GLOBALNA WIOSKA, NEOKOLONIALIZM, RPW
Aby uczynić naszą planetę ponownie zieloną musimy
przede wszystkim przekonać większość do myślenia i
działania głęboko ekologicznego. Jak pisze prof. Rene Dubos
cywilizacja epoki rewolucji przemysłowej w gruncie rzeczy
więcej zniszczyła, niż wytworzyła. Tylko pozornie rozwój
zawdzięczamy osiągnięciom nauki i techniki. W
rzeczywistości rozwój był możliwy tylko wskutek rabunkowej
eksploatacji naturalnych zasobów Ziemi, w tym
energetycznych, wytworzonych przez naturę w ciągu milionów
lat. Wg opinii prof. Dubos kierunek rozwoju ludzkości musi
na przełomie wieków ulec zasadniczej zmianie. To nie jest
kwestia wyboru - to konieczność.
Ziemia to nasza wioska i tylko jako wioska ekologiczna
może przetrwać. W wiosce każdy powinien uwzględniać
interesy wszystkich, a wszyscy działać tak, aby każdemu
było dobrze. Obecnie nadal jedni rozwijają się kosztem
drugich, zapominając, że ostateczny rachunek zapłacą
wszyscy. Tak np. ostatnio TV pokazała program o niszczeniu
lasów w Tajlandii. Jest to proceder uprawiany przez
tubylców, a zwalczany ostro przez policję i armię. Nie
podano jednak jasno, dlaczego tubylcy postanowili zniszczyć
piękną przyrodę. Otóż podstawową przyczyną jest wzrost
zużycia papieru w krajach rozwiniętych. Zużycie papieru na
jednego mieszkańca w USA przekracza 300 kg rocznie, gdy
średnia światowa wynosi około 30 kg. Norwegia, która słynie
z olbrzymich lasów, w 1989 5% drewna sprowadzała już z
lasów tropikalnych. Ten procent w wielu krajach będzie się
stale zwiększał, aż lasy tropikalne nie zostaną wycięte. Im
"wyżej rozwinięty" kraj, tym większe marnotrawstwo, choć
kraje te starają się udawać, że to właśnie one najlepiej
oszczędzają.
Czym różnią się tradycyjne metody rozwiązywania
problemów świata od ekologicznych, dobrze zilustruje taki
przykład. W jednym z krajów afrykańskich ONZ prowadziła
akcję pomocy żywnościowej. Amerykańska mąka płynęła
statkami, aby w Afryce mogli upiec z niej chleb. Dociekliwy
polski ekspert zainteresował się, dlaczego nie można upiec
chleba z dostępnego na miejscu sorgo. Eksperci twierdzili,
że najpierw trzeba by zrobić badania, co potrwa minimum 3
lata. Polak zadzwonił więc do znajomego specjalisty
piekarza z Holandii, który niezwłocznie przyleciał i za
trzy dni chleb był upieczony. Być może powodem dla którego
eksperci wręcz przeszkadzali w produkcji chleba z sorgo
było to, że sorgo wędrowało do Europy jako pasza dla
zwierząt, a każde (?) dziecko wie, że całe ziarno jest
lepsze od mąki. Tak z reguły wygląda "pomoc" Zachodu. Jako
współtworzący Ruch Promocji Wegetarianizmu dodam tylko, że
zaproponowali- byśmy jeszcze inne rozwiązanie tego
problemu. Najlepszym rozwiązaniem ekologicznym jest
spożywanie sorgo na surowo, w postaci rozmoczonej w wodzie
papki. Tak zresztą odżywiali się tubylcy przez wieki, ale
teraz marzą się im chrupiące bułeczki, hamburgery i Coca
Cola.
Myśl globalnie - działaj lokalnie. Protestujesz
przeciw dymiącym trucicielom - nie pal sam. Walczysz z
elektrowniami jądrowymi - ograniczaj swoje potrzeby - bo do
wytworzenia większości rzeczy potrzeba energii. Być może
elektrownie jądrowe są nawet karą za konsumpcyjne
rozpasanie społeczeństw. Cywilizacja zachodnia wytworzyła w
społeczeństwach potrzebę posiadania coraz większej ilości,
ciągle nowych, "lepszych" rzeczy. Ogłupianie za pomocą
reklamy doprowadzono do perfekcji. Dziś wielu ludzi rozumie
już konieczność protestowania przeciw EJ, ale mało kto
rezygnuje ze zmieniania co miesiąc strojów, co rok sprzętu
elektronicznego, a co kilka samochodu. W Polsce daleko nam
do dobrobytu - tym bardziej pożądamy tego co mają na
Zachodzie. Może uda nam się pomyśleć globalnie i zadziałać
lokalnie tak, że nie powtórzymy błędów, które już popełniły
kraje bogate.
Krzysztof Żółkiewski
Tysiąclecia 80/141
40-871 Katowice
Okladka