Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

PANU JANOWI PIETRZAKOWI

Za pośrednictwem redakcji ZB otrzymałem, powyższy tekst p. Jana Pietrzaka, do którego chciałbym dodać małe uzupełnienie.

W młodości, oglądając słynny Kabaret pod Egidą lub pana Jana w TV – biłem brawa, słysząc jak brawurowo zaczepia i wywołuje do tablicy mandarynów, święte krowy i znane postacie życia publicznego. Dziękuję za te nauki, zachowując w pamięci dobrą zabawę.

Co do „zadym ulicznych”. Otóż mam nadzieję, że pan Jan z wielką przyjemnością przeczyta książkę mojego przyjaciela, Waldemara Fydrycha, zwanego Majorem pt. Żywoty Mężów Pomarańczowych. To historia słynnej Pomarańczowej Alternatywy i jej ulicznych dokonań. Po stanie wojennym wiele demonstracji ulicznych mogło zamienić się w bitwy z prawdziwymi ofiarami. Sądzę, że Major Waldemar Fydrych, który z przyjaciółmi wymyślił krasnale, Pomarańczową Alternatywę i jej uliczne zabawy – zasługuje na Pokojową Nagrodę Nobla, gdyż dzięki tym ulicznym zabawom nie było ofiar śmiertelnych w „Twierdzy Wrocław”. Bardzo chciałbym zobaczyć doświadczenia ulicznych zabaw Pomarańczowej Alternatywy, przeniesione do kraju Basków, do Irlandii czy Ziemi Świętej. Może mniej krwi płynęłoby ulicami?

Określenie „maniery rozwydrzonych kibiców piłkarskich” każe przypomnieć, iż ulice nie są ich własnością. Na ulice wyszedł tłum Paryża podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej i potem wiele razy, w różnych krajach rewolucje, zamachy i przewroty zaczynały się na ulicy. Warto sięgnąć do podręczników historii, zbyt wiele przykładów trzeba byłoby wymieniać.

Uczestnicy demonstracji antyglobalistycznych, którzy manifestują na ulicy – nie naśladują „rozwydrzonych kibiców piłkarskich”, tak jak trudno byłoby to powiedzieć o mieszkańcach Palestyny czy Argentyny. To bezsilność, desperacja, rozpacz powodują, że ludzie wychodzą na ulice, tak było zawsze w Historii. Proszę wybaczyć Panie Janie, że przypominam coś tak banalnego i oczywistego.

Zaś Pana deklaracje, że „różni nas stosunek do metod nie do sprawy” pozwala mieć nadzieję, że wkrótce czytelnicy ZB dowiedzą się, co Panu zawdzięczają, jakie dokonania na rzecz ekologii zostały podjęte z Pana inicjatywy i dzięki Pana pomysłom.

Pański głos jest ważny i zauważalny. Jest Pan już klasykiem polskiego humoru, polskiego kabaretu i jeśli pańskie poparcie dla ekologów przybierze postać konkretnych dokonań – to z pewnością zwróci to uwagę decydentów na ważne problemy ekologiczne o wiele skuteczniej, gdyż – jak Pan słusznie pisze – „Maniery rozwydrzonych kibiców piłkarskich nie są skuteczne w sprawach tak poważnych jak ekologia.”

Panie Janie, z wielką niecierpliwością oczekuję przykładów Pańskich działań, które z pewnością staną się wzorcami dla pokolenia młodych ekologów.

Paweł Zawadzki
Paweł Zawadzki