"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 10 (100), Pa1/4dziernik '97


AMWAY - UNEP, A JEDNAK DOSTALI NAGRODʅ

Nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi!

Firma Amway produkuje i sprzedaje środki czystości i inne produkty. Nie podoba mi się ideologia tej firmy, znana pod nazwą NETWORK 21. Jej istotą jest szukanie motywacji do pracy w rozwijaniu marzeń o posiadaniu rozmaitych luksusowych przedmiotów i bogactwa. Uważam, że jest to lansowanie konsumpcyjnego stylu życia, co stanowi zagrożenie dla naszej Matki Ziemi. Oczywiście to nie wszystko, na temat Amwaya ukazały się liczne teksty, także w ZB. Dlatego uważam, że nie jest to firma ekologiczna. Kiedy z publikacji Amwaya oraz tekstu p. Kai Bogomilskiej w "Gazecie Polskiej" (z 24.2.94, pt. Wyznawcy Amwaya) dowiedziałem się, że Amway dostał jakąś nagrodę od ONZ-etu za ochronę środowiska, napisałem protest do UNEP-u (United Nations Environment Programe). Pani Elisabeth Guilbaud-Cox Coordinator Special Events zapewniła mnie w liście, że Amway nie dostał żadnej z globalnych nagród UNEP-u. Na jej prośbę przysłałem jej dodatkowe informacje. Amway utrzymuje, że w czerwcu '89 otrzymał nagrodę ONZ-etu za ochronę środowiska. W sierpniu odebrałem z BORE kolejny list z UNEP-u. Przedstawiam tłumaczenie istotnego fragmentu tego listu:

14.7.97

Szanowny Panie Bocheński,

chciałabym potwierdzić, z podziękowaniem, otrzymanie listu datowanego 28.6.97, dotyczącego Amwaya. UNEP ma dwie międzynarodowe nagrody: The Global 500 Roll of Honour for Environmental Achivement oraz UNEP Sasakawa Environment Prize.

Amway nie otrzymał żadnej z tych nagród. Otrzymał jednak Corporate Achievement Award od UNEP's Regional Office for North America za "wspieranie i zachęcanie młodych ludzi do uczynienia ochrony środowiska priorytetowym tematem zainteresowania i wykorzystania ich talentów w służbie Ziemi". Ta aktywność przejawiała się w działalności: Amway Nature Center in Japan, the Aspen Global Change Instytute, the Icewalk International North Pole and Student Expedition and the Masters of the Arctic Exhibit. (…).

Elisabeth Guilbaud-Cox

Moim zdaniem jest to bezsens. Ponieważ Amway zachęca młodych ludzi (i nie tylko) do rozwoju marzeń materialnych i konsumpcyjnego stylu życia. Wystarczy wspomnieć szkolenie wstępne na akwizytora. Bardzo szczerze pisze na ten temat apologeta Amwaya p. Charles Paul Conn: Chcieć więcej - więcej pieniędzy, wygód i rzeczy - i wyrażać otwarcie to pragnienie: oto wspólny element w postawie Amwaya (cytat z książki Spełnione obietnice, czyli co to jest Amway…, na podstawie tekstu Mariusza Szczygła Zabierz nas do diamentu [w:] "Magazyn Gazety Wyborczej" z 2.2.96). To na razie wszystko.

Jan BocheńskiPS

Przy okazji podaję adres naszego Stowarzyszenia. Jest to także mój adres jako uczestnika ruchu ekologicznego i dziennikarza (przez uprzejmość Biura Obsługi Ruchu Ekologicznego, za co dziękuję):

c/o Społeczny Instytut Ekologiczny
Stowarzyszenie "Dosyć Dymu z Mennicy Państwowej"
Al. Zieleniecka 6/8, 03-727 Warszawa

WIEŚCI Z TERENU

Segregacja odpadów to bez wątpienia idea słuszna. Cóż, kiedy od pomysłu do jego wykonania droga najczęściej daleka, a jeszcze przy tym bywa pod górkę.

W największej ludnościowo dzielnicy Katowic, której jestem mieszkańcem, za segregację odpadów zabrano się jakieś 6 lat temu.

Zdaje się, że już o tym pisałem na tych łamach, więc tylko przypomnę. 4 kontenery w różnych kolorach: na szkło, papier, złom i odpadki. Wszystko było w miarę dobrze, póki wywozem jako tako posegregowanych odpadów zajmowało się katowickie MPGK, ale jakieś 2 lata temu gospodarz dzielnicy, czyli Spółdzielnia "Piast" podpisała kontrakt z bytomską spółką "Komunalnik". I zaczęło się. Na początek zmieniono kontenery przeznaczone do zbiórki złomu i szkła. O ile do poprzednich - większych - bez problemu wyrzucano stare garnki czy szyby, ba, zużyte kineskopy, nowe kontenery były i są (!) małe, a otwory wrzutowe mieszczą jedynie co większe puszki po piwie czy butelki po winie. Nic innego wrzucić się nie da. Nie koniec na tym. W parę tygodni po zainstalowaniu nowego sprzętu przyjechał samochód po odbiór złomu i tłuczki szklanej. I zabrał to wszystko razem! Co gorsza, nie był to jednorazowy wybryk, gdyż proceder ten trwa do dzisiaj. Co jeszcze ciekawsze, ani razu (!) od 2 lat nie pojawił się samochód po odbiór makulatury, gdyż całą zawartość "papierowego" kontenera zabiera zwykła śmieciarka.

Inną ciekawostką jest postawa co niektórych dozorców, którzy chyba ani razu nie skalali sobie rąk segregacją odpadków wynoszonych do komór zsypowych, co więcej, dozorca czy, jak kto woli, gospodarz domu, w którym mieszkam, wybiera makulaturę z właściwego jej kontenera i ładuje ją wprost do kontenera na odpadki komunalne! Ostatnio zaś widziałem grupę dzieci obserwujących dzielnych śmieciarzy mieszających posegregowane odpadki. Ciekawe, kto i jak wytłumaczy im za kilka lat konieczność segregacji odpadów i korzyści z niej płynące. Chyba że, czego im doprawdy nie życzę, będą musiały żyć ze sprzedaży tego, co wyszperają w śmietnikach. Jak na razie bowiem to właśnie "szperacze" najbardziej doceniają segregację odpadów i recykling.

***

Pisałem już wcześniej na łamach ZB (m.in. Śląskie "bery" i... propozycje [w:] ZB nr 7(73)/95, s.65) o rzece Rawie. Ostatnio znowu były z nią kłopoty. Najpierw wylała, oczywiście tam, gdzie jest uregulowana (tzn. wybetonowana) i - oczywiście - władze Katowic uznały to za dowód na to, że należy ją jeszcze bardziej wybetonować. Wcześniej uruchomiono oczyszczalnię, która całą ową rzekę czyści. Oczyszczalnia niemal natychmiast się zatkała i zasmrodziła powietrze w promieniu 2 km. Teraz działa. Pytanie: na jak długo? Trzecią zaś ciekawostką jest grupa facetów, która kosi na brzegach rzeki wszystko, co popadnie (po co?), a następnie wrzuca to wprost do owej oczyszczonej Rawy. Co, chyba jasne, robi na zlecenie Wydziału Ochrony Środowiska UM w Katowicach.

***

Kolejny smaczek jest innej natury. Otóż pomiędzy Chorzowem a Bytomiem jest rezerwat awifauny "Żabie Doły". Jeśli brzmi to jak żart, to reszta jest już z pogranicza literatury fantazy, albowiem w rezerwacie tym żyją gatunki, które mają po kilka stanowisk w Europie, a jedno w Polsce. Przypomnę: między Chorzowem a Bytomiem. A teraz czas na trochę literatury grozy. Albowiem w niedzielę, 7.8. ok. południa (!!!) panowie myśliwi urządzili sobie w rezerwacie polowanie na kaczki. Kanonada do wszystkiego co lata, trwała parę godzin, mimo obecności sporej liczby wędkarzy, spacerowiczów i dzieci!!! Co ciekawe, przygodni widzowie powiadomili o sprawie straż miejską - bez rezultatu, Urząd Wojewódzki - bez rezultatu, prokuraturę - bez rezultatu, wreszcie Polski Związek Łowiecki, który stwierdził, że polowanie było legalne! Co myślą o tym tak państwowi, jak i samorządowi urzędnicy, już wiadomo. Mają to gdzieś. Ciekaw jestem tylko, co o sprawie sądzi kandydat (a może już poseł), "znany śląski ekolog" w "fantazyjnej futrzanej czapie*) z szopa", Europejczyk i liberał (a przy tym miłośnik "ekologicznych" stacji benzynowych Shella) Pan Jan Rzymełka?

Bogdan Pliszka

*) Zob. Bogdan Pliszka, Futrzana czapa [w:] ZB nr 3(93)/97, s.93.

OPAKOWANIA - USKUTECZNIANIE SEGREGACJI

Opakowania to duży problem, który jeszcze długo pozostanie nie rozwiązany. Z jednej strony są one potrzebne, gdyż zabezpieczają żywność przed kontaktem z czynnikami zewnętrznymi. W przypadku wielu artykułów spożywczych są nieodzowne. Z reguły mamy do czynienia z opakowaniami jednorazowego użytku, które potem są składowane na wysypiskach odpadów komunalnych. W pewnych przypadkach możemy zamiast towarów w opakowaniach jednorazowego użytku, np. soków w kartonach, zdecydować się na te, których opakowanie możemy zwrócić w sklepie, np. napoje w butelkach.

Wiele jednak czasu upłynie, zanim społeczeństwo przyjmie postawy proekologiczne i podporządkuje swoje działania wymogom reguł dyktowanych przez sozoekologię. Napoje w puszkach aluminiowych będą zatem jeszcze długo znajdować swoich amatorów. Już dziś pojawiają się zatem pojemniki na tradycyjne puszki 0,33 l po coli. Podobnie będzie z opakowaniami innego rodzaju, które dają się przetworzyć tak, by otrzymać surowiec wtórny. Przed segregacją roztacza się świetlana przyszłość. Przysłuchując się wypowiedziom osób zajmujących się sozologią, zdałem sobie sprawę z tego, w jaki sposób można zmniejszyć objętość odpadów nadających się do segregacji. Wyniki badań, które przeprowadziłem, przekonały mnie ostatecznie o efektywności procedur uskuteczniających zbiórkę odpadów - w tym przypadku opakowań jednorazowego użytku. Typowa puszka aluminiowa po napojach ma pojemność 330 ml. Jest to w przybliżeniu również jej objętość zewnętrzna. Kiedy jednak wrzucimy ją do pojemnika na puszki aluminiowe, będzie zajmowała znacznie większą objętość. Wynika to z chaotycznego ułożenia odpadów w kontenerze i jest to zjawisko, którego raczej trudno uniknąć. Dzieląc zatem objętość wykorzystanej przestrzeni pojemnika przez liczbę umieszczonych tam puszek po coli, otrzymamy faktyczną objętość zajmowaną przez pojedyncze opakowanie uwzględnione w pomiarach. Objętość ta (obj. względna), jak się okazuje, jest zaskakująco duża, gdyż wynosi ponad 700 ml. To prawie dwa razy tyle, co objętość zewnętrzna pojedynczej puszki. Nie twierdzę, że segregacja "alu-puszek" przebiega już na tyle sprawnie, by pojemniki na nie przeznaczone w zaskakującym tempie wypełniały się po brzegi. Jednak należy myśleć w kategoriach rozwoju zbiórki surowców wtórnych. Najskuteczniejszym sposobem na usprawnienie tego procesu i ekonomiczniejsze wykorzystanie przestrzeni kontenera jest zgniatanie opakowań przed wyrzuceniem. Prawdziwość tego stwierdzenia nie jest kwestionowana. Z drugiej jednak strony nie wiele osób, jak wynika z moich obserwacji, dokonuje zgniatania przed wyrzuceniem chociażby puszek po napojach.

Jak wykazały dalsze moje próby z puszkami uprzednio poddanymi zgniataniu, objętość łączna (względna) jest w tym przypadku znacznie mniejsza. Puszki zgniecione mają mniejszą objętość zewnętrzną niż te w pierwotnym stanie, ale też objętość przestrzeni niewykorzystanej zbiornika ulega znacznemu zmniejszeniu. To właśnie determinuje tak korzystne zmniejszenie objętości względnej opakowania umieszczonego w kontenerze. Zmalała ona do niespełna 400 ml. Warto zatem zatroszczyć się o zmiażdżenie puszki po wypitym napoju, zanim się ją wrzuci do kubła, bez względu na to, czy jest on przeznaczony wyłącznie na takie odpady czy też jego zawartość trafi na wysypisko. Nawet po wdrożeniu segregacji surowców wtórnych nastąpi konieczność wprowadzenia pewnych udogodnień, przeliczeń i rozwoju technik zbiórki odpadów. Jednak już dzisiaj jesteśmy w stanie zacząć wprowadzać pewne nawyki, które przecież przyczyniają się do minimalizacji objętości wywożonych odpadków - w tym przypadku o blisko 50%!

Zmiany łącznej objętości zajmowanej przez puszkę po coli w kontenerze, przed zgnieceniem i po nim. Uwaga: jest to suma objętości puszki i przestrzeni niewykorzystanej zbiornika, przypadającej na to opakowanie.

Paweł Urban


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 10 (100), Pa1/4dziernik '97