Zielone Brygady nr 8 (110), 16-30 kwietnia 1998
Serdecznie przepraszamy Autorów i Czytelników za błędy, jakie wkradły się do ZB nr 7(109)/98.
W tekście Stanisława Abramczyka pt. Z rejestru grzechów przeciw ludziom, przyrodzie i kulturze (s.16) pierwszy akapit został przez pomyłkę "ucięty". Oto ten fragment w poprawnej, pełnej wersji:
"Grzech to wymagający oczyszczenia przy pomocy stosownych praktyk postępek przeciw ustalonym normom. Użycie, w tym przypadku, tego pojęcia wydaje się zasadne, gdyż - tak w rozumieniu konfesyjnym, jak kodeksowym i etycznym - chodzi tu o wciąż tolerowane pobłażliwie delikty przeciw nadrzędnym dobrom i wartościom publicznym, które zobowiązani jesteśmy chronić dla obecnych i przyszłych pokoleń. Niezależnie od tego, jakich bylibyśmy poglądów i zapatrywań. Rejestr takich grzechów, w odniesieniu do nadrzędnych dóbr i wartości przyrodniczych i kulturowych niezbędnych aglomeracji stołecznej, jest bardzo długi. Ograniczę się więc tylko do tezowego omówienia kilku z nich, rzucających jednakże światło na całokształt przedsięwzięć i zaniechań w zakresie troski o jakość środowiska."
Prawidłowy adres internetowy Ogólnopolskiego Biura ACK (s.58):: http://www.kki.net.pl/ack
Natomiast na s.75 tego samego numeru podpis pierwszego tekstu: Stowarzyszenie G.R.A. - Ekofront został pomyłkowo włączony do tytułu następnego tekstu: "BIKETOUR '98 - 15-31.7.98". W rzeczywistości Stowarzyszenie G.R.A. - organizator wałbrzyskich Ekofrontacji '98 - nie ma nic wspólnego z lipcową imprezą rowerową.
* * *
Kilka błędów pojawiło się również w ZB nr 6(108)/98.
W tekście Jacka Purata pt. Jak walczyć z autostradami? (s.11) - ilość ziemi utraconej pod autostrady wyniesie: 2 600 km x 0,5 km = 1300 km2 (nie 130 km2), co łącznie (+ min. 50 km2 dodatkowej powierzchni utraconej ziemi, przypadającej np. na infrastrukturę itp.) daje 1350 km2 (nie 180 km2) ziemi.
W wywiadzie pt. Ekologia to za mało... (s.30) - Olaf jest oczywiście makrobiotykiem (nie makrobiologiem)
Prosimy autorów o dostarczanie nam ostatecznych tekstów, bo takie są potem efekty zmian, dopisków, "poprawek" na złamanym tekście.
Nie wiem Olafie, co tu załatwiasz na łamach szacownego pisma, ale proszę nic się nie bać!!! Ja też mogę ogłosić, że się boję dawać do druku takich autorów, co to najpierw strasznie naskoczą na dziennikarkę czytającą ZB, nazywając ją niejaką, a potem przepraszają, że nie jest najgorsza i ma dobre serce. Pomyłki zdarzają się wszystkim i fajnie, że umiemy się do nich przyznać!!!