UNOCAL daje za wygraną
Od kilkunastu już lat na Myanmar (dawna nazwa tego kraju, Birma, pozostaje w powszechnym użyciu) prowadzone są kampanie na rzecz praw człowieka i ochrony środowiska naturalnego. Międzynarodowe korporacje (głównie amerykańskie), które budują tam rurociągi naftowe i gazociągi, używają skorumpowanej armii Birmy do “zabezpieczenia” inwestycji. A “zabezpieczać” trzeba, ponieważ mieszkańcy Birmy i ekolodzy protestują przeciwko procedurom wydawania pozwoleń na budowę szybów naftowych oraz przeciwko niszczeniu lasów. W okolicach rurociągów, bez praktycznie żadnego zezwolenia, wycina się lasy na drogi dojazdowe czy parkingi dla wojska “pilnującego” szybów. Organizacje praw człowieka oskarżają militarny reżim Birmy o stosowanie przemocy wobec miejscowej ludności (gwałty, przymusowa praca, a nawet mordowanie dzieci), Takie praktyki mają zmusić ludzi do zaakceptowania rurociągów. Dopiero od paru lat nie-Amerykanie mogą w amerykańskich sądach pozywać amerykańskie firmy o pogwałcenie praw człowieka poza granicami USA. Nie jest jednak jasne, jakie mogą być konsekwencje w przypadku udowodnienia w sądzie, że przykładowo dana firma przymykała oczy na to, co robią pracujący dla niej żołnierze np. w Myanmar.
Od 1996 r. w amerykańskim sądzie toczy się sprawa przeciwko korporacji Unocal, którą amerykańskie grupy praw człowieka oskarżają o tolerowanie (jeśli nie nadzorowanie) barbarzyńskich metod stosowanych na Birmie i nie tylko. Ponadto Unocal często nie porządkował terenów wokół budowy rurociągu czy rafinerii, czasem zmuszony do tego dopiero wskutek działań Zielonych. Adwokaci Unocalu przeciągali sprawę sądową prawie 8 lat, wiedząc, że 36 podobnych spraw innych korporacji zakończyło się na ich korzyść. Pomimo jawnego nacisku na sądownictwo ze strony “grup biznesowych” i rządu Busha, grupy takie jak Earth Right International, z jej założycielką Katie Redford, oraz mieszkańcy Birmy nie poddawali się. W grudniu 2004 r. korporacja Unocal dała za wygraną. Podpisano niejawne porozumienie, o którym mieszkańcy przyrurociągowych wiosek birmańskich wyrażają się bardzo pozytywnie. Teraz dopracowywane są szczegóły ugody.
Lata procesów wspierane były kampanią nawołującą do bojkotu Unocalu i wycofania się tej firmy ze zdewastowanych przez nią obszarów przyrodniczych. Odbywały się marsze, akademie, spotkania w radach miast. Efektem było m.in. przyjęcie przez wiele urzędów miejskich rezolucji uniemożliwiających korporacji Unocal prowadzenie działalności w danym mieście.
Chociaż Unocal jest poza trójką największych korporacji naftowych USA i nie ma tylu szybów, co niektóre inne firmy, to grudniowe porozumienie (zazwyczaj takie umowy są niejawne) na pewno sprawi, że zostaną wytoczone podobne procesy. Warto pamiętać, że w 2002 r. Gap (wraz z mniejszymi firmami) zapłaciła azjatyckim robotnikom „ciche odszkodowanie”, unikając głośniej rozprawy sadowej.
Grudniowe porozumienie (de facto zwycięstwo koalicji praw człowieka) to duży sukces, symbol małej, ale korzystnej zmiany w sądownictwie, początek rzeki procesów… Najczęściej motywem takich rozpraw jest pogwałcenie praw człowieka, ale przy okazji ludzie dowiadują się także o niszczeniu środowiska naturalnego przez daną korporację. Gdyby nie procesy taka informacja zostałaby zignorowana przez masmedia. Na marginesie można dodać, że nieistniejący już Polish American Environmental Alliance, aktywnie brał udział w kampanii birmańskiej.
Od 1996 r. w amerykańskim sądzie toczy się sprawa przeciwko korporacji Unocal, którą amerykańskie grupy praw człowieka oskarżają o tolerowanie (jeśli nie nadzorowanie) barbarzyńskich metod stosowanych na Birmie i nie tylko. Ponadto Unocal często nie porządkował terenów wokół budowy rurociągu czy rafinerii, czasem zmuszony do tego dopiero wskutek działań Zielonych. Adwokaci Unocalu przeciągali sprawę sądową prawie 8 lat, wiedząc, że 36 podobnych spraw innych korporacji zakończyło się na ich korzyść. Pomimo jawnego nacisku na sądownictwo ze strony “grup biznesowych” i rządu Busha, grupy takie jak Earth Right International, z jej założycielką Katie Redford, oraz mieszkańcy Birmy nie poddawali się. W grudniu 2004 r. korporacja Unocal dała za wygraną. Podpisano niejawne porozumienie, o którym mieszkańcy przyrurociągowych wiosek birmańskich wyrażają się bardzo pozytywnie. Teraz dopracowywane są szczegóły ugody.
Lata procesów wspierane były kampanią nawołującą do bojkotu Unocalu i wycofania się tej firmy ze zdewastowanych przez nią obszarów przyrodniczych. Odbywały się marsze, akademie, spotkania w radach miast. Efektem było m.in. przyjęcie przez wiele urzędów miejskich rezolucji uniemożliwiających korporacji Unocal prowadzenie działalności w danym mieście.
Chociaż Unocal jest poza trójką największych korporacji naftowych USA i nie ma tylu szybów, co niektóre inne firmy, to grudniowe porozumienie (zazwyczaj takie umowy są niejawne) na pewno sprawi, że zostaną wytoczone podobne procesy. Warto pamiętać, że w 2002 r. Gap (wraz z mniejszymi firmami) zapłaciła azjatyckim robotnikom „ciche odszkodowanie”, unikając głośniej rozprawy sadowej.
Grudniowe porozumienie (de facto zwycięstwo koalicji praw człowieka) to duży sukces, symbol małej, ale korzystnej zmiany w sądownictwie, początek rzeki procesów… Najczęściej motywem takich rozpraw jest pogwałcenie praw człowieka, ale przy okazji ludzie dowiadują się także o niszczeniu środowiska naturalnego przez daną korporację. Gdyby nie procesy taka informacja zostałaby zignorowana przez masmedia. Na marginesie można dodać, że nieistniejący już Polish American Environmental Alliance, aktywnie brał udział w kampanii birmańskiej.