Zielone Brygady nr 15 (117), 1-15 sierpnia 1998
Po blisko dwóch latach mydlenia oczu opinii publicznej tym, że kolej gondolowa na Jaworzynę Krynicką jest udogodnieniem dla niepełnosprawnych, okazało się, że do pokazywanych dziennikarzom specjalnych wagoników osoby kalekie nie są w stanie dostać się, gdyż nie zamontowano dotąd dla nich specjalnej windy! Co więcej, Pan Jan Golba roztaczający wizje drogi ze szczytu Jaworzyny na Rynek, która miałaby służyć niepełnosprawnym (czytaj: ma być zrealizowana za pieniądze Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych), nie może znaleźć pieniędzy na ośrodek, gdzie prowadziło się dotąd terapię dla osób kalekich.
Tak więc na ośrodek brak pieniędzy, na wagoniki, do których nie można się dostać, były pieniądze, a na drogę po czerwonym, grzbietowym szlaku turystycznym znajdą się? Swoją drogą to dziennikarze bezkrytycznie popierający burmistrza Jana Golbę mają świętą cierpliwość do krętactw swego idola!
Może pamiętacie sprawę krytykowanych przez nas jazd czterokołowcami terenowymi w partiach grzbietowych Jaworzyny Krynickiej? Prywatna wypożyczalnia zachęcała do jazdy po całych kompleksach leśnych. Kiedy interweniowaliśmy w tej sprawie, wszystkie zainteresowane strony odpowiedziały, że nic o tym nie wiedzą (łącznie z burmistrzem Krynicy oczywiście), ale jak zobaczą to złapią i wyciągną konsekwencje. Z pomocą interesom robionym kosztem przyrody przyszła ostatnio Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka!!! Bo to - według relacji prasowej - Orkiestra zakupiła Krynickiej Grupie GOPR te pojazdy! Dziękujemy Ci Jurku bardzo!!!
Teraz czterokołowe Hondy TRX 440 będą mogły już zupełnie bezkarnie jeździć gdzie tylko się będzie dało - bo jak odróżnić ślady pojazdów GOPR i prywatnych? No i teraz nie dość, że - jak sugeruje Pan Jan Golba - pozbawiamy niepełnosprawnych możliwości jazdy po górach, to jeszcze przyjdzie nam być wrogiem GOPR-u, który ratuje życie! Diabelska zagrywka.
Zbierających na Orkiestrę w Nowym Sączu będziemy prosili, aby z pieniędzmi przesłali Panu Jurkowi prośbę, by nie robił takich dziwnych gestów - proponujemy "mniej rokendrola więcej myślenia!"
Jest też już pierwszy tragiczny skutek rozpasania w rejonie Jaworzyny Krynickiej i sądzę, że minitraktorki Owsiaka mają z tym bezpośredni związek. Kilka dni temu pod kołami pociągu zginęła niedźwiedzica, która - jak co roku - przywędrowała do swej gawry w rejonie Szczawnika k. Muszyny (stoki Jaworzyny Krynickiej jeszcze nie zamienione w lunapark). Można sądzić, że przestraszona zawróciła i nocą zginęła w okolicach Muszyny. Lokalne gazety jakoś to przemilczały i nie nadawano sprawie rozgłosu. My jednak wiemy.
Nielegalny parking w Czarnym Potoku (aktualnie dolna stacja Kolei Gondolowej na Jaworzynę Krynicką) został po półrocznym zwlekaniu uznany oficjalnie za nielegalny. I co? I nic! Tak działa prawo w Polsce - dzieci patrzcie i uczcie się!
Na szczycie Jaworzyny Krynickiej (czy raczej na tym, co z niego pozostało) postawiono obok wielu już "altan", "dworca" i "budek" jeszcze namiot cyrkowy. Jak się na to patrzy, to nie można się oprzeć wrażeniu, że ochrona przyrody w wydaniu rządowym to niezły cyrk. ***
Maciek Kozakiewicz był tak zajęty kolejną konferencją uwiarygodniającą jego pozycję "zazieleniacza", że nawet nam nie wspomniał, iż to Jego partia (z koalicjantem) wprowadziła zmianę ustawy, na podstawie której już nie minister, ale wojewoda będzie mógł przeznaczać lasy ochronne na "inne" cele! Brawo!
Jak więc widzicie dzieje się sporo! Czekamy na powakacyjne zgłoszenia swej pomocy w ramach Sieci "Góry dla Natury!" Mamy kilka pomysłów, a także chcemy się spotkać z Wami w górach.
Są trzy kartki pocztowe w sprawie Jaworzyny i Jałowca, ciągle można je otrzymać. Pamiętajcie o Olimpiadzie w Tatrach - mamy potrzebne adresy i wzory pisma.
Kolejne spotkanie Sieci "Góry dla Natury!" odbędzie się 25-26.9.98 w Nowym Sączu. Tematy spotkania:
Spotkanie jest dość ważne wobec zagrożeń i szans związanych z reformą administracyjną, wobec zagrożeń związanych z pozaprawnym forsowaniem pomysłów olimpijskich. Zapraszamy członków Sieci i wszystkich zainteresowanych.
Zgłoszenia i informacje:
14-16.8.br. w Bożewie k. Płocka odbył się Ogólnopolski Biwak Obrońców Praw Zwierząt, zorganizowany przez S.E.K "Krąg Przyjaciół Ziemi". Na spotkaniu w powstającej Wiosce Ekologicznej "EkoEspero", w którym wzięło udział 12 organizacji, a także osoby niezrzeszone, toczyły się dyskusje na następujące tematy:
1. KAMPANIA "ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ" - prowadzona przez Dariusza Paczkowskiego z "Klubu Gaja". Wypowiedzi uczestników biwaku pozwoliły zorientować się w zasięgu tejże kampanii - praktycznie każda z organizacji prowadziła działania w jej ramach. Szczególnie dużo do powiedzenia na temat egzekwowania ustawy o ochronie zwierząt miał Filip Barche z toruńskiego TOZ-u, Darek natomiast opowiadał o sposobach nacisku na służby odpowiedzialne za egzekwowanie tejże ustawy (sądy, policja, straż miejska ).
2. KAMPANIA ANTYCYRKOWA. Znów omówienie działań poszczególnych grup - wysłuchaliśmy więc nieco historii, szczególnie ciekawe okazały się jednak plany. Nawiązała się zresztą wspólna inicjatywa zorganizowania ogólnopolskiej akcji antycyrkowej, czego oficjalnym zapoczątkowaniem było wspólne wystosowanie pisma do ministra edukacji narodowej (w załączeniu przesyłamy kopię pisma). Szczególny nacisk położyliśmy tam na nieedukacyjny charakter cyrków ze zwierzętami - a więc konieczne jest uwzględnienie tego faktu przez ministra w jego działaniach. W chwili obecnej pozostają jednak głównie działania na polu lokalnym - nacisk na szkoły, tudzież kuratorium. Co dalej - zobaczymy. Niemniej jednak temat cyrku cieszył się dużym zainteresowaniem, a rozwiązania okazały się najbardziej konkretne.
3. WIWISEKCJA. Spotkanie prowadzone przez Roberta Surmę z Mission Human, a następnie przez Artura Krzyżańskiego z Wegetariańskiego Ruchu Ekologicznego to opis działań na polu jednego z najtrudniejszych tematów obrony zwierząt. Robert podkreślał swe ekonomiczne podejście do sprawy kupna preparatów nietestowanych na zwierzętach. Mówił także o sprzecznościach w listach tychże, uzyskiwanych z różnych źródeł. Przedstawił również plan wykonania mapy Polski, gdzie zawarte będą informacje o miejscach prowadzenia wiwisekcji.
Nieco optymizmu wniosła wypowiedź Artura, który to opowiadał o swych działaniach w Szczecinie, w ramach których uczestniczył - i uczestniczy - w obradach Komisji Etycznej Uniwersytetu Szczecińskiego. Obecnie zajmuje się on również sprawą znalezienia martwych kotów doświadczalnych w śmietniku przy uczelni.
4. PETA WOBEC TAJLANDII. Marek Szpirko z S.E.K. "Zielona Tarcza" mówił o tragicznym losie zwierząt w tym kraju oraz działaniach PETA zmiarzających do jego zmiany - wprowadzeniu ustawy o ochronie zwierząt. W tym też celu została podpisana przez uczestników spotkania petycja skierowana do rządu Tajlandii.
5. WSPARCIE DLA DZIAŁACZY ALF-u. Maciek Roszak z Akcji dla Zwierząt z Poznania opowiedział pokrótce o działaniach ALF-u na Zachodzie oraz o metodach wsparcia dla uwięzionych aktywistów. Maciek także wyświetlił i omówił slajdy otrzymane od zagranicznych organizacji.
6. ESPERANTO VIVAS! O wkładzie kultury esperanckiej w zjednoczenie ruchów alternatywnych, czyli nauce języka esperanto jako drodze do międzynarodowego porozumienia w organizacjach mówił Mariusz Duchewicz z S.E.K. "Krąg Przyjaciół Ziemi". Przedstawiony został zakres działań esperantystów na świecie, związane z tym możliwości oraz sytuacja teraźniejsza i plany w Polsce.
7. WITARIANIZM. Wykład Artura Krzyżańskiego połączony był z wycieczką w rejony Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego. Na łonie przyrody opowiadał on o diecie witariańskiej, oczyszczaniu organizmu i korzyściach z tego płynących. Niewielka grupa osób, które wytrwały do odbywającego się w godzinach popołudniowych wykładu, została również obeznana z rosnącymi w tamtejszych terenach gatunkami drzew i innych roślin, których znawcą okazał się Artur.
Być może zabrakło pewnego podsumowania i wniosków ogólnych, związane z wcześniejszym niż się spodziewaliśmy wyjazdem większości osób, wynikło to jednak z nieścisłego rozplanowania biwaku. Niemniej ogólne wrażenie pozostaje bardzo pozytywne i daje dobre nadzieje na lepszą współpracę międzyorganizacyjną. Jedynym mankamentem zakłócającym porządek spotkania okazało się nieodpowiedzialne zachowanie niektórych osób z Płocka, które Biwak Obrońców Praw Zwierząt pomyliły z Biwakiem Żulerki Płockiej. Za to chcieliśmy uczestników serdecznie przeprosić i zapewnić, że na pewno więcej się nie powtórzy taka sytuacja.
Wszystkim, którzy dotarli - dziękujemy w imieniu organizatorów i zapraszamy za rok.
Szczegółowe informacje na powyższe tematy można uzyskać, kontaktując się z osobami prowadzącymi:
Po każdej ekologiczno-urbanistycznej i architektonicznej konferencji o przyszłości stolicy czarne myśli nachodzą jej uczestników, zwłaszcza ekologów, troszczących się o miejską przyrodę, wygląd miasta i zdrowie jej mieszkańców.
Zdawałoby się, że po nieszczęsnym powstaniu warszawskim można będzie odbudować stolicę na nowoczesne, atrakcyjne europejskie miasto. Tym bardziej, że przedwojenna Warszawa nie była bogata w zabytki na skutek ponad wiekowej niewoli kraju, choć miała wiele pięknych miejsc. Nie wytrzymywała jednak konkurencji z takimi stolicami europejskimi, jak Praga, Paryż, Wiedeń czy choćby Wilno. Jedną z ozdób Warszawy były, i są jeszcze, tereny zielone, a poza parkami wspaniała warszawska Skarpa Doliny Wisły, o ochronę której walczył wybitny urbanista i architekt - prof. Z. Skibniewski, a po jego śmierci pałeczkę urbanistyczno-ekologiczną przejęła prof. H. Skibniewska. Dzisiaj jednak zieleń warszawska ginie nam na oczach pod naporem pazernego kapitalizmu i jego grup interesów, którym zbyt łatwo ulega samorządowa administracja miasta. Jeśli w języku francuskim na określenie niezrozumiałych, arbitralnych decyzji używa się określenia "cherchez la femme", a więc "szukaj kobiety" jako sprawczyni irracjonalności czy niejasnej motywacji działającego podmiotu, to obawiam się, że u nas brak troski o warszawską zieleń i jej niszczenie pod różnymi pretekstami bądź - po prostu - z powodu niewłaściwych lokalizacji, ze szkodą dla piękna miasta i zdrowia jego obywateli, należy tłumaczyć a la polonaise, a więc: "cherchez l'argent" i to "sale" - a więc "szukaj pieniędzy", i to najczęściej, niestety, "brudnych".
Jak wiele można było się dowiedzieć na ww. Konferencji TOnZ, Oddziału Warszawskiego w dn. 17-18.6.98 o bezprawiu w dziedzinie ochrony przyrody w stolicy, o martwych ustawach bądź systematycznym (celowym?) braku przepisów wykonawczych i to w państwie prawa!
Wydaje się, iż Warszawa miała w ostatnich 250 latach tylko trzech wybitnych "prezydentów", którzy przeszli do historii stolicy, a dwóch nawet, dzięki Warszawie, do historii kraju, mieli bowiem wizję miasta i zrozumienie jej przyszłościowych potrzeb! Byli nimi: Stanisław August Poniatowski, S. Starynkiewicz (szlachetny prawosławny Rosjanin) oraz Stefan Starzyński. I jak na ironię, wszyscy byli komisarycznymi "prezydentami" (skoro ostatni król Polski był również "mianowany", tyle że przez obcą protekcję, podobnie zresztą jak Bierut, choć ten nie zapisał się dobrze ani w historii Warszawy, ani kraju). Pierwsi trzej jednak wzbogacali ją zarówno we wspaniałe zabytki, jak i w inwestycje, doskonaląc jednocześnie organizację życia miejskiego. A po tej wojnie na wypalonej płaszczyźnie miasta można było tworzyć piękne projekty jego odbudowy. I czyniono to, dzięki zapałowi naszych architektów i urbanistów. Lecz coraz częściej lądowały one w szufladach i coraz silniej dochodziła do głosu prywata. Przykładem tego jest obecnie warszawska Skarpa Doliny Wisły (o długości ok. 30 km). Podzielona między kilka gmin (celowo?) jest parcelowana, zawłaszczana, niszczona ze szkodą dla stolicy jako całościowego organizmu miejskiego, przez kliki czy szczwane grupy interesu.
I to, co mogłoby być prawdziwą ozdobą miasta, jego atrakcją turystyczną oraz pasmem rekreacyjnej zieleni, łączącym południe i śródmieście stolicy z Cytadelą na północy, ulega stopniowo procesowi degradacji na oczach obojętnych Ojców Miasta i patriotycznych niewątpliwie warszawiaków. Czy pozwolą oni zmarnować tak wielką szansę dla ich miasta? I dla siebie, zubożając swe życie? Dzisiaj na Zachodzie zmieniło się pojęcie "dobrobytu", bowiem poza płacą i warunkami mieszkaniowymi, włącza się do niego również czyste środowisko i bliskość niezdegradowanych terenów zielonych. A wybitny pisarz francuski - Ph. Saint-Marc od lat woła w swych pracach, że zapatrzona w przeszłość masowa urbanizacja jest absurdem przyszłości (m.in. w głośnej książce Socialisation de la nature). Dlatego stolica Francji, Paryż daje przykład nowoczesnego już podejścia: ma bowiem swą "zieloną książkę" (le Plan Vert), w której ustalone są wytyczne w sprawach zieleni miejskiej dla całego miasta, obowiązujące wszystkie gminy, bo przyroda stanowi jeden całościowy układ przestrzenny. I musi on podlegać jednemu układowi administracyjno-planistycznemu, a nie wielu jednostkom, prowadzącym własne, często sprzeczne ze sobą planowanie przestrzenne w zakresie terenów zielonych. Niestety, nie uwzględniają tych oczywistych, jak by się wydawało, prawd oba projekty nowego ustroju Warszawy, bo wspólną dla całego miasta politykę przewidują tylko dla takich jego dziedzin jak transport czy zdrowie. A gdzie jest przyroda, tak ściśle przecież związana ze zdrowiem? Oby wziął to pod uwagę Pan Prezydent Kwaśniewski, gdy będzie analizował projekt nowego ustroju Warszawy.
Ochrona Skarpy warszawskiej jest wyzwaniem dla naszych urbanistów-ekologów i planistów przestrzennych, papierkiem lakmusowym rozsądku i zmysłu państwowego naszych władz miejskich oraz last but not least patriotyzmu mieszkańców Warszawy. A ci, którzy twierdzą, iż obawiają się utraty naszej tożsamości narodowo-kulturowej z chwilą przystąpienia do Unii Europejskiej, niech raczej obawiają się jej utraty na skutek lekkomyślnego niszczenia naszej kultury materialnej, do której należą nie tylko resztki naszych puszcz i Tatry czy jeziora, lecz również Skarpa Doliny Wisły wraz z Wilanowem i brzegami największej naszej rzeki.