"Zielone Brygady. Pismo Ekologów" nr 1 (103), Styczeń '98
Od wielu lat Pracownia na rzecz Wszystkich Istot przyznaje w grudniu tytuł "DOBRODZIEJA PRZYRODY". Wśród laureatów tej absolutnie niekoniunkturalnej nagrody byli dziennikarze (Piotr Wysocki, Iwona Brzostek, Adam Wajrak), przyrodnicy (Bogumiła i Włodzimierz Jędrzejewscy - autorzy koncepcji objęcia całej Puszczy Białowieskiej parkiem narodowym), wybitny słowacki działacz ekologiczny Juraj Lukac (obrońca lasów i wilków także w Polsce), a także dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego dr Wojciech Gąsienica-Byrcyn (za przeciwstawianie się odgórnym i oddolnym naciskom i obronę przyrody Tatr). Nagrody są przyznawane osobom spoza ruchu ekologicznego i tym, którzy zrobili dla przyrody coś więcej niż spełnianie obowiązków wynikających z wykonywanego zawodu.
W tym roku "Pracownia" postanowiła przyznać dwa tytuły dla ludzi, którzy swoim długim życiem udowodnili, że można konsekwentnie, niezależnie od sytuacji politycznej i panującej mody, bronić przyrody. Tymi laureatami są panowie: prof. Zbigniew T. Wierzbicki z Warszawy - wielki społecznik, popularyzator wartości przyrodniczych i uczestnik niejednej manifestacji w obronie ginących skarbów polskiej przyrody i pan Stefan Chałubiński z Zakopanego - ostatni męski potomek Tytusa Chałubińskiego, przewodnik tatrzański, którego bezkompromisowość w obronie przyrody tatrzańskiej i ukochanie Tatr powinny być wzorem dla młodych działaczy ekologicznych. Parcela Stefana Chałubińskiego jest dziś ostatnią uratowaną przed ludzką zachłannością cząstką dawnej puszczy karpackiej.
Przyznano również trzeci tytuł "poza konkursem". Został on przyznany symbolicznie idei reprezentowanej przez nieformalną grupę nazywającą się "Puszcza Walcząca", której założeniem jest udawanie się osobiście na miejsca, gdzie przyroda jest niszczona i - wyrzekając się wszelkich form agresji lub przemocy - występowanie tam, na miejscu w obronie dzikiej przyrody. W uzasadnieniu tej decyzji Zarząd "Pracowni" napisał: Zdajemy sobie sprawę, że pod hasłem "Puszcza Walcząca" występowali i występują różni ludzie, niektórzy z nich nie są związani z żadną organizacją. Niektórzy stali się nawet ofiarami napaści ze strony kłusowników i myśliwych. Przyznając tytuł idei "Puszczy Walczącej", chcemy zwrócić uwagę, że dziś nie wystarczy tylko opłakiwać przyrody w domu, lecz trzeba także aktywnie działać dla jej obrony. Ważne, aby działaniom tym, nawet dramatycznym, nie towarzyszyły nienawiść, agresja, przemoc.
Tak się dobrze składa. Jutro andrzejki, za tydzień Mikołaj, za miesiąc Święta, jeszcze sylwester i długo można by ciągnąć ten karnawał. Uff! Aż do następnych Świąt, oczywiście.
Sklepy pełne towarów i kupujących. Promocje kolorowego opakowania. Długie i niecierpliwe ogonki zapełniaczy toreb, siatek i reklamówek. Konsumentów. Miło, fajnie, kolorowo. Co rusz nowe inicjatywy, inwestycje i premiery. Towar zmienia właściciela, gotówka przechodzi z rąk do rąk. Gorączka i zamieszanie. W kilka chwil wydajemy oszczędności całego roku, nabywając śmieci. Marzenia! Podobno? Naprawdę? Hiper, super, mega, makro.
Kolorowy odlot nad Paragwaj...
Gazety, którym czasem przytrafia się wyjście z własnej "roli" i przestają być mutacją lub skróconą wersją reklamowego folderu czy też zaproszeniem do skorzystania z niezwykłej oferty, przekazują informacje. O tym, że właściciel, który bez zgody właściwego urzędnika wyciął parę krzaków dzikiego bzu zawadzającego przy budowie ogrodzenia, o mało nie został ukarany mandatem w wysokości 4 tys. zł. Szczęśliwie dla niego skończyło się jedynie na 300 zł.
Czasem mam taką dziką ochotę nie oglądać już telewizji, do lasu pójść na spacer
Na moje szczęście do tegoż lasu mam niedaleko. Na nasze nieszczęście, tzn. mieszkańców osiedla 1000-lecia w Katowicach, jak również mieszkańców innych osiedli, kolejną, bzdurną inwestycją (wcześniejsza to budowa stacji osławionego Shella) próbuje się ograbić z każdego skrawka zieleni, jaki jeszcze nam został. Ktoś może powiedzieć: chłopie, co chcesz, nie będzie chwastów ani bagna, a będzie sklep. I to jaki! Parking na setki samochodów, oferta sięgająca kilkudziesięciu tysięcy towarów. Ano, właśnie nie chcę. Przynajmniej nie w tym miejscu.
Kilka dni temu byłem świadkiem, jak prezydent tegoż miasta bronił się przed atakiem mieszkańca i oskarżeniami władz miasta o traktowanie największego osiedla w mieście, a więc chyba i w województwie, jak folwarku. Powodem tego wystąpienia są planowane inwestycje z drugiej strony osiedla. Tu zaś zamierza się zamienić pas zieleni, który stanowi naturalną barierę redukującą - choć w minimalnym stopniu - zanieczyszczenie powietrza spalinami z przejeżdżających jedną z głównych arterii komunikacyjnych samochodów, w jakiś kompleks usługowy. Jak nie zwykłym kunsztem wykazały się osoby odpowiedzialne za planowanie przestrzenne. Podobnym do tego, któremu zawdzięczamy autostradę tuż pod oknami kolejnego osiedla. Na dodatek ten "kanał panamski" podzieli miasto na dwie niezależne, niedostępne dla siebie części (za zezwoleniem!).
A swoją drogą interesujące, jaką opłatę wniósł osławiony inwestor za możliwość wycięcia (za zezwoleniem) szeregu drzew pod budowę stacji benzynowej? Czy nie okaże się, że jest to tylko ułamek zapłaconej kary? "Poproś, zanim wytniesz", a potem rób, co chcesz.