KOCHAM KRUKI
Ostatnio zrodził się w głowach aktywistów PZŁ niecny pomysł dokonania odstrzału kruków, jastrzębi, wilków i może czegoś jeszcze (lista życzeń do czego chcieliby sobie postrzelać myśliwi jest wciąż otwarta). Rzekomo zwierzęta te zagrażają gospodarce łowieckiej uporczywie niszcząc lęgi ptaków łownych i trzebiąc zwierzynę w polskich lasach. Podobno z tego też względu myśliwi ponoszą dotkliwe straty, gdyż coraz trudniej jest realizować plany odstrzałów.Stan gospodarki łowieckiej w rzeczy samej nie budzi zachwytu, jednak w tym wypadku źle rozłożono ciężar odpowiedzialności typując drapieżniki i padlinożerców. Owszem istnieje zagrożenie, jednak nie z ich strony, ale ich egzystencji. Co się zaś tyczy zwierzostanu w łowiskach, to niejednokrotnie akcje przeprowadzane z inicjatywy PZŁ pogłębiają kryzys, jaki od wielu lat ma miejsce.
Niedawno kilka gmin na Pogórzu było poważnie zagrożonych wścieklizną (zwłaszcza w powiecie gorlickim) przenoszoną przez lisy. Jakieś dwa lata temu myśliwi, aby powiększyć zasobność łowisk oraz uatrakcyjnić, a także podkreślić efektywność polowań wypuścili „na wolność” kilkadziesiąt sztuk tych zwierząt pochodzących ze sztucznej hodowli. Nikt nie pomyślał o konsekwencjach. Niestety przysporzyło to poważnych problemów środowisku, które zasiedliły. Przede wszystkim wzrosła niechęć mieszkańców okolicznych wsi do drapieżników (cierpią na tym kuny, tchórze gronostaje). Trudno się jednak dziwić, skoro częściowo oswojone lisy nie lękają się w biały dzień na oczach ludzi (sam byłem świadkiem) podchodzić pod kurniki. Poza tym lisy przetrzebiły i tak już mocno ograniczoną populację kuraków oraz zajęcy (to na czym tak bardzo myśliwym obecnie zależy). No i wreszcie wykazują doskonałe predyspozycje do przenoszenia wścieklizny potęgując zagrożenie tą chorobą. Wściekły lis wszedł nawet do łóżka pewnego gospodarza.
Jest to tylko przykład nierozsądnej decyzji i równie bezmyślnego działania. Jak widać takich pomysłów PZŁ ma więcej na okoliczność utrzymania ilości planowanych odstrzałów. Pretekstem ma być wzmożona ochrona gatunków łownych przed szkodnikami. Tylko, że to nie wilki, jastrzębie i kruki są zagrożeniem dla pozostałych gatunków zamieszkujących lasy, łąki i pola, ale właśnie ludzie i ich najczęściej bezpodstawne ingerencje w naturalne środowisko. Dlatego lękam się o przyszłość przyrody polskiej.
A tak w ogóle to kocham kruki i mimo wszystko milszy mi ich widok od bażantów, chociaż to też piękne ptaki.
Bogdan Gorczyca
HUMOR
Zimowe popołudnie. Piękna dama wychodzi na spacer w futrze i spotyka na ulicy członków organizacji ekologicznej. – Jak pani nie wstyd nosić futro zdarte z żywych norek? – To nie norki, to poliestry. – A czy pani wie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pani miała futro?
nadesłał Marian Kulig