Z FRONTU WOJNY IDEOLOGICZNEJ (4)
Jak doniósł „Nasz Dziennik” z 12.11.2001 ks. bp Kazimierz Ryczan z Kielc wygłosił w Święto Niepodległości homilię, w której m.in. zagrzmiał na ekologów. Przestrzegając przed różnymi zagrożeniami dotyczącymi Ojczyzny wezwał: „Nie przemalowujcie jej na zielono – Ojczyzna to nie tylko ekologia, rośliny, opuszczone psy i koty. One nie są ważniejsze od dziecka nienarodzonego” (podkreślenie moje – AD). Nieufny i pełen rezerwy (najoględniej mówiąc), stosunek katolickich fundamentalistów do ruchów oraz nawet samych idei ekologicznych, jest sprawą powszechnie znaną. Przejawy tego miałem okazję kilkakrotnie sygnalizować na łamach ZB – głównie w oparciu o doniesienia i enuncjacje z łamów„Naszego Dziennika” – nieoficjalnego organu narodowo-katolickich fundamentalistów. Raz też spotkałem się na jego łamach z rezonansem.Ta wymiana uszczypliwości skłania mnie jednak do niewesołych refleksji. Zagrożenia ekologiczne to bowiem problem na tyle poważny, że wymaga współdziałania ze strony ludzi dobrej woli, niezależnie od ich światopoglądowych opcji. Należałoby zatem poszukiwać tego, co tych zwolenników różnych opcji łączy, a nie akcentować tego, co ich dzieli. A to drugie właśnie czynią fundamentaliści w złudnej nadziei pozyskania innych (choćby poprzez narzucenie) dla swych racji: akceptacji przez „błądzących” jedynej Prawdy (koniecznie pisanej z dużej litery!).
A przecież mimo tego istnieje współdziałanie instytucji, środowisk i osób z kręgów związanych z polskim Kościołem katolickim, z ewidentnie pozakonfesyjnymi środowiskami ekologicznymi. Należałoby zatem to współdziałanie cenić i nie psuć atmosfery nieprzemyślanymi i naprawdę niepotrzebnymi napaściami na inaczej myślących ekologów.
AD