Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Początek nowej historii - Globalizm a epoka postglobalistyczna (cz. 2)

POCZĄTEK NOWEJ HISTORII –
GLOBALIZM A EPOKA POSTGLOBALISTYCZNA (CZ. 2)

III. SPOTKANIE CZŁOWIEKA Z MASZYNĄ

Maszyna jako nauczycielka.

Maszyna sama z siebie uczy wzajemnego przenikania się tłumów ludzkich, podczas akcji, kiedy każdy ma do czynienia tylko z jednym: dostarcza ona wzoru organizacji partyjnej i prowadzenia wojny. Nie uczy ona jednak indywidualnego samoopanowania: z wielu ludzi tworzy jedną maszynę i z każdej jednostki narzędzie do jednego celu. Jej najbardziej ogólnym oddziaływaniem jest: uczyć korzyści centralizacji. (
Nietzsche, Wędrowiec i jego cień, 1880)

W epoce technicznej autorytetem jest techniczna organizacja pracy. Nastawiona na czysto celowe relacje między ludźmi, którzy współpracują ze sobą, by osiągnąć znormalizowaną wydajność, techniczna organizacja pracy unicestwia wszelką treściową autorytatywną substancję. Techniczny świat pracy zna tylko obowiązek wydajności. Jego wypełnienie stanowi warunek życia, a jednocześnie zaszczyt. Życie rozpada się na zdyscyplinowany czas pracy i na czas wolny. Autorytetem jest prestiż, wyznaczony przez środki konsumpcji, którymi dysponuje dana jednostka… Pragnie się ruchu i zmiany jako takich. Każdy chce czuć, że jest masą, a jednocześnie przeciw masie. Każdy jest jednocześnie masą i elitą. (
Carl Jaspers, Wiara filozoficzna a Objawienie, Kraków 1998, s. 78)

Zajmiemy się teraz zagadnieniem wpływu maszyny na człowieka. Kontakt człowieka z maszyną rozumiemy tu bardzo szeroko: zautomatyzowana może być oświata, jako zestaw procedur do sprawdzania wiadomości; służba zdrowia jako zestaw procedur do usunięcia jednostki chorobowej, służba publiczna jako zestaw procedur do unormowania ludzkiej aktywności – ilość aktów normatywnych (ustawy, rozporządzenia) jest największa od 1989 roku a i tak wszyscy mają wrażenie, że żyją w coraz większym chaosie.

Twierdzenie, że żyjemy w świecie, w którym podstawową rolę pełnią różnorakie maszyny, jest prawdziwe i przyjmowane jako adekwatny obraz współczesności. Widzimy także istotną zależność, jaka istnieje pomiędzy wzrostem mechanizacji produkcji a wzrostem bezrobocia. Maszyny pozbawiają ludzi pracy, a pozbawiony pracy człowiek w szybkim tempie marnieje, traci siły życiowe, łatwo przechodzi od stanu apatii do agresji i na odwrót. W konsekwencji ulega degradacji. Świadomość bezużyteczności, czyli niemożności wykorzystania swoich umiejętności jest najczęściej niezawiniona i właśnie ta świadomość najbardziej przytłacza człowieka bez pracy. Jego największy skarb – zmyślne ręce i bystry umysł – stają się zbędne. Taki człowiek ma wtedy poczucie utraty godności i sensu życia.

Spotkanie człowieka z maszyną jest aktem dziejowym. Człowiek od zarania dziejów cywilizacji tworzył maszyny, ale zawsze miał świadomość, że maszyna nie może nigdy wykraczać poza człowieka i stawać się jego nowym idolem. Postawienie maszyny na piedestale dziejów ma stosunkowo krótką historię. Zaczęło się w XIX-wiecznej Anglii, kiedy została stworzona pierwsza maszyna parowa, która miała pomóc tkaczom w manufakturach w ich pracy. Maszyna miała ulżyć człowiekowi w jego doli. Jednak łatwość stworzenia maszyny oraz nieograniczone możliwości jej udoskonalania były powodem rozpoczęcia masowej produkcji maszyn do różnych zastosowań w przemyśle. Największe bunty wobec maszyny, która zaczęła zastępować człowieka, wybuchły w Stanach Zjednoczonych w latach 80 i 90-tych XIX-go wieku. Doszło do krwawych starć z policją, która stanęła w obronie grupy kapitalistów, czyli posiadaczy nowych środków produkcji.

Użycie maszyn w produkcji dawało same korzyści: potanienie produktu wyjściowego, zatrudnienie nowych ludzi w produkcji, wzrost zysku, czyli w rezultacie zwiększenie ilości pieniądza w obiegu. Jednak były to korzyści pozorne. Negatywne skutki niekontrolowanego wzrostu ilości maszyn w przemyśle wypłynęły dopiero później. Po pierwsze, doprowadziły do stworzenia zupełnie nowej grupy ludzi – proletariatu, który był zatrudniany w fabrykach i pracował tam przez 12 godzin na dobę, a czasami jeszcze więcej. Człowiek zatrudniony w takim wymiarze godzin nie ma czasu na swój własny rozwój duchowy, a także bardzo szybko wyczerpywały się jego siły życiowe i w rezultacie stawał się niezdatny do pracy. Również zapłata, jaką dostawał robotnik, była nieproporcjonalnie mała w stosunku do zarobków właścicieli fabryki i z ledwością starczała na nędzne życie.

Ten fakt pogłębiał rozziew między nędzą robotników a bogactwem warstwy posiadaczy maszynowych środków produkcji. Człowiek, który jest niewolnikiem maszyny, oczywiście nie z własnej woli, ale z życiowej konieczności, staje się najbardziej podatny na wszelkie hasła rewolucyjne głoszone przez demagogów. To był główny powód wybuchu rewolucji w Rosji w 1917 roku i hitleryzmu w Niemczech w 1933 roku, jakkolwiek w Niemczech powodów było więcej. Rozwój grupy posiadaczy środków produkcji, czyli kapitalistów, był także główną przyczyną gwałtownego ubożenia państw, które dysponowały jedynie bogactwami naturalnymi (węgiel, bawełna, zboże, ropa i gaz). Tam następowała rabunkowa gospodarka dobrami Natury, które były eksportowane po bardzo niskiej cenie do państw posiadających nowoczesne maszyny do przerobu bogactw naturalnych. Był to etap współczesnej kolonizacji, który trwa do teraz.

Tak to przedstawiało się w dziejach najnowszych. Sprowadźmy teraz nasze rozważania do konkretu, czyli postawmy z jednej strony indywidualnego człowieka, a z drugiej maszynę. Prowadzenie samochodu w celach zarobkowych, nadmierny kontakt z komputerem, obsługa rozlicznych urządzeń, z którymi ma do czynienia człowiek w swojej codzienności, wspomniane wyżej szkolnictwo, służba zdrowia, prawo, które są pełne procedur – wszystkie te kontakty pozostawiają niezatarty ślad w psychice człowieka a w konsekwencji zmieniają jego zachowanie. Człowiek po okresie intensywnego kontaktu z maszyną lub z zachowaniami pełnymi różnych procedur do koniecznego wykonania, próbuje powrócić do swojej normalności. Jednak normalność, czyli pełnia egzystowania, nie zawsze jest natychmiast osiągalna. Wtedy człowiek może jedynie instynktownie odreagować swoje zniewolenie maszynowe. Poszukuje kompensacji, czyli miejsca, w których zapomina o swoim podporządkowaniu i redukcji do bezosobowego automatu.

Współczesna cywilizacja wytworzyła w procesie swojego rozwoju wiele możliwości kompensacji zachowań automatycznych. Wymienimy te najważniejsze:
  • Telewizja – jest w swojej istocie obrazem nieświadomości zbiorowej, żywym zbiornikiem treści o charakterze kompensacyjnym. Dlatego cieszy się tak olbrzymią popularnością na całym świecie, gdyż nieświadomość zbiorowa jest częścią jaźni każdego człowieka. Zatem jej oglądanie jest potężnym przeżyciem, idealnie łączącym efekty zażywania narkotyków i spełnienia erotycznego. Niebezpieczeństwo telewizji (i Internetu, który właściwie też jest rodzajem telewizji – rzecz do dyskusji) polega na tym, że nieświadomość zbiorowa, nie jest do oglądania, ale do indywidualnego przeżywania. Oglądanie treści telewizyjnych, z których emanuje strach, przemoc, agresja, podniecenie, obrzydzenie etc. w istocie powoduje interioryzację tych stanów, które później żyją w człowieku zupełnie samodzielnie. W ten sposób jaźń karleje, staje się zdegenerowana.
  • Gazety wielkonakładowe.
  • Wielkie imprezy sportowe.
  • Seks i narkotyki.
  • Fiksacje religijne (fiksacja – ustanowienie przez człowieka trwałego ośrodka psychicznego, ku któremu kierują się wszystkie myśli, uczucia, pragnienia, przeżycia): masowe spotkania rytualne, masowe pielgrzymki do miejsc kultu religijnego, natrętne myśli religijne, apoteozowanie (ubóstwienie) postaci religijnych.

Należy wyraźnie stwierdzić, że im większy jest kontakt człowieka z maszyną, czyli im więcej jest maszyn w życiu codziennym i w przedsiębiorstwach, tym większą popularnością cieszą się ośrodki, które oferują zachowania kompensacyjne. Mówiąc prościej: im większy jest rozwój cywilizacji naukowo-technicznej, tym chętniej ludzie “lgną” jak muchy do miodu, do ośrodków zapewniających zapomnienie o maszynowo-technicznym zniewoleniu. Nie jest przypadkiem, że wraz z gwałtownym rozwojem cywilizacji wielkomiejskiej w Polsce po 1989-tym roku (motoryzacja, komputeryzacja) tak wielką popularnością cieszą się masowe “kolorówki”: dzienniki, tygodniki dla kobiet i mężczyzn, naszpikowane wywiadami z aktualnymi idolami (dziennikarzami, aktorami i aktorkami, sportowcami), szczegółami z życia prywatnego i intymnego oraz z opisami przerażających zbrodni. Po prostu pojawił się nowy masowy człowiek, który zaakceptował zupełnie nieznane do tej pory w Polsce, nowe formy zapomnienia i pozornego wytchnienia od coraz bardziej niewolniczego życia w systemie cywilizacji maszynowej. Także pojawienie się w telewizji tasiemcowych teleseriali i programów reality show (np. Big Brother) nie jest przypadkiem. Na tym etapie rozwoju cywilizacji maszynowej człowiek został już tak wytresowany i pozbawiony instynktu wolności i rozumu, że bez wstrętu uczestniczy w medialnym widowisku nie zdając sobie sprawy, że coraz bardziej tonie w zniewoleniu i bezrefleksyjnej wegetacji.

Tezę o kompensacjach dobrze ilustrują dwa sporty: piłka nożna i koszykówka. One najlepiej wyrażają zbiorową potrzebę spełnienia. Oba polegają na umieszczeniu piłki w ściśle określonym przepisami miejscu. Sam akt wkładania piłki (strzelenia gola) jest najbardziej oczekiwanym momentem w grze. Wszelkiego rodzaju powtórzenia w zwolnionym tempie (bramka dnia, tygodnia, miesiąca etc.), pokazywanie tego momentu z różnych kamer, wkładanie piłki do kosza, mają na celu dostarczanie oglądającym telewidzom obu płci jak największej satysfakcji. Doskonale o tym wiedzą medialni szamani nieustający w wymyślaniu coraz to atrakcyjniejszych sposobów przekazu telewizyjnego.

Szczególnie gwałtowna jest w mediach tendencja do kreowania nowego typu człowieka (homo planetarius, homo mundialis). Jego istnienie ma opierać się na aksjomacie: jestem sobą (odczuwam swoje istnienie) a zarazem rozprzestrzeniam się jako “człowiek w ogóle” na całą planetę. Tendencja ta ma na celu stworzenie istoty bezwolnej, pozbawionej sił życiowych, których utrata jest spowodowana istnieniem w człowieku nierozwiązywalnej sprzeczności: mam świadomość swojego istnienia a zarazem mam w sobie “człowieka w ogóle”, który jest obecny w każdym miejscu i o każdym czasie na całej planecie.

Jest faktem, że dzięki mediom uczestniczymy w całości życia planetarnego. Oglądamy obrazy, słuchamy komentarzy, dotykają nas relacje z najrozmaitszych planetarnych wydarzeń. W rezultacie czujemy się przytłoczeni “losem świata” i z niepokojem spoglądamy w jego nieznaną przyszłość. Istnienie świata jest dla nas chaosem i dlatego z taką uwagą śledzimy najrozmaitsze wydarzenia w nim się dziejące, gdyż obraz i głos komentatora, jaki emanuje z rozlicznych widowisk informacyjnych, jest dla nas jedyną możliwością przezwyciężenia chaosu i ustalenia konkretnej opinii o wydarzeniach. Chaos – czyli niemożliwa do uporządkowania i ciągle zmieniająca się wielość napierających na człowieka wydarzeń.

Samodzielne ułożenie wydarzeń w sensowną całość jest możliwe jedynie wtedy, gdy szukamy wskazówek w lekturze książek, własnej obserwacji, rozmowach z bliskimi nam ludźmi. A ponieważ codzienne zagonienie uniemożliwia refleksję, wtedy człowiek współczesny – mass-men, chętnie przyjmuje w siebie, czyli interioryzuje przedstawiane w mediach różnorakie stereotypy dotyczące poszczególnych wydarzeń lub sądy dotyczące całości losów świata. Jednak przy uważnej obserwacji różnorakich wydarzeń i przy pomocy książkowej refleksji, łatwo demaskujemy medialne stereotypy, czyli rozmyślnie preparowane i intensywnie propagowane kłamstwa.

Dzięki spokojnej refleksji wynoszeni pod niebiosa medialni dobroczyńcy okazują się po bliższym i trzeźwym spojrzeniu zwyczajnymi tyranami; odkrycia naukowe, które mają uszczęśliwić człowieka – faktycznie kolejnym krokiem zmierzającym ku degradacji natury i osoby ludzkiej; przedmioty, które mają ułatwić życie gospodarcze są sprytnie zakamuflowanym ogniwem dodawanym do łańcucha, który bezlitośnie oplata człowieka i nie pozwala mu wydobyć się z nędzy upadku i poniżenia.

Należy wyraźnie podkreślić, że nie występujemy tutaj przeciwko nauce, technice, automatyzacji, gdyż mądrze zastosowane, mogą być użyteczne i pomocne. Jedynie zwracamy uwagę na rodzące się pod wpływem automatyzacji życia nieuchronnie pojawiające się fiksacje psychiczne, które degradują człowieka. Zjawisko automatyzacji to nie tylko bezpośredni kontakt z automatami, robotami, komputerami. To również, a może przede wszystkim, zautomatyzowane czynności w czasie pracy. Podamy prosty przykład: wyobraźmy sobie człowieka, który przystępuje do pracy w charakterze akwizytora. Jego zadaniem jest pozyskiwanie odbiorców na różnorakie dobra i usługi. Aby jego praca przynosiła korzyści materialne, musi on faktycznie dokonywać transakcji. Ponieważ w czasie swojej pracy styka się najróżniejszymi ludźmi, musi najpierw dokonać redukcji człowieka, spotykanego w swojej przestrzeni akwizycyjnej, do jednowymiarowej postaci konsumenta, odbiorcy, którego jedynym zadaniem jest zgoda na zakup towaru. Również ze swojej strony, dokonuje samoredukcji swojej osoby do jednowymiarowego poziomu drapieżnika, polującego na swoją ofiarę – konsumenta.

Dla tej przestrzeni akwizycyjnej została stworzona cała ponura logistyka polowania na odbiorców: specjalne techniki perswazyjne, sposób zachwalania, czas trwania nagonki, kolorystyka towarów i reklam, chociażby w hipermarketach, odpowiednio ogłupiająca muzyka... Jednak zawsze przychodzi czas po pracy, fizjologicznie wymuszany przez żywy organizm człowieka, który nie daje się oszukać jakąkolwiek ideologią. I właśnie wtedy pojawiają się zachowania kompensacyjne: nałogowe oglądanie telewizji, czytanie wielkonakładowych gazet, internet, narkotyki.

Tak zredukowany człowiek staje się człowiekiem masowym. Najbardziej zadziwiające i uderzające jest to, że takich ludzi jest coraz więcej i stosownie do nieuświadamianych potrzeb mass-mena, pojawiają się masowe imprezy o charakterze kompensacyjnym. Pamiętam ze swojego dzieciństwa mecze np. Górnika Zabrze w Pucharze Mistrzów. Po zakończeniu tury pucharowej i wyłonieniu zwycięzcy wszystko wracało do normalności, tzn. toczyły się przede wszystkim rozgrywki ligowe w różnych państwach. Obecnie Liga Mistrzów trwa na okrągło, gromadząc na stadionach i przy telewizorach miliony ludzi. Po prostu w pewnym czasie pojawiła się możliwość techniczna stworzenia Ligi Mistrzów a także pojawiły się masy ludzi już przygotowane do odbioru takiej rozrywki. To samo dotyczy programów reality show. Wytłumaczenie tego faktu w świetle powyższych rozważań jest proste: nieuświadomione potrzeby współczesnego mass-mena, pożądającego jeszcze głębszego zapomnienia o swojej ogłupiającej pracy lub jej braku z jednej strony, natomiast z drugiej strony intuicja kreatorów medialnych, podsuwających właśnie takie a nie inne widowiska.

Na zakończenie tej części rozważań przedstawimy uwagi dotyczące sposobu istnienia społeczeństwa jako całości.

Każde społeczeństwo musi być ukonstytuowane na wzór piramidy, najtrwalszej struktury, jaka jest znana przyrodzie. Nie jest przypadkiem, że piramidy egipskie istnieją już od pięciu tysięcy lat. Na samej górze jest centrum decyzyjne stanowiące prawa i obowiązki obywateli. Na samym dole mrowie jednostkowych decyzji przynoszących korzyść obywatelom i całej strukturze społecznej. Obowiązuje tu podstawowa zasada: to, co na górze, jest także na dole. A zatem mądre i przynoszące korzyść prawa ustanawiane w centrum na górze, obowiązują w procesie podejmowania wielorakich codziennych decyzji także na dole. Każdy obywatel musi odczuwać ciągłą opiekę będącego nad nim centrum dowodzenia. Tylko w takim wypadku jego postępowanie będzie dodatkowo wzmacniane, że w każdej krytycznej sytuacji, których nie brak w życiu człowieka, będzie mógł zwrócić się do odpowiednich instytucji, w celu sprawiedliwego rozważenia indywidualnych problemów.

W społeczeństwach zglobalizowanych, opartych na gospodarce neoliberalnej, piramida społeczna jest bardzo mocno ścięta i ma kształt niskiego trapezu. Nad nim panuje wąska wieża, która jest prostym przedstawieniem oligarchii.

W skład oligarchii wchodzą: media, partie polityczne, mafia, urzędy państwowe i samorządowe, wiodące instytucje wyznaniowe, rady nadzorcze wielkich korporacji finansowo-rynkowych. Oligarchia “wysysa” wszystkie siły życiowe ze społeczeństwa i poprzez represyjny system prawny dba o utrzymanie swoich własnych interesów. Oligarchicznie istniejące społeczeństwo jest systemem totalitarnym, gdyż doktryna uznawana na górze, całościowo określa wszystkie zachowania indywidualno-społeczne. Obecnie wiodącą ideą narzucaną przez oligarchię jest globalizm, przedtem był faszyzm i komunizm.

Wyraźnie widać, że struktura oligarchiczna jest niestabilna i podatna na wszelkie wstrząsy, gdyż tak istniejące społeczeństwa instynktownie dążą do przywrócenia właściwej, czyli stabilnej struktury istnienia. Należy wyraźnie stwierdzić, że w wypadku Polski, rok 1989, uważany za początek nowego ustroju (eufemizm – III Rzeczpospolita), był tylko i wyłącznie rokiem ukonstytuowania się nowej oligarchii, a zatem w żadnym razie nie może być uważany za rok przełomowy. To tylko kolejny stereotyp utrwalający istnienie zmodyfikowanego systemu totalitarnego, daleko bardziej groźnego dla obywateli niż poprzedni, będącego “miękką” odmianą faszyzmu.

Również mocy politycznej, która wzrosła ponad wszelką miarę, odpowiada poczucie miemocy. Ślepe podporządkowanie prowadzi do totalnej zależności, jakiej dotychczas nie znano. U każdego wdziera się ona w ostatni zakamarek jego domu i jego duszy. Sprzeciw oznacza samounicestwienie. Człowiek staje się posłuszny i traci świadomość autonomicznej, wolnej odpowiedzialności. (Jaspers, s. 565)

Waldemar Bożeński
al. Grunwaldzka 234/2
80-266 Gdańsk
tel. 502-765-245
e-mail: andromeda@pologne.com


Autor (ur. 1959 r.) jest historykiem filozofii, eseistą, wydawcą, autorem książki Pęknięty witraż – człowiek w pułapce globalizmu. Więcej informacji o książce na stronie www.pologne.com/andromeda. Jej cena wynosi 20 zł. Także książkę José Bové, François Dufour, Świat nie jest towarem, wyd. Andromeda, Gdańsk 2002 (25 zł) można nabyć pisząc na powyższy adres mailowy. Powyższy esej (cz. 1 – 5) powstał w okresie marzec – maj 2004 r. Cd. w następnym numerze.

Waldemar Bożeński