"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 11 (101), Listopad '97


EKOLOGIZM DEMOKRATYCZNY -
ROZMOWA Z JOHNEM GRAYEM

John Gray - to jeden z najsłynniejszych współczesnych intelektualistów zabierających głos w ważnych kwestiach społecznych. Jest wykładowcą w dziedzinie filozofii i myśli politycznej na Uniwersytecie Oksfordzkim (Jesus College) oraz autorem licznych książek i artykułów dotyczących ekologizmu, konserwatyzmu i liberalizmu.

Rafał Pankowski: - W książce "Beyond the New Right" wzywał Pan do pojednania się Zielonych ze współczesną cywilizacją. Czy nadal uważa Pan owo pojednanie za możliwe?

John Gray: - Tezą tej książki, a zwłaszcza jej ostatniego rozdziału, było przede wszystkim ukazanie możliwości pojednania Zielonych z tradycyjnym konserwatyzmem. Teraz wątpię, aby było to możliwe. Powodem jest to, że w wielu krajach, w tym byłych krajach komunistycznych, konserwatyzm został zdominowany przez tzw. neoliberalizm, silnie tkwiący w tradycji oświeceniowej, wobec której jestem krytyczny. Jest to fakt najprawdopodobniej nieodwracalny. Po upadku Związku Radzieckiego zarówno konserwatyzm wschodnioeuropejski, jak i anglosaski silnie związał się z ideami postępu oraz wzrostu. Trudno więc pogodzić konserwatyzm z "zielonym" projektem politycznym i kulturowym, krytycznym wobec społeczeństwa industrialnego.

Z drugiej strony, myśl "zielona" zdaje się być wciąż osadzona w koncepcji, którą uważam za utopijną wersję starego projektu lewicy. Nie wiem, czy tak jest w Europie Wschodniej, zapewne w mniejszym stopniu. Z całą pewnością jednak wiele zachodnioeuropejskich i amerykańskich ruchów Zielonych napędzanych jest wizją uniwersalnej, globalnej cywilizacji o socjalistycznym zabarwieniu.

Od czasu napisania tamtej książki stałem się więc znacznie bardziej krytyczny zarówno wobec standardowego konserwatyzmu, jak i wobec standardowej myśli Zielonych. Wydaje mi się, że zarówno projekty lewicy, jak i prawicy - mam tu na myśli i tradycyjną, "starą" prawicę, jak i neoliberalną "nową" prawicę - uległy wyczerpaniu, choć oczywiście nadal zawierają wiele elementów wartościowych.

Nie podtrzymuję więc poglądu, który zawarłem w tamtej książce. Uważam jednak wciąż, że w krajach Europy Wschodniej i Zachodniej oraz w Ameryce Północnej niezmiernie istotne jest pogodzenie troski o ekologię z liberalną demokracją. Nie mówię tu o Chinach, Malezji czy innych krajach azjatyckich, bo jestem sceptyczny wobec wszelkich recept uniwersalnych. Jednak w naszej kulturze nie ma alternatywy wobec demokracji, a wszelkie eksperymenty okazały się katastrofą i pod względem kosztów ludzkich, i ekologicznych. Kwestią ważną dla krajów europejskich jest zatem radzenie sobie z problemami środowiska przy użyciu instytucji demokratycznych ze wszystkimi ich mankamentami.

Nie wierzę tu w jakąś gorbaczowowską, globalistyczną ideę wspólnego rozwiązywania wszelkich trudności, która wywodzi się ze starego typu myślenia lewicowego. Zieloni, którzy kontynuują tam wątek programowy socjalizmu, są - moim zdaniem - w błędzie.

Moja perspektywa jest perspektywą postutopijną. Powinniśmy być bardziej tolerancyjni i przyjąć do wiadomości, że różne kultury mają różne modele organizacji społecznej. W kulturze europejskiej modelami, dla których nie ma alternatywy, są demokracja i instytucje liberalne.

Dlatego nie zgadzam się ani z tymi Zielonymi, którzy wierzą w radykalny socjalizm, ani ze skrajnymi tradycjonalistami, reakcjonistami, którzy chcą radykalnie odrzucić nowoczesną technologię i powrócić do tradycyjnych form życia wiejskiego. Oba te projekty są niebezpieczne.

notował Rafał Pankowski

Ł Oprócz powyższego, odbył się jeszcze jeden wywiad - zob. Potrzebny wam łut szczęścia i… olej w głowie, z Johnem Grayem rozmawia Beata Polanowska-Sygulska, "Znak" nr 506, lipiec (7) 1997, ss.92-106. O "eko" akurat nic tam nie ma. Jest za to o pułapkach doktrynalnego liberalizmu.

MAGNETOSTYMULACJA

Co zyska środowisko naturalne człowieka dzięki "nowej modzie na zdrowie" - rozmowa z właścicielem gabinetu magnetostymulacji p. Wojciechem Pasternakiem.

ZB - Co oznacza słowo magnetostymulacja, czy nie jest to chwyt handlowy?

WP - Takiego sformułowania użył jako pierwszy Pan profesor Aleksander Sieroń w odniesieniu do urządzenia skonstruowanego przez naukowców austriackich i niemieckich o oryginalnej nazwie Magnetfeld Rezonans System - 2000 (MRS-2000). Wspomniany uczony jest od lat jednym z największych autorytetów w dziedzinie magnetoterapii i laseroterapii. Oddziaływanie tego urządzenia na organizm ludzki polega na dostarczaniu do wszystkich komórek w organizmie informacji pozwalających na czasowe odzyskanie maksymalnej wydolności. Dzięki unikatowej konstrukcji MRS-2000 wytwarza i wprowadza do organizmu pulsujące rezonansowe pole magnetyczne o odpowiedniej częstotliwości, które docierając do wszystkich komórek ciała, anuluje szkodliwe działanie smogu elektromagnetycznego i - bez żadnych skutków ubocznych - uaktywnia mechanizm samoregulacji ustroju. Przez ok. 8-12 godzin pobudzone w ten sposób komórki radzą sobie ze wszystkimi przeciwnościami, tak jakby organizm był w pełni wydolny - niezatruty. Konstruktorom tego urządzenia udało się ograniczyć do minimum moc generowanego pola. Jest ono 30-krotnie słabsze od ziemskiego - urządzenia do magnetoterapii operują polem od 100 do 5 000 razy silniejszym od ziemskiego. Korzystanie z magnetoterapii w przeciwieństwie do magnetostymulacji zawsze łączy się ze skutkami ubocznymi. Zatem bardzo potrzebne i trafne jest rozróżnienie, jakie poczynił Pan Profesor. Magnetostymulacja to metoda uaktywnienia naszych sił życiowych, która może i powinna być możliwie szeroko dostępna jako profilaktyka zdrowotna i terapia wspomagająca o bardzo szerokim zastosowaniu, zaś magnetoterapia jest w istocie swej podobna do innych oddziaływań fizykoterapeutycznych - może być stosowana wyłącznie pod ścisłą kontrolą medyczną.

ZB - Czy magnetostymulację można stosować bez konsultacji z lekarzem?

WP - Dla celów profilaktycznych zdecydowanie tak. Geneza MRS-2000 jest taka. Niemiecka Kasa Chorych 20 lat temu zamówiła u pomysłodawców tego urządzenia "COŚ", co będzie wolno dopuścić do powszechnego domowego użytku i spełniać będzie przynajmniej dwa zadania: regularnie stosowane uodporni nasze organizmy na negatywne działanie wszechobecnego smogu elektromagnetycznego oraz spowoduje, że zmniejszy się radykalnie zapotrzebowanie na leki przeciwbólowe, uspokajające i nasenne.

ZB - Czy to zostało osiągnięte?

WP - Oczekiwania zostały spełnione z dużą nadwyżką. 12-letnie badania kliniczne pozwalające stwierdzić, czy można MRS dopuścić do powszechnego użytku, wykazały dodatkowo jego przydatność w terapii bardzo wielu schorzeń.

ZB - Powiedzmy, że dzięki stosowaniu tego urządzenia będziemy zdrowsi, ale czy można spodziewać się innych korzyści dla środowiska naturalnego człowieka?

WP - Stosując magnetostymulację, pomagamy usuwać przyczyny schorzeń lub zapobiegać ich powstaniu - likwidujemy lub ograniczamy problem u jego podstaw. Powszechne stosowanie MRS-u to - z punktu widzenia ochrony środowiska - również terapia przyczynowa, a nie objawowa. Ci wszyscy, którzy używają go systematycznie dla celów profilaktycznych, wyeliminowali ze swej "diety" wszelkie leki działające objawowo, w tym wiele parafarmaceutyków dostępnych bez recepty. Te ostatnie są bardzo agresywnie reklamowane, co powoduje, że ich zużycie wielokrotnie przekracza realne zapotrzebowanie. Bardzo wiele z tych leków nie jest w ogóle używanych - wyrzucane do śmieci stanowią groźną bombę z opóźnionym zapłonem. Jeżeli są utylizowane w staranny sposób, nie są już tak groźne, ale ten proces jest znacznie bardziej kosztowny od samej produkcji leków. Dążenie do zmiany obyczajów w opiece zdrowotnej (lekarze powinni traktować pacjenta w znacznie bardziej zhumanizowany sposób, pacjenci powinni przestać oceniać lekarza jako "dobrego", gdy ten potrafi zapisać wiele specyfików) jest jednym z wymogów chwili. Jestem zwolennikiem wszelkich "mód" na zdrowe życie. Może to być obyczaj związany z uprawianiem sportu, nowa świadoma dieta lub właśnie myślenie o wizycie u lekarza zanim choroba powali nas z nóg. "Nowa moda na zdrowie" - magnetostymulacja, gdy się rozpowszechni i stanie trwałym obyczajem, realnie wpłynie na znaczne obniżenie poziomu zatrucia gleby i wody. Również ci, którzy stosują magnetostymulację jako terapię wspomagającą, przyczyniają się do obniżenia zużycia leków. Dzięki MRS-owi szybciej następują wyleczenia, a w trakcie kuracji ten sam efekt terapeutyczny osiągany jest przy zastosowaniu dwa albo trzy razy mniejszej ilości leków. Mówienie o powszechności stosowania MRS-u może dziś wydać się przesadzone. Inaczej na to spojrzymy, gdy uzmysłowimy sobie, że zaledwie po 2 latach od wprowadzenia tego urządzenia na niemiecki rynek dysponuje nim już 7% tamtejszych gospodarstw domowych. Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że niedługo stanie się to urządzenie równie powszechne, jak telewizor, pralka czy lodówka.

ZB - Czy nie będzie to stanowić kolejnego zagrożenia dla środowiska?

WP - MRS-2000 zużywa prąd, wytwarza pole elektromagnetyczne i tego faktu nie da się przemilczeć, ale poszerzające się grono użytkowników tego urządzenia będzie wyraźnie naciskać na producentów innych urządzeń wytwarzających jako "produkt uboczny" smog elektromagnetyczny, by ulepszali nowe konstrukcje. Powstanie i rozpowszechni się wiedza o możliwościach eliminowania oddziaływania smogu elektromagnetycznego dzięki np. właściwemu projektowaniu mieszkań, biur, hal fabrycznych. Użytkownicy MRS-2000 "wylansują" smog elektromagnetyczny - przyczynią się do zwrócenia uwagi przez społeczeństwa i decydentów na wszelkie urządzenia i instalacje elektryczne (począwszy od suszarki do włosów i telefonu komórkowego, a skończywszy na liniach wysokiego napięcia) zaburzające naturalne pole magnetyczne Ziemi. Gdy będzie w miarę powszechna możliwość niwelowania negatywnych skutków dla organizmu, ludzie przestaną udawać, że nie ma takiego zjawiska. Jak wiadomo, pierwszym etapem rozwiązania jakiegoś problemu jest jego nazwanie.

ZB - Dziękujemy za rozmowę.

Adres:

Gabinet Magnetostymulacji
Nowa Hala "Wisły"
0-12/412-12-79 8-20

hg


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 11 (101), Listopad '97