Quo vadis? Jeśli nie "Chleb i igrzyska" - To co? Feliksa Chodkiewicza - polemika
QUO VADIS? JEŚLI NIE „CHLEB I IGRZYSKA” – TO CO?
FELIKSA CHODKIEWICZA – POLEMIKA
Witam!
Przeczytałem właśnie Twój artykuł zamieszczony w ZB nr 8.
Najbardziej podoba mi się piąty postulat o kreatywności i samorealizacji przy jak najmniejszych nakładach materialnych. Jest to możliwe nawet przy minimalnych, czego sam próbuję dowieść. Mój sprzeciw budzi ostatni punkt, szczególnie w tej części, w której mówi o masturbacji intelektualnej. Człowiek, o którym mówisz, powinien swoją odporność i zintegrowanie zyskiwać przede wszystkim rozwijając się intelektualnie, rozwijając swoją świadomość, może nie tyle mnożąc idee, co je poznając, nawet te najbardziej utopijne, choćby po to, by nie ulec manipulacji.
Natomiast konieczność ustawiania na nowo obrazu życia od niemowlęcia do starości i śmierci trąci lekko narzuceniem sobie nowych stereotypów. Tymczasem człowiek, który chce pozostać wolny od błędów i schematów, powinien być przede wszystkim człowiekiem poszukującym, z otwartym światopoglądem, nawet za cenę niepewności. Innymi słowy człowiek taki powinien być krytyczny, poddawać w wątpliwość wszystko, nawet własne, wypracowane idee. Tylko wtedy może mieć nadzieje nie stania się ofiarą kolejnego, wylansowanego populizmu, także tego ekologicznego.
Pozdrawiam.
...Mówiąc krótko:
Punkt dotyczący Obrazu osobowości od starości do śmierci – jest właśnie najważniejszy. Człowiek „zwichrowany” (a bardzo często wręcz okaleczony) w swoich podstawach emocjonalnych – jest nie tylko kiepskim ekologiem, ale także CZŁOWIEKIEM.
Jeśli sobie uświadomi, co w jego wychowaniu było PATOLOGIĄ, a co zdrowe i naturalne, jakoś sobie poradzi sam ze sobą i będzie postępował w życiu dość spójnie. Jeśli nie, to wszelkie „dobre, mądre i konstruktywne” chęci (którymi według trafnego przysłowia jest „dno piekła wybrukowane”) obrócą się przeciwko niemu i otoczeniu...
Jeszcze słówko o masturbacji intelektualnej: jeśli człowiek „produkuje” jakieś koncepcje, w których nie bierze udziału osobiście i nie weryfikuje ich w bieżącym działaniu (jak na przykład słynny skądinąd autor Miłości i Odpowiedzialności) – męczy tylko własnego konia na postoju – czyli trwoni energię całkowicie jałowo...
Po trzecie: marnujemy także własny czas i „zaśmiecamy” umysł, jeśli zajmujemy się kwestiami przysłowiowo „wyssanymi z palca” – stąd moja pogarda dla „papierowych mędrców”. Bardzo wysoko natomiast cenię ludzi niekoniecznie „najwyższego lotu” – ale takich, którzy mają odwagę rzetelnie napisać o swoich poszukiwaniach, błędach, rozczarowaniach i tym podobnych zmaganiach z realnym życiem...
FELIKSA CHODKIEWICZA – POLEMIKA
Witam!
Przeczytałem właśnie Twój artykuł zamieszczony w ZB nr 8.
Najbardziej podoba mi się piąty postulat o kreatywności i samorealizacji przy jak najmniejszych nakładach materialnych. Jest to możliwe nawet przy minimalnych, czego sam próbuję dowieść. Mój sprzeciw budzi ostatni punkt, szczególnie w tej części, w której mówi o masturbacji intelektualnej. Człowiek, o którym mówisz, powinien swoją odporność i zintegrowanie zyskiwać przede wszystkim rozwijając się intelektualnie, rozwijając swoją świadomość, może nie tyle mnożąc idee, co je poznając, nawet te najbardziej utopijne, choćby po to, by nie ulec manipulacji.
Natomiast konieczność ustawiania na nowo obrazu życia od niemowlęcia do starości i śmierci trąci lekko narzuceniem sobie nowych stereotypów. Tymczasem człowiek, który chce pozostać wolny od błędów i schematów, powinien być przede wszystkim człowiekiem poszukującym, z otwartym światopoglądem, nawet za cenę niepewności. Innymi słowy człowiek taki powinien być krytyczny, poddawać w wątpliwość wszystko, nawet własne, wypracowane idee. Tylko wtedy może mieć nadzieje nie stania się ofiarą kolejnego, wylansowanego populizmu, także tego ekologicznego.
Pozdrawiam.
Komaares
ODPOWIEDŹ AUTORA
Punkt dotyczący Obrazu osobowości od starości do śmierci – jest właśnie najważniejszy. Człowiek „zwichrowany” (a bardzo często wręcz okaleczony) w swoich podstawach emocjonalnych – jest nie tylko kiepskim ekologiem, ale także CZŁOWIEKIEM.
Jeśli sobie uświadomi, co w jego wychowaniu było PATOLOGIĄ, a co zdrowe i naturalne, jakoś sobie poradzi sam ze sobą i będzie postępował w życiu dość spójnie. Jeśli nie, to wszelkie „dobre, mądre i konstruktywne” chęci (którymi według trafnego przysłowia jest „dno piekła wybrukowane”) obrócą się przeciwko niemu i otoczeniu...
Jeszcze słówko o masturbacji intelektualnej: jeśli człowiek „produkuje” jakieś koncepcje, w których nie bierze udziału osobiście i nie weryfikuje ich w bieżącym działaniu (jak na przykład słynny skądinąd autor Miłości i Odpowiedzialności) – męczy tylko własnego konia na postoju – czyli trwoni energię całkowicie jałowo...
Po trzecie: marnujemy także własny czas i „zaśmiecamy” umysł, jeśli zajmujemy się kwestiami przysłowiowo „wyssanymi z palca” – stąd moja pogarda dla „papierowych mędrców”. Bardzo wysoko natomiast cenię ludzi niekoniecznie „najwyższego lotu” – ale takich, którzy mają odwagę rzetelnie napisać o swoich poszukiwaniach, błędach, rozczarowaniach i tym podobnych zmaganiach z realnym życiem...
Feliks Chodkiewicz
e-mail: felicjus@poczta.onet.pl
e-mail: felicjus@poczta.onet.pl