Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Uwolnijmy książki! - bookcrossing

UWOLNIJMY KSIĄŻKI! - BOOKCROSSING

To moja pierwsza akcja – rozglądam się niepewny, czy ktoś zauważy, co szykuję. Siląc się na spokojny krok, mijam siedzących na korytarzu ludzi, opieram się o parapet, nieznacznym ruchem kładę na nim książkę. Odchodzę szybkim krokiem pewny, że za chwilę usłyszę: “Ej, zostawiłeś książkę!”. Stało się – jestem bookscrosserem! Z ukrycia obserwuję dziewczynę, która udaje, że wygląda przez okno, spoglądając co chwila na pozostawioną przeze mnie książkę. Sukces – schowała ją do torby!

“Uwolnijmy książki!” to hasło ogólnoświatowej już akcji – bookcrossing (w dowolnym tłumaczeniu na polski: “książkokrążenie”). Jej celem jest “uwalnianie” książek tak, by mogły trafić do jak największej liczby czytelników. Specjalnie oznakowany egzemplarz zostawia się w dowolnym miejscu, gdzie czeka na kolejnego czytelnika, który po przeczytaniu udostępnia go kolejnym. Dodatkowo, każda książka ma swój numer identyfikacyjny – BIP, który otrzymuje się przy jej rejestracji na www.bookcrossing.pl. Każdy znalazca po wejściu na tą stronę i wpisaniu numeru, może prześledzić jej dotychczasowe losy!

Kolejna misja. Tym razem działamy na krakowskim rynku. Siadamy na murku, dyskretnie kładziemy książkę i uciekamy niemalże biegiem. Dziewczyna, która siedziała obok nas najpierw obojętnie spogląda na leżącego obok niej Coelho, potem zaczyna się nieznacznie przesuwać w jego kierunku. Przeciąga się i podpiera o murek, a jej ręka “przypadkowo” trafia na książkę. Czyżby kolejny sukces? Niestety – odkłada ją z powrotem. Może nie przepada za Coelho? A może boi się terrorystów?

Idea bookcrossingu przywędrowała do nas z Ameryki. To właśnie tam 17.4.2001 Ron Hornbaker uruchomił pierwszy internetowy serwis “uwalnianych książek”. Dziś amerykański ruch to ponad 200 tys. zarejestrowanych osób! W Polsce od października 2003 r. 4320 osób “uwolniło” 15585 książek. 6 kwietnia można się było przekonać, że bookcrossing to nie tylko działanie w Internecie. Podczas ogólnopolskiego Dnia Książki organizowane były różnorakie akcje – marsze, spotkania, koncerty i oczywiście wielkie “uwalnianie książek”.

Loguję się na stronie akcji i podaję numery uwolnionych książek. “Idę sobie instytutem a tu patrzy na mnie “Śniadanie mistrzów”! Dobry dzień. Uwolnię przed świętami.” Ktoś znalazł moją książkę i ją zarejestrował! To chyba najprzyjemniejsza rzecz w bookcrossingu – patrzenie, jak zostawiona przez nas książka, przechodzi z rąk do rąk ludzi, którzy cieszą się, że mają szansę ją przeczytać.

Pewne zamieszanie w polskim bookcrossingu spowodowała “Gazeta Wyborcza”, która zorganizowała własną akcję “Podaj książkę” z własną numeracją i własnym serwisem. Społeczność internetowa odebrała ją generalnie jako promocję księgarni “Czuły barbarzyńca”, gdzie mieści się centrum akcji “Gazety”. Nie da się jednak ukryć, że tak silne medium, jak “Gazeta”, potrafi chociażby przekonać niektóre wydawnictwa do uwalniania książek. Można sobie jednak zadać pytanie, czy nie większym pożytkiem byłoby na przykład rozdanie tych książek, chociażby bibliotekom w wiejskich szkołach, gdzie ani bookcrossing, ani Internet, ani żadne nowe książki nie docierają. Nie jestem również przekonany do instytucjonalizacji całej akcji, a tak odbieram np. tworzenie “półek bookcrossingu”, czyli miejsc, do których książki byłyby niejako przypisane. Takie miejsca powstają jak grzyby po deszczu, bookcrossingową półkę można podziwiać również w siedzibie Wydawnictwa “Zielone Brygady”. Jednak prawdziwa magia to znalezienie ciekawej książki w niespodziewanym miejscu czy momencie. I takich chwil sobie i Wam życzę.

Filip Kopij
bonanza9@poczta.onet.pl
26.4.2004
Filip Kopij