Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Z SZABLAMI NA CZOŁGI

Z SZABLAMI NA CZOŁGI
Dzika przyroda potrzebuje ochrony i w wielu miejscach nawet ścisłej, żeby nie wyginęły najrzadsze gatunki i ekosystemy, żeby procesy w niej zachodzące mogły odbywać się w sposób niezakłócony. Ochronę tę mają zapewnić służby ochrony środowiska, parki, konserwatorzy przy współpracy z samorządami, leśnikami, organizacjami ekologicznymi i naukowcami. Konkretne miejsca i regiony mają być chronione przez dostępne w ustawodawstwie formy i metody ochrony. Narzędzia którymi dysponujemy często okazują się bezużyteczne. Po kilku latach obserwacji tej dziedziny życia, zaczyna mi to przypominać pewne porównanie obrony przed Niemcami w 1939, kiedy to „wrześniowi” żołnierze jechali z „szablami na czołgi”.

Z lekcji biologii, telewizji lub w skrajnych przypadkach własnych zainteresowań mniej więcej każdy wie cokolwiek o podstawowych rzeczach potrzebnych do życia naturalnym lasom. Wiadomo, że drzewa powinny być w różnym wieku i różnych gatunków, wtedy w przypadku gradacji czy chorób część drzew zawsze przetrwa. Ba, w naturalnych lasach gradacje i choroby nie występują w takich częstotliwościach i skali jak w sztucznych plantacjach drzew (może z wyjątkiem Puszczy Białowieskiej widzianej oczyma leśników). Wiadomo też, że drzewa powinny być rodzime dla regionu, genetycznie przystosowane do panujących tu gatunków. Poziom wód gruntowych winien regulować się samodzielnie (tam gdzie jest to możliwe). Są w takim lesie potrzebne dziuplaste i stare drzewa będące domem wielu ptaków, ssaków i owadów. Wiele ptaków, ssaków i owadów potrzebne jest drzewom, choćby do rozniesienia nasion. Po pewnym czasie drzewa te kładą się na ziemi, żeby stać się domem i pożywieniem dla setek innych stworzeń od najmniejszych mikrobów przez liczne owady, pająki (i inne „robactwo”) do ptaków, gadów i ssaków włącznie. Upadając tworzą wykroty będące schronieniem dla niejednego większego istnienia. Las taki powstaje drogą sukcesji pierwotnej tudzież wtórnej, stopniowo zarastając jeziora , łąki, torfowiska, nieużytki i inne tereny otwarte.
Obecnie jak wiadomo człowiek dąży do tego, żeby w jakikolwiek sposób z każdego miejsca wynikały określone korzyści gospodarcze. Niewielkie mają tu znaczenie potrzeby związane z zachowaniem innych gatunków, bioróżnorodności, czystości atmosfery czy krajobrazu. Bardziej stawia się na: pozyskanie drewna, produkcję rolną, budynki mieszkalne, infrastrukturę techniczną, wydobycie surowców itp. Z rzadka człowiek przypomina sobie o tym, że jest jakieś środowisko naturalne, które ginie i potrzebuje pomocy, więc tworzy różne parki i rezerwaty w celu jego ochrony. Jednak i tam nie potrafi się opanować przed ingerencją w naturalne procesy, które usiłują zachodzić w resztkach lasów i bagien. Czasem posuwa się do budowy infrastruktury w celach komercyjnych (czego przykładem są kolejne wyciągi i stoki narciarskie w Tatrach). A czasem jedynie przebudowuje drzewostan uważając, że żyjące w rezerwacie lub parku gatunki drzew są niewłaściwe dla siedliska.
Istnieją u nas różne formy ochrony, ale z pewnego punktu widzenia wszystkie są wadliwe.
Rezerwaty częściowe: istnieją pewne problemy w samym powołaniu rezerwatu – należy wykonać najczęściej kosztowny plan ochrony i mieć fundusze na ewentualny wykup gruntów. Zawsze jest jakiś najważniejszy przedmiot ochrony, w celu którego utrzymania przewiduje się różne prace na terenie rezerwatu nazywane przebudową drzewostanu lub koszenia łąk. Oznacza to planową ingerencję, pod której hasłami robi się różne rzeczy. Procesy naturalne mają najczęściej niewielkie pole manewru.
Rezerwaty ścisłe: podobnie jak przy częściowych są problemy z ich powołaniem z przyczyn ekonomicznych: przygotowanie planu ochrony, wskazany wykup terenu. Poza tym jest to forma ochrony powoływana niezwykle rzadko, niemal tylko w parkach narodowych. Przyroda ma tu ogromne pole manewru, ale rezerwatów tych jest bardzo niewiele.
Istnieją strefy ochronne dla gniazd i miejsc stałego pobytu wyznaczonych rzadkich gatunków – są ludzie, którzy takie strefy traktują jako jedną z metod skutecznej ochrony przyrody w lasach, ponieważ strefa ta jest zakładana obowiązkowo w przypadku udowodnienia występowania jednej z rzadkości. Faktycznie jest czymś w rodzaju małego ścisłego rezerwatu, bowiem w określonej (dla każdego gatunku osobno) odległości od miejsca lub gniazda nie wolno niczego robić przez cały rok. Podstawową wadą tej „formy ochrony” jest fakt, że miejsca stałego pobytu lub nawet gniazdowania nie są trwałe. Teraz jest gniazdo więc jest strefa, za rok może być wichura, gniazdo spadnie i jeżeli właściciele nie zbudują nowego, to strefa traci rację bytu.
Parki narodowe: procedura promowania, przygotowania i zatwierdzania projektu trwa latami, a nawet dziesiątkami lat, przy czym w ostatniej chwili może być zniweczona przez leśników lub podburzoną społeczność lokalną. Bardzo dużo funduszy trzeba na utrzymanie parku, a zwłaszcza obiektów takich jak Dyrekcja. Plan ochrony zawiera plan odstrzału, plan wyrębów (a te bywają pokaźne). Władze dosyć często stanowią dawni leśnicy. Nigdy nie jest tak, żeby cały park był rządzony przez naturę jej prawami.
Parki krajobrazowe: podobnie jak przy parkach narodowych pojawiają się duże koszty przygotowania i wdrożenia projektu, które występują także w czasie jego istnienia. Nawet jeżeli park już istnieje, to jeżeli tylko ktoś ma pieniądze może sobie postawić willę w środku lasu czego przypadek znam niejeden. Na podobnych zasadach jak poza parkami krajobrazowymi prowadzi się odstrzały i wyręby przy czym istnieją odmienne zasady co do poszczególnych aspektów gospodarowania. Zaletą ich jest duża powierzchnia. W założeniu mają chronić krajobraz od przekształceń, do czego wlicza się także styl budownictwa regionalnego. W praktyce najczęściej nic takiego nie ma miejsca. Jak trzeba coś zbudować to się buduje i już, przykładem tego może być Góra św. Anny, trzeba było położyć autostradę to się położyło, Park w tym miejscu się odwołało i krajobraz jest teraz bogatszy o wyrżnięty pas lasu. Czy w parkach krajobrazowych przyroda może trwać choćby w niektórych miejscach sama sobie bez ingerencji człowieka?
Obszar chronionego krajobrazu: wielkoobszarowa forma ochrony, która może powstawać nawet w terenie zabudowanym, jednakże warunki w niej panujące (bardzo duża swoboda prowadzenia prac nie zmieniających krajobrazu, a mogących być szkodliwymi dla środowiska) są dosyć swobodne. Może służyć ochronie stałych szlaków wędrówek zwierząt, dolin rzecznych (choć nie zawsze), nie może być sposobem ochrony ostoi dzikiej przyrody, nie zapewnia nieingerencji ludzi.
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy: ta forma ochrony z założenia zakładana jest na terenach wartościowych pod względem kulturowo-krajobrazowym, co oznacza jej stosowalność w ekosystemach zarządzanych i podtrzymywanych przez człowieka jak np. parki podworskie czy wiejskie, przez co nie ma mowy o trwaniu tu w spokoju dzikich ostępów, nie naruszanych przez człowieka.
Użytki ekologiczne: forma ochrony przewidziana dla resztek dawnych ekosystemów naturalnych lub do takich zbliżonych, zwłaszcza w otoczeniu terenów intensywnie gospodarowanych, czyli użytkami mogą być oczka wodne, zadrzewienia śródpolne oraz wszelkie nieużytki gospodarcze wykazujące się wysokimi walorami przyrodniczo-krajobrazowymi. Pozornie są to tereny pozostawione przyrodzie, a jednak przewiduje się w nich zabiegi gospodarcze. Skutecznie „obronili” się przed nimi leśnicy jakimś zarządzeniem lub rozporządzeniem, mówiącym o niemożności powoływania użytków na terenach leśnych, z czego wnioskuję, że resztki ekosystemów naturalnych nie nadających się pod rezerwat, a potrzebujących ochrony, w lasach nie występują. Z braku laku i kit dobry, ale nie jest to idealna forma ochrony.
Stanowisko dokumentacyjne to z reguły maleńka forma ochrony stosowana dla obiektów o znaczeniu bardziej geologicznym niż ekologicznym.
Pomnik przyrody chronić ma jedno lub kilka drzew, podczas gdy całe jego otoczenie może zostać zniszczone, czego niejednokrotnie konsekwencją jest śmierć obiektu chronionego. Praktycznie trudno powiedzieć, że ta forma coś chroni. Bardzo dobrze służy do zagłuszaniu wyrzutów ekologicznego sumienia hasłami typu: „w naszym nadleśnictwie (lub gminie) istnieje ileś tam pomników przyrody” co dla dzikiej przyrody ma znaczenie raczej nijakie, skoro istnieje głaz lub pojedyncze drzewo, a nie ma już towarzyszącego mu ekosystemu.
Najwyraźniej widać, że wśród form ochrony przyrody stosowanych w Polsce nie ma takiej, która na wyznaczonym terenie umożliwia dzikiej przyrodzie rządzenie się własnymi prawami, bez ludzkiej ingerencji, byłaby „tania” i szybka do powołania (nie wymagając długotrwałych procedur, planów ochrony i związanych z tym wysokich kosztów) mogłaby być ustanawiana na różnych powierzchniach (zarówno 1 ha jak i 1000 ha) byłaby trudna (lub niemożliwa) do likwidacji przez osoby realizujące partykularne interesy, czyli byłaby zakładana z myślą o punkcie widzenia dzikiej przyrody, a nie człowieka, co oznacza, że dopiero wtedy człowiek stara się zrozumieć dziką przyrodę i jej pomóc.
Dlatego wszystkim osobom zainteresowanym i popierającym sens artykułu proponuję dyskusję na ten temat, wypracowanie wspólnego stanowiska i inicjatywę w sprawie zmiany ustawy o ochronie przyrody tak, aby przewidywała ona jeszcze jedną formę ochrony przyrody o takich właśnie cechach.
Pomimo wszystko próbujemy stworzyć system ochrony przyrody, który choć w części zapewniłby jej prawidłowe funkcjonowanie obok człowieka na terenie Kotliny Sandomierskiej. Próbujemy, bo raczej nie jesteśmy w stanie. Otóż okazuje się, że chcąc powołać nawet taką formę ochrony przyrody jak użytek ekologiczny, spotykamy na drodze trudności techniczne, niemożliwe do przejścia. Załóżmy, że na interesującym nas terenie znajduje się ekosystem warty ochrony itp. Jeżeli znajdzie się on na terenach prywatnych istnieje 50% szans, że właściciel jako często przekorny chłop nie pozwoli. Użytek ekologiczny można utworzyć bez zgody właściciela i można by go utworzyć pomimo jej braku, ale wtedy chłop podpali lub zaora łąkę i będzie po użytku. Naród jest mściwy, pamiętajmy o tym. Tym gorzej, jeżeli sprawa dotyczy kilku osób, wtedy lepiej się w tej wsi nie pokazywać. Jeżeli interesujący nas teren znajduje się we włościach gminnych, to rokuje jakieś nadzieje, tyle, że gmina zwykle już coś tam zaplanowała. Jeżeli nawet na realizację tych planów nie ma pieniędzy i uda ci się wykazać ogromne walory przyrodnicze tego obiektu, to plan jest planem, rozkaz rozkazem i najczęściej się ich nie zmienia. „A wy ekolodzy nie możecie nam tu torpedować planów gospodarczych”. Zdarza się nieraz widzieć ładne, kolorowe ulotki mówiące o tym, jak lasy państwowe chronią przyrodę, dokarmiają zwierzęta, wieszają skrzynki lęgowe i w ogóle. Myślisz więc, jeżeli jest bagno na ich terenie to będzie użytkiem, bo być powinno. Ależ skąd, napisz wniosek, a przekonasz się jak miejscowi leśnicy będą przekonywać Cię, jak bardzo nie warto zakładać tej nowej formy ochrony przyrody. Najczęściej argumenty dotyczyć będą przeciwności technicznych: opłacenie geodety lub o już chronieniu tego terenu z ustawy o lasach jako lasy wodoochronne (nad którymi niestety nie ma nadzoru Wojewódzki Konserwator Przyrody). Te trudności techniczne i tak najczęściej nie są pokonywane przez samych leśników, ale jak nie chce się mieć na swoim terenie nowych form ochrony, to powody się znajdą.
Są też pewne metody nacisku, aby osiągnąć cel można wysłać jakieś wystąpienie, pisma itp. do miejscowej prasy. Miejscowa prasa zasięgnie także informacji od drugiej strony jako, że chce być obiektywną. W najbliższym wydaniu przeczytasz o sobie jako o „niegrzecznym ekologu”, który znów niepotrzebnie czegoś się czepia.
Pisma wsparcia i protesty pisemne to też jakiś sposób, słyszałem jednak o urzędnikach, którzy dostali ich dziesiątki, a mimo to nie reagowali.
Można zablokować jakiś urząd lub drzewo przed wycięciem broniąc go własnym ciałem. Chylę czoła przed osobami, które tak robią, tyle że najczęściej są po prostu usuwani. Wtedy dopiero kapitalistyczna propaganda pisała o niegrzecznych młodocianych ekologach nieprzystosowanych do nowoczesności, rozwoju itp.
Dywersja i sabotaż są skuteczne, ale medialnie nieraz szkodziły sprawie, o którą się walczyło.
Tak więc jeżeli chcesz zajmować się bezbolesną ekologią, pisz i realizuj projekty za brudne pieniądze fundacji i srebrniki od przemysłu. Jeżeli chcesz robić bezbolesną ochronę przyrody, jedź w ciekawe miejsca, badaj je, pisz wnioski o ochronę, ale bez adresu zwrotnego, żeby nie czytać odpowiedzi i komentarzy doprowadzających do ekologicznej nerwicy. Albo weź swoją szabelkę i ruszaj na czołgi pamiętając, że kropla drąży skałę i kiedyś (jeżeli nie trafi cię pocisk, pokładowy cekaem lub miotacz płomieni) dobiegniesz do czołgu i może coś Ci się uda.

Sebastian Sobowiec
Towarzystwo Obrony Przyrody OSTOJA,
Metalowców 6/41, 39-432 Gorzyce
ptasznikstrasznik@interia.pl, www.info.tarnobrzeg.pl/ostoja
PS
Tekst został napisany z wykorzystaniem doświadczeń własnych i kilku przyjaciół.
Zgadzam się z tym, że niektóre tematy nie są opisane całościowo.
Wszystkich i innym niż moje na ten temat zdanie proszę o to, żeby polemiką udowodnili mi, że wcale tak nie jest.
Sebastian Sobowiec