ZIELEŃ TO ŻYCIE! CZY MASZ ZIELONE?
W dzieciństwie bawiliśmy się w popularną zabawę-czy masz zielone? Na takie pytanie należało wyciągnąć z kieszeni kawałek żywego, zielonego liścia czy trawy. Kto nie miał – dawał fant, przegrywał.Wielu rajców miejskich, znakomicie opłacanych – przegrałoby tę zabawę. Oto wystarczy wyjść na spacer i natychmiast bystre oko działkowca wskaże setki miejsc, które można byłoby zazielenić, pustą ścianę – która aż się prosi o bluszcz czy pnącza, trawnik z resztkami wynędzniałej trawy – gdyby ten kawałek ziemi był własnością działkowca – wyczarowałby zeń miniaturę rajskiego ogrodu.
Tylko działkowiec potrafi tak patrzeć na wolną przestrzeń – obmyśla bez przerwy, jak najpiękniej ją zagospodarować. Urzędas bez wyobraźni nie żałuje asfaltu czy betonu, powiększając pustynię. Działkowiec kochający rośliny i zieleń – wprost przeciwnie, zmniejszyłby do minimum ilość betonu i asfaltu, powiększyłby zaś ilość zieleni w mieście – czyniąc miasto bardziej przyjaznym, ludzkim, zdrowszym. Mniej betonu i asfaltu – więcej zieleni! – pod tym hasłem działkowcy winni kandydować do rad narodowych.
Ekolodzy – na ogół młodzi entuzjaści, przerażeni stanem środowiska – swymi akcjami zdołali zwrócić uwagę na problemy ekologiczne. Czasem udawało im się coś zmienić – np. wywalczyć w miastach ścieżki rowerowe. Działkowców jest ponoć w Polsce milion – i ja, zwykły mieszkaniec miasta, mam gorącą prośbę, postulat: by, ekolodzy i działkowcy, których łączy szacunek i miłość do przyrody – zawarli sojusz, może nawet założyli partię polityczną, której najważniejszym hasłem byłoby: mniej betonu i asfaltu – więcej zieleni!
Jestem przekonany, że ten sojusz przyspieszyłby zbudowanie oczyszczalni ścieków, których brak w dużych miastach jest skandalem, wyegzekwowałby wysokie kary dla trucicieli środowiska, rozwiązałby wiele istotnych problemów ekologicznych. Gdyby ludzie, którzy jako działkowcy dbali o ogrody – zostali radnymi miejskimi – na pewno zwiększyłaby się ilość zieleni w miastach. Może przypomnianoby sobie, że kiedyś Kraków był miastem – ogrodem, architekci może inaczej zaczęliby traktować zieleń – jako źródło życia, a nie uciążliwy dodatek do projektowanych budowli.
Teraz w r. 2000, mieszkańcy dużych miast stanowią dużą część ludności kraju. Wielu z nich ucieka na wieś, jednak dla wielu miasto jest na tyle ważne – poprzez pracę – że są zmuszeni w nim mieszkać. W tej sytuacji jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest próba zamiany kamiennych pustyń w miasta – ogrody, zwiększenie zieleni w miastach – na co warto płacić podatki, gdyż ma to związek ze zdrowiem i samopoczuciem mieszkańców miast. Więcej zieleni – więcej zdrowia!
Przemiany kamiennych i asfaltowych pustyń w ogrody mogliby dokonać właśnie działkowcy w sojuszu z ekologami, przenosząc swój szacunek i miłość do przyrody na miejskie pustynie, gdzie tyle jeszcze można zrobić, tak wiele zazielenić poprawiając komfort życia.
Na tej działalności nikt nie straci – a wszyscy zyskają. Londyn ma wiele więcej mieszkańców niż Warszawa – ale to ogródki domowe i zieleń miejska, otaczana troską – sprawia, że to miasto jest przyjazne ludziom i przyrodzie, woda z kranu daje się pić bez obrzydzenia, w Tamizie pływają pstrągi, a na drzewach widok wiewiórek nie jest rzadkością.
Marnotrawstwo publicznych pieniędzy jest co chwilę opisywane przez gazety podczas gdy każdy grosz wydany na zieleń byłby błogosławieństwem dla mieszkańców miasta. Więc może: mniej marnotrawstwa – więcej zieleni?
Jak powołać do życia partię działkowców i ekologów? Na pewno jest to możliwe, i wiem, że w najbliższych wyborach do rad narodowych będę głosował tylko na tych kandydatów, o których będę wiedział, że są działkowcami.
Paweł Zawadzki