SEKS DROGĄ ZBAWIENIA? (WYWIAD Z FELIKSEM CHODKIEWICZEM, NAUCZYCIELEM ALTERNATYWNEJ WERSJI SEKSU TANTRYCZNEGO)
SEKS DROGĄ ZBAWIENIA?
(WYWIAD Z FELIKSEM CHODKIEWICZEM, NAUCZYCIELEM ALTERNATYWNEJ WERSJI SEKSU TANTRYCZNEGO)
(WYWIAD Z FELIKSEM CHODKIEWICZEM, NAUCZYCIELEM ALTERNATYWNEJ WERSJI SEKSU TANTRYCZNEGO)
Justyna Jaszke: uważa Pan, że poprzez seks odradzamy się i przez to znacznie dojrzewamy. Dodatkowo sięgamy po jeszcze nie odkryte wrażenia, obrazy, odczucia.
Doświadczamy się i realizujemy siebie poprzez kontakty seksualne z innymi.
Nauczyciele uczą swoich adeptów – młodych ludzi – którędy droga do dojrzewania emocjonalnego i zbawienia...
Feliks Chodkiewicz: niekoniecznie STARSI mają uczyć MŁODSZYCH! Czasem bywa odwrotnie – dwudziestoletnia matka ma zasadniczą przewagę emocjonalną nad czterdziestoletnią panną... Ogółem – dojrzałość jest dość dowolnie połączona z wiekiem...
JJ: Wiadomo, że seks działa jak serum – odmładza, dodaje wigoru, nastraja optymistycznie, a to już bliżej niż dalej do zbawienia.
Ale nie można postulować, że tylko seks jest drogą do zbawienia! Jest on bowiem JEDNĄ Z WIELU DRÓG, którymi człowiek powinien lawirować.
FCh: Z tym, że „sex” pozbawiony Sacrum, miłości lub przynajmniej partnerskiej lojalności i odpowiedzialności za drugą osobę degraduje człeka psychicznie i ogólnie „dołuje” pod każdym względem – stąd tak typowy cynizm i wręcz jadowity „światowstręt” jaki z czasem występuje u osób „seksujących się” tylko hedonistycznie. Dołujący jest też „przyzwoity” seks małżeński, gdy druga osoba jest traktowana tylko jako przedmiot i narzędzie do zaspakajania doraźnych „chuci”. Szczególnie destruktywne są skutki zerwania subtelnych powiązań między Erosem a Sacrum (Ciałem a Duchem) – dlatego w moich oczach kwestia naprawienia tych uszkodzeń wcale nie jest „jedną z wielu dróg” – a wręcz przeciwnie: JEDNĄ Z KWESTII ZASADNICZYCH!
JJ: Jak się ma problem rodzin wielodzietnych a zbawiania przez akt seksualny? (Chodzi o spełnienie się w roli rodzica).
A jak natomiast seksualny odlot ku zbawieniu wygląda przy wspomagaczach (np. środkach odurzających)?
Wiele pytań się rodzi i rodzić się będzie, i trzeba wszystkich do tej pełnoletności wychować. A co potem?
FCh: Odpowiem z „brutalną” (czyli dosadną) szczerością: mam żonę, syna, córkę i troje wnucząt – tudzież żywy i ciepły kontakt z całym tym „personelem”. Mimo iż nasze „drogi serca” rozeszły się z wiadomych powodów światopoglądowych – moje obecne zaangażowanie i praktyki „seksualno-mistyczne” nie tylko nie zaszkodziły, ale wręcz przeciwnie – znalazłem nowe i nieoczekiwane rezerwy sił, które pozwoliły mi poprawić ogólną sytuację rodzinną w stopniu nieosiągalnym przez żadnego tradycyjnego „macho”. Może to potwierdzić nawet bardzo sceptyczna życiowo żona i córka: obie generalnie odrzucają moją linię filozoficzną, ale nie jej „owoce”. To nawet zabawne: wszyscy akceptują WYNIKI – ale niekoniecznie DROGĘ do nich prowadzącą...
Jeśli chodzi o „wspomagacze” (narkotyki, viagra, elektronika, porno itp.) – oczywiście, jest to kompletna paranoja – nie zasługująca w ogóle na komentarz! Do zaakceptowania nadają się jedynie pewne akcenty tantryczne – nawet niektóre elementy ze słynnego „Orgazmu przedłużonego” autorstwa Donny i Allana Brauerów. Oczywiście – małżeństwo Brauerów osiągnęło szczyt możliwości TYLKO FIZJOLOGICZNYCH – chcąc iść dalej, trzeba sięgnąć jednak WYŻEJ...
ODPOWIEDZIALNE I MĄDRE WYCHOWANIE DZIECI NIE JEST ŻADNYM PROBLEMEM! Potem można robić co się chce. Czasem występują „konflikty pokoleń” – ale ja mam prostą receptę: waląc przysłowiową „pięścią w stół” – oświadczam buntującym się „pociechom”: czuj się poinformowany! (poinformowana!) Powiedziałem, co mi sumienie nakazuje, ale nie będę twoim inkwizytorem – od dziś sam (sama) ponosisz konsekwencje swojego postępowania! Efekt jest taki, że bez względu na kontrowersje – wysłuchiwany jestem uważnie i to mi wystarcza. Tym bardziej, że po latach coraz częściej słyszę: „Wiesz tato – jednak miałeś rację...”
JJ: Zaznacza Pan, że najlepiej jeśli drogę tę obiorą ludzie z własnym bagażem doświadczeń, którzy odchowają do pełnoletności dzieci, które spłodzili. Ale człowiek człowiekowi nie równy – jak jedna osoba wykorzysta orgazm do samostawania się i realizacji zbawczego planu, tak druga osoba będzie czerpała z seksu tylko i wyłącznie własne korzyści (coś pomiędzy zaspokojeniem swoich fizycznych potrzeb w połączeniu z perwersyjną skłonnością do zadawania bólu partnerowi). I w tym właśnie tkwi tzw. sęk.
W związku z tym nasuwa się pytanie: po czym mamy poznać intencje nauczyciela, który miałby adepta wprowadzić w arkany seksu?
FCh: W ogóle tylko taki NAUCZYCIEL jest wiarygodny, który sam pokazuje, co osiągnął! (Osoba przemawiająca „et cathedra” z pozycji „duszpasterza”, proroka lub guru z marszu podlega dyskwalifikacji kompetencyjnej). A że „człowiek człowiekowi nierówny i czego innego oczekuje od seksu”? Nie ma problemu: Playboy niechaj szuka porad u doświadczonych „bonvivantów” – gej u gejów – przecież nie jesteśmy „inkwizytorami”! A jak poznać intencje Nauczyciela (Nauczycielki) – kompatybilnych np. z MOIMI (Feliksa Chodkiewicza) ideałami osobistymi? To też proste: trzeba porozmawiać z dziećmi i współmałżonkiem naszego potencjalnego Przewodnika (Przewodniczki): jeśli dzieci oraz współmałżonek – czyli najbliżsi oceniają daną osobę z pogodnego dystansu, domownicy są wyluzowani, otwarci, szczerzy, nie boją się tego i owego skrytykować – ale przeważa nastrój ciepłego zaufania – to bez wątpienia dany kandydat lub kandydatka na Nauczyciela nikogo nie oszuka i nie skrzywdzi! I vice versa: Jeśli rodzina jest spięta, sztywna, boi się mówić lub w gorliwy sposób potakuje – coś tu nie jest w porządku: „Nauczyciel” na pewno nadużył autorytetu lub nawet siły i jest gotów być NIE FAIR w każdej innej sytuacji.
(Dla informacji: Każdego rodzaju SADYZM I „PASTWIENIE SIĘ” [w kontekście nie tylko seksualnym] ma miejsce tylko w przypadku głębokiej charakteropatii, ciężkich kompleksów lub co najmniej głęboko ugruntowanego fanatyzmu. Tu jedynym „lekarstwem” jest po prostu ucieczka od trefnego indywiduum – gdyż nie znam ani jednego przypadku udanej „terapii”!)
Obowiązuje też dwupunktowa reguła bez wyjątków: 1) Każdy UCZCIWY partner seksualny w jakimś sensie JEST ZOBOWIĄZANY być „nauczycielem” – to znaczy, że powinien podzielić się swoimi najlepszymi doświadczeniami. 2) Żaden nauczyciel nie może „a priori” egzekwować żadnych świadczeń od współpartnera, a tym bardziej ucznia czy uczennicy! Może POKAZAĆ lub WYTŁUMACZYĆ (ewentualnie „porwać” swoim przykładem) – ale realizacja „postulatów” zależy w każdym bądź razie tylko od gustów i woli drugiej osoby.
JJ: Jaka jest Pana opinia na temat śmierci podczas aktu seksualnego (np. na zawał serca)?
FCh: Naprawdę udane życie seksualne jest jednym z najskuteczniejszych „leków” poprawiających krążenie! „Słodka śmierć” ma miejsce przede wszystkim w następstwie chaotycznego „awanturnictwa erotycznego” – ale... mhmm... może być też aktem świadomej decyzji „quasi-samobójczej”. Mówiąc o „alternatywnej świętości” – biorę i taką okoliczność pod uwagę: czyż nie jest to piękne wyjście dla człowieka – który nie chce doczekać starczego niedołęstwa?
DOPISEK Z OSTATNIEJ CHWILI
Mam zamiar w najbliższym czasie zorganizować specjalne sympozjum, dotyczące powyższej tematyki – jeśli oczywiście będzie miało miejsce odnośne zainteresowanie! Przewiduję dwa tematy wiodące: „Erotyzm w tradycjach pogańskich, chrześcijańskich i perspektywy nowej kultury seksualnej” oraz „Erotyzm zaawansowany – joga i mistyka seksualna”. Oprócz „wolnych słuchaczy” – mile widziani będą wykładowcy. Z tym zastrzeżeniem, że ewentualna prelekcja ma dotyczyć tylko sprawdzonych doświadczeń osobistych w danym temacie (w naszych czasach za dużo było już różnych „teorii” oraz spekulacji prowadzących do nikąd). Zainteresowanych proszę o kontakt telefoniczny: 12/4215412 – lub internetowy: felicjus@wp.pl
Feliks Chodkiewicz