"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (102), Grudzień '97


RÓBMY SWOJE

Ostatnio zdarzyło mi się wypatrzeć w Krakowie starszą, zadbaną panią w szpilkach i płaszczyku, na damce - jakby żywcem przeniesioną z telewizyjnej reklamy biowitalu. Pedałowała sobie dostojnie i nielegalnie przez pełne żółtych liści Planty. Niepostrzeżenie rowery przestały być rzadkością. Może jeszcze nie powstała rowerowa kultura, jaką znamy z Niemiec, Danii czy Holandii, ale naród zaczął jeździć - i to wcale niekoniecznie na szpanerskich "góralach".

Zmienia się mentalność. W krakowskim dodatku "Gazety Wyborczej" dziennikarze i czytelnicy walczą o bezpieczne przejścia przed krakowskimi szkołami. Okazuje się, że aby wybudowano sygnalizację świetlną, trzeba trzech czy pięciu wypadków śmiertelnych, dających jakąś-tam-liczbę punktów. Inaczej urzędnik nie ma podstaw formalnych do zaproponowania w danym miejscu świateł. Podobnie jest z tak zwanymi "śpiącymi policjantami", których domagają się rodzice. Gazeta przytacza wypowiedzi uczniów - wszystkie za uspokojeniem ruchu i przeciw samochodom. Tylko urzędnicy wiedzą lepiej i proponują lepszą edukację w zakresie bezpieczeństwa drogowego.

Mentalność urzędników się nie zmienia - a my robimy swoje. W tym roku nie ma w Krakowie oszałamiających sukcesów. Nie powstała żadna nowa ścieżka rowerowa. Wybudowano tylko jeden odcinek, który zresztą i tak trzeba będzie rozebrać pod budowę szybkiego tramwaju. Za to cała beznadziejna dezorganizacja pracy Urzędu Miasta, o której krzyczeliśmy przy okazji ścieżek rowerowych, wyszła na jaw. Budżet remontowanej ulicy Karmelickiej został skandalicznie przekroczony o 14 mld starych zł. Stanie się to prawdopodobnie przyczyną upadku obecnego Zarządu Miasta. Sama ulica Kramelicka jest powszechnie krytykowana jako niefunkcjonalna, brzydka i niewygodna.

Padły finanse Krakowa - i to nie tylko dlatego, że ogólnoświatowy krach giełdowy wstrzymał emisję obligacji, ale także dlatego, że Zarząd przeszacował dochody o jakieś bodajże 10%... A poza tym gigantomańskie zapędy naszych kochanych technoli (bodaj siedem nowych mostów, ileś tras szybkiego ruchu i parkingi gdzie tylko się da) są finansową, a nie tylko ekologiczną czy społeczną fikcją. Widać to dzisiaj bardzo wyraźnie.

Za to według zamówionego przez Urząd Miasta Krakowa badania socjologicznego 7% dorosłych krakowian uważa brak ścieżek rowerwych za najważniejszy lub drugi najważnieszy problem transportowy miasta. Na rowerze stale jeździ 2,4% mieszkańców, a 5,7% - często. Róbmy więc swoje dalej. Może kiedyś będzie to 17%, może wejdziemy do Rady Miasta. Z pewnością będziemy jednak spotykać więcej rowerów we mgle, w deszczu, w środku nocy - i to w najmniej oczekiwanych miejscach. Zawsze to raźniej.

Marcin Hyła

SAMOCHODY WON!

Pod koniec października w Lyonie we Francji odbyło się spotkanie organizacji ekologicznych walczących z masową motoryzacją. Blisko setka gości reprezentowała 52 organizacje z 22 krajów Europy. Obok planisty-futurologa byli obecni kampanierzy, radykałowie, dziennikarze z najznakomitszych pism - a wszystko to w dość anarchizujących salach l'Espace Saint Georges w Starym Lyonie. Organizatorem była EYFA - European Youth For(est) Action, czyli okolice A SEED-u, luźnej młodzieżowej międzynarodówki zielonych.

W przyszłym roku mija 100 lat od śmierci pierwszego człowieka pod kołami samochodu. Wypadek ten miał miejsce w Nowym Jorku. Od tego czasu liczba aut na świecie urosła do pół miliarda. Rocznie zabijają one ponad 200 tys. osób, zajmują przestrzeń w miastach i poza nimi, hałasują i zanieczyszczają środowisko w sposób dramatycznie wpływający na jakość życia. Nic dziwnego, że na Zachodzie narasta bardzo radykalny ruch przeciwników wszelkiej motoryzacji.

ODDAJCIE NAM ULICE!

Uczestnicy spotkania z wypiekami na twarzach słuchali opowieści Brytyjczyków o ich kampaniach antyautostradowych oraz okupacji ulic. "Reclaim the Streets" (Oddajcie nam ulice) jest obecnie chyba najbardziej charyzmatyczną i inspirującą formą działania brytyjskich zielonych. Dość powiedzieć, że w 1996 r. w okupacji autostrady M-41 w zachodniej części Londynu, połączonej z technoparty, rozbijaniem nawierzchni kilofem i sadzeniem w powstałych dziurach drzew brało udział blisko 10 tys. ludzi.

Akcja "Reclaim the Streets" rozszerza się na całą Europę. Zaskłotowane zostały ulice Helsinek, Amsterdamu, miast niemieckich, a podczas trwania spotkania - także Lyonu. Podobne "street party" urządziła w ostatni Dzień bez Samochodu także warszawska Federacja Zielonych - przy czym jednak to nasze wydarzenie w odróżnieniu od zachodnich było zalegalizowane i uzgodnione z siłami porządkowymi.

Brytyjczycy takimi drobiazgami się nie przejmują, blokują najbardziej ruchliwe skrzyżowania i robią to tłumnie i skutecznie. Bardzo pomocne są w tym kilkunastometrowej wysokości trójnogi rozstawione na środku ulicy. Kiedy u szczytu takiego trójnoga z rur stosowanych do rusztowań przywiąże się ekolog, policja nie jest w stanie usunąć przeszkody i ruch jest blokowany, nawet jeśli pozostali demonstranci zostaną z ulicy usunięciu siłą. Zresztą na "Reclaim the Streets" najważniejsza jest dobra muzyka i uliczne teatry - policja miewa problemy z aresztowaniem poprzebieranych dryblasów na dwumetrowych szczudłach.

BEZ SAMOCHODU - ALE JAK?

Joel Crawford zaprezentował koncepcję miasta, w którym samochód jest całkowicie zbędny. Wszyscy mieszkańcy żyją w osiedlach na planie koła - w promieniu ok. 400 m od stacji metra czy tramwaju. Te osiedla są jakby nanizane na linie komunikacji szynowej, które krzyżują się w jednym miejscu. Hipotetyczne miasto bez samochodów ma więc formę jednej bądź kilku krzyżujących się pętli - ósemek z nanizanymi na nie osiedlami. W ten sposób - utrzymuje Crawford - każda, nawet najodleglejsza podróż zamknie się w 33 min., w tym najwyżej 10 min. podróży pieszej i przy najwyżej jednej przesiadce.

Tramwaj lub metro byłoby również przystosowane do rozwożenia towarów. Dystrybucja taka odbywałaby się w nocy, także przy pomocy powolnych pojazdów elektrycznych. Większość sklepów czy drobnych firm wymagających przewozu licznych ładunków położona byłaby wzdłuż torowiska. Przemysł ciężki, duże stacje przeładunkowe oraz parkingi samochodowe położone są na terenie osiedli najdalej położonych od centrum.

Co ciekawe, Crawford w ogóle nie przewidywał użycia w tym mieście rowerów. Chodzi o to, aby ten hipotetyczny model mógł równie dobrze sprawdzić się w Tokio na nowo budowanych sztucznych wyspach, jak i na Syberii. Dokładny opis jest dostępny w Internecie pod adresem:

http://www.mokum.com/city

I CO DALEJ?

O ile praktyczne zastosowanie idei Joela Crawforda może być bardzo trudne, o tyle ekolodzy robią w tym kierunku bardzo dużo. Podczas wielogodzinnego spotkania w Radzie Miasta Lyonu miałem wrażenie dčjá vu - ludzie tacy sami jak w Polsce, problemy takie same jak w Polsce, tacy sami dziennikarze, tacy sami politycy. Tyle że we Francji jest ponad 500 samochodów na tysiąc mieszkańców, a odbywa się nimi w mieście nawet 80% podróży.

Powstała sieć grup A SEED na rzecz działań przeciwko motoryzacji. Sieć będzie koordynowana przez grupę w Lyonie. Narodził się też pomysł wspólnej akcji rowerowej, będącej połączeniem Dnia bez Samochodu, National Bike Week, spontanicznych akcji Critical Mass czy akcji organizowanych przez Chiche - młodzieżówkę francuskich zielonych.

Do zrobienia jest bardzo dużo, ale najważniejszy jest pierwszy krok. Taki krok wielu uczestników konferencji zrobiło po... dachach źle zaparkowanych samochodów! Michael Hartmann z Monachium od wielu lat toczy swoją prywatną wojnę z samochodami, przechodząc między pędzącymi pojazdami w poprzek ulicy czy wskakując znienacka na maskę nieprawidłowo zaparkowanego auta. Siedział za to w więzieniu, był badany psychiatrycznie i doczekał się nagrodzonego filmu dokumentalnego. Na co dzień prowadzi "zajęcia z chodzenia po samochodach" - i jakkolwiek groteskowo to brzmi, to jednak doczekał się grona wiernych uczniów.

Co dobrze wróży na przyszłość.

Marcin Hyła
Lyon

PS

Do Francji pojechałem autobusem, dzięki czemu dość dobrze zapoznałem się z siecią drogową Europy. Jak w piosence: Pejzaż horyzontalny, horyzont na nim niebanalny, człowiek jak stwórca nieobliczalny… Tyle że ta piosenka zdaje się dotyczyła gierkowskich pomysłów na Hutę Katowice itp. dinozaury industrii komunistycznej. Teraz mamy inną industrię.

LOTNICZE PODATKI - TAK!

Transport lotniczy w znacznym stopniu przyczynia się do efektu cieplarnianego i do zanikania powłoki ozonowej. Jakkolwiek wpływ ten nie jest bezpośrednio odczuwany przez nas, to jednak zanieczyszczenie mające miejsce na dużych wysokości ach niezmiernie pogarsza globalny stan środowiska. Dzieje się tak, ponieważ zanieczyszczenia lotnicze wydzielane na wysokości kilku tysięcy stóp pozostają w stratosferze przez dłuższy czas i niosą za sobą tym groźniejsze konsekwencje dla środowiska.

Środek transportu
Średnia
zajmowanych miejsc
CO2 (g/pkm)
CO (g/pkm)
NOx (mg/pkm)
VOS (mg/pkm)
SO2 (mg/pkm)
Autobus
70%
22
75
497
56
23
Pociąg
65%
48
2
87
12
60
InterCity
44%
51
2
94
13
64
Samochód
2 osoby
86
250-1600
270-145
45-220
71
Boeing 737-300
71%
146
240
440
10
10

Źródło: Badania przeprowadzone przez Holenderskie Ministerstwo Środowiska (pkm = pasażer/km).

Z tej tabeli wynika, że autobusy i samochody są mniej przyjazne dla środowiska niż pociągi ekspresowe i osobowe. Biorąc pod uwagę emisję CO2, także autobusy są bardziej przyjazne dla środowiska niż samoloty. Na przykład samoloty LOT-u typu Boeing spalają:

Rozwój transportu powietrznego dynamicznie powiększa negatywny wpływ na środowisko - i to nie tylko wokół lotnisk.

CENY I PODATEK ZA PALIWO

Cena za paliwo lotnicze (np. Nafta Jeta) to średnio ok. 400 USD za tonę. Natomiast podatek wynosi 22% oraz wartość akcyzy; daje to w przybliżeniu 1000 zł za tonę paliwa. Problem jednak tkwi w tym, że akcyza jest zwracana w momencie zużycia paliwa na cele lotnicze. Mamy tu wyraźnie do czynienia z bezkarnym zanieczyszczaniem. Jak bowiem obliczono, lotnictwo jest w 5-6% przyczyną efektu cieplarnianego. Jednocześnie w swojej działalności nie ponosi realnych kosztów eksploatacji środowiska.

Aby barwniej zilustrować bezkarność lotnictwa, wystarczy przytoczyć sam fakt opodatkowania za paliwo - w momencie, gdy paliwo przeznaczone jest na cele lotnicze, lotnictwo zostaje zwolnione z płacenia podatku akcyzowego.

Powstaje pytanie: kto odpowiada za takie uprzywilejowanie sektora transportu lotniczego? Dla porównania warto zwrócić uwagę na protesty użytkowników nie tak groźnych dla środowiska - w porównaniu z lotnictwem - samochodów.

Lotnictwo jest uprzywilejowane nie tylko przez nieopodatkowanie paliwa lotniczego, ale także przez:

Głównym powodem, dla którego odrzuca się opodatkowanie lotnictwa, jest - jak odpowiadają holenderscy politycy - fakt, że: jeśli któreś z lotnisk wprowadzi podobne opłaty, to straci swoje zyski w stosunku do innych lotnisk, a zresztą międzynarodowe konwencje zabraniają opodatkowania lotnictwa.

AKCJA

Myślę, że nadeszła odpowiednia pora na zmiany w infrastrukturze lotnictwa. Dlatego też 6.12.br. 1200 na lotnisku Okęcie w Warszawie przeprowadzimy pikietę pod hasłem: "Prawdziwe ceny transportu powietrznego". Chcielibyśmy położyć nacisk na fakt, że lotnictwo, które przecież w tak olbrzymim stopniu degraduje środowisko, powinno ponieść właściwe konsekwencje swojego działania.

W tym samym czasie podobne akcje odbędą się w kilku krajach Europy. Na przykład w Holandii, na lotnisku Schiphol 6 regionalnych grup FoE (Friends of the Earth - Przyjaciół Ziemi) będzie protestować przeciw ekspansywnej polityce transportu lotniczego.

Jak pisze "Dziennik Polski" z 9.9.97 w artykule Holandia pod "otwartym niebem:

Rząd Holandii zaprosił KLM i przedstawicieli Schiphol do debaty nad przyszłością infrastruktury lotniczej kraju (pierwsze wnioski to konieczność koncentracji tej infrastruktury w jednym miejscu i dążenie do minimalizacji negatywnego wpływu na środowisko).

Opracowano 3 warianty:

  1. radykalny od 29-32 mld NLG to stworzenie lotniska na sztucznej wyspie, może pomieścić rocznie do 56 mln pasażerów,
  2. 23-28 mld NLG to budowa lotniska na jeziorze Markermeer,
  3. ok. 14 mld NLG to rekonstrukcja starego lotniska.

Jak widać, holenderscy aktywiści mają pełne ręce roboty, żeby nie dopuścić do takiego rozrostu transportu lotniczego.

W Grecji na 6.12. planuje się dyskusję między naukowcami, politykami i sektorem gospodarczym na temat transportu powietrznego.

W Hiszpanii grupa ekologów odwiedzi Ministerstwo Środowiska z listą żądań.

W Niemczech aktywiści dołączą do Świętego Mikołaja w pociągach i będą nagradzać podróżujących najbardziej przyjaznym dla środowiska środkiem lokomocji.

W Austrii i Szwajcarii zostaną zaprezentowane wyniki badań nad wpływem lotnictwa na środowisko.

Natomiast w Danii wywieszona będzie tablica informacyjna w pobliżu lotniska, z napisem "AIRtax-yes" (Lotnicze podatki - TAK!).

Ponadto akcje odbędą się w Anglii, Belgii, a także w Kyoto, gdzie obecnie odbywa się Konferencja Klimatyczna, na której przedstawiciele rządów państwa całego świata opracowują globalną redukcję emisji CO2.

Edyta Kuzian
Federacja Zielonych

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ

Zdarzyło się, że zmuszony zostałem przez sytuację pojechać luksusowym pociągiem InterCity. W środku widać luksusy prawie na każdym kroku. Siadłem na wyznaczonym miejscu i trafiło mi się na paru biznesmenów. Dowiedziałem się, jak zakładali swoje firmy, jak teraz jest korzystnie zacząć biznes itd.

Jeden z nich powiedział, że podróż pociągiem IC ze Szczecina do Warszawy wychodzi taniej, jak udowadniał przytaczając dane, o ok. 10 zł. Drugi stwierdził, że całą trasę pokonuje się pociągiem o ok. 2-3 godz. szybciej. Natomiast trzeci powiedział: (...) taka podróż to luksus, nie trzeba ciągle siedzieć w skupieniu i uwadze za kierownicą. Po prostu można się rozprężyć i odpocząć. W trakcie podróży firma PKP częstuje kawą lub herbatą, i do tego ciastka. Szkoda tylko, że plastykowe kubeczki. W trakcie podróży rozdawano też różne czasopisma i tak dostała się w moje ręce gazeta "Panorama czystości" - więc zacząłem czytać. Fajny artykuł o spalarniach, bo taki raczej przeciw spalarniom. Autor wspomniał o pomyśle wysyłania odpadów radioaktywnych w kosmos w kierunku słońca, aby spalały się w wielkim naturalnym ogniu. Następny artykuł: Górnictwo a odpady - dwie strony medalu - o tym, że w wyrobiskach kopalnianych można składować odpady powstałe ze spalania węgla, czyli popioły i żużle. Dalej ciekawy artykuł o edukacji ekologicznej, gdzie m.in. Jadwiga Wilga (zastępca dyr. Wydziału Ochrony Środowiska) jest dumna z tego, że w żadnym mieście nie ma tylu pozarządowych organizacji, co w jej Krakowie. I dalej napisała: Niestety, są one bardziej nastawione na krytykę niż na współpracę. To dziwne, no ale, że i LOP nie współpracuje, to już bardzo dziwne. Albo organizacje są dziwne, albo te władze są takie, że z nimi nie da się po prostu współpracować.

Następny artykuł jest o ustawie dotyczącej postępowania z odpadami, która to - według autora - odznacza się interesującymi rozwiązaniami. Dalej interesujący artykuł Talerz też może zaszkodzić, a w nim charakterystyka różnego rodzaju plastyków i o tym, dlaczego niektóre z nich nie nadają się do kontaktu z żywnością. Później artykuł charakteryzujący polskie wody mineralne. Z zestawienia w tabeli 50 różnych wód mineralnych okazuje się, że spośród wszystkich 3 najlepsze to: wysowianka, krystynka i krakowianka.

Najciekawszy dla mnie okazał się artykuł o lnie. Było tam dużo ważnych informacji; może streszczając się podam najistotniejsze. W Polsce mamy znakomite warunki glebowe i klimatyczne do uprawy lnu, jak też ogromną tradycję jego produkcji i przetwórstwa. Jest to roślina wykorzystywana w stu procentach. Oprócz wysokowartościowego włókna uzyskiwanego z łodyg, jej nasiona służą do produkcji oleju używanego w przemyśle spożywczym, farmaceutycznym i do otrzymywania pokostu, są też coraz częściej dodawane do pieczywa. Także odpady uzyskiwane w tym przemyśle są bardzo cenne: wytłoki z nasion są wartościową i drogą paszą, a paździerze służą do produkcji płyt paździeżowych. Len stanowi jedyny krajowy surowiec do produkcji tkanin przeznaczonych na bieliznę pościelową, stołową, ścierki i worki. Powinien on w znacznym stopniu zastąpić importowana bawełnę. Wyroby z bawełny są tylko pozornie tańsze, gdyż są znacznie mniej odporne na wielokrotne pranie. W ostatnich latach na świecie obserwuje się prawdziwy powrót do lnu. W krajach, które w przeszłości zrezygnowały z uprawy lnu, takich, jak: Anglia, Szwecja czy Niemcy realizowane są obecnie promocyjne programy jego uprawy i przetwórstwa. U nas w kraju, niestety, areał upraw lnu stale się kurczy, mimo iż jest to uprawa dochodowa. Myślę tak sobie - ciekawe czego więc brakuje? Czyżby mody?

Tematem następnego artykułu są działania przedsiębiorstwa PKP w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego. Utworzono kilkuosobowy Samodzielny Wydział Ochrony Środowiska w DG PKP i samodzielne stanowiska pracy ds. ochrony środowiska w DOKP. PKP ponosi znaczne koszty, jeśli chodzi o ochronę środowiska naturalnego. Część nakładów przekazywana jest w formie udziałów władzom terenowym i innym inwestorom, jako partycypacja we wspólnych przedsięwzięciach realizowanych na rzecz ochrony środowiska. PKP same realizują m.in.: budowę oczyszczalni ścieków, kolektorów kanalizacyjnych, wyposażają duże ciepłownie w urządzenia odpylające i odsiarczające oraz modernizują istniejące kotłownie. W ramach planu inwestycyjnego przedsiębiorstwa PKP w 1995 r. na zadania z ochrony środowiska przeznaczono środki w wysokości 15,7 mln złotych. W r. 1996 - podobną sumę.

Mirek Kowalewski
0-91/33-02-66

WANTED

Instytut na rzecz Ekorozwoju - organizacja pozarządowa, nie nastawiona na zysk, powstała w 1991 r. poszukuje kandydata na stanowisko asystenta do projektu "Poszerzenie wiedzy i świadomości społecznej, a zwłaszcza organizacji ekologicznych o Unii Europejskiej".

WYMAGANIA:

OCZEKIWANIA:

OFERUJEMY:

Prosimy o nadsyłanie zgłoszeń (CV, list motywacyjny) do 15.1.98 pod adresem:

Instytut na rzecz Ekorozwoju
Łowicka 31
02-502 Warszawa


"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 12 (102), Grudzień '97