80 RAZY MISTER BIG SYF
W punkcie 11 uzgodnień stolika ekologicznego okrągłego
stołu zobowiązuje się administrację do "przygotowania i
przedstawienia w ciągu sześciu miesięcy listy
przedsiębiorstw najbardziej uciążliwych dla środowiska oraz
podjęcia decyzji w sprawie działań zmierzających do
zmniejszenia lub zlikwidowania ich ujemnego wpływu na
środowisko aż do decyzji o likwidacji zakładu włącznie".
Z paromiesięcznym opóźnieniem Minister Ochrony
Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w
"Rzeczpospolitej" z 15.01.1990 na stronie czwartej
opublikował taką listę. Znajduje się na niej 80 zakładów
rozlokowanych na terenie 29 województw, głównie w południowo
- zachodniej Polsce. Najwięcej, bo 22 wielkich szkodników ma
województwo katowickie, 5 znajduje się we wrocławskim, a 4 w
tarnobrzeskim. Po 3 zakłady "Mister Big Syf" są w 6
województwach, po 2 w jedenastu, a po 1 w dziewięciu.
Jeśli idzie o branżowy rozkład przedsiębiorstw to na
liście mamy: 5 cementowni, 12 zakładów energetycznych (2
elektrociepłownie i 10 elektrowni), 6 koksowni, 5 kopalń
węgla (3 - kamiennego i 2 - brunatnego) oraz 13 hut. Zwraca
uwagę obecność na liście Fabryki Samochdów Ciężarowych w
Lublinie. Reszta, a więc 38 to prawie wyłącznie rozmaite
zakłady chemiczne.
Tytuł "Najwięksi truciciele" nadany liście przez
redakcję "Rzeczpospolitej", choć efektowny, jest jednak
mylący i dość charakterystyczny dla potocznego, ciasnego
rozumienia ekologii (tytuł oficjalny: "Lista zakładów
produkcyjnych najbardziej szkodliwych dla środowiska
przyrodniczego"). Bo chociaż zdecydowana większość zakładów
po prostu truje (truciznami lotnymi, płynnymi lub stałymi)
swoje otoczenie, to jednak rodzajów szkodliwych oddziaływań
jest więcej. Dwa zakłady celulozowo - papiernicze (w
Ostrołęce i we Wrocławiu) wydzielają (być może nietrujące)
substancje "złowonne" (zabawny nowotwór językowy). Inne dwa
- kopalnia węgla brunatnego "Turów" w Bogatyni oraz zakłady
azbestowe "Polonit" w Łodzi - hałasują ponad normę. Zrzut
wód podgrzanych - ciepło odpadowe też może szkodzić (!) - z
elektrowni "Konin" powoduje eutrofizację Jeziora
Pątnowskiego. Szkodliwe oddziaływanie kopalni węgla
brunatnego w Bełchatowie polega na "wielkoobszarowym
przekształceniu powierzni ziemi oraz powstaniu rozległego
leja depresyjnego powodującego zanik wód płytkich, osuszanie
gleb i osiadanie terenu". Ponadto wyraz truciciele sugeruje
nam ograniczenie zakresu szkodliwości oddziaływania do
przyrody żywej, co nie jest prawdą i co ułatwia usunięcie z
pola uwagi strat ekonomicznych spowodowanych nieekologiczną
gospodarką. Dobrym przykładem są tu trzy kopalnie węgla
kamiennego ("Czeczot", "Piast" i "Ziemowit"), których wody
dołowe stanowią dominujące źródło katastrofalnego zasolenia
górnej Wisły powodując m.in. "zwiększoną korozję urządzeń
ciepłowniczych, wodociągowo-kanalizacyjnych, budowli
wodnych i taboru pływającego oraz poważnie ograniczają
możliwości wykorzystania wód powierzchniowych dla potrzeb
przemysłu, gospodarki komunalnej i rolnictwa." Nawet
najwięksi technokraci - mający w pogardzie zdrowie ludzkie,
zresztą zwykle nie swoje - strat tego typu lekceważyć nie
mogą. Termin truciciele nie obejmuje także tak istotnej,
choć pozornie błahej, sprawy jak zeszpecenie krajobrazu.
Właściwą zatem - według mnie - skrótową nazwą listy byłoby:
"Najwięksi niszczyciele".
Wróćmy jeszcze do działalności trucicielskiej.
Większość zakładów truje zwyczajnie tj. podczas normalnej
pracy. Kilka z nich może jednak truć nadzwyczjnie. Zakłady
chemiczne "Organika - Zachem" w Bydgoszczy, "Police" w
Policach, "Organika - Rokita" w Brzegu Dolnym, "Polchem" w
Toruniu, rafineria w Płocku oraz Zakłady Azotowe we
Włocławku stanowią "potencjalne źródło nadzwyczajnych
zagrożeń dla środowiska". Dwa zakłady trują niejako "zza
grobu". Chodzi o składowiska odpadów będących w likwidacji
Rzeszowskich Zakładów "Polam" oraz Huty "Siechnice". Tu
nasuwa się brak na liście będącej w budowie EJ w Żarnowcu,
której to inwestycji minister Kamiński w listopadzie
ubiegłego roku publicznie zobowiązał się przeciwstawiać
nawet za cenę utraty stołka ("Gazeta wyborcza" z 22.11.1989,
strona 2). Elektrownia Jądrowa "Żarnowiec" tak w czasie
ekspolatacji, jak i po likwidacji stanowić będzie przecieź
"nadzwyczajne żródło zagrożeń dla środowiska". Zwraca też
uwagę, że huta aluminium w Koninie, Zakłady Tworzyw
Sztucznych "ERG" w Pustkowie, oraz będąca w likwidacji Huta
"Siechnice" w Siechnicach skażają, bądź zagrażają skażeniem
ujęciom wody pitnej dla Konina, Mielca oraz Wrocławia.
Szkodliwość każdego zakładu podanego na liście jest
króciutko (najwyżej kilkoma zdaniami) opisana, przy czym
jest opis prawie wyłacznie jakościowy (zwroty typu "wysoce
uciążliwe dla otoczenia", "kilkakrotne przekroczenie norm"
itp.) Brak jest charakterystyk ilościowych (być może
minister ich nie zna?!) i pełniejszego opisu. Uważam, że
taką obszerniejszą i zawierającą konkretne dane (lub
informację o ich braku) listę minister powinien opublikować
w postaci osobnej broszury.
We wstępie do listy czytamy, że do 30 czerwca 1990 w
stosunku do każdego z wymienionych na liście zakładów
wojewódzkie wydziały ochrony środowiska mają ustalić
harmonogram:
- budowy lub modernizacji urządzeń ochronnych,
- całkowitego lub częściowego proekologicznego
przekształcenia technologii produkcji.
Decyzje powyższe minister zobowiązał się podać do
wiadomości publicznej w lipcu 1990 roku.
Dziwne, że nigdzie w prasie (poza "Rzeczpospolitą"
oczywiście) nie natknąłem się na przedruk omawianej listy, a
i wzmianek o niej znalazłem niewiele. Lepiej nie wiedzieć?!
Stanisław Zubek
Okladka