PRZED WOJNĄ
PRZED WOJNĄ
15 000 osób przemaszerowało 11.1. ulicami Los Angeles protestując przeciwko amerykańskiej wojnie z Irakiem. Wśród dominujących haseł były: „We want Peace”, „No War”, „Nie obcinać funduszy na medycynę z powodu bomb i rakiet!” Marsz i koncert sponsorowane były przez niezależną rozgłośnię KPFK. Marsz zaczął się o 1130 rano, skończył się po koncercie i przemówieniach o 5 po południu. Ogromny transparent „NO WAR ON Irak” (także po hiszpańsku) przewodził marszowi, za nim wiele innych trasparentów. Niemal każdy uczestnik marszu trzymał w górze jakiś plakat, transparent lub zwykłe „rękodzieło” z tekstem lub rysunkiem. Popularnym małym transparencikiem był znak stopu z napisem „Stop Bush”. W marszu uczestniczyli też przebierańcy: prezydent Bush lecący na rakiecie, trzymający karabin w ręku; Statua Wolności przyodziana w odznaki największych amerykańskich korporacji (symbol, że to one rządzą krajem); prezydent trzymający rakiety, którymi celował w przechodniów; różnego rodzaju kukły. Marsz był określany w mediach jako b. głośny, głównie za przyczyną setek tamburynów, bębenków, nawet trąbek i puzonów, no i gwizdków.
Reprezentowane były różnego rodzaju grupy, od antywojennej koalicji „sponsorującej” marsz, przez Partię Zielonych, grupy społeczno-religijne, aktywistów praw człowieka, obrońców nielegalnych imigrantów, do organizacji typowo politycznych, niejednokrotnie skrajnie lewicowych czy organizacji weteranów. Maszerujący ubrani byli od garniturów z krawatami, przez sportowe ubrania, do zupełnie punkowych. Byli rowerzyści, inwalidzi o kulach i na wózkach, dzieci, młodzież i dziadkowie. Widać było stroje religijne, ozdoby, tańce, rytualne modlitwy o pokój.
19-sto letnia studentka Onalysa Flynn, dla której był to pierwszy protest, powiedziała wszystkich ludzi zgromadzonych tutaj symbolizuje jedna idea: nie zabijaj cywilów… Musi być jakaś inna droga niż zabijanie.
24-o letni Marc Hewitt powiedział, że prezydent Bush lansuje tę całą wojnę z osobistych przyczyn, takich jak wygranie prezydenckich wyborów, czy kontynuowanie pomysłów ojca. Zdaniem 23 letniej Natalie Wislon, USA przymierza się do wojny jedynie dlatego, że w Iraku jest ropa naftowa. Taki pogląd panuje powszechnie wśród oponentów wojny. 83 letnia Irja Lloyd (mieszkająca w domu starców) powiedziała, że jest tutaj protestując przeciwko wojnie, bo widziała ona już ich zbyt wiele. 6-cio letnia dziewczynka imieniem Naima Orozco oznajmiła: Nie można mieć pokoju bombardując niewinne dzieci i kobiety. Jej mama powiedziała, że przyprowadziła ją tu, żeby już zaczęła się uczyć prawa do wolności słowa. Bonnie Morrison, 46-cio letnia mieszkanka Los Angeles, powiedziała, że protestuje przeciwko planom wojny z Irakiem z powodu długotrwałych negatywnych konsekwencji (pozostałości uranu) w samym Iraku, jak i wzrastającego zagrożenia dla mieszkańców Ameryki. Jeśli ta wojna będzie miała miejsce, to przynajmniej wiem, że zrobiłem co mogłem, by do niej nie dopuścić – dodał jej kolega. Miejmy nadzieję, że administracja w Waszyngtonie nas słyszy powiedział student idący na końcu marszu. Wielu gapiów, jak właściciel sklepu złotniczego George Mobasseri, nie miało pojęcia, że tyle ludzi może być przeciwko tej wojnie. Na ogół patrzący z chodników i okien ludzie wyrażali gesty solidarności z maszerującym tłumem. Niektórzy właściciele biznesów zamknęli podczas marszu sklepy, z obawy przed powtórką wydarzeń z niektórych innych marszów, kiedy to chuliganie demolowali wnętrza sklepów.
Marsz zorganizowany był dobrze, przebiegał sprawnie, w dobrej współpracy z nielicznymi policjantami głównie regulującymi ruch drogowy. Nie było żadnych poważnych kłopotów, także nie widać było zbyt wielu umundurowanych policjantów, jak to bywa podczas niektórych marszów w Los Angeles. Ci obecni byli słabo uzbrojeni, co też jest rzadkością podczas marszów w tym jednym z największych miast na świecie. Jedynym znaczącym, kłopotliwym wydarzeniem, była mała szamotanina (nikt nie ucierpiał, nic nie zostało zniszczone) pomiędzy dobrze zbudowanymi mężczyznami związanymi z organizatorami marszu a grupą polityczną La Rouche’a. Chociaż jego partia także sprzeciwia się wojnie z Irakiem i występuje w obronie Palestyńczyków, jest on kontrowersyjną osobistością. 15-o osobowa grupka z partii La Rouche’a ustawiła się na początku marszu, 20 minut głosząc przez megafon poglądy antywojenne i antyizraleskie. Nawet krytykowali oni nielegalnych imigrantów w USA. Po wypchaniu ich z marszu, ustawili się oni tuż przed nim, dopiero po kilkuminutowej rozmowie z organizatorami i policją, zeszli na chodnik zwijając swój transparent reklamujący nadchodzące wystąpienie La Ruche’a. Jedyną krytyką z jaką (w związku z zamieszaniem) ze strony niektórych maszerujących spotkali się organizatorzy, było to, że wypchali oni grupę La Ruche’go fizycznie bez uprzedniego słownego nakazu.
Na zakończenie spontanicznego marszu, po koncercie grupy rockowej, wystąpili mówcy. Wśród nich poeci, aktywiści z rożnych krajów, telewizyjny aktor Martin Sheen, znany w Los Angeles businessman John Mack. Wystąpiła też kongresmenka Maxine Waters stwierdzając, że nie boi się prezydenta Busha i nawołując demonstrujących do kontaktowania z politykami na lokalnych i wyższych szczeblach z żądaniem antywojennych rezolucji. Jeden z mówców (były żołnierz) powiedział, że podczas poprzedniej wojny z Irakiem, on i 100 innych żołnierzy odmówili wylotu do Zatoki Perskiej, siadając pod kołami samolotów mających udać się na wojnę. Podczas całego okresu tamtejszej wojny, 7 500 żołnierzy odmówiło udziału w wojnie z Irakiem, za co zostali ukarani. Pomimo takowych protestów, na wojnę wysłano wtedy ponad 750 000 amerykańskich żołnierzy, z których oficjalnie na froncie zginęło ok. 100 (do chwili obecnej 10 000 dalszych zgonów miało miejsce pośród żołnierzy biorących udział w tamtej wojnie). Głównie za przyczyną zubożonego uranu używanego w bombach spuszczanych na Irak. Ten pierwiastek rozkłada się niezmiernie długo. Nie uprzedzeni o szkodliwościach uranu, żołnierze zbierali na pamiątkę kawałki np. rozwalonych czołgów.
Antywojenny marsz 11.1 kosztował ponad 12 000 $ (pozwolenie, system nagłaśniający itp.), z czego dużą sumę uzbierano podczas samego marszu. Ogólnoamerykańskie marsze na wielesettysięczną skalę miały miejsce 18.1. w Waszyngtonie i w San Francisco, także w kilkudziesięciu miastach wszystkich kontynentów. W lutym i w marcu odbyło się więcej masowych, antywojennych marszów, nieraz z udziałem znanych osobistości. W pierwszy weekend wojny, w Long Beach maszerowało kilkanaście tysięcy ludzi nawołując Busha do zaprzestania bombardowań Iraku.
Do wojny doszło, nadal giną w Iraku amerykańscy żołnierze i nadal nie znaleziono dowodu na istnienie broni chemiczno-biologicznej lub nuklearnej w Iraku.
z Kalifornii Przemysław Sobański
contact@paeasite.com
PScontact@paeasite.com
Zdjęcia z tego i innych wydarzeń są na www.bobsob.com/difpic.htm