KTO MOŻE WYCINAĆ LASY DESZCZOWE?
Pamiętam jak pewnego razu ktoś wytknął mi nieścisłość w podaniu liczby brazylijskich rolników niszczących lasy deszczowe. Intencją tej osoby była obrona tych biednych ludzi i zrzucenie całej winy za degradację lasów na korporacje.Jednak fakt znalezienia uchybienia w liczbach nie powoduje oczywiście obalenia całej teorii i nie jest w stanie zanegować podstawowego faktu: „200 milionów rolników na całym świecie odpowiedzialnych jest w 60% za zniszczenie lasów tropikalnych, gdy tymczasem wielkie koncerny w 40%”.
Niepokoi mnie przy tym próba usprawiedliwiania rolników. Czytelnik chcąc dowiedzieć się czegoś o ekologii, coraz częściej natrafia na informacje, iż wystarczy być Indianinem, Pigmejem, Aborygenem lub Hindusem i już tym samym zyskuje się usprawiedliwienie dla wycinki lasów lub zabijania wielorybów. Wystarczy używać kopert z odzysku lub wystarczy lubić swoją kasztankę – i już się jest ekologiem! To, że ktoś zjada moich przyjaciół (zwierzęta), przestaje się już wtedy liczyć. Tym bardziej, gdy się jeszcze jest Tybetańczykiem, albo gdy się jest zakorzenionym w tradycjach słowiańskich i czuje się tę jedność krwi z narodem serbskim. Wtedy osłona i nietykalność jest podwójna. Ale dla pewności wybielenia swojego sumienia warto także być biedakiem, bo wtedy wszystko, co się zrobi, i tak zostanie usprawiedliwione. Tak więc chłop brazylijski może śmiało wycinać lasy tropikalne, gdyż po pierwsze jest biedny i zmuszają go do tego warunki życiowe, po drugie zmusza go do tego McDonald’s, po trzecie nie należy do NATO (już samo to wystarcza do wybielenia), no i jest chłopem (a nie burżujem, któremu zazdrościmy bogactwa). Tak więc wszystko w porządku.
Biada temu, kto jest Amerykaninem (już samo to wystarczy, aby zostać znienawidzonym). Taki ktoś jest na tyle bezczelny, iż odważył się mieć swoje własne mieszkanie, komputer, odtwarzacz CD i basen na podwórku (a więc zużywa 50 razy więcej energii niż Indianin, Aborygen, Hindus, itd.). Czy nie powinien ktoś taki zamieszkać w miejskich kanałach i odżywiać się tym co znajdzie na śmietniku, aby zmniejszyć zużycie energii i stać się wzorowym ekologiem (tzn. zrównać się z brazylijskim chłopem w imię równości, demokracji)?
Na podstawie tych licznych tekstów można by wręcz stworzyć przepis na „ekologa”. Najlepszym ekologiem będzie Indianin, który ożenił się z Hinduską, wstąpił do wspólnoty Aborygenów, a dziecko spłodził w tybetańskim klasztorze. Obowiązkowo musi być biedny, mieszkać w Serbii i posiadać kasztankę, w której żyłach płynie słowiańska krew. Jedynym stałym majątkiem jaki może posiadać to koperty z odzysku, krzyż poświęcony przez dominikanów i zdjęcie Piłsudskiego (aha!, no i jeszcze w ramach wyjątku może posiadać odbiornik radiowy, ale tylko w zakresie fal Radia Maryja).
Mając jednak tak skrupulatny przepis na „ekologa” zastanawiam się gdzie umieścić swoją osobę. Z jednej strony jestem strasznie złym człowiekiem, bo zwisa mi marszałek Piłsudski, a w czasie nalotów NATO na Serbię nie wyciekła mi z oczu ani jedna łza (chyba pójdę za to do piekła!). Z drugiej strony jednak jestem strasznie biednym człowiekiem i to biedniejszym od brazylijskiego chłopa, bo nie mam nawet własnej ziemi, z której McDonald’s mógłby mnie wypędzić (a chciałbym mieć!). Czy zatem moja bieda upoważnia mnie do wycinki lasu lub zatrudnienia się w firmie budującej autostrady? Taka posada na pewno zapewniłaby mojej rodzinie dobre warunki egzystencji (autentycznie dostałem taką propozycję!). A może powinienem ograniczyć tygodniowe posiłki (sugerując się kampanią „Dzień bez konsumpcji”) z pięciu do jednego?
Jestem więc teraz w prawdziwej rozterce. Przypominają mi się opowiadania Alberta Camus oraz eseje Tadeusza Borowskiego, gdzie pojawia się teza, iż żadne okoliczności nie usprawiedliwiają naszego postępowania, zawsze ponosimy odpowiedzialność. Z drugiej strony stykam się z tezą, iż wystarczy być brazylijskim biednym chłopem, aby dostać rozgrzeszenie za wycinkę lasu.
A może po prostu należy stwierdzić, iż narodowy socjalizm to coś zupełnie innego niż ekologia?
Robert Surma
PSDla wszystkich, którzy nienawidzą burżujów oraz wielkich, obrzydliwie bogatych korporacji, mam prezent. Kilka unikalnych cytatów z książeczki „Sto zasad zniszczenia starego i ustanowienia nowego” zredagowanej przez Pekińską Szkołę Średnią nr 26 w roku 1966. Powinni się do nich stosować wszyscy obrońcy prostego ludu:
§ 16 Należy zabronić drukowania znaczków pocztowych i kopert z rysunkami takich reliktów burżuazji, jak psy, koty czy wyroby artystyczne. Koperty należy zaopatrywać w cytaty z dzieł Mao.
§ 19 Wystawy sklepowe nie powinny reklamować towarów, powinny natomiast w sposób jasny i prosty propagować myśli Mao.
§ 20 Nie dopuścimy do tego, ażeby nasze sceny teatralne okupowała burżuazja. Film i teatr muszą służyć robotnikom, chłopom i żołnierzom.
§ 23 Chiny Ludowe powstały przed siedemnastu laty. Mimo to znaczna liczba starych burżuazyjnych sukinsynów, krwiopijców i ciemiężycieli sprzed wyzwolenia nadal otrzymuje renty i procent od swoich kapitałów i prowadzi życie darmozjadów.
§ 24 Wszystkim właścicielom domów i nieruchomości, którzy żyją z wyzysku i spijają krew ludzi pracy - rozkazujemy: wy, sukinsyny, macie natychmiast przekazać państwu swą majętność.
§ 29 Zakłady fotograficzne mają służyć jedynie masom pracującym. Należy zaprzestać robienia zdjęć modnisiów w dziwacznych pozach. Wystawy należy ozdabiać zdjęciami robotników, chłopów i żołnierzy.
§ 30 Należy zaprzestać produkcji kart do gry, szachów i innych przedmiotów propagujących burżuazyjny sposób myślenia.
§ 43 Zabrania się trzymania w domach świerszczy, akwariów z rybkami, kotów i psów. W Chinach nie ma miejsca na takie burżuazyjne nawyki.
§ 44 Burżuazyjne sukinsyny, wy, którzy ciągle jeszcze otrzymujecie wysokie dywidendy, słuchajcie uważnie! Przed wyzwoleniem wyzyskiwaliście i przeżywaliście dobre czasy. Dziś ciągle jeszcze otrzymujecie dywidendy wielokrotnie wyższe od robotniczych zarobków. Nadal pijecie krew ludu. Jesteście przestępcami.
§ 45 Burżuazyjnym sukinsynom nie wolno przebywać do woli i odwiedzać miejsc publicznych, jak np. parki itp. Gdyby spędzali czas, jeżdżąc dla przyjemności autobusami, skonfiskuje się ich bilety miesięczne.
§ 49 W restauracjach zabrania się obsługiwać burżuazyjnych sukinsynów. Nie można pozwolić na to, by się objadali, opijali i radośnie spędzali czas. Nie wolno im podawać wymyślnych dań i przygotowywać na ich polecenie bankietów. W ogóle nie wolno ich obsługiwać.
§ 52 Wszyscy niezatrudnieni bogacze mają się udać na wieś i zająć pracą produkcyjną.
§ 79 Odpowiednie przedsiębiorstwa powinny uczynić wszystko, ażeby na każdej bocznej ulicy postawiono publiczny ustęp. Ulży to pracy zbieraczy nawozu.
Aż łza się w oku kręci!