UWAGI NA MARGINESIE WYDARZEŃ W PRADZE 26. 9
Pojawienie się międzynarodowego ruchu protestu przeciw niekorzystnym skutkom społecznym globalizacji jest, moim skromnym zdaniem, najważniejszym wydarzeniem na świecie w ciągu ostatniego roku. O wiele ważniejszym niż, dajmy na to, rewolucja burżuazyjno-demokratyczna w Belgradzie, albo – bez obrazy żadnego z Wielce Czcigodnych Panów Prezydentów i Kandydatów – kampanie wyborcze w Polsce, Rosji czy nawet USA.Oto po raz pierwszy od wielu, wielu lat tak szerokie spektrum sił społecznych: komuniści i anarchiści, ekolodzy i związkowcy, jak również ruchy walczące z dyskryminacją ze względów płci, rasy, narodowości, orientacji seksualnej itd. – wszyscy oni ośmielili się rzucić otwarte wyzwanie panującemu porządkowi. I bardzo dobrze się stało, że jedna z okazji do zademonstrowania swego sprzeciwu trafiła się właśnie w Pradze, tak niedaleko od polskich granic. Dzięki temu w akcji „S-26” mogło wziąć udział wielu młodych ludzi z Polski, których być może nie było stać na wyprawę do Bangkoku czy Seattle.
Początek został już zrobiony i nie wątpię, ze ten ruch protestu i w Polsce zapuści korzenie. Mam nadzieję, że wkrótce usłyszymy o dalszych wydarzeniach z tej serii. Najbliższą okazją będzie zapewne grudniowy szczyt Unii Europejskiej w Nicei. I tu właśnie trzeba sobie powiedzieć o słabościach Ruchu – nazwać je, żebyśmy wiedzieli na czym stoimy i na co trzeba jeszcze zwrócić uwagę. Nie to jest na razie największą słabością Ruchu, iż nie dorobił się jeszcze spójnej ideologii, rozpoznawalnych przywódców, zestawu symboli i haseł propagandowych, a nawet krótkiej i jasnej nazwy własnej – chociaż to oczywiście tez ważne sprawy.
Ale ostatecznie nie od razu Kraków zbudowano, jak mówi mądre przysłowie. Nie można się spodziewać załatwienia tych wszystkich problemów w ciągu roku – choć niewątpliwie trzeba je będzie jakoś rozwiązać! Nawet nie to jest największą słabością, że Ruch jest wielonurtowy i są w nim rożne tendencje, które można by wyrazić hasłami: powstrzymać globalizację, a kapitalizm ucywilizować, obalić kapitalizm razem z jego globalizacją, obalić kapitalizm, a globalizację ucywilizować. Wiele już było w historii świata niejednorodnych, wielonurtowych ruchów społecznych, które mimo to potrafiły coś osiągnąć.
Ważne oczywiście jest w związku z tym, by przeciwnicy Ruchu nie zdołali go podzielić i skłócić. Ale słabością największą Ruchu jak na razie jest – jakkolwiek brzmi to paradoksalnie – to iż z góry wiadomo, co się dalej będzie działo, gdzie i kiedy (Nicea, grudzień 2000 r.) Tylko pierwsza akcja, pod koniec 1999 r. w Seattle, była dość żywiołowa i spontaniczna, pozostałe zaś były już w pełni zaplanowane i przygotowane. Z jednej strony świadczy to niewątpliwie o dobrej organizacji Ruchu, z drugiej jednak także o tym, iż pozostaje on jeszcze organizacją kadrową – bo masy lubią działać żywiołowo, a nie według z góry wytyczonego planu.
Skądinąd spontaniczne, oddolne akcje protestu też się zdarzają, oczywiście – ale one stawiają przed sobą cele konkretne i minimalne, typu: podwyżka płacy, obrona miejsc pracy, poprawa jej warunków itd., a nie cele dalekosiężne. Wiec to jest teraz nakazem chwili: Aktywiści Ruchu muszą „iść w lud” i tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć, ku czemu zmierza cała ta globalizacja i jaki gotuje kres kapitalizmowi. Dopiero wtedy, gdy idea Ruchu wejdzie w masy, to stanie się siłą społeczną, zdolną do wykonania wielkiego zadania, jakie przed nimi stoi. Przecież – jak mówi Manifest – Sie haben Welt zu gewinnen– mają zwyciężyć świat.
Cezary Cholewiński