ZDROWA ŻYWNOŚĆ DLA JEŻY
„Teleexpress” poinformował o polskim rolniku, udręczonym plagą ślimaków, pustoszących mu uprawy. A oto jak rozwiązał ten problem jego angielski kolega:„JEŻE NA RATUNEK''
Angus Davison z Ledbury, Heredfordshire, organiczny hodowca truskawek, któremu ślimaki zniszczyły zeszłoroczne zbiory, w tym roku zaangażował do pomocy całą armię jeży. Davison wziął z przytułku dla zwierząt 50 jeży, które zjadły tyle ślimaków, że miał rekordowe zbiory 250 ton owoców. Hodowca, który jest jedynym dostawcą organicznych truskawek brytyjskich do Sainsbury’ego, twierdzi, że pomysł wziął z wiktoriańskich podręczników ogrodniczych.” w: Tydzień Polski nr 30, 22.07.2000, Londyn
Nasi dziadkowie kochali przyrodę i potrafili ją podpatrywać, może warto się od nich czegoś nauczyć?
Swoją drogą nie mogę się nadziwić, że ekolodzy nie wchodzą w sojusz z działkowcami –jest ich w kraju milion! – co wydaje się być dość naturalnym sojuszem. Gdyby tak połączone siły ekologów i działkowców (o których na pewno można powiedzieć, że kochają przyrodę) – zabrały się za edukację ekologiczną polskich rolników – może byłoby to pożyteczne dla wszystkich?
W rejonach pozbawionych przemysłu – a więc czystych ekologicznie (!) produkcja zdrowej żywności mogłaby być szansą dla rolników i bezrobotnych. 20% światowej produkcji ziół pochodzi z Polski, zdaniem fachowców można byłoby ją podwoić. – Jest to szansa dla regionów nieprzemysłowych, dotkniętych bezrobociem.
Gdyby tak część entuzjazmu i wykrzykiwanie haseł zamienić w pracę organiczną…
Paweł Zawadzki