor.info/apel/apel.htm (strona listy dyskusyjnej przyrodników „darz bór”) można podpisać apel o rozszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego na obszar całej Puszczy Białowieskiej.
Bezszelestnie, w srebrnej poświacie księżyca, przesuwają się, jak leśne duchy, sylwetki jeleni: jedna, druga, trzecia. W głębi dąbrowy młode puszczyki nawołują się piskliwym kjuwitaniem. Z polany przy Kosym Moście dochodzi suchy trzask. Dwa potężne jelenie starły się w turnieju o harem łań, o dominację, o przedłużenie swego istnienia w następnych pokoleniach.
Nad złocistą, październikową puszczą unosi się zapach rykowiska. Woń to niezwykła. Niepowtarzalna mieszanka jeleniego piżma i aromatycznych grzybów.
W tym roku gody jeleni rozpoczęły się w połowie września pomimo, braku przymrozków. Zazwyczaj jednak to pierwsze mroźne noce są dla nich sygnałem do rozpoczęcia turnieju.
Dojrzale byki starają się zgromadzić wokół siebie jak największe haremy łań, tocząc o nie zresztą głównie wokalne pojedynki. Nierzadko jednak o ostatecznym sukcesie samców decyduje bezpośrednie starcie trwające od kilku sekund do kilkunastu minut.
Młodsze byki, obdarzone skromniejszym porożem, w zasadzie trzymają się na uboczu. Bywa jednak i tak, że gdy te starsze obdarzone potężnymi wieńcami ścierają się w boju, co sprytniejsi młodzieńcy wykorzystują sytuację i kopulują na boku. Cóż, jak wiadomo gdzie dwóch się bije…
Październikowa Puszcza cieszy oczy bogactwem barw. Brzegi zielonych borów jaśnieją żółcią brzóz. W grądach złocą się klony i osiki, rozjaśniając brązowe plamy dębów i grabów. W dolinach leśnych strumieni z ciemną zielenią olch żywo kontrastują złote pióropusze jesionów. W dolinach Narewki, Leśnej, Łutowni, na rdzawej palecie traw i turzyc żółto dźwięczą przysadziste kępy krzaczastych wierzb.
Jesienne przebarwianie się liści nie służy jednak tylko pieszczeniu naszych zmysłów i zapełnianiu dziecięcych zielników. Drzewa i krzewy odnoszą z tego procesu zgoła inne pożytki. Przed zrzuceniem liści, zawarte w nich: skrobia, cukry i pierwiastki biogenne, jak azot i fosfor, wycofywane są przez drzewa i krzewy do pnia i gałęzi. Rozpadają się ciałka zieleni, a w raz z nimi chlorofil maskujący latem żółte ksantofile i pomarańczowe karoteny.
Aby liść rozwiódł się ostatecznie z gałęzią, niezbędne są jednak także pewne zmiany anatomiczne. W jego nasadzie tworzy się warstwa komórek prostopadła do osi ogonka liścia, która stopniowo grubieje odcinając wiązki przewodzące, zatykane dodatkowo przez tak zwane wciski. Ostatecznie tkanka liściowego ogonka w pobliżu warstwy oddzielającej rozluźnia się, by podmuch wiatru czy choćby i wszechobecna grawitacja ostatecznie oddaliła liść od drzewa.
Dno lasu pokrywa się z dnia na dzień coraz grubszą warstwą tych rozwiedzionych liści, na których, niczym na talerzu pojawia się, co 4 – 5 lat obfity posiłek dębowych żołędzi. Taki „nasienny rok” wróży z kolei ponadprzeciętną przeżywalność potomstwa leśnych gryzoni, która to najbliższej wiosny zostanie zrekompensowana „dużą produkcją” pierzastych i futrzastych drapieżców. Skorzystają na tym także dziki, jelenie, sarny. Tu jednak do konkurencji o pokarm z wilkiem i rysiem oraz do specyficznych dla niego tylko zawodów o zasuszone głowy ruszy człowiek, o czym nieco później.
Obfitość owocników grzybów nie jest już tak duża jak w wyjątkowo dżdżystym sierpniu i wrześniu. Nie ma już w lesie borowików i kozaków. W październiku przypada jednak czas wykształcania się owocników opieńki miodowej i gąsek.
Barwną puszczę przemierzają, nieustannie się nawołując, mieszane stada sikor, pełzaczy, kowalików z domieszką, wciąż jeszcze obficie w Puszczy występujących, dzięciołów. Te terytorialne ptaki na czas jesienno-zimowy zamieniają się w prospołecznych nomadów wykorzystujących strategię zwaną z angielska „safety in number”, co można przetłumaczyć na „im nas więcej tym mniejsza szansa, że mnie zjedzą”. Z tymi dzięciołami nie jest jednak aż tak różowo jak drzewiej bywało. Dzięcioł białogrzbiety, związany ze starymi, martwymi drzewami, jest w defensywie. To przebudowa drzewostanu, to zabiegi pielęgnacyjne, to walka z kornikiem, to dopuszczanie światła do dna lasu, by wspomagać rozwój siewek drzew, to czyszczenie pasa granicznego z dębiny. Jak by nie było, starych drzew ubywa.
Jak ta Puszcza radziła sobie przez 10 000 lat bez leśników - wciąż pojąć nie mogę.
Większość ptaków owadożernych już odleciała na południe. Z północy i wschodu naszą ornitofaunę zasilają między innymi stada czyży i myszołowy włochate. Tokują jarząbki, wcale jeszcze w Puszczy liczne, nawołując się w dolinach leśnych strumieni przeciągłym tikitaniem.
W zimowy sen zapada coraz więcej płazów, koszatki, popielice. Wiewiórki gromadzą nasiona, a bobry gałęzie w imponującej objętości około 40 metrów sześciennych na jedną rodzinę. W Rosji podobno gromadzą trzy razy tyle, ale to oczywiste, tam wszystko jest większe.
Po nadpuszczańskim niebie wędrują stada kaczek, gęsi, żurawi. Obrazki jak z Chełmońskiego, tylko pastuszków brak. Poszli na studia po oblaniu matur.
Wróćmy jednak do rykowiska, które tradycyjnie ściągnęło do Białowieży, co bardziej uprzywilejowanych obywateli. Tym razem z IV RP.
Polują wiec sobie nowi prominenci, głównie z ambon ustawionych przy tak zwanych poletkach łowieckich, bo to mniej męczące. Polują także i miłośnicy łowieckiej motoryzacji wjeżdżając, nie całkiem legalnie, do nowo utworzonego Rezerwatu Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej. Trwa kanonada w ścisłej otulinie Rezerwatu Ścisłego BPN, zwanego obecnie fachowo Obszarem Ochrony Ścisłej. Polują na przykład na drodze Pojedynackiej, która kończy się ślepo na zachodniej granicy Parku, czyli na rzece Narewce.
Wystraszone żubry zaprzestają żerowania w zwykłych sobie miejscach. Nic to, zimą dokarmi je się sianem na koszt podatnika. Pod tym względem zachowano ciągłość od I do IV RP.
Jedynie za rządów pewnego bardzo młodego cara Rosji żubry i puszczańskie drzewa miały chwilę oddechu. Którego?
Pod adresem puszcza-bialowieska.darz-bor.info/apel/apel.htm (strona listy dyskusyjnej przyrodników „darz bór”) można podpisać apel o rozszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego na obszar całej Puszczy Białowieskiej.