Zielone Brygady nr 11 (113), 1-15 czerwca 1998
Drzewa emanują zdrową energię i działają równie skutecznie, jak bioenergoterapeuci. Są to dość powszechne twierdzenia zwolenników tzw. naturalnej medycyny.
Pole energetyczne zdrowych drzew w nie skażonym środowisku ma potencjał ujemny. Działa ono korzystnie na ludzi chorych i zestresowanych. Energia drzew jest silna, może przyczynić się do poprawy stanu zdrowia. Zwolennicy "drzewo-terapii" dodają jednak, że sam spacer po lesie nie wystarczy. Trzeba się nauczyć korzystać z jego dobrodziejstw. Wybrać odpowiednie gatunki drzew, dotykać ich odkrytymi częściami ciała - najlepiej czołem, dłońmi, bosymi stopami i plecami. Codzienne kontakty z drzewem dają odpowiednie rezultaty. Taka swoista kuracja powinna trwać co najmniej 2 tygodnie, a każdorazowy kontakt z drzewem - 20-30 min.
Trzeba pamiętać, że nie wszystkie gatunki drzew zalicza się do tzw. zdrowych. Źle działają na człowieka: topola, wiąz i osika. Natomiast do "dobrych" drzew zalicza się, m.in.: dąb, brzozę, kasztan i lipę.
Neutralizuje szkodliwe promieniowanie. Wskazane jest trzymanie żywych gałązek brzozy w pokoju, gdzie znajduje się telewizor.
Tworzy najsilniejsze pole energetyczne. Emituje on energię nawet na odległość ponad 10 m. Przechadzki po bukowym lesie poprawiają krążenie i niwelują stresy.
Poprawia krążenie krwi, przywraca energię życiową. Polecany bywa zwłaszcza rekonwalescentom, bo wyraźnie wzmacnia organizm.
Pomaga w nabraniu pozytywnego stosunku do otoczenia i życia.
Przynosi dobre samopoczucie, oddala niepokoje.
Wprowadza równowagę wewnętrzną, uaktywnia siły umysłu.
Oczyszcza górne drogi oddechowe, przywraca równowagę wewnętrzną.
Likwiduje depresje.
A zatem - przebywajmy wśród drzew! Pamiętajmy o ogrodach !
W związku ze zbliżającym się okresem wakacji i urlopów warto wzbogacić świadomość Czytelników wybranymi informacjami przyrodniczymi i ekologicznymi na temat niebezpiecznych dla człowieka fragmentów przyrody ożywionej.
Gołębie są głównymi żywicielami kleszcza - pajęczaka-obrzeżka. Obrzeżek pasożytuje na ptakach gniezdnych, żywi się ich krwią. Dla człowieka staje się niebezpieczny po likwidacji dzikich gołębników, zagnieżdża się w zagłębieniach ścian. Żyje długo, jest odporny na głodówkę. Jest aktywny od kwietnia do października, głównie w nocy. Ukąszenie przez obrzeżka wywołuje zapalenie skóry, szczególnie niebezpieczne u alergików. Przede wszystkim jednak obrzeżek jest nosicielem niektórych chorób, głównie duru brzusznego i zapalenia mózgu. Informacje te potwierdza - i ostrzega - dr hab. Krzysztof Siuda z Katedry i Zakładu Biologii i Parazytologii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.
Monstrualna, 3-4-metrowa roślina azjatycka, zwana barszczem Sosnowskiego jest chwastem niebezpiecznym dla ludzi i zwierząt, sprowadzonym z Kaukazu w l. 70. przez Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Krakowie jako dar Instytutu Uprawy Roślin im. Wawiłowa w Leningradzie. Szybki przyrost masy zielonej miał zagwarantować polskim krowom świetną paszę, zwłaszcza po przetworzeniu na kiszonki. Była to jednak decyzja polityczna mająca uwolnić nas od importowania dodatków paszowych z Zachodu. Plantacje zakładano w PGR-ach, rolniczych spółdzielniach produkcyjnych i ośrodkach postępu rolniczego. Krowy jednak nie tknęły kiszonek, a rolnicy zaczęli chorować. Zorientowano się, że przyczyną tego jest barszcz Sosnowskiego, ale za późno, zaniechano plantacji, lecz roślina ruszyła na podbój ugorów, łąk i lasów. Zootechniczne Zakłady Doświadczalne sprowadziły tę roślinę na Podbeskidzie.
Barszcz ma łodygę grubości 8-12 cm, pustą wewnątrz i liście o pierzastych blaszkach o średnicy do 15 cm. Kwiatostany tworzą ogromne baldachimy (jak kminek) o rozmiarach do 30-70 cm. Jedna roślina może wytwarzać do 40 tys. nasion, które wydaje we wrześniu. Nasiona są roznoszone przez ptaki i wodę. Roślina okazała się niezwykle ekspansywna, jej korzenie palowe wrastają w ziemię do głębokości 2 m. Sok z uszkodzonych jej części parzy skórę, jest toksyczny, zawiera alkaloidy, m.in. furokumerynę, pimpinelinę i bergapten. Substancje zawarte w soku są szczególnie niebezpieczne podczas słonecznej i upalnej pogody dla ludzi i zwierząt, gdyż unoszą się w powietrzu i mogą spowodować porażenie układu oddechowego i poparzenie skóry, nawet bez bezpośredniego kontaktu z rośliną. Najskutecznej zwalczać roślinę herbicydami, chociaż to kosztowne; taniej, lecz mniej skutecznie - karczowaniem i wypalaniem, w tym przypadku dopuszczalnym.
Epidemiolodzy i specjaliści z zakresu medycyny tropikalnej twierdzą, że wzrasta liczba Polaków zapadających na choroby typowe dla krajów stref tropikalnych, zwłaszcza na najbardziej niebezpieczną, bo zazwyczaj śmiertelną - malarię.
Bagatelizują tę sprawę nasze biura turystyczne - jak informuje dr Andrzej Kotułowski - kierownik Zakładu Medycyny Tropikalnej Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. W województwie katowickim chorują na malarię 2-3 osoby rocznie.
Szczegółowym badaniom w Poradni Chorób Tropikalnych w Katowicach, przy ul. Warszawskiej 42 poddawane są głównie osoby wyjeżdżające do pracy w tropiku i powracające z niej. Gorzej jest z turystami podróżującymi po krajach szczególnego ryzyka. Wiele biur turystycznych oferuje atrakcyjne wyjazdy po promocyjnych cenach. Ze strony biur turystycznych, stacji sanitartarno-epidemiologicznych i Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej brak wystarczających informacji o zagrożeniach i niebezpieczeństwach, wymaganych i zalecanych szczepionkach ochronnych. Ponadto wiele schorzeń współistniejących u turystów i w naszym klimacie przebiegających łagodnie, może ulec zaostrzeniu w warunkach tropiku.
Wielu ludziom wydaje się również, że wystarczy mieć paszport i dolary, aby podróżować po świecie, nie myślą o niebezpieczeństwach zdrowotnych podróży, czasie jej trwania oraz konieczności poddania się badaniu przed i po jej odbyciu, gdyż objawy niektórych chorób tropikalnych mogą wystąpić w różnych okresach po powrocie, nawet odległych. Światowa Organizacja Zdrowia ustala co roku wykaz szczepień koniecznych po powrocie do kraju. Niektóre państwa wymagają przy wjeździe do nich międzynarodowych świadectw szczepień.
Według informacji dr Anny Sachs - kierownika działu epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach szczepionki nie są kosztowne dla wyjeżdżających do krajów tropikalnych. Niektóre szczepionki są długotrwałą inwestycją we własne zdrowie, np. szczepionka przeciw żółtej gorączce uodparnia na 10 lat, przeciw cholerze - na 1 rok. Szczepienia nie chronią przed malarią, lecz przed i po wyjeździe przez dłuższy czas trzeba przyjmować leki przeciwmalaryczne.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach, przy ul. Raciborskiej 39 wydaje międzynarodowe świadectwa szczepień ochronnych poprzedzone badaniem lekarskim, podobnie jak wszystkie tego typu placówki wojewódzkie w kraju. Najlepiej zgłosić się na badanie i szczepienie 2 miesiące przed planowanym wyjazdem, gdyż niektóre szczepienia są kilkuetapowe.
Naukowcy twierdzą, że wszechobecny hałas niszczy zdrowie i przyspiesza starzenie się. Województwo katowickie jest drugim po warszawskim najbardziej hałaśliwym regionem.
Na mapie hałasu w województwie katowickim pierwsze miejsce przypada estakadzie w centrum Chorzowa, w pobliżu Huty "Kościuszko" oraz 3 katowickim ciągom drogowym, którymi są: skrzyżowanie ulic 3 Maja i Słowackiego, rondo oraz ul. Górnośląska.
Hałas komunikacyjny jest bardziej uciążliwy niż przemysłowy, zaś wytrzymałość człowieka na natężenie hałasu jest indywidualna. W populacji Polaków z uszkodzeniem słuchu w czasie pracy co trzeci pochodzi z regionu katowickiego, wśród których 60% zatrudniało górnictwo, głównie przy drążeniu chodników i w zakładach przeróbczych węgla kamiennego - jak poinformował prof. dr hab. Adam Lipowczan z Głównego Instytutu Górnictwa. Rocznie diagnozowanych jest w Polsce ok. 3 tys. przypadków głuchoty zawodowej, z czego ok. 2 tys. na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim, wśród nich 2/3 w górnictwie - informuje doc. dr Krystyna Pades - kierownik pracowni hałasu w Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu.
W przypadku uszkodzenia słuchu znaczenie ma poziom hałasu i czas jego oddziaływania: człowiek pracujący 40 godzin tygodniowo w hałasie przekraczającym 85 decybeli ogłuchnie po 20 latach. Szczególnie dotyczy to kopalń, hut, przemysłu maszynowego i tkalni.
Hanna Zawadzka - dyrektor Departamentu Statystyki, Analiz i Prognoz ZUS w Warszawie poinformowała ostatnio w Telewizji Polskiej, że ok. 12 mln Polaków, wśród nich ok. 0,5 mln mieszkańców województwa katowickiego cierpi z powodu hałasu i rocznie przybywa ok. 1,8 tys. rent inwalidzkich z powodu głuchoty.
Wiceminister Adam Mierzwiński - dyrektor generalny w Ministerstwie Ochrony Środowiska zapowiedział zrealizowanie w 1998 r. "akustycznej" mapy Polski (mapy hałasu).