Sprawiedliwy handel - Gra fair
Nie potrzebujemy dobroczynności, nie jesteśmy żebrakami. Jeżeli dostaniemy słuszną zapłatę za nasze towary, możemy spokojnie żyć bez dobroczynności
W postępującym procesie globalizacji, jednym z kluczowych elementów jest integrująca się w skali światowej, gospodarka. Jej mechanizmy powodują jednak, iż bogaci stają się coraz bogatsi, podczas gdy całe społeczności, kraje i narody ulegają wyzyskowi i marginalizacji, co skazuje je na nędzę i głód. Istotne znaczenie w tym procesie ma handel międzynarodowy, którego niesprawiedliwe zasady, regulowane przez Światową Organizację Handlu (WTO), faworyzują kraje bogate i korporacje międzynarodowe, ze szkodą dla krajów ubogich. Niesprawiedliwe ceny ich produktów na rynkach światowych (nawet poniżej kosztów produkcji), utrudnienia w dostępie do rynków krajów bogatej Północy oraz zalew rynków światowych tanią, dotowaną żywnością (gł. z Unii Europejskiej i USA), powodują olbrzymie straty dla gospodarki krajów ubogich. Ma to dramatyczny wpływ na los ich mieszkańców.
Dla ubogich producentów i robotników w krajach ubogiego Południa, tzw. krajach Trzeciego Świata (najbiedniejszych krajach Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej), oznacza to często nadmiernie długie godziny morderczej pracy w skwarze albo w niezdrowych czy niebezpiecznych warunkach, co jednak nie umożliwia im wyjścia z ubóstwa. Czasami zapłata nie starcza im nawet na wyżywienie. Wykorzystywana bywa praca dzieci i niewolników. Konsumentom w krajach bogatych umożliwia to nabywanie ich produktów za cenę niższą od rzeczywistej wartości. Szukając w sklepach możliwie niskiej ceny, najczęściej nie zdają sobie sprawy, jakie są tego koszty dla ludzi i środowiska naturalnego w krajach producenckich.
Klasyczny przykład niesprawiedliwości
Kawa – najpopularniejszy napój świata i towar o największych obrotach na świecie po ropie naftowej – jest dziś powodem alarmujących doniesień. Światowe ceny kawy spadły w ostatnich latach drastycznie. Miliony drobnych plantatorów straciło ziemię, a zbieracze kawy - pracę. Z trudem walczą o przetrwanie swych rodzin.
Salome Kafuluzi z Ugandy wraz z mężem Peterem, trzynaściorgiem dzieci i wnukami uprawiali kawę i żyli z niej od 1945 r. Salome mówi: “Jesteśmy załamani. Jesteśmy nieszczęśliwi. Wszystko wokół się wali. Nie możemy kupić rzeczy niezbędnych do życia, mięsa, ryb, ryżu. Tylko słodkie ziemniaki, fasolę i matoke... (specjalna odmiana bananów do gotowania – red.). Nie możemy wysłać dzieci do szkoły”.
Nie lepiej jest w Ameryce Łacińskiej. Mówi José Angel Buitrago, który od 30 lat uprawia kawę w Matagalpie w Nikaragui: “Na mojej farmie zwykle zatrudniam ok. 100 stałych pracowników, lecz teraz mam ich tylko 20. Skończyły mi się pieniądze i będę musiał ich także zwolnić w ciągu najbliższych kilku tygodni. Skończą, żebrząc przy drodze”.
Zbieracze kawy w większości krajów Ameryki Środkowej zarabiają niecałe dwa dolary dziennie. Buitrago i tak długo utrzymał swoją plantację kawy. Ziemię większości jego sąsiadów porastają chwasty.
Skutki społeczne tego zjawiska w krajach zadłużonych i zniszczonych wojnami lat 80. i 90. są poważne. Według Banku Światowego, w latach 2001-2002 w Ameryce Środkowej i Meksyku – gdzie rosną najlepsze gatunki kawy na świecie – pracę straciło około 600 tys. osób zatrudnionych sezonowo lub na stałe. Organizacje pomocowe szacowały, że około l,5 mln chłopów w tym regionie nie miało co jeść.
W następnych latach było jeszcze gorzej. Ludność sprzedawała maszyny rolnicze i zjadała ziarno siewne. Dziesiątki tysięcy zdesperowanych ludzi udawało się z marszami głodowymi do stolicy Nikaragui, gdzie rząd bezsilnie obserwował rosnące slumsy. Pojawiły się pierwsze ofiary śmiertelne głodu, a wielu ludzi, od dłuższego czasu, żywi się dzikimi owocami i korzeniami
Z 25 mln plantatorów kawy na świecie ok. 15 mln to drobni rolnicy (wielu z nich ma zalewie po kilkanaście czy kilkadziesiąt krzewów kawy). Ich sytuacja jest szczególnie trudna. Niezdolni do bezpośredniego eksportu, muszą sprzedawać swe zbiory pośrednikom, którzy wykorzystują swą monopolistyczną pozycję i zmuszają rolników do sprzedawania zbiorów za bezcen. Jako kredytodawcy żądają nadzwyczaj wysokich odsetek. Taka eksploatacja wpędza rolników w spiralę długów i sprawia, że oni i ich rodziny pogrążają się w nędzy.
Na tę ich codzienną sytuację nałożył się w ostatnich latach drastyczny spadek cen kawy na rynkach światowych. Plantatorzy na całym świecie znaleźli się na skraju ruiny. W ponad 50 krajach miliony plantatorów i ich rodzin żyje w nędzy i głodzie. Cena płacona plantatorom spadła w ciągu ostatnich pięciu lat o 80%! Uwzględniając także inflację, plantatorzy dostają mniej niż ich przodkowie 100 lat temu. Nie mają paliwa do maszyn, jedzenia, opieki zdrowotnej, ubrań i innych rzeczy niezbędnych do życia. Ich dzieci porzucają szkoły, by pracować lub dlatego, że rodziców nie stać na czesne. Wielu rolników straciło ziemię. Dziś są bezdomni i zadłużeni, co w praktyce może oznaczać ucieczkę do slumsów lub... niewolnictwo za długi. Także dla wielu robotników rolnych, jedynym wyjściem jest masowa migracja.
Kryzys globalny
Stale spadają nie tylko światowe ceny kawy, ale też udział producentów w zyskach. W aktualnym systemie handlu rolnik, który dostarcza ziarno, otrzymuje bardzo mało z tego, co płacą konsumenci – często mniej niż 10%. Według danych International Coffee Organization, pod koniec lat 80. kraje eksportujące kawę otrzymywały ok. 10 mld USD z 30 mld USD wpływów na rynku detalicznym kawy. Dziś te wpływy są niemal dwukrotnie większe, ale eksporterzy dostają niecałe 6 mld.
Średnia cena kawy na giełdzie nowojorskiej spadła w 2003 r. do poziomu ok. 0,5 USD za funt, czyli niecałe 20% z maja 1997 r., kiedy osiągnęła 3,15 USD. Cena wysokiej jakości arabiki wynosiła mniej niż 1/5 ceny z 1997 r. Spadek cen robusty jest jeszcze bardziej dramatyczny i osiągnął poziom najniższy od 36 lat (przy uwzględnieniu czynnika inflacji są to najniższe ceny kawy w historii!). Ponieważ jednak koszty produkcji kawy w Ameryce Środkowej wynoszą aż 0,8 USD za funt, dla wielu rolników oznaczało to niewypłacalność. Zaledwie 3% plantatorów mogło liczyć na zwrot kosztów własnych.
W pierwszej połowie r. 2005 światowa cena kawy wzrosła do poziomu 0,94 USD za funt, ale to nadal nie rozwiązuje problemu. Częściowo jest to spowodowane niskimi cenami kawy po roku 1989, ale to jest tylko jedna strona medalu. Ustalana przez kraje-producentów “cena skupu“ stanowi zwykle ok. 60% ceny eksportowej (pozostałych 40% stanowi podstawowa obróbka ziarna, transport, ubezpieczenie, podatki itp., a więc koszty, które powstają już po sprzedaniu kawy przez hodowcę), co oznacza, że jest ona nadal niższa, niż koszty produkcji. Ta liczba ukrywa jednak fakt, że rolnicy zmuszeni są sprzedawać swoje zbiory miejscowym handlarzom i innym pośrednikom, a dopiero oni ją sprzedają za “cenę skupu“. W ten sposób ich prowizja znacznie zmniejsza udział hodowcy. Dlatego czy ceny są stabilne, czy nie, cena, którą płaci się rolnikom za ich ziarno, jest zbyt niska - rolnik nie tylko nic nie zarobi, ale często musi nawet do ziarna dopłacić, faktycznie dotując konsumpcję w krajach bogatych!
Wydawałoby się, że dla rolników najprostszym rozwiązaniem byłoby zmienić profil produkcji na bardziej opłacalny. Trzeba jednak sobie uświadomić, że krzew kawy zaczyna owocować po 3-4 latach od zasadzenia. Pełną wydajność osiąga dopiero po 15 latach. Likwidacja plantacji rodzinnej to zaprzepaszczenie pracy nawet kilku pokoleń.
Mimo to część plantatorów próbuje rozpocząć inne uprawy. Jednak jest to bardzo trudne, a dla większości małych gospodarstw praktycznie niemożliwe – rolnicy zainwestowali w kawę dorobek całego życia i nie stać ich na zmianę asortymentu. Zakup drzewek pomarańczowych czy awokado daleko wykracza poza ich możliwości finansowe. Przykład poprzedników, którzy sparzyli się na uprawie orzeszków ziemnych i ziarna sezamowego, też nie jest zachęcający. Próba konkurencji z hojnie dotowanymi farmerami amerykańskimi doprowadziła wielu z nich do bankructwa. Brak legalnej i jednocześnie rentownej alternatywy sprawia, że niektórzy przeznaczają swoje poletka pod uprawy narkotykowe - koki lub maku.
Przy tym na rynek kawy wkraczają kraje o niskich płacach, jak Chiny czy Wietnam. Wietnam z pomocą środków rozwojowych zwiększył swą produkcję od 1994 r. o prawie 200% (powstaje zasadnicze pytanie: czy eksperci Banku Światowego, finansującego ten projekt, rzeczywiście nie wiedzieli, jakie będą skutki takiej polityki i komu w rzeczywistości służy taka “pomoc”?). W ten sposób Wietnam zajął miejsce Kolumbii, drugiego, co do wielkości, eksportera kawy.
Produkcja kawy rośnie znacznie szybciej niż jej spożycie, którego nie da się zwiększyć – każdy z nas może skonsumować ograniczoną ilość tego napoju. Aby zrównoważyć popyt i podaż, powinny być niszczone ogromne ilości kawy niskogatunkowej. Ale to nie leży w interesie wielkich koncernów.
Złote góry dla korporacji
Choć ceny płacone producentom spadają, wielkie korporacje kawowe odnotowują rekordowe zyski. Ceny ziarna spadły od 1997 r. o 80%, ale ceny gotowego produktu w miastach amerykańskich zmalały w tym czasie tylko o 27%. Brakuje danych na temat średnich cen detalicznych kawy w całej Europie, ale jeśli posłużyć się przykładem Wielkiej Brytanii, ceny detaliczne spadły tu jeszcze mniej niż w USA – o 4,9% dla kawy rozpuszczalnej.
Sprzedaż oddziału kawy i herbaty firmy Sara Lee sięgnęła w 2001 r. sumy 2,9 mlda USD, a zysk wyniósł 495 mln USD. Były to najlepsze wyniki finansowe firmy od co najmniej pięciu lat. Procter&Gamble także odnotował rekordowy rok z miliardem dolarów wpływów. Odmówił jednak udzielenia informacji o zyskach ze sprzedaży kawy, podobnie jak Néstle i Kraft. Przedstawiciele Néstle powiedzieli tylko, że wpływy z tego tytułu były w 2001 r. rekordowe.
Cztery główne koncerny kawowe – Néstle, Kraft, Sarah Lee oraz Procter&Gamble – kontrolują prawie 50% światowego rynku kawy, wypuszczając takie marki, jak Maxwell House (Kraft), Nescafé (Néstle) czy Folgers (P&G). One też powinny uczestniczyć w rozwiązaniu kryzysu. Niektórzy przedstawiciele przemysłu kawowego zauważyli rosnącą nierówność. Howard Schultz, prezes Starbucks, przemawiając w 2002 r. na spotkaniu National Coffee Association, zaapelował do innych przedstawicieli branży kawowej, aby podzielić się “kołdrą dobrobytu” z plantatorami. Szwajcarska Federacja Kawy zaproponowała “etyczny podatek kawowy” na programy rozwoju biednych regionów w wysokości ponad centa od funta kawy. Branża jednak nie zareagowała zbyt entuzjastycznie.
Równocześnie Néstle wysunęło w ubiegłym roku żądanie, by władze głodującej Etiopii zapłaciły ponad 6 mln dolarów odszkodowania za plantację kawy znacjonalizowaną 27 lat temu (wtedy nawet nie była ona własnością Néstle, ale firmy, którą Néstle przejęła później). Etiopia była gotowa zapłacić tylko 1,6 mln dolarów, więc Néstle zagroziła jej procesem międzynarodowym. To wywołało ostre protesty działaczy organizacji pomocowych, pod naciskiem których Néstle odstąpiła od swych żądań.
Skutki dla konsumentów
W dłuższej perspektywie żaden konsument nie odnosi korzyści z niskich cen, jeżeli spadają one kosztem ludzi i środowiska. Powoduje to cały łańcuch niekorzystnych konsekwencji, które jak bumerang uderzają w konsumentów. Korzyści odnoszą tylko wielkie korporacje handlujące kawą.
Jednym ze skutków niskich cen jest obniżanie jakości produktów, które stają się niesmaczne i niezdrowe z powodu większego zużycia środków chemicznych oraz gorszej opieki nad krzewami. Coraz częściej wielkie firmy zastępują droższą arabikę ze środkowoamerykańskich gór tanią robustą z Wietnamu i Brazylii. Dziś nawet 75% typowej kawy stanowi tania robusta, której kiepski smak łamie się odrobiną arabiki. Równocześnie według aktualnych standardów tylko 60-70% produktu musi stanowić naturalna kawa. Ludzie nie wiedzą, że duże koncerny kawowe mogą usuwać zły smak niskogatunkowej kawy, dodając syntetyczne substancje smakowe. Wysokiej jakości kawa bywa całkowicie pomijana. Wykorzystywana jest technologia przemysłowa, by ludzie kupowali niskogatunkową kawę, skupowaną od producentów po najniższych cenach. Mimo to ceny detaliczne prawie nie spadają, dzięki czemu rosną zyski korporacji.
Jest też wiele innych niekorzystnych skutków, które odbijają się na mieszkańcach krajów bogatych: rosnące bezrobocie w krajach konsumentów (gdyż ich towary tracą zbyt z powodu ubóstwa w krajach producentów), rosnący handel narkotykami czy zmiany klimatyczne, spowodowane drastycznymi zmianami w środowisku naturalnym itp.
Alternatywa
Niesprawiedliwym praktykom w handlu światowym przeciwstawia się międzynarodowy nurt alternatywnego handlu, opartego na zasadach etycznych, zwany Sprawiedliwym Handlem (Fair Trade), w którym człowiek jest ważniejszy od zysku. Ma on na celu pomoc w rozwoju najuboższym producentom z Trzeciego Świata. Od ponad 40 lat rozwija się na Zachodzie i ma już wielką tradycję. W tę działalność angażują się organizacje kościelne, świeckie organizacje o szerokim profilu działania, a także wyspecjalizowane organizacje, działające wyłącznie w dziedzinie Sprawiedliwego Handlu, nierzadko powoływane w formie fundacji przez koalicje organizacji, zajmujących się problemami Trzeciego Świata. Wśród organizacji Sprawiedliwego Handlu są np.: organizacje producentów, importerów, sprzedawców detalicznych, niezależne organizacje ustalające standardy, monitorujące i oceniające cały proces Sprawiedliwego Handlu, organizacje specjalizujące się w lobbingu na rzecz uregulowań prawnych na poziomie krajowym i międzynarodowym, które wnosiłyby więcej sprawiedliwości do handlu międzynarodowego; organizacje zajmujące się edukacją, czy wreszcie zrzeszające organizacje, zajmujące się Sprawiedliwym Handlem w celu koordynacji ich działalności w skali krajowej i międzynarodowej.
Sprawiedliwy Handel postawił sobie za cel stworzenie dla ubogich producentów w krajach Trzeciego Świata możliwości utrzymania się z własnej pracy bez dodatkowej pomocy. Ich produkty są kupowane za godziwą cenę bezpośrednio od spółdzielni drobnych producentów, co eliminuje rolę pasożytniczych pośredników i pozwala rolnikom uzyskiwać godziwe zarobki. Przykładem znów może być kawa: obecnie jej cena światowa wynosi ok. 0,5 USD za funt arabiki. Sprawiedliwy Handel płaci 1,26 USD (2,5 razy więcej).
Sprawiedliwy Handel kładzie też duży nacisk na ochronę środowiska. W jego ofercie dominują produkty spożywcze wytworzone metodami organicznymi. Jednym z nich jest kawa. Największym światowym dostawcą kawy organicznej jest Meksyk, który zaopatruje w nią 40% rynku.
Sprawiedliwy handel nigdy nie był tak ważny dla drobnych plantatorów kawy jak dziś. Mówi rolnik ze spółdzielni PRODECOOP w Nikaragui: “Dziś możemy przeżyć tylko dzięki wyższej cenie kawy w ramach Sprawiedliwego Handlu!”.
Choć cena kawy ze Sprawiedliwego Handlu jest wyższa, jest to jednak kawa bardzo wysokiej jakości, uprawiana metodami ekologicznymi, a więc o wiele bardziej atrakcyjna dla dbającego o swe zdrowie i wybrednego konsumenta. Miejmy nadzieję, że już niedługo będzie dostępna i w Polsce.
Sprawiedliwy Handel pod lupą
Długa jest lista produktów Sprawiedliwego Handlu. Najważniejsze są egzotyczne produkty spożywcze, z założenia uprawiane metodami ekologicznymi (duża część z nich ma odpowiednie certyfikaty). Prym wśród nich wiedzie kawa, ale należy do nich również herbata (czarna, zielona, egzotyczne herbaty owocowe i ziołowe), kakao i jego przetwory (np. czekolada), miody, cukier trzcinowy i palmowy, banany i inne owoce egzotyczne oraz ich przetwory (soki, owoce suszone, kandyzowane, dżemy itp.), orzechy egzotyczne, produkty zbożowe (ryż, quinoa, czyli komosa ryżowa itp.) i ich przetwory (chrupki, makarony, műsli itp.), fasola i inne nasiona roślin strączkowych, wina i miody pitne, cukierki i inne słodycze z produktów egzotycznych, korzenie, przyprawy i ich przetwory (np. sosy), oliwa, sól morska z ziołami lub przyprawami itp.
Są też wyroby rękodzielnicze, jak: dywany orientalne, rzemiosło artystyczne (kamienie szlachetne, biżuteria, ceramika, rzeźba itp.), plecionki, kosze, naczynia kuchenne, maty, ludowe instrumenty muzyczne, wyroby papiernicze, zabawki, odzież (w tym z nieznanych u nas kolorowych odmian bawełny, uprawianej w warunkach ekologicznych, czy ze znakomitej wełny lam i alpak) i inne wyroby włókiennicze (torby, szale, zasłony, koce, narzuty itp.), piłki sportowe.
Ofertę wzbogacają wreszcie tak nieoczekiwane produkty, jak: kosmetyki, kwiaty cięte, nagrania muzyczne czy... usługi turystyczne i fotograficzne.
Aby jakiś produkt mógł być traktowany jako produkt Sprawiedliwego Handlu, musi spełnić określone kryteria międzynarodowe, określane odrębnie dla poszczególnych towarów, co w przypadkach środków spożywczych powinno być potwierdzone certyfikatem. Certyfikaty nie są przyznawane organizacjom czy firmom uczestniczącym w ruchu Sprawiedliwego Handlu – dotyczą wyłącznie poszczególnych produktów, które następnie są oznaczane specjalnymi znakami handlowymi, będącymi gwarancją, iż oznakowany produkt spełnia kryteria Sprawiedliwego Handlu. Prawo ich używania przyznają organizacje certyfikacyjne, które nie zajmują się handlem, ale kontrolą warunków, w jakich powstają i są sprzedawane/kupowane poszczególne produkty.
Znaki certyfikacyjne pozwalają konsumentom odróżnić towary Sprawiedliwego Handlu od innych, kształtują też wśród nich poczucie odpowiedzialności za decyzje podejmowane w momencie nabywania produktów z ubogich krajów Południa.
Aby dany produkt mógł uzyskać certyfikat Sprawiedliwego Handlu, pewne obowiązki leżą po stronie producentów: muszą utworzyć demokratycznie zarządzaną organizację (np. spółdzielnię produkcyjną), w której przestrzegane są równe prawa kobiet i mniejszości etnicznych, zagwarantowane są, co najmniej ustawowe minimalne w danym kraju, płace dla pracowników oraz godne i bezpieczne warunki pracy; wykluczona jest praca dzieci i niewolników. Istnieją też określone standardy ekologiczne, np. w produkcji rolnej wykluczone jest użycie wielu pestycydów i herbicydów (stąd wiele produktów Sprawiedliwego Handlu ma równocześnie certyfikaty ekologiczne).
Znaczne obowiązki leżą też po stronie importerów: dokonywanie zakupów bezpośrednio u organizacji drobnych producentów w Trzecim Świecie, wypłacanie im co najmniej ceny minimalnej, ustalonej w ramach Sprawiedliwego Handlu, niezależnej od wahań cen światowych i najczęściej od nich znacznie wyższej, umożliwienie producentom planowania przyszłości gospodarczej poprzez zawieranie długoterminowych umów handlowych oraz wypłacanie znacznej części należności za zakontraktowany produkt z góry (aby producenci mieli środki na jego wyprodukowanie i nie uzależniali się od lichwiarzy). Importerzy powinni też współtworzyć perspektywy dla zrównoważonego rozwoju społeczności lokalnych poprzez pomoc w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych producentów oraz wypłacanie dodatkowej premii powyżej ceny minimalnej (ok. 10% od wartości zakupionego towaru; o jej przeznaczeniu decyduje demokratycznie miejscowa społeczność producentów – może ją przeznaczyć np. na budowę szkoły, ośrodka zdrowia, ujęcia wody czy drogi).
Sprawiedliwy Handel w Polsce
Coraz większe zainteresowanie tą dziedziną pomocy rozwojowej daje się zauważyć i w naszym kraju. Zaowocowało to powstaniem w Gdańsku Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu “Trzeci Świat i My”. Jest ono w trakcie organizowania swojej działalności. Rozpoczęło od działań informacyjnych i edukacyjnych – opracowało stale rozbudowywany serwis internetowy, pierwsze materiały dla nauczycieli, zestaw przezroczy i polską wersję kilku filmów o Sprawiedliwym Handlu, organizuje prelekcje i projekcje, wypożycza wystawę fotograficzną. Przygotowuje się też do wprowadzenia na rynek krajowy pierwszej partii towarów Sprawiedliwego Handlu, co nastąpi po wakacjach letnich 2005 r. W pierwszej kolejności będzie to znakomita kawa, herbata i czekolada.
Isaias Martinez, spółdzielnia UCIRI, Meksyk
Globalizacja a ubodzyW postępującym procesie globalizacji, jednym z kluczowych elementów jest integrująca się w skali światowej, gospodarka. Jej mechanizmy powodują jednak, iż bogaci stają się coraz bogatsi, podczas gdy całe społeczności, kraje i narody ulegają wyzyskowi i marginalizacji, co skazuje je na nędzę i głód. Istotne znaczenie w tym procesie ma handel międzynarodowy, którego niesprawiedliwe zasady, regulowane przez Światową Organizację Handlu (WTO), faworyzują kraje bogate i korporacje międzynarodowe, ze szkodą dla krajów ubogich. Niesprawiedliwe ceny ich produktów na rynkach światowych (nawet poniżej kosztów produkcji), utrudnienia w dostępie do rynków krajów bogatej Północy oraz zalew rynków światowych tanią, dotowaną żywnością (gł. z Unii Europejskiej i USA), powodują olbrzymie straty dla gospodarki krajów ubogich. Ma to dramatyczny wpływ na los ich mieszkańców.
Dla ubogich producentów i robotników w krajach ubogiego Południa, tzw. krajach Trzeciego Świata (najbiedniejszych krajach Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej), oznacza to często nadmiernie długie godziny morderczej pracy w skwarze albo w niezdrowych czy niebezpiecznych warunkach, co jednak nie umożliwia im wyjścia z ubóstwa. Czasami zapłata nie starcza im nawet na wyżywienie. Wykorzystywana bywa praca dzieci i niewolników. Konsumentom w krajach bogatych umożliwia to nabywanie ich produktów za cenę niższą od rzeczywistej wartości. Szukając w sklepach możliwie niskiej ceny, najczęściej nie zdają sobie sprawy, jakie są tego koszty dla ludzi i środowiska naturalnego w krajach producenckich.
Klasyczny przykład niesprawiedliwości
Kawa – najpopularniejszy napój świata i towar o największych obrotach na świecie po ropie naftowej – jest dziś powodem alarmujących doniesień. Światowe ceny kawy spadły w ostatnich latach drastycznie. Miliony drobnych plantatorów straciło ziemię, a zbieracze kawy - pracę. Z trudem walczą o przetrwanie swych rodzin.
Salome Kafuluzi z Ugandy wraz z mężem Peterem, trzynaściorgiem dzieci i wnukami uprawiali kawę i żyli z niej od 1945 r. Salome mówi: “Jesteśmy załamani. Jesteśmy nieszczęśliwi. Wszystko wokół się wali. Nie możemy kupić rzeczy niezbędnych do życia, mięsa, ryb, ryżu. Tylko słodkie ziemniaki, fasolę i matoke... (specjalna odmiana bananów do gotowania – red.). Nie możemy wysłać dzieci do szkoły”.
Nie lepiej jest w Ameryce Łacińskiej. Mówi José Angel Buitrago, który od 30 lat uprawia kawę w Matagalpie w Nikaragui: “Na mojej farmie zwykle zatrudniam ok. 100 stałych pracowników, lecz teraz mam ich tylko 20. Skończyły mi się pieniądze i będę musiał ich także zwolnić w ciągu najbliższych kilku tygodni. Skończą, żebrząc przy drodze”.
Zbieracze kawy w większości krajów Ameryki Środkowej zarabiają niecałe dwa dolary dziennie. Buitrago i tak długo utrzymał swoją plantację kawy. Ziemię większości jego sąsiadów porastają chwasty.
Skutki społeczne tego zjawiska w krajach zadłużonych i zniszczonych wojnami lat 80. i 90. są poważne. Według Banku Światowego, w latach 2001-2002 w Ameryce Środkowej i Meksyku – gdzie rosną najlepsze gatunki kawy na świecie – pracę straciło około 600 tys. osób zatrudnionych sezonowo lub na stałe. Organizacje pomocowe szacowały, że około l,5 mln chłopów w tym regionie nie miało co jeść.
W następnych latach było jeszcze gorzej. Ludność sprzedawała maszyny rolnicze i zjadała ziarno siewne. Dziesiątki tysięcy zdesperowanych ludzi udawało się z marszami głodowymi do stolicy Nikaragui, gdzie rząd bezsilnie obserwował rosnące slumsy. Pojawiły się pierwsze ofiary śmiertelne głodu, a wielu ludzi, od dłuższego czasu, żywi się dzikimi owocami i korzeniami
Z 25 mln plantatorów kawy na świecie ok. 15 mln to drobni rolnicy (wielu z nich ma zalewie po kilkanaście czy kilkadziesiąt krzewów kawy). Ich sytuacja jest szczególnie trudna. Niezdolni do bezpośredniego eksportu, muszą sprzedawać swe zbiory pośrednikom, którzy wykorzystują swą monopolistyczną pozycję i zmuszają rolników do sprzedawania zbiorów za bezcen. Jako kredytodawcy żądają nadzwyczaj wysokich odsetek. Taka eksploatacja wpędza rolników w spiralę długów i sprawia, że oni i ich rodziny pogrążają się w nędzy.
Na tę ich codzienną sytuację nałożył się w ostatnich latach drastyczny spadek cen kawy na rynkach światowych. Plantatorzy na całym świecie znaleźli się na skraju ruiny. W ponad 50 krajach miliony plantatorów i ich rodzin żyje w nędzy i głodzie. Cena płacona plantatorom spadła w ciągu ostatnich pięciu lat o 80%! Uwzględniając także inflację, plantatorzy dostają mniej niż ich przodkowie 100 lat temu. Nie mają paliwa do maszyn, jedzenia, opieki zdrowotnej, ubrań i innych rzeczy niezbędnych do życia. Ich dzieci porzucają szkoły, by pracować lub dlatego, że rodziców nie stać na czesne. Wielu rolników straciło ziemię. Dziś są bezdomni i zadłużeni, co w praktyce może oznaczać ucieczkę do slumsów lub... niewolnictwo za długi. Także dla wielu robotników rolnych, jedynym wyjściem jest masowa migracja.
Kryzys globalny
Stale spadają nie tylko światowe ceny kawy, ale też udział producentów w zyskach. W aktualnym systemie handlu rolnik, który dostarcza ziarno, otrzymuje bardzo mało z tego, co płacą konsumenci – często mniej niż 10%. Według danych International Coffee Organization, pod koniec lat 80. kraje eksportujące kawę otrzymywały ok. 10 mld USD z 30 mld USD wpływów na rynku detalicznym kawy. Dziś te wpływy są niemal dwukrotnie większe, ale eksporterzy dostają niecałe 6 mld.
Średnia cena kawy na giełdzie nowojorskiej spadła w 2003 r. do poziomu ok. 0,5 USD za funt, czyli niecałe 20% z maja 1997 r., kiedy osiągnęła 3,15 USD. Cena wysokiej jakości arabiki wynosiła mniej niż 1/5 ceny z 1997 r. Spadek cen robusty jest jeszcze bardziej dramatyczny i osiągnął poziom najniższy od 36 lat (przy uwzględnieniu czynnika inflacji są to najniższe ceny kawy w historii!). Ponieważ jednak koszty produkcji kawy w Ameryce Środkowej wynoszą aż 0,8 USD za funt, dla wielu rolników oznaczało to niewypłacalność. Zaledwie 3% plantatorów mogło liczyć na zwrot kosztów własnych.
W pierwszej połowie r. 2005 światowa cena kawy wzrosła do poziomu 0,94 USD za funt, ale to nadal nie rozwiązuje problemu. Częściowo jest to spowodowane niskimi cenami kawy po roku 1989, ale to jest tylko jedna strona medalu. Ustalana przez kraje-producentów “cena skupu“ stanowi zwykle ok. 60% ceny eksportowej (pozostałych 40% stanowi podstawowa obróbka ziarna, transport, ubezpieczenie, podatki itp., a więc koszty, które powstają już po sprzedaniu kawy przez hodowcę), co oznacza, że jest ona nadal niższa, niż koszty produkcji. Ta liczba ukrywa jednak fakt, że rolnicy zmuszeni są sprzedawać swoje zbiory miejscowym handlarzom i innym pośrednikom, a dopiero oni ją sprzedają za “cenę skupu“. W ten sposób ich prowizja znacznie zmniejsza udział hodowcy. Dlatego czy ceny są stabilne, czy nie, cena, którą płaci się rolnikom za ich ziarno, jest zbyt niska - rolnik nie tylko nic nie zarobi, ale często musi nawet do ziarna dopłacić, faktycznie dotując konsumpcję w krajach bogatych!
Wydawałoby się, że dla rolników najprostszym rozwiązaniem byłoby zmienić profil produkcji na bardziej opłacalny. Trzeba jednak sobie uświadomić, że krzew kawy zaczyna owocować po 3-4 latach od zasadzenia. Pełną wydajność osiąga dopiero po 15 latach. Likwidacja plantacji rodzinnej to zaprzepaszczenie pracy nawet kilku pokoleń.
Mimo to część plantatorów próbuje rozpocząć inne uprawy. Jednak jest to bardzo trudne, a dla większości małych gospodarstw praktycznie niemożliwe – rolnicy zainwestowali w kawę dorobek całego życia i nie stać ich na zmianę asortymentu. Zakup drzewek pomarańczowych czy awokado daleko wykracza poza ich możliwości finansowe. Przykład poprzedników, którzy sparzyli się na uprawie orzeszków ziemnych i ziarna sezamowego, też nie jest zachęcający. Próba konkurencji z hojnie dotowanymi farmerami amerykańskimi doprowadziła wielu z nich do bankructwa. Brak legalnej i jednocześnie rentownej alternatywy sprawia, że niektórzy przeznaczają swoje poletka pod uprawy narkotykowe - koki lub maku.
Przy tym na rynek kawy wkraczają kraje o niskich płacach, jak Chiny czy Wietnam. Wietnam z pomocą środków rozwojowych zwiększył swą produkcję od 1994 r. o prawie 200% (powstaje zasadnicze pytanie: czy eksperci Banku Światowego, finansującego ten projekt, rzeczywiście nie wiedzieli, jakie będą skutki takiej polityki i komu w rzeczywistości służy taka “pomoc”?). W ten sposób Wietnam zajął miejsce Kolumbii, drugiego, co do wielkości, eksportera kawy.
Produkcja kawy rośnie znacznie szybciej niż jej spożycie, którego nie da się zwiększyć – każdy z nas może skonsumować ograniczoną ilość tego napoju. Aby zrównoważyć popyt i podaż, powinny być niszczone ogromne ilości kawy niskogatunkowej. Ale to nie leży w interesie wielkich koncernów.
Złote góry dla korporacji
Choć ceny płacone producentom spadają, wielkie korporacje kawowe odnotowują rekordowe zyski. Ceny ziarna spadły od 1997 r. o 80%, ale ceny gotowego produktu w miastach amerykańskich zmalały w tym czasie tylko o 27%. Brakuje danych na temat średnich cen detalicznych kawy w całej Europie, ale jeśli posłużyć się przykładem Wielkiej Brytanii, ceny detaliczne spadły tu jeszcze mniej niż w USA – o 4,9% dla kawy rozpuszczalnej.
Sprzedaż oddziału kawy i herbaty firmy Sara Lee sięgnęła w 2001 r. sumy 2,9 mlda USD, a zysk wyniósł 495 mln USD. Były to najlepsze wyniki finansowe firmy od co najmniej pięciu lat. Procter&Gamble także odnotował rekordowy rok z miliardem dolarów wpływów. Odmówił jednak udzielenia informacji o zyskach ze sprzedaży kawy, podobnie jak Néstle i Kraft. Przedstawiciele Néstle powiedzieli tylko, że wpływy z tego tytułu były w 2001 r. rekordowe.
Cztery główne koncerny kawowe – Néstle, Kraft, Sarah Lee oraz Procter&Gamble – kontrolują prawie 50% światowego rynku kawy, wypuszczając takie marki, jak Maxwell House (Kraft), Nescafé (Néstle) czy Folgers (P&G). One też powinny uczestniczyć w rozwiązaniu kryzysu. Niektórzy przedstawiciele przemysłu kawowego zauważyli rosnącą nierówność. Howard Schultz, prezes Starbucks, przemawiając w 2002 r. na spotkaniu National Coffee Association, zaapelował do innych przedstawicieli branży kawowej, aby podzielić się “kołdrą dobrobytu” z plantatorami. Szwajcarska Federacja Kawy zaproponowała “etyczny podatek kawowy” na programy rozwoju biednych regionów w wysokości ponad centa od funta kawy. Branża jednak nie zareagowała zbyt entuzjastycznie.
Równocześnie Néstle wysunęło w ubiegłym roku żądanie, by władze głodującej Etiopii zapłaciły ponad 6 mln dolarów odszkodowania za plantację kawy znacjonalizowaną 27 lat temu (wtedy nawet nie była ona własnością Néstle, ale firmy, którą Néstle przejęła później). Etiopia była gotowa zapłacić tylko 1,6 mln dolarów, więc Néstle zagroziła jej procesem międzynarodowym. To wywołało ostre protesty działaczy organizacji pomocowych, pod naciskiem których Néstle odstąpiła od swych żądań.
Skutki dla konsumentów
W dłuższej perspektywie żaden konsument nie odnosi korzyści z niskich cen, jeżeli spadają one kosztem ludzi i środowiska. Powoduje to cały łańcuch niekorzystnych konsekwencji, które jak bumerang uderzają w konsumentów. Korzyści odnoszą tylko wielkie korporacje handlujące kawą.
Jednym ze skutków niskich cen jest obniżanie jakości produktów, które stają się niesmaczne i niezdrowe z powodu większego zużycia środków chemicznych oraz gorszej opieki nad krzewami. Coraz częściej wielkie firmy zastępują droższą arabikę ze środkowoamerykańskich gór tanią robustą z Wietnamu i Brazylii. Dziś nawet 75% typowej kawy stanowi tania robusta, której kiepski smak łamie się odrobiną arabiki. Równocześnie według aktualnych standardów tylko 60-70% produktu musi stanowić naturalna kawa. Ludzie nie wiedzą, że duże koncerny kawowe mogą usuwać zły smak niskogatunkowej kawy, dodając syntetyczne substancje smakowe. Wysokiej jakości kawa bywa całkowicie pomijana. Wykorzystywana jest technologia przemysłowa, by ludzie kupowali niskogatunkową kawę, skupowaną od producentów po najniższych cenach. Mimo to ceny detaliczne prawie nie spadają, dzięki czemu rosną zyski korporacji.
Jest też wiele innych niekorzystnych skutków, które odbijają się na mieszkańcach krajów bogatych: rosnące bezrobocie w krajach konsumentów (gdyż ich towary tracą zbyt z powodu ubóstwa w krajach producentów), rosnący handel narkotykami czy zmiany klimatyczne, spowodowane drastycznymi zmianami w środowisku naturalnym itp.
Alternatywa
Niesprawiedliwym praktykom w handlu światowym przeciwstawia się międzynarodowy nurt alternatywnego handlu, opartego na zasadach etycznych, zwany Sprawiedliwym Handlem (Fair Trade), w którym człowiek jest ważniejszy od zysku. Ma on na celu pomoc w rozwoju najuboższym producentom z Trzeciego Świata. Od ponad 40 lat rozwija się na Zachodzie i ma już wielką tradycję. W tę działalność angażują się organizacje kościelne, świeckie organizacje o szerokim profilu działania, a także wyspecjalizowane organizacje, działające wyłącznie w dziedzinie Sprawiedliwego Handlu, nierzadko powoływane w formie fundacji przez koalicje organizacji, zajmujących się problemami Trzeciego Świata. Wśród organizacji Sprawiedliwego Handlu są np.: organizacje producentów, importerów, sprzedawców detalicznych, niezależne organizacje ustalające standardy, monitorujące i oceniające cały proces Sprawiedliwego Handlu, organizacje specjalizujące się w lobbingu na rzecz uregulowań prawnych na poziomie krajowym i międzynarodowym, które wnosiłyby więcej sprawiedliwości do handlu międzynarodowego; organizacje zajmujące się edukacją, czy wreszcie zrzeszające organizacje, zajmujące się Sprawiedliwym Handlem w celu koordynacji ich działalności w skali krajowej i międzynarodowej.
Sprawiedliwy Handel postawił sobie za cel stworzenie dla ubogich producentów w krajach Trzeciego Świata możliwości utrzymania się z własnej pracy bez dodatkowej pomocy. Ich produkty są kupowane za godziwą cenę bezpośrednio od spółdzielni drobnych producentów, co eliminuje rolę pasożytniczych pośredników i pozwala rolnikom uzyskiwać godziwe zarobki. Przykładem znów może być kawa: obecnie jej cena światowa wynosi ok. 0,5 USD za funt arabiki. Sprawiedliwy Handel płaci 1,26 USD (2,5 razy więcej).
Sprawiedliwy Handel kładzie też duży nacisk na ochronę środowiska. W jego ofercie dominują produkty spożywcze wytworzone metodami organicznymi. Jednym z nich jest kawa. Największym światowym dostawcą kawy organicznej jest Meksyk, który zaopatruje w nią 40% rynku.
Sprawiedliwy handel nigdy nie był tak ważny dla drobnych plantatorów kawy jak dziś. Mówi rolnik ze spółdzielni PRODECOOP w Nikaragui: “Dziś możemy przeżyć tylko dzięki wyższej cenie kawy w ramach Sprawiedliwego Handlu!”.
Choć cena kawy ze Sprawiedliwego Handlu jest wyższa, jest to jednak kawa bardzo wysokiej jakości, uprawiana metodami ekologicznymi, a więc o wiele bardziej atrakcyjna dla dbającego o swe zdrowie i wybrednego konsumenta. Miejmy nadzieję, że już niedługo będzie dostępna i w Polsce.
Sprawiedliwy Handel pod lupą
Długa jest lista produktów Sprawiedliwego Handlu. Najważniejsze są egzotyczne produkty spożywcze, z założenia uprawiane metodami ekologicznymi (duża część z nich ma odpowiednie certyfikaty). Prym wśród nich wiedzie kawa, ale należy do nich również herbata (czarna, zielona, egzotyczne herbaty owocowe i ziołowe), kakao i jego przetwory (np. czekolada), miody, cukier trzcinowy i palmowy, banany i inne owoce egzotyczne oraz ich przetwory (soki, owoce suszone, kandyzowane, dżemy itp.), orzechy egzotyczne, produkty zbożowe (ryż, quinoa, czyli komosa ryżowa itp.) i ich przetwory (chrupki, makarony, műsli itp.), fasola i inne nasiona roślin strączkowych, wina i miody pitne, cukierki i inne słodycze z produktów egzotycznych, korzenie, przyprawy i ich przetwory (np. sosy), oliwa, sól morska z ziołami lub przyprawami itp.
Są też wyroby rękodzielnicze, jak: dywany orientalne, rzemiosło artystyczne (kamienie szlachetne, biżuteria, ceramika, rzeźba itp.), plecionki, kosze, naczynia kuchenne, maty, ludowe instrumenty muzyczne, wyroby papiernicze, zabawki, odzież (w tym z nieznanych u nas kolorowych odmian bawełny, uprawianej w warunkach ekologicznych, czy ze znakomitej wełny lam i alpak) i inne wyroby włókiennicze (torby, szale, zasłony, koce, narzuty itp.), piłki sportowe.
Ofertę wzbogacają wreszcie tak nieoczekiwane produkty, jak: kosmetyki, kwiaty cięte, nagrania muzyczne czy... usługi turystyczne i fotograficzne.
Aby jakiś produkt mógł być traktowany jako produkt Sprawiedliwego Handlu, musi spełnić określone kryteria międzynarodowe, określane odrębnie dla poszczególnych towarów, co w przypadkach środków spożywczych powinno być potwierdzone certyfikatem. Certyfikaty nie są przyznawane organizacjom czy firmom uczestniczącym w ruchu Sprawiedliwego Handlu – dotyczą wyłącznie poszczególnych produktów, które następnie są oznaczane specjalnymi znakami handlowymi, będącymi gwarancją, iż oznakowany produkt spełnia kryteria Sprawiedliwego Handlu. Prawo ich używania przyznają organizacje certyfikacyjne, które nie zajmują się handlem, ale kontrolą warunków, w jakich powstają i są sprzedawane/kupowane poszczególne produkty.
Znaki certyfikacyjne pozwalają konsumentom odróżnić towary Sprawiedliwego Handlu od innych, kształtują też wśród nich poczucie odpowiedzialności za decyzje podejmowane w momencie nabywania produktów z ubogich krajów Południa.
Aby dany produkt mógł uzyskać certyfikat Sprawiedliwego Handlu, pewne obowiązki leżą po stronie producentów: muszą utworzyć demokratycznie zarządzaną organizację (np. spółdzielnię produkcyjną), w której przestrzegane są równe prawa kobiet i mniejszości etnicznych, zagwarantowane są, co najmniej ustawowe minimalne w danym kraju, płace dla pracowników oraz godne i bezpieczne warunki pracy; wykluczona jest praca dzieci i niewolników. Istnieją też określone standardy ekologiczne, np. w produkcji rolnej wykluczone jest użycie wielu pestycydów i herbicydów (stąd wiele produktów Sprawiedliwego Handlu ma równocześnie certyfikaty ekologiczne).
Znaczne obowiązki leżą też po stronie importerów: dokonywanie zakupów bezpośrednio u organizacji drobnych producentów w Trzecim Świecie, wypłacanie im co najmniej ceny minimalnej, ustalonej w ramach Sprawiedliwego Handlu, niezależnej od wahań cen światowych i najczęściej od nich znacznie wyższej, umożliwienie producentom planowania przyszłości gospodarczej poprzez zawieranie długoterminowych umów handlowych oraz wypłacanie znacznej części należności za zakontraktowany produkt z góry (aby producenci mieli środki na jego wyprodukowanie i nie uzależniali się od lichwiarzy). Importerzy powinni też współtworzyć perspektywy dla zrównoważonego rozwoju społeczności lokalnych poprzez pomoc w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych producentów oraz wypłacanie dodatkowej premii powyżej ceny minimalnej (ok. 10% od wartości zakupionego towaru; o jej przeznaczeniu decyduje demokratycznie miejscowa społeczność producentów – może ją przeznaczyć np. na budowę szkoły, ośrodka zdrowia, ujęcia wody czy drogi).
Sprawiedliwy Handel w Polsce
Coraz większe zainteresowanie tą dziedziną pomocy rozwojowej daje się zauważyć i w naszym kraju. Zaowocowało to powstaniem w Gdańsku Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu “Trzeci Świat i My”. Jest ono w trakcie organizowania swojej działalności. Rozpoczęło od działań informacyjnych i edukacyjnych – opracowało stale rozbudowywany serwis internetowy, pierwsze materiały dla nauczycieli, zestaw przezroczy i polską wersję kilku filmów o Sprawiedliwym Handlu, organizuje prelekcje i projekcje, wypożycza wystawę fotograficzną. Przygotowuje się też do wprowadzenia na rynek krajowy pierwszej partii towarów Sprawiedliwego Handlu, co nastąpi po wakacjach letnich 2005 r. W pierwszej kolejności będzie to znakomita kawa, herbata i czekolada.
Międzynarodowa definicja
Sprawiedliwego Handlu Sprawiedliwy Handel to partnerstwo między producentami i kupującymi, którzy pracują na rzecz usunięcia upośledzenia społecznego producentów dla zwiększenia dostępu producentów do rynków i promowania zrównoważonego rozwoju. Jego misją jest szerzenie przy pomocy handlu równości społecznej, ochrony środowiska i bezpieczeństwa ekonomicznego.
Sprawiedliwy Handel jest alternatywą dla konwencjonalnego handlu międzynarodowego. Jest to partnerstwo handlowe, które ma na celu zrównoważony rozwój zmarginalizowanych i nieuprzywilejowanych producentów. Usiłuje to osiągnąć przez zapewnienie lepszych warunków handlu, podnoszenie świadomości i kampanie. |
Znaki Sprawiedliwego Handlu
Od marca 2003 r. w całej Unii Europejskiej został ujednolicony znak certyfikacyjny FLO Int. (używany jest też w Japonii), organizacji parasolowej, ustalającej standardy i kryteria i zrzeszającej krajowe inicjatywy certyfikacyjne, kontrolujące cały łańcuch handlowy Sprawiedliwego Handlu – od producenta, poprzez eksporterów, importerów, przetwórców itp. aż do hurtowni sprzedającej towary detalistom. Znak ten jest używany dla produktów spożywczych, kwiatów ciętych, roślin ozdobnych i piłek sportowych, w przygotowaniu są standardy dla wyrobów rzemieślniczych i herbat ziołowych. Stopniowo, w miarę wyczerpywania się wcześniej wyprodukowanych towarów i materiałów informacyjnych, zastępuje on stare znaki narodowych organizacji certyfikacyjnych zrzeszonych w FLO.
Jedyny europejski członek FLO, Fundacja Max Havelaar w Szwajcarii, używa nadal swój tradycyjny znak certyfikacyjny (inne oddziały krajowe Max Havelaar używają już nowego znaku). Niektóre organizacje Sprawiedliwego Handlu świadomie rezygnują z używania tych znaków. Tak postępuje np. niemiecka firma Ökotopia (http://www.oekotopia-berlin.de), gdyż jej standardy socjalne i ekologiczne są wyższe niż międzynarodowe standardy Sprawiedliwego Handlu. W związku z tym rezygnuje również z określania swych towarów jako „towary Sprawiedliwego Handlu”. Określa je jako „towary handlu solidarnościowego”. Z kolei włoska organizacja, CTM Altromercato (http://www.altromercato.it) przestrzega wszystkich międzynarodowych standardów Sprawiedliwego Handlu, ale nie używa jego znaków. Swoje produkty firmuje własną nazwą i logo. Uważa bowiem, że np. kawa CTM Altromercato to nie to samo, co teoretycznie możliwa kawa z certyfikatem Sprawiedliwego Handlu, produkowana przez jakiś koncern słynący z niesprawiedliwych praktyk handlowych, np. Néstle. CTM Altromercato argumentuje, że w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by certyfikat Sprawiedliwego Handlu na jeden ze swych produktów uzyskał dowolny koncern, a posługując się nim, zrobił sobie dużą reklamę, nie rezygnując zarazem z niesprawiedliwych praktyk w przypadku wszystkich pozostałych produktów. Obawiając się tego, CTM Altromercato uważa, że certyfikat powinien być przyznawany organizacjom i firmom, które całą swą działalność prowadzą na zasadach Sprawiedliwego Handlu. Wiele organizacji - w tym duże organizacje niemieckie - ze względu na koszty certyfikacji, część swych produktów sprzedaje do konwencjonalnej sieci handlowej (np. do supermarketów) ze znakiem certyfikacyjnym, aby nabywcy mogli je odróżnić od innych towarów. Resztę - tylko ze swym logo - do sklepów Sprawiedliwego Handlu, które sprzedają tylko takie produkty. Sklepy te zdobyły już na Zachodzie Europy miejsce w świadomości społecznej oraz zaufanie szerokiej rzeszy zaangażowanych konsumentów, dla których logo znanych organizacji Sprawiedliwego Handlu oraz fakt sprzedaży towaru w sklepie specjalistycznym, jest wystarczającą rękojmią przestrzegania uczciwych zasad handlowych. Odrębny znak jest używany dla dywanów orientalnych. Istnieje też znak certyfikacyjny dla kwiatów ciętych, importowanych z krajów Południa. Jest też znak organizacji Sprawiedliwego Handlu, przyznawany przez IFAT organizacjom, które w całej swojej działalności spełniają określone kryteria. Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu “Trzeci Świat i My” zaprasza do współpracy Stowarzyszenie rozpoczyna swą działalność, dlatego cenna będzie pomoc każdego, kto lubi odkrywać nowe horyzonty i podejmować niezwykłe wyzwania. Szukamy osób, które chciałyby zostać wolontariuszami lub/i członkami Stowarzyszenia, które chciałyby dla siebie, swej rodziny i znajomych nabywać towary Sprawiedliwego Handlu. Będą potrzebne osoby do pomocy w dystrybucji towarów Sprawiedliwego Handlu, a także by informować i edukować o tym nowym sposobie działania, przygotowywać materiały edukacyjne i informacyjne, tłumaczyć różnorodne teksty itp. Szczegółowe informacje o możliwościach współpracy można znaleźć na stronach internetowych Stowarzyszenia, uzyskać telefonicznie lub pocztą. Kontakt: Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu “Trzeci Świat i My” ul. ks. Józefa Zator Przytockiego 3 80-245 Gdańsk-Wrzeszcz tel.: 0-5834-55-100 (8.30-10.00) tel./faks: 341-01-41 wewn. 40 www.sprawiedliwyhandel.pl e-mail: info@sprawiedliwyhandel.pl, sprawiedliwy.handel@wp.pl |
Komentarze