Zielone Brygady nr 14 (116), 16-31 lipca 1998


WYSADZILI ZAPORĘ
WE FRANCJI

Kto wysadził? Żadni terroryści. Zapora została wysadzona legalnie.

Szczegóły.

24.6. tego roku o godzinie piątej po południu kilkunastometrowej wysokości zapora Saint-Etienne-du-Vigan na rzece Allier została zburzona po to, aby umożliwić wędrówkę łososiowi.

Rzeka Allier jest lewym dopływem Loary. Pod koniec ubiegłego wieku do Loary i jej dopływów wpływało na tarło około 100 tys. łososi. Dziś wiele, wiele mniej. W 1997 roku doliczono się raptem 389 sztuk. Program odbudowy populacji łososia w Loarze zakłada osiągnięcie 6 tys. sztuk w ciągu 10 lat. Właśnie w ramach tego programu wyburzono zaporę Saint-Etienne-du-Vigan i planuje się wyburzenie następnej. Będzie to zapora Maisons-Rouges na rzece Vienne, będącej także lewym dopływem Loary.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

PS

W Stanach Zjednoczonych do wyburzenia ma iść zapora Edwarda na rzece Kennebec w stanie Maine. Powód ten sam - umożliwić wędrówkę rybom wędrownym.

Ł Źródła informacji - European Rivers Network oraz World Rivers Review.

WNIOSEK ZA ZAPORĄ
I
WNIOSEK PRZECIW

Dwutygodnik "Środowisko" podał, że wojewoda włocławski skierował do wicepremiera Janusza Tomaszewskiego wniosek o budowę zapory na Wiśle miedzy Ciechocinkiem a Nieszawą. Koszt inwestycji oszacowano na 2 mld zł.*)

Wojewoda włocławski skierował wniosek za zaporą. Ruch na rzecz Naturalności Rzek (RNR) jest zaporze przeciw. Na pewno nie polepszy ona bowiem naturalności rzeki Wisły.

W Polsce trzeba raczej pomyśleć, jak elegancko pozbyć się szkodliwych zapór, a nie proponować budowanie nowych. Tym bardziej, że na świecie era budowy tam dobiega końca i zaczyna się era ich burzenia.

Stanisław Zubek
Ruch na rzecz Naturalności Rzek (RNR)

PS

Interesującym będzie zobaczyć, które z ciał zielonych głośno zaprotestują, które pomysł poprą, a które będą siedzieć cicho.

*) "Środowisko" z 15.8.98, s.39.

rys. Jarek Gach

GOLIZNA WYTRZEBIONYCH STOKÓW
(PRZYCZYNEK DZIESIĄTY)

Przeciw powodzi dobry las.

Ani się obejrzałem, a kolejny, ilustrujący tę tezę przyczynek ma już numer dziesiąty. Z tej okazji coś specjalnego. Coś ekstra. Ładny, literacki tekst Kazimierza Saysse-Tobiczyka.

Płyną, jak płynęły od wieków bystre wody Dunajca. Tym samym łożyskiem i wśród tych samych gór.

Lecz dziś i góry nie te same i nie ten sam Dunajec.

Było dawno, dawno. Góry dzikie, groźne, niedostępne. Po wierchach Tatr cisy i limby. Po reglach i pogórzu sosny, modrzewie, jodły, klony i buki. Po dolinach "pełne zwierza bory".

Były góry, był las.

Dymią po hamrach ognie. Huczą piły i młoty. Banie, kuźnice, tartaki. Ginie odwieczny bór.

Po goliznach wytrzebionych stoków żałosne kikuty drzew. Jałowieją hale. Wysychają potoki. Sączy się licho woda po kamieńcach.

W czas burzy Dunajec zrywa się do buntu. Ogołocone z lasów zbocza, jary i doliny nie mogą już powstrzymać rozszalałych wód. Groza, śmierć, spustoszenie. Powódź. *)

Powyższy cytat wziąłem z albumu Kazimierza Saysse-Tobiczyka o Dunajcu wydanego przed ponad trzydziestu laty, a dokładnie w 1966 roku, czyli tylko dwa lata po podjęciu decyzji o budowie zapory w Czorsztynie. Czy gdyby przez te lata pieniądze wydawane na zaporę spożytkowano na utrzymanie i zalesianie dorzecza Dunajca, przeciwpowodziowy efekt nie byłby lepszy?

Zwracam uwagę na umykający często uwadze fakt, że czas życia zbiorników zaporowych jest ograniczony. I to bardzo! Z powodu zamulania materiałem niesionym przez rzekę większość zbiorników nie dożywa stu lat. A las może rosnąć (i chronić przed powodzią!) w nieskończoność.

Stanisław Zubek
kampania " Aby rzeka była rzeką"

*) Kazimierz Saysse-Tobiczyk, Dunajec - rzeka Tatr i Pienin, Wydawnictwo "Sport i Turystyka", Warszawa 1966; cytat ze s.181.

Ł Zestawienie poprzednich przyczynków - patrz: Stanisław Zubek, Stan świata a powodzie [w:] ZB nr 13(115)/98, s.27.

rys. Jarek Gach

ZAGŁADA PIENIŃSKIEJ PRZYRODY TRWA,
CZYLI PŁAZY DO KASACJI

W czasie budowy zapory i zbiornika w Czorsztynie zdewastowano dwa rezerwaty przyrody i fragment parku narodowego. Tyle było wiadomo od dawna. Tymczasem ujawniane są nowe fakty. Badania przeprowadzone w rejonie Czorsztyna wykazały gwałtowny spadek populacji różnych gatunków płazów.

BADANIA BUDZĄ GROZĘ

W "Wiedzy i Życiu" z sierpnia '98 opublikowano niektóre fakty, mówiące o zniszczeniach w pienińskiej przyrodzie.*)

Wyniki badań przeprowadzonych w 1997 r. budzą grozę. Liczebność żab trawnych odbywających gody spadła o ponad 90% i prawdopodobnie będzie zmniejszała się nadal.

ROZMNAŻAJĄCE SIʅ PŁAZY

Czorsztyńska tama według profesora Ostasza jest korzystna ze względów demograficznych. Czy ja wiem…? Nie wiadomo nic o zmniejszeniu rozmnażania się ludzi, za to wiadomo o ginięciu płazów.

Badania przeprowadzone w parku i w jego naturalnej otulinie w 1993 r. wykazały, że ok. 60% populacji płazów rozmnażało się na terenie budowanego wtedy zbiornika głównego Czorsztyn-Niedzica i wyrównawczego w Sromowcach Wyżnych, a więc w Dolinie Dunajca z jego licznymi starorzeczami i rozlewiskami (…) W połowie 1994 r. napełniono zbiornik Sromowce, pod koniec 1994 r. rozpoczęto napełnianie zbiornika w rejonie Czorsztyna i Niedzicy, niszcząc najlepsze miejsca rozrodcze tych zwierząt.

Wahania wody w zbiornikach oraz fale skutecznie utrudniają lub uniemożliwiają składanie jaj. Zmieniający się poziom wody jest też przyczyną wysychania złożonego skrzeku.

SKOŁOWANE PŁAZY WĘDRUJĄ
I GINĄ NA DROGACH

Jak czytamy, w maju '96 znaleziono na drodze po stronie niedzickiej 1 100 martwych płazów. Trzy lata wcześniej, gdy zbiorniki nie były napełnione, tych rozjechanych stworzeń było tam ponad 5 razy mniej.

Prawdopodobnie płazy, nie znajdując odpowiedniego miejsca do rozrodu, przechodziły przez jezdnię wiele razy, a niektóre z nich składały jaja nawet w kałużach na asfalcie. Jedynymi traszkami, jakie znaleziono wtedy w okolicy obu zbiorników, było 100 rozjechanych osobników.

ZNIKŁY TRASZKI I KUMAK GÓRSKI

Zbiorniki zaporowe, niszcząc środowisko rozrodu płazów, zniszczyły przy okazji także środowisko życia niektórych gatunków. Po zalaniu terenu obu zbiorników zniknęły liczne małe stawy, rowy i rozlewiska, a wraz z nimi 4 gatunki traszek i kumak górski (Boribina variegata) stanowiące połowę wszystkich płazów żyjących w rejonie obu zbiorników.

Zagłada pienińskiej przyrody trwa.

Tomasz Poller
akcja "Tama tamie"

*) Piotr Sura, Mariusz Rybacki, Losy polskich płazów [w:] "Wiedza i Życie", sierpień '96, ss.38-39.

ODSUNĄĆ ODGW OD RZEKI!

Ze zgrozą dowiedziałem się, że przedstawiciele organizacji ekologicznych podpisali w styczniu '98 porozumienie z ODGW-Kraków. Wśród sformułowanych (podobno wspólnie) wniosków moje zaniepokojenie wzbudził szczególnie pkt 7, który pozwolę sobie zacytować: Najbardziej efektywnym sposobem ochrony terenów zurbanizowanych może być regulacja przepływu wody poprzez zbiorniki retencyjne wielozadaniowe, poldery, suche zbiorniki przeciwpowodziowe i umocnienie koryta cieków wodnych.

Jestem niezmiernie ciekawy, które organizacje ekologiczne podpisały zgodę na taką działalność (oczywiście Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody - jako organizacja bardzo krytycznie oceniająca działalność ODGW - na spotkanie nie zostało zaproszone). Przecież to nic innego, jak zgoda na taką działalność, jaką dotychczas prowadzili hydrotechnicy (budowa zapór, betonowanie brzegów, prostowanie koryt, wycinanie drzew). To dalsza walka z rzekami. Z mściwymi, złośliwymi rzekami, które nie chcą być posłuszne człowiekowi. Nie chcą nam służyć, więc obrzućmy je… betonem.

Pierwszą wiadomość o efektach styczniowego spotkania otrzymałem od Staszka Zubka z Ruchu na rzecz Naturalności Rzek, który ogromnie wzburzony pokazał mi kopię pisma, jakie ODGW-Kraków wysłała do Ministerstwa Ochrony Środowiska i w którym poinformowała o podpisanym porozumieniu. Okazało się, że RNR takiego porozumienia nie podpisał. Wyglądało na to, że to kolejna manipulacja ODGW. Jednak w biuletynie Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła" - "Wisła fax" z maja '98 ukazał się tekst Porozumienie, który zawiera informację o porozumieniu podpisanym przez ODGW i organizacje ekologiczne. Rzecz charakterystyczna - wszystkie teksty w biuletynie były sygnowane nazwiskami autorów. Jedynym tekstem nie podpisanym było Porozumienie. Czyżby autor wstydził się swojego podpisu pod porozumieniem? Porozumienie - jeżeli takie było - jest skandalem. Zarówno ze względu na jego treść (zwłaszcza pkt 7), jak i - na firmę, z którą zostało podpisane. To właśnie okręgowe dyrekcje gospodarki wodnej wycinają lasy łęgowe, niszczą rzeki, brzegi obrzucają betonem, a obrońców przyrody błotem. To hydrotechnicy i melioranci są w ogromnej mierze odpowiedzialni za tragedie i straty spowodowane przez powódź.1) Jakie organizacje ekologiczne podpisują porozumienie z niszczycielem rzek? Publicznie wzywam organizacje, które 23.1.98 brały udział w spotkaniu z ODGW-Kraków do potwierdzenia, czy podpisały takie porozumienie. Jak na razie jedynie Ruch na rzecz Naturalności Rzek odciął się od tego.

Jednym z haseł obrońców rzek jest: Odsunąć wały od rzek. Hasło jak najbardziej słusznie, ale według mnie obecnie ważniejsze jest hasło: Odsunąć ODGW od rzeki. Odsunąć ich, dopóki nie podniosą swoich kwalifikacji i nie pozbędą się swojej arogancji i poczucia wyższości. Dopóki nie zrozumieją, że z rzeką nie można walczyć, nie można jej pokonać.

Niedawno Telewizja Polska emitowała cykl programów poświęconych żywiołom. Ostatni odcinek poświęcony był powodziom. Film ten powinno się pokazywać zwolennikom walki z rzekami do znudzenia. Tak długo, aż wreszcie dotrze do nich prawda, że próby opanowania rzek kończą się tragedią. Film nakręcono podczas powodzi w Ameryce Północnej, na terenach, które - według hydrotechników - były wzorowym przykładem ujarzmienia rzek i zabezpieczenia przed powodzią. Te właśnie techniczne zabezpieczenia stały się powodem tragedii. Okazało się, że zapory, wały przeciwpowodziowe i tzw. kanały ulgi nie tylko nie uchroniły mieszkańców, ale właśnie one były powodem ogromnych strat i tragedii. Mam nadzieję, że film ukazujący nieskuteczność technicznych zabezpieczeń przed powodzią oraz niebezpieczeństwa, jakie ze sobą niosą, będzie jeszcze powtórzony, aby hydrotechnicy i ci "ekolodzy", którzy chcą z nimi podpisywać porozumienia nt. regulacji rzek, mogli się opamiętać.

Choć krytykuję podpisywanie z ODGW porozumień, nie jestem jednak przeciwnikiem spotkań z hydrotechnikami i meliorantami. Spotkania są potrzebne. Jeszcze bardziej potrzebne byłoby wysłanie hydrotechników i meliorantów na takie szkolenia, jak to, które odbyło się w maju w Rastatt.2) Patronat nad podobnym czerwcowym spotkaniem objął wiceminister ochrony Środowiska. Może więc, Panie Ministrze następne szkolenia, tym razem obowiązkowe - dla pracowników okręgowych dyrekcji gospodarki wodnej?

Być może takie szkolenia, spotkania, filmy kiedyś zmienią podejście do rzek naszych "specjalistów" od powodzi. Na razie jednak jeszcze raz rzucam hasło: Odsunąć ODGW od rzeki.

Mariusz Waszkiewicz

1) Mariusz Waszkiewicz, Mądry Polak po powodzi? [w:] "Biuletyn Polskiego Klubu Ekologicznego" nr 10/97, ss.8-10.

2) Piotr Nieznański, Polscy liderzy pozarządowych organizacji ekologicznych na spotkaniu w Instytucie Łęgów w Rastatt [w:] ZB nr 7(109)/98, ss.32-33.


Zielone Brygady nr 14 (116), 16-31 lipca 1998