Kwiecień – kalendarz przyrody z dygresjami
W pierwszych dniach kwietnia białowieskie grądy prezentują się nader powabnie. Dno lasu lśni czystą bielą zawilców, urozmaiconą tu i ówdzie plamami błękitnych przylaszczek i purpurowych kokoryczek. Korony grabów, ledwo zaznaczone seledynowymi listkami, pozwalają słońcu malować kwiaty leśnym geofitom. Ekolodzy roślinni nazywają to rozmijanie się kwitnienia roślin runa z rozwojem liści drzew aspektem wiosennym. W błogiej nieświadomości jakichkolwiek aspektów kwitną tuż przy ziemi: miodunki, fiołki, piżmaczki, szczawiki zajęcze. Nieco wyżej: wawrzynki wilczełyko i porzeczki. Najbliżej błękitnego nieba: olchy, topole, wierzby, wiązy. Po prostu kwiecień.
Ścieżkę dźwiękową tego spektaklu mniej lub bardziej samolubnych genów wypełniają malutkie mysikróliki i zniczki, nieco większe sikory, pełzacze, kowaliki, średnia liga drozdów, dzięciołów i cały, niemal już kompletny, chór ptasich śpiewaków powrócony szczęśliwie z południowych i zachodnich zimowisk.
W rześkim wiosennym powietrzu zmysł węchu pieszczą kwiatowe estry i aromaty (z nieco metaliczną nutą butwiejących liści) pierwszych wiosennych grzybów - smardzy.
Wrrrrrrrr - świdrujący dźwięk niesie się daleko po lesie skąpanym w promieniach słońca. Czy to przebudowa drzewostanu czy zabiegi pielęgnacyjne? A może czyszczenia wczesne lub późne? A może to ratowanie Puszczy przed wrogiem publicznym numer 1 - kornikiem? Tak, to akcja ratunkowa. Pada dwustuletni świerk - zostanie okorowany i sprzedany a gałęzie obcięte i spalone. Człowiek ratuje Puszczę, która rośnie tu od niemal siedmiu tysięcy lat. Rośnie razem z kornikami, wcześniej jednak niesklasyfikowanymi.
Niemal centymetrowej długości Dendroctonus micans i zaledwie milimetrowy Crypturgus pusillus, tudzież inni złoczyńcy z rodziny Scolytidae toczą krwawy bój z drwalami uzbrojonymi w piły spalinowe. Stawka jest wysoka. Ostatnie skrawki Puszczy - pozostałości lasów naturalnych, które przez tysiąclecia pokrywały europejski niż.Za królów w złotych koronach, ludzie całkiem próżnowali, pozwalając rosnąć Puszczy Białowieskiej jak jej się chciało. Za carów też nieco się lenili pozyskując drewno wyłącznie zimą i to przy pomocy jakże prymitywnych narzędzi.
W II, III i IV RP wzięli się wreszcie do roboty aktywnie chroniąc białowieskie lasy. W maju 2003 roku nawet zwiększono plany pozyskania drewna. Plan ten pozwoli jeszcze skuteczniej chronić Puszczę, której aż 30% zachowało do dzisiaj cechy lasu naturalnego.
Obok aktywnej ochrony lasu tworzy się także rezerwaty. Ostatnio nawet wielki rezerwat - Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej. Jesienią zeszłego roku w tym nowym rezerwacie, zapewne w ramach zabiegów pielęgnacyjnych, od zmierzchu do świtu trwała kanonada sztucerów, boków, dwu- i trójlufek z lunetkami i bez lunetek.
Leśnymi dróżkami ciągnęli dzielni myśliwi w wypasionych dżipach z pozyskanymi jeleniami i całą resztą zwierzyny, którą trzeba było objąć zabiegami selekcyjnymi w nowo utworzonym rezerwacie.
Koniec z lenistwem!
Starożytny grecki historyk Herodot pisał, że w jego czasach można było podróżować z Tangeru w Maroku do Aleksandrii w Egipcie wzdłuż wybrzeża Afryki Północnej – w cieniu zielonego listowia. Wówczas tereny te zamieszkiwali Berberowie. Na małych poletkach uprawiali zboża a po rzekach pływali łodziami z trzciny, pochodzącej z tysięcy kilometrów kwadratowych mokradeł pokrywających teren obecnej Sahary zaledwie kilkaset lat przed urodzeniem Chrystusa.
Pośród Berberów osiedlili się Fenicjanie (to ci, którzy wynaleźli pieniądze). Zakładali miasta-państwa i prowadzili handel z większością ówczesnego świata. Potrzebowali solidniejszych łodzi, dużo łodzi. Budowali je z drewna. Potrzebowali więcej pół uprawnych by zarobić więcej pieniędzy. Karczowali więc i wypalali lasy.
Wystarczyło kilkaset lat, by żyzną zieloną krainę obfitującą w rzeki i mokradła, ptaki i słonie, lwy i nosorożce przekształcić w największą na świecie pustynię. Podobny scenariusz pieniądz napisał: Mezopotamii, południowej Grecji, Turcji i wielu innym obszarom Ziemi.
Około 400 roku przed Chrystusem narodził się w Grecji ruch „zielonych’’. Na jego czele stali Platon i Arystoteles. Myśliciele ci już wówczas dostrzegli współzależność pomiędzy wycinaniem lasów i erozją gleby. W jednym ze swych dialogów Platon pisał, że ziemia jest jak ciało wyniszczone przez chorobę, w którym znikły wszystkie miękkie, żywe części a pozostał jedynie goły szkielet.
Kwiecień w Puszczy. Wieczór. Wysoko, z korony trzystuletniego dębu niesie się głos drozda śpiewaka - „Filip, Filip, Filip, trafił, trafił, trafił”.
W pobliskim olsie wyprosiła się locha. Dziesiątka pręgowanych, sytych dziczków spokojnie zasnęła przy matce.
Tumak, ryś, wilk, łasica ruszają na łowy. Z pobliskiego świerkowego boru na torfie dochodzi fletowy gwizd sóweczki.
Na stronie internetowej listy dyskusyjnej Darz Bór znajduje się apel o rozszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego na obszar całej Puszczy http://republika.pl/przyroda_pl/apel.htm. Do tej pory udało się zebrać około 3000 podpisów. Dużo?
Ostatnio złożono kolejną petycję w sprawie ratowania Puszczy Białowieskiej do najwyższych władz „IV RP”. Czy to wystarczy?
Ścieżkę dźwiękową tego spektaklu mniej lub bardziej samolubnych genów wypełniają malutkie mysikróliki i zniczki, nieco większe sikory, pełzacze, kowaliki, średnia liga drozdów, dzięciołów i cały, niemal już kompletny, chór ptasich śpiewaków powrócony szczęśliwie z południowych i zachodnich zimowisk.
W rześkim wiosennym powietrzu zmysł węchu pieszczą kwiatowe estry i aromaty (z nieco metaliczną nutą butwiejących liści) pierwszych wiosennych grzybów - smardzy.
Wrrrrrrrr - świdrujący dźwięk niesie się daleko po lesie skąpanym w promieniach słońca. Czy to przebudowa drzewostanu czy zabiegi pielęgnacyjne? A może czyszczenia wczesne lub późne? A może to ratowanie Puszczy przed wrogiem publicznym numer 1 - kornikiem? Tak, to akcja ratunkowa. Pada dwustuletni świerk - zostanie okorowany i sprzedany a gałęzie obcięte i spalone. Człowiek ratuje Puszczę, która rośnie tu od niemal siedmiu tysięcy lat. Rośnie razem z kornikami, wcześniej jednak niesklasyfikowanymi.
Niemal centymetrowej długości Dendroctonus micans i zaledwie milimetrowy Crypturgus pusillus, tudzież inni złoczyńcy z rodziny Scolytidae toczą krwawy bój z drwalami uzbrojonymi w piły spalinowe. Stawka jest wysoka. Ostatnie skrawki Puszczy - pozostałości lasów naturalnych, które przez tysiąclecia pokrywały europejski niż.Za królów w złotych koronach, ludzie całkiem próżnowali, pozwalając rosnąć Puszczy Białowieskiej jak jej się chciało. Za carów też nieco się lenili pozyskując drewno wyłącznie zimą i to przy pomocy jakże prymitywnych narzędzi.
W II, III i IV RP wzięli się wreszcie do roboty aktywnie chroniąc białowieskie lasy. W maju 2003 roku nawet zwiększono plany pozyskania drewna. Plan ten pozwoli jeszcze skuteczniej chronić Puszczę, której aż 30% zachowało do dzisiaj cechy lasu naturalnego.
Obok aktywnej ochrony lasu tworzy się także rezerwaty. Ostatnio nawet wielki rezerwat - Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej. Jesienią zeszłego roku w tym nowym rezerwacie, zapewne w ramach zabiegów pielęgnacyjnych, od zmierzchu do świtu trwała kanonada sztucerów, boków, dwu- i trójlufek z lunetkami i bez lunetek.
Leśnymi dróżkami ciągnęli dzielni myśliwi w wypasionych dżipach z pozyskanymi jeleniami i całą resztą zwierzyny, którą trzeba było objąć zabiegami selekcyjnymi w nowo utworzonym rezerwacie.
Koniec z lenistwem!
Starożytny grecki historyk Herodot pisał, że w jego czasach można było podróżować z Tangeru w Maroku do Aleksandrii w Egipcie wzdłuż wybrzeża Afryki Północnej – w cieniu zielonego listowia. Wówczas tereny te zamieszkiwali Berberowie. Na małych poletkach uprawiali zboża a po rzekach pływali łodziami z trzciny, pochodzącej z tysięcy kilometrów kwadratowych mokradeł pokrywających teren obecnej Sahary zaledwie kilkaset lat przed urodzeniem Chrystusa.
Pośród Berberów osiedlili się Fenicjanie (to ci, którzy wynaleźli pieniądze). Zakładali miasta-państwa i prowadzili handel z większością ówczesnego świata. Potrzebowali solidniejszych łodzi, dużo łodzi. Budowali je z drewna. Potrzebowali więcej pół uprawnych by zarobić więcej pieniędzy. Karczowali więc i wypalali lasy.
Wystarczyło kilkaset lat, by żyzną zieloną krainę obfitującą w rzeki i mokradła, ptaki i słonie, lwy i nosorożce przekształcić w największą na świecie pustynię. Podobny scenariusz pieniądz napisał: Mezopotamii, południowej Grecji, Turcji i wielu innym obszarom Ziemi.
Około 400 roku przed Chrystusem narodził się w Grecji ruch „zielonych’’. Na jego czele stali Platon i Arystoteles. Myśliciele ci już wówczas dostrzegli współzależność pomiędzy wycinaniem lasów i erozją gleby. W jednym ze swych dialogów Platon pisał, że ziemia jest jak ciało wyniszczone przez chorobę, w którym znikły wszystkie miękkie, żywe części a pozostał jedynie goły szkielet.
Kwiecień w Puszczy. Wieczór. Wysoko, z korony trzystuletniego dębu niesie się głos drozda śpiewaka - „Filip, Filip, Filip, trafił, trafił, trafił”.
W pobliskim olsie wyprosiła się locha. Dziesiątka pręgowanych, sytych dziczków spokojnie zasnęła przy matce.
Tumak, ryś, wilk, łasica ruszają na łowy. Z pobliskiego świerkowego boru na torfie dochodzi fletowy gwizd sóweczki.
Na stronie internetowej listy dyskusyjnej Darz Bór znajduje się apel o rozszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego na obszar całej Puszczy http://republika.pl/przyroda_pl/apel.htm. Do tej pory udało się zebrać około 3000 podpisów. Dużo?
Ostatnio złożono kolejną petycję w sprawie ratowania Puszczy Białowieskiej do najwyższych władz „IV RP”. Czy to wystarczy?