ODKRYWANIE MORALNYCH FUNDAMENTÓW KULTURY POKOJU
Zdefiniowanie świata i jego doktrynalne opisanie znacznie zawężyło przestrzeń myślenia, czego efektem jest spowolnienie jednostkowego, wielowymiarowego procesu poznawania, wyrażającego się odkrywaniem świata przez każde pokolenie na nowo, dla siebie.Odkrywanie sfery moralnej w SOBIE przez zadawanie zawsze tych samych pytań o ŻYCIE jest dojrzewaniem do mądrości; własnej, osadzonej głęboko w doświadczeniu indywidualnym i wspólnotowym człowieka, opartej na perspektywicznej refleksji, przemyśleniach i wiedzy.
Heraklit z Efezu, filozof żyjący na przełomie VI i V w. pne. twierdził, że rozwój wszystkiego następuje w wyniku wiecznego ruchu i zmian, a świat odwiecznie przekształca się według stałego porządku. Ujął tę myśl słowami: „niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki”. Zatem nieustannie odkrywanie jest istotą duchowego życia każdego człowieka, a rezygnacja z tego czyni życie szarym, nudnym i skostniałym.
Fundamentalne wartości moralne są w nas, stanowią wewnętrzną dyspozycję, wskazówkę do duchowego samodoskonalenia i budowania relacji z SOBĄ, z drugim człowiekiem, światem zewnętrznym i transcendencją. W procesie budowania powyższych relacji objawiają się zawsze te same wartości: ZDROWIE, ŻYCIE, DOBRO, PRAWDA I PIĘKNO, są one nierozłączne z DOBRYM BYTEM.
Ze względu na ich wszechobecność możemy je wpisać w krąg wartości uniwersalnych, gdyż odnoszą się do całokształtu duchowego i materialnego bytu człowieka. Zaś jako wartości wyższe stanowią źródło rozlicznych wartości prostych przenikających wszystkie dziedziny ludzkiej egzystencji.
Świat jest jednością ducha i materii, a także jednością uzupełniających się przeciwieństw każdej rzeczy. Zatem jednością jest życie i śmierć, zdrowie i choroba, dobro i zło, prawda i kłamstwo, piękno i brzydota, dobrobyt i nędza. Dwubiegunowość stymuluje ruch, zmiany, chroni przed statycznością i jednorodnością, które są atrybutami umierania. Jeden biegun stanowi tło i odniesienie do drugiego, a sprawą człowieka jest dokonywanie wyboru, odnalezienie wypadkowej wyznaczającej własną drogę życia. Brak zrozumienia i akceptacji dla złożoności własnej natury staje się przyczyną wielu błędów, fałszywych wyborów i nieszczęść.
Zło jest zaniedbaniem dobra, brzydota zaniedbaniem piękna – mówią mędrcy. Zaś manipulowanie dwoma biegunami jedności przez antagonizowanie ich ze sobą, doprowadza do chaosu i zniekształcenia obrazu wszechświata, wikłając człowieka w duchowe sprzeczności i niepokoje, czego skutkiem jest zaniedbanie człowieczeństwa w sobie.
ŻYCIE, wartość „sama w sobie”, wielka tajemnica wszechświata, hipostaza ABSOLUTU /uprzedmiotowienie abstraktu/, fenomen wpisany w ciąg nieskończoności poprzez cykliczne odradzanie się winniśmy przyjąć jako fundamentalne prawo kosmiczne i fundamentalną wartość moralną. Uznanie tegoż implikuje odkrycie WAŻNOŚCI własnego istnienia, co prowadzi do świadomej samorealizacji w procesie STAWANIA się CZŁOWIE¬CZEŃSTWA w człowieku.
Wartość ŻYCIA służy życiu. Z jego umiłowania rodzi się uczucie miłości, wola pokoju, szacunek, twórcza praca i nauka, a także siła do pokonywania trudności i przeciwieństw. Wszelakie okaleczanie i unicestwianie życia przez wojny, głód, chemiczne skażenia, wywoływanie chorób itp. unaocznia nam mroczną stronę natury człowieka zdolną do pychy, chciwości, niepohamowanych i nienasyconych żądz.
„Ludzie ludziom zgotowali ten los” – to motto, jakim opatrzyła Zofia Nałkowska zbiór opowiadań o zbrodniach hitlerowskich zatytułowany „Medaliony”. Aktualność tegoż poraża miliony ludzi do dzisiaj. Wojny w imię humanizmu, konflikty religijne w imię Boga, niszczenie naturalnego środowiska w imię postępu.
Zasada naczyń połączonych stanowi naturalne prawo równoważenia sił w przyrodzie, zaś tam, gdzie człowiek tworzy prawa, dochodzi nieustannie do zakłóceń dążącego także do równowagi rozwoju społecznego. Sztuczna niemożność uruchamia mechanizmy samozagładcze.
Patologiczny charakter ma powszechnie aprobowana zasada zabierania jednym i dawania drugim, co rozszerza dostęp do rozmaitych dóbr materialnych i przestrzeni dla jednych o tyle, o ile zawęża go dla innych.
Eliminacja słabszych i biedniejszych, w myśl darwinizmu społecznego, prowadzi do ekofaszyzmu przed którym ostrzega prof. Lesław Michnowski w książce pt. „Czy regres człowieczeństwa?”, wskazując na sposoby jego urzeczywistniania przy pomocy „intensywnie i pseudoelitarnie rozwijanej nauki i wysokiej techniki, w tym socjotechniki, a także techniki informacyjnej”. Skutki tegoż odczuwamy codziennie, wessani w kołoobłęd konsumpcji, medialnych informacji i zagrożeń uwalniających agresję.
Kultura POKOJU nie jest ideą fix, jej dyspozycja jest immanentna naszej jasnej stronie natury, świadczą o tym twórcze dokonania pokoleń oraz nieustanne doskonalenie warunków do zachowania życia.
Odkrycie ważności własnego istnienia jako niezbywalnej cząstki ogromnej struktury wszechświata oraz uznanie tegoż sprawia, że przekraczamy próg do wyższego wymiaru świadomości i uwalniamy przestrzeń DOBRA, PRAWDY I PIĘKNA.
„O życie moje! Bądź mi święte i olbrzymie!” …. zapisał nasz poeta Leopold Staff. Dlaczego święte? – bo dotknięte emanacją boską, jedno jedyne, niepowtarzalne, należące tylko do mnie z mocą dawania nowego życia i uszczęśliwiania. Dlaczego olbrzymie? – bo jest we mnie potężna myśl i duch nieskończoności, bo jestem przestrzenią, pamięcią, ciągłością, wolnością i miłością, bo noszę w SOBIE „matrycę” wszechrzeczy.
PRAWDA należy do kanonu fundamentalnych wartości moralnych. Jej głosem jest intuicja, sumienie, doświadczenie i wiedza. Instrumentami poznania, danymi każdemu aby mógł nieustannie prawdę odkrywać oraz przyswajać jest rozum, zdolność abstrakcyjnego myślenia, kojarzenia, analizowania, wnioskowania i syntezowania.
Prawdę odkrywamy w procesie poznania i w wyniku budowania relacji z sobą, innymi, światem zewnętrznym i transcedentnym. Toteż efektem tegoż zaistniało odczytanie, w znakach natury, BOGA KOSMICZNEGO, rozumianego jako „DAWCĘ DOBRA” i JEDNOŚĆ wszelkich możliwych bytów.
Prawda objawia się nam w prawach kosmosu porządkujących wszechświat, a w nim całą naturę i duchowo – cielesną harmonię człowieka z jego moralną dyspozycją będącą źródłem norm, zasad i praw oraz zdolności do tworzenia hipostaz kulturowych.
Na miarę rozumu „prawda jest zgodnością, adekwatnością treści sądu z rzeczywistym stanem rzeczy, którego dotyczy” (definicja klasyczna). Na miarę ducha, nie można mówić o prawdzie bez odniesienia się do własnych myśli, sumienia, intuicji, doświadczenia, wolności z odpowiedzialnością.
DOBRO przejawia się nam w perspektywach: transcendentnej oraz „tu i teraz” czyli jednostkowo-wspólnotowo-biologicznej egzystencji. Na przestrzeni człowieczych dziejów odnajdujemy je w darze życia, płodności, zdrowiu, urodzaju, obfitości natury i jej wielowymiarowym pięknie, w zdolności poznawania i rozumienia BOGA i świata, w pracy, tworzeniu oraz pożywieniu.
Dobrem jest także przeciwieństwo każdej rzeczy, bo stymuluje równowagę, np. śmierć naturalna porządkuje życie i wyznacza granicę skończoności biologicznej w nieskończoności kosmosu lub choroba, która prowadzi do zdrowia, albo cierpienie uczące pokory itd.
Z wartości DOBRA pochodzą wszystkie koloryty miłości będące jej emocjonalnym nacechowaniem, a także wszystkie wartości proste stanowiące źródło cnót rozumianych jako etyczne właściwości każdego człowieka. Należą do nich: szlachetność, szczodrość, serdeczność, szacunek zamiast tolerancji, pracowitość, współodczuwnie, cierpliwość, odwaga, odpowiedzialność, wolność a szczególnie heroizm życia codziennego.
DOBREM „tu i teraz” są wszelkie działania człowieka usprawniające materialny byt (narzędzia, odzienie, schronienie, produkcja pożywienia i inne wytwory człowieka), natomiast DOBROBYT czyli posiadanie tyle ile potrzeba do godnego życia jest miarą środka, wypadkową nie zakłócającą równowagi między materią a duchem. Niestety, doświadczenie rzeczywistości wskazuje zaniedbanie ducha na rzecz ubóstwienia materialnych zysków, władzy, posiadania za wszelką cenę, co jest patologicznym działaniem wbrew naturze, dysharmonią.
Bogactwo, luksus, przesyt niosą z sobą cierpienie i zniewolenie przez materię, dlatego że rugują pełną tajemniczej magii duchowość i osłabiają siły witalne.
Dopóki człowiek był bezpośrednio związany z naturą i współzależnie budował całokształt duchowo-materialnej egzystencji, życie wypełnione było zdrowym wysiłkiem, tworzeniem, umacnianiem więzi społecznych, a potrzeba doznawania stanu czci płynąca z istniejącego w każdym wewnętrznego SACRUM wyrażana w rodzinnych rytuałach i ceremoniach skupionych wokół wszystkich wartości związanych z ŻYCIEM, np. kult Wielkiej Macierzy – Matki Ziemi i jej płodności do której przyrównano kobietę ze świętym stanem macierzyństwa.
Mircea Eliade, badacz wierzeń i idei religijnych następująco wypowiedział się o istocie ludzkiej świętości:
„Istotnym elementem ludzkiej kondycji jest doznawanie SACRUM i jest to największe odkrycie naszych czasów (…)
Otwarcie na SACRUM sprawia, że człowiek jest w stanie rozpoznać siebie, a jednocześnie zrozumieć świat (…)
Dzięki temu doświadczeniu odkrywa najbardziej twórczy duchowy wymiar swojej egzystencji. SACRUM jest elementem struktury świadomości ludzkiej, a nie jednym tylko etapem w jej dziejach, jak niektórzy skłonni byli sądzić”…
Nasuwa się pytanie, gdzie zgubiliśmy nasze codzienne SACRUM?
• oddaliśmy w depozyt do świątyni i od czasu do czasu je odwiedzamy
• powierzyliśmy nasze życie kapłanom i oni decydują za nas
• przez rozgrzeszenie zwolniliśmy się z odpowiedzialności moralnej za własne czyny, tym samym nasza skrucha i nasze sądy stały się powierzchowne i często nieprawdziwe
• zaniedbaliśmy tradycję rodzinną ograniczając się tylko do obchodzenia świąt kościelnych, co zubożyło duchowe życie rodzin
• przestaliśmy sobie zdawać sprawę z tego, że celebracja jednostkowego i rodzinnego SACRUM zawarta jest w najprostszych, codziennych czynnościach, np. macierzyństwo, troska o przygotowanie dzieci do przekraczania progów dojrzałości i inicjację w dorosłość, spożywanie posiłków (świętość chleba i stołu, biały obrus, światełko, rozmowy, spokój), witanie nowego życia i żegnanie odchodzącego, współodpowiedzialność za pomyślność, zdrowie, dostatek całej rodziny, bez podziału na tylko „dających” i tylko „ biorących” itd.
• przyjmując rozłączność DOBRA i ZŁA zgodziliśmy się, aby DOBRO było przynależne Bogu a ZŁO człowiekowi. Tak więc życie ludzkie nie ma wartości, gdyż jest grzeszne i byle jakie i może być taktowane instrumentalnie, najchętniej jako ofiara za kościół, wiarę oraz polityczne interesy pod hasłami wolności.
Rodzina uczy wyrażania siebie w myśleniu, przekonaniach, pragnieniach, emocjach i marzeniach. Zdrowa rodzina wychowuje w duchu szacunku do siebie i innych, wolności z odpowiedzialnością i pokoju, gdyż te wartości wpisane są w SACRUM macierzyństwa. Problemy, z jakimi się dzisiaj borykamy są sygnałem, że zgubiliśmy SIEBIE w tłoku zdarzeń, w schematach, systemach, w nawale pustych słów i biegu do „królestwa niebieskiego”. Rozdroża, to miejsca opamiętania się, trzeba się zatrzymać i pomyśleć!! !! !!
Człowieczeństwo to świadomość bycia człowiekiem, to zdolność wyrażania siebie, wartościowania, oraz budowania relacji z innymi. Dokonywanie wyborów służących utrzymaniu i rozwoju życia sprawia, że wznosimy się na coraz wyższy poziom etyczno-moralny, tworząc jednocześnie perspektywę dla Kultury POKOJU.
Czy można zdefiniować standard wartościowania?
Czyż nie grozi to powołaniem kolejnego, krępującego człowieka dogmatu?
„Nic nie czynimy lepiej niż to, co czynimy swobodnie, idąc za naszym naturalnym duchem. Wolność musi dojrzeć w społeczeństwie i przeniknąć obyczaje” (Montesquieu XVIII w.).
Zatem iskierką wolności do wyboru pokoju, drzemiącą w głębi naszego człowieczeństwa trzeba dołączyć do wspólnego płomienia POKOJU, bowiem nie musimy składać ofiary z ŻYCIA w wojnach, które nie są naszymi wojnami. Nie wystarczy tylko żyć, trzeba czuć, że się żyje! Wtedy całe piękno duchowe i materialne świata objawi się w całej okazałości.
Eleonora Noszczyńska
grudzień 2000
grudzień 2000