Strona główna |
Właściwie nie powinienem poruszać tego tematu, bo jak mówił pewien rabin, kontakt z pieniędzmi powoduje utratę charyzmy... Ale czego nie traci się dla ekologii! Zresztą jeden w bosów New Age powiedział, że forsa jest takim samym elementem wszechświata jak wsystko inne, więc nie ma problemu!
Do rzeczy. Finansowanie działalności "Zielonych" w PRL-u zawsze było sprawą drażliwą. Dotychczas prawie w całości opierało się na datkach naszych zachodnich towarzyszy. Oczywiście na dłuższą metę tak być nie powinno. Ale też jesteśmy zbyt zbalcerowani, aby w kraju "liberalizmu wojennego" z własnych kieszeni (czytaj kieszonkowego) opłacać koszta zwiazane z działalnością. Powinniśmy więc się zastanowić nad jakimiś formami (przynajmniej częściowego) samofinansowania ruchu. Do tego potrzebne byłyby jakieś przedsięwzięcia, które zarabiałyby na utrzymanie lokalu, telefony, korespondencję, wyjazdy itp. Realnie patrząc na naszą liczebność (ile was? - raz!) jest nas za mało aby jeszcze zajmować się działalnością gospodarczą, gdy do działań stricte ekologicznych nie wystarcza. To co proponuję, to skorzystanie z tzw. odpisów podatkowych.
Ustawa z dnia 16.12.72 o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dziennik Ustaw z 1989 nr 27 poz. 147 i nr 74 poz. 443) mówi, że od dochodu odlicza się m.in. kwoty darowizn na cele społecznie użyteczne, w tym również na rzecz organizacji społecznych i fundacji - do wysokości nie przekraczającej 10% dochodu. Ustawa z dnia 31.01.89 o podatku dochodowym od osób prawnych (DzU nr 3 poz. 12, nr 47 poz. 256, nr 54 poz 320, nr 74 poz. 443) mówi właściwie to samo. Jest to trochę pogmatwane, ale wygląda tak, że jeżeli dany podatnik odpisze dajmy na to 100 tys. zł. ze swych dochodów, to podatek obliczany jest od odpowiednio mniejszej kwoty. Może się tak zdarzyć, że dokonanie tego odpisu spowoduje przesunięcie do niższej grupy podatkowej, co wiąże się z niższym podatkiem. Taka różnica możebyć większa niż dokonany odpis, więc się to zwyczajnie opłaca odpisującemu. A nawet jeżeli nie, to ma satysfakcję, że jest filantropem. Pozostaje nam więc tylko znaleźć odpowiednich podatników i przekonać ich o swej społecznej użyteczności.
Jest jeszcze jeden szkopuł. Aby korzystać z odpisów podatkowych trzeba mieć konto w banku. Ale okazuje się, że nie jest to takie trudne, nawet dla grup nieformalnych. Aby założyć konto bankowe trzeba mieć pieczątkę z adresem (musi być sensowny - będzie nań przychodziła korespondencja z banku o dokonywanych wpłatach), złożyć na pobranych z banku formularzach wzory podpisów osób upoważnionych do dysponowania kontem (do 10 podpisów), oraz wykupić książeczkę czekową (ok. 5 tys zł). Przy wybieraniu pieniędzy z konta potrzebne są dwa spośród złożonych wcześniej podpisów. Prawda, że proste? Tak założyli konta Zieloni na Śląsku, w Kaliszu i w Krakowie (z tego konta korzysta właśnie nasza redakcja). Z ciekawostek dodam, że zakładający konto w Kaliszu składając wzory podpisów podali funkcje poszczególnych osób - "łącznik". W Krakowie po prostu powiedzieliśmy, że Federacja jest "bezfunkcyjna" i to wystarczyło! Pewną niedogodnością jaka wynika z posiadania konta jest możliwość wizyty (pod adresem wskazanym na pieczątce) urzędu kontrolującego sposób gospodarowania pieniędzmi - może trzeba będzie się wykazać jakimiś księgami rachunkowymi, nie wiem? Ale na razie chyba to nam nie grozi. (aż)