Strona główna |
W marcu, co środę o godzinie 18.00 w Krakowie w Pałacu pod Baranami w "Sali Ekologów" usiłowało działać Otwarte Forum Ekologiczne (OFE). Byłem na trzech spotkaniach. Prawie same znajome twarze. Pojawiło się kilkoro pepezetów, trochę zielonych federastów, trochę wipów, kilkoro eyfowców plus czterech niezidentyfikowanych osobników. Mignął Niezależny Ekolog Wojtek Nitek. Nie widziałem nikogo z PKE. Może nie wiedzieli. A może byli, ale incognito. Był za to raz jeden profesor, który poinformował wszystkich obecnych, że jak już sadzić drzewa, to sadzić mądrze.
Pomysł Grześka Peszki posadzenia drzewa na środku którejś z ulic Starego Miasta (celem zablokowania zbędnego na Starówce ruchu samochodów) po krótkiej burzy mózgów przetworzyliśmy na inicjatywę posadzenia drzew na Rynku Głównym w tych miejscach, w których rosły dawniej tzn. przed sławetną zamianą "staroświeckich i zaściankowych" kocich łbów na "nowoczesną i wielkoświatową" wyszlifowaną kamienną płytę (zamianę tę przeprowadzono zapewnie pod hasłem dołączenia Krakowa do Europy).
Powiedzieć łatwo, wykonać trudnej. Realizacji projektu podjęła się tylko trójka chętnych. Brutalną propozycję skromnej zrzutki na dające się przewidzieć koszty własne inicjatywy zebrani elegancko przepuścili mimo uszu.
Dwa dni później, w piątek, na cotygodniowym spotkaniu WiP-u przedstawiłem inicjatywę i problem kasy. Zastrzeżeń nie było. Nasz Wielki Skarbnik i Naczelny Poligraf red. Mieczysław Pyzio uruchomił co potrzeba i pieniążki się znalazły. Wystarczyła zresztą niewielka suma - równe dwadzieścia tysięcy. Nastąpiła bowiem zmiana koncepcji. Pod naciskiem realiów (m.in. trudności w precyzyjnym ustaleniu historycznych miejsc rośnięcia drzew) i galopującej wiosny, Andrzej Kompe z SOP-u zaproponował, aby chociaż uzupełnić brakujące drzewa w tych miejscach, które są już do tego przygotowane. Tak też się stało. 21 marca, w Święto Wiosny tę konstruktywną akcję wykonał osobiście Radosław Huget w asyście Kwatery Głównej Sztabu Generalnego WiP. Bębniły bębny. Trąbiły trąby. Padał deszcz.
To jeden konkretny efekt OFE. Drugim konkretnym, choć ubocznym efektem jest powiększenie składu naszej redakcji o Agnieszkę, która wreszcie fachowo tłumaczyć będzie "Zielone Brygady" z polskiego na ogólnoświatowy. GREEN BRIGADES FOR BLACK, RED, YELLOW AND WHITE. GREEN BRIGADES FOR ALL PEOPLE. WELL, COME BACK TO OFE.
Inne pomysły, w tym stała wymiana informacji pomiędzy ekipami oraz wystawienie wspólnej listy ekologicznej w wyborach do samorządu nie wypaliły wcale. Dobrze chociaż, że obecni gremialnie zaprotestowali przeciwko idei formalizacji OFE (wybranie przewodniczącego, zarządu etc.) oraz nadaniu inicjatywie przedwczesnego rozgłosu. Dzięki temu nie powstała jeszcze jedna ekologiczna struktura-widmo. Któreś tam kolejne EKO-UFO. Praktyka wykazała bowiem, że czas połowicznego zaniku OFE wynosi jeden tydzień. Na pierwszym spotkaniu było kilkadziesiąt osób, na drugim kilkanaście, na trzecim kilka. na czwartym już nie byłem, a inicjatywa skończyła się po sześiu spotkaniach.
Stanisław Zubek