Zielone Brygady nr 14 (116), 16-31 lipca 1998
Spośród nas, Czytelników ZB zapewne znaczna część związana jest ze szkołą, jako uczniowie, rodzice i/lub nauczyciele. Wielu też zajmuje się w szkole lub poza nią edukacją ekologiczną. Rzadziej natomiast zastanawiamy się nad tym, że sama szkoła jest środowiskiem nieprzyjaznym dla człowieka. Wynika to w znacznej mierze z jej antydemokratycznej struktury. Nie jest przestrzegana zasada suwerenności jednostki w relacjach zarówno między dyrekcją a nauczycielami, nauczycielami a dziećmi, jak i nauczycielami a rodzicami.
Jakże często szkoła staje się areną niweczenia dziecięcej (ludzkiej) nadziei poprzez "znieczulenie serca" pozorem, kłamstwem, destrukcyjnością i przemocą.*) To zło pedagogiczne nie wynika często ze złej woli czy niekompetencji pedagogów, ale z samej logiki systemu szkolnego. Tak mocno przyzwyczailiśmy się do tego, że jest on antydemokratyczny, że nie zwracamy już na to uwagi, uznając, że jest to rzecz normalna (edukacją dzieci powinni zajmować się profesjonaliści, hierarchiczna struktura szkoły jest niezbędna dla procesu kształcenia).
Często szkoły są swoistymi państwami w państwie. Społeczności lokalne mają w rzeczywistości niewielki wpływ na to, co się dzieje w szkole; uczniowie podporządkowani są nauczycielom, a nauczyciele dyrekcji. Pewne nadzieje na zmianę tego stanu rzeczy wiązano ze szkolnictwem prywatnym. Okazuje się jednak, że w wielu przypadkach powtórzono stary schemat szkoły publicznej.
Obecnie w Polsce odbywa się proces decentralizacji zarządzania szkołami, odnośne uprawnienia szkoły zostały przekazane gminom. Należy jednak zwrócić uwagę, że to rozproszenie władzy pedagogicznej nie zmienia podstawowego faktu, że społeczności lokalne mają nadal niewielką możliwość wpływu na praktykę pedagogiczną w swoich szkołach.
Szansę na zmianę tej sytuacji daje ustawa o systemie oświaty z 1991 r., która powoływała do życia instytucję nazwaną radą szkoły (nie mylić z radą rodziców). W myśl ustawy rada szkoły ma być społecznym ciałem kontrolno-opiniującym dla placówki oświatowej. W jej skład wchodzą w tej samej liczbie przedstawiciele wszystkich trzech zainteresowanych grup: uczniów (samorządu uczniowskiego), rodziców (rady rodziców) i nauczycieli (rady pedagogicznej). Rada szkoły może być powołana na wspólny wniosek dwóch spośród tych ciał i przejąć od rady pedagogicznej szereg jej istotnych uprawnień:
W skład rady szkoły wchodzą na takich samych prawach przedstawiciele nauczycieli (z wyjątkiem przedstawicieli kierownictwa szkoły) oraz rodziców dzieci i młodzieży. Rada taka - jak widać - uzyskuje spore uprawnienia i może stać się realnym narzędziem kontroli społecznej nad praktyką pedagogiczną w szkole. Może również posłużyć jako sposób transformacji stosunków podrzędności, wytworzenia przyjaznej atmosfery współpracy między rodzicami i dziećmi oraz uczyć demokracji na podstawowym poziomie.
Od 6 lat istnieje taka możliwość prawna, lecz w rzeczywistości mało kto z niej korzysta. Rady szkoły powstały w nielicznych placówkach. W tak wielkim mieście jak Łódź jest ich kilkanaście, a duża część z nich istnieje tylko fasadowo, nie realizując w pełni swoich uprawnień. W przypadku nie ukonstytuowania się rady szkoły jej uprawnienia przyjmuje rada pedagogiczna (a w praktyce dyrekcja szkoły).
Nikt nie jest zainteresowany powoływaniem tego ciała, władze szkoły nie lubią, gdy ktoś się wtrąca "w ich" sprawy, dla słabo opłaconych nauczycieli to dodatkowy problem, rodzice nie mają czasu i/lub chcą przerzucić całą odpowiedzialność za edukację dzieci na szkołę. Trudno też dziwić się dzieciom (i młodzieży), że nie wychodzą z takimi inicjatywami. Powodem jest również brak informacji o takiej prawnej możliwości. Jeśli ktoś jest zainteresowany tym tematem, zachęcamy do lektury książki Bogusława Śliwerskiego Klinika szkolnej demokracji,*) gdzie można znaleźć więcej informacji oraz do lektury Ustawy o systemie oświaty z 1991 r., a szczególnie rozdz. 4 - Społeczne organy w systemie oświaty i art. 50 mówiącego o radzie szkoły.
Myślimy, że warto. Rada szkoły może być istotnym krokiem w kierunku demoKREACJI, a to przecież - jak pamiętamy - jeden z celów Federacji Zielonych.
*) Bogusław Śliwerski, Klinika szkolnej demokracji, Oficyna Wydawnicza "Impuls", Kraków 1996, s.13.
Bardzo zaniedbany jest park w zachodniej części miasta.
Uruchomiono tu nową oczyszczalnię ścieków, która przerabia dziennie 4 tys. m3. Kosztowała 11 mln zł.
Na Pomorzu Środkowym żyje ca 500 kormoranów, co stanowi ok. 5% populacji tych ptaków w całym kraju.