Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

WRÓBEL CZY GOŁĄB

Analizując kierunki działań ruchu ekologicznego zaczynam ostatnio odnosić wrażenie, iż jest to bardziej sztuka dla sztuki, niż konkretne rozwiązywanie problemów związanych z ochroną środowiska. Ograniczone zasoby osobowe, finansowe i techniczne, którymi dysponuje ruch eko powinny skłaniać do ich koncentracji na głównych zagadnieniach, tymczasem są one rozpraszane w myśl dość kontrowersyjnej w tym wypadku zasady – „wszystko albo nic”. W rezultacie to właśnie „nic” może być efektem takiej – przepraszam nadwrażliwych za wyrażenie – polityki, która zakłada osiągnięcie „wszystkiego”. Bawimy się, tak – bawimy się – w ratowanie pojedynczych gatunków w imię źle pojmowanej strategii – „myśl globalnie – działaj lokalnie”, podczas gdy w przeciągu kilku najbliższych dziesięcioleci zagrożone zostaną podstawy całego ziemskiego ekosystemu. Co nam przyjdzie z uratowania paru gatunków roślin czy zwierząt, jeśli i tak zginą one na skutek zmieniającego się gwałtownie klimatu, w dodatku razem z gatunkami, które dziś nie są jeszcze zagrożone bądź nie są zagrożone na taką skalę? Cały nasz wysiłek pójdzie na marne na skutek źle ustawionych priorytetów. Ktoś się oburzy – „nie ma mniej i bardziej ważnych spraw, jeśli chodzi o środowisko naturalne”. Myślmy tak dalej, a obudzimy się z ręką w nocniku.

Dramat polega na tym, iż jesteśmy postawieni wobec wyboru, którego nie chcemy dokonać – wróbel w garści czy gołąb na dachu. Nie wiadomo, czy w ogóle będziemy umieli go dokonać... Nie zmienia to jednak faktu, iż ten wybór będzie się stawał sprawą coraz bardziej naglącą i ewidentną nawet dla laika. Przypomnę parę danych.

W ciągu ostatnich 20 tys. lat średnia temperatura Ziemi wzrosła o 1.5oC. Przewiduje się, iż w tym stuleciu może ona wzrosnąć o 3-4 stopnie. Efekty tego są już widoczne, od paru lat regularnie na wiosnę w Polsce mamy do czynienia z huraganowymi wiatrami, kiedyś występującymi jedynie od czasu do czasu.

Zmienią się rośliny, które będzie można uprawiać i rejony, w których będzie można zajmować się rolnictwem. Opady deszczów na północy globu mogą wzrosnąć, co doprowadzi do gnicia plonów, rozwoju chwastów, chorób i owadów z powodu nadmiernej wilgoci.

Nastąpi też wymieranie lasów, zmienią się prądy oceaniczne.

Pas pustynny na Saharze poszerzy się i przesunie na północ, co doprowadzi do masowej migracji ludności z tych obszarów. To zaś spowoduje zwiększenie się ilości konfliktów na tle dostępu do żywności i wody.

Obszar występowania huraganów powiększy się, gdyż powstają one tam, gdzie średnia temperatura wynosi 27oC. Sezon huraganów może się wydłużyć od 50 nawet do 100%.

Podniesie się poziom morza. W ciągu ostatnich 100 lat podniósł się on o 15 cm. W ciągu następnych 30-40 lat prognozuje się podniesienie poziomu morza o dalsze 30 cm a za 100 lat o 1-2 m. Zagrożone zalaniem zostaną największe skupiska ludzkie i centra przemysłowe, a co gorsza – nastąpi wymycie do morza tysięcy ton zanieczyszczeń, które odkładały się u ujść rzek przez ostanie kilkaset lat.

Zniszczone zostaną bezpowrotnie mokradła, będące miejscem rozmnażania się największej ilości gatunków ptaków wodnych. Podniesienie się poziomu morza spowoduje monstrualne straty spowodowane porwaniem przez fale tysięcy kilometrów plaż. Gdy morze podniesie się o 1 m, ubędzie średnio 100 m plaży. W samych Stanach Zjednoczonych koszt zastąpienia porwanego przez morze piasku to 50 mld $ rocznie.

Nasilający się efekt cieplarniany jest największym zagrożeniem dla całego ziemskiego ekosystemu. Co gorsza, procesu tego nie można już zatrzymać... Można natomiast ograniczyć jego rozmiary, ale działanie trzeba podjąć natychmiast, koncentrując na tym zagrożeniu maksimum dostępnych środków. Nie ma już czasu na przepychanki, zbyt wiele czasu straciliśmy na bicie piany. Wiemy co trzeba robić, teraz należy jedynie egzekwować odpowiednie działania od polityków oraz samemu rozpocząć działania oddolne. Wszelkie inne sprawy należy wg mnie ograniczyć do niezbędnego minimum, działań o charakterze zachowawczym, rezygnując – przynajmniej na jakiś czas – z działań o charakterze odtwórczym, z wyjątkiem takich, które służą rozwiązaniu powyższego problemu. Jeśli nie uda się nam ograniczyć rozmiarów tego zagrożenia, wszelkie inne sprawy są bez znaczenia.

Ryszard Kukiełka
skory@wp.pl
Ryszard Kukiełka